Czasem wystarczy dać szansę "chwastom", czyli powstrzymać się od pielenia.
Wydaje mi się, że ogrodnictwo w dzisiejszej formie wręcz szkodzi naturze. Jako ludzie zauważamy niewielki ułamek świata roślin i zwierząt. O wymieraniu gatunków zwierząt (w tym owadów) słyszałem, ale o wymieraniu roślin mniej. A przecież świat zwierząt jest nierozerwalnie związany z roślinami.
Tymczasem ludzie rozróżniają rośliny uprawne i ozdobne. Chwasty podobnie jak szkodniki są postrzegane jako zło i zwalczane herbicydami, czy zwykłym pieleniem. W sklepach z roślinami raczej ostów i pokrzyw nie sprzedają. W rezultacie jeśli gdzieś te chwasty mogą przetrwać, to jedynie w dzikich zakątkach. Może się wydawać, że są one niepotrzebne, ale moim zdaniem to większość świata roślin. Nie wiem czy chwasty stanowią 90 czy 99% tego świata, ale na pewno sporo. Zatem spora część świata zwierząt ich potrzebuje.
Tymczasem rośliny, które nie są eksterminowane przez ludzi, służą tylko ludziom, albo do życia, albo do podziwiania.
Najgorsze jest to, że sam tak robię, bo istnieje presja społeczna i ludzka natura dąży do piękna. Jednak w dobie rolnictwa i herbicydów, to chyba ogrody ozdobne są ostatnią deską ratunku dla chwastów.
Przepraszam, że się rozpisałem, ale chciałem być dobrze zrozumiany.
A te zdjęcia, to właśnie chwasty, które można wprowadzić zamiast trawnika. Nie znam większości, poza przetacznikiem perskim. Nie ważne jak się nazywają - jeżeli rosną nisko, to nie wyrywam. Może nie mają wielkich kwiatów, żeby je można było podziwiać, ale one są dla robali. Nieznane chwasty dla nieznanych robali...