Witajcie Kochani
Znów straciłam wenę do pisania I narobiłam sobie zaległości w prowadzeniu mojego wątku jak i pisaniu u Was
U mnie nic ciekawego się nie dzieje, jestem po drugim zabiegu na oko, co zmusza mnie do "siedzenia na 4 literach" a ogród dalej czeka .. Już mnie to denerwuje, bo jeszcze nie wszystkie cebulowe wsadziłam do ziemi (czekają w koszyczkach ). Od czasu do czasu coś tam dłubnę na siedząco, ale w tym tempie to nie wiem czy do wiosny zdążę
Dziękuję, że mimo wszystko do mnie zaglądacie
Aniu-anabuko1 dziękuję za odwiedziny I miłe słowa. W słońcu wszystko wygląda piękniej

A czy niebieskich astrów Ci nie dawałam???
Halinko, staram się oszczędzać, ale już mi ten odpoczynek bokiem wychodzi

Dziękuję, że zaglądasz Kochana
Ewuniu, róże są takie wytrzymale

kilkustopniowy przymrozek kwiatom nie szkodzi. Ten aster fioletowy jest taki późny, po innych już nie ma śladu. A właściwie to teraz ten późny też już przekwitł i nadaje się do wycięcia
Pozdrówki Ewciu
Soniu, chryzantemy w tym roku jakoś inaczej kwitną. Część całkiem wypadła, a Twoja limonkowa do tej pory stoi w pąkach

Zupełnie tego nie rozumiem

Trzymaj się zdrowo Kochana. Buziaki

Pewnie już w tym stanie doczeka zimy
Alu, bardzo się cieszę, że chryzantemkom się u Ciebie podoba. Ja obiecuję sobie, że bardziej zadbam o moje wiosną. Muszę dosypać im kompostu i od nowa je wsadzić, bo w niektórych miejscach mają bardzo ciężką, zbitą glebę. Dziękuję ślicznie za życzenia
Małgorzatko, fajnie, że wpadłaś mimo, że gospodyni zaniedbuje swój wątek
Dziękuję Kochana
Bogusiu, cieszę się że odwiedziłaś mój ogródek I że u Ciebie wszystko dobrze
Moje ogrodówki nie mniej kapryśne od Twoich. Malinową przesadziłam do dużej doniczki I zimuje w garażu. W doniczce mam też jasnoróżową z Biedry. Wystawiam je wiosną jak zaczynają wypuszczać listki i pilnuję aby schować jak zapowiadają wiosenne przymrozki. Teraz jeszcze stoją na zewnątrz.
Natomiast w gruncie mam 3 obok siebie też różowe. Przed zimą, póki ziemia nie zmarznięta wbijam wokół nich pręty, dość wysokie, wyższe od nich.
Póki co nie osłaniam ich włókniną, dopiero pod koniec zimy, jak słońce zaczyna mocniej przygrzewać przyczepiam do prętów włókninę jaką mam, letnią, zimową, kilka warstw (2-3) nabijam, przywiązuję sznurkiem, na dole przyciskam kostką betonową żeby wiatr nie zerwał.
Jak zapowiadają większy mróz, to osłaniam też od góry, a jak niewielki to tylko boki. Osłonę zdejmuję dopiero jak minie niebezpieczeństwo przymrozków. Nie wygląda to zbyt fajnie, wkurza mnie taki widok wiosną, ale nie mam sumienia ich wyrzucić. A donic nie chcę mnożyć bo nie mam gdzie ich trzymać - garaż nie jest z gumy. Muszę przyznać, że nie zawsze te skomplikowane zabiegi przynoszą oczekiwane efekty. Czasem zakwitają kilkoma kwiatkami, które w dodatku chowają się wśród liści
Nie wiem Bogusiu czy Ci ten opis rozjaśnił choć trochę obraz sytuacji, w razie wątpliwości pytaj. Zdrówka Bogusiu dla Ciebie I M.
Iguś, dziękuję

dobrze, że nam chociaż zdjęcia zostają z tego pięknego, kolorowego i bogatego okresu
Lilia amazońska chociaż trochę zaniedbana wypuściła pęd kwiatowy, na razie tylko jeden. Zobaczymy czy jeszcze coś więcej pokaże.
Jeszcze trochę ostatnich fotek. No może nie takich ostatnich, bo najstarsze są z końca października
I z połowy listopada ...
W zimowej odsłonie
A tymczasem w domu ...
Ciepełka i słońca na kolejne dni.