![yess ;:173](./images/smiles/rolleyes.gif)
To, co piszesz o ogrodnikach w firmie ja niestety oglądam od lat u mnie na osiedlu. W zeszłym roku... a nie, sorki, to już 2 lata temu... ludzie się wściekli i te wariactwa typu sadzenia, a potem nie podlewania stały się przedmiotem awantur samorządzie. Ostatniego lata tyle z tego było dobrego, że podlewali w największe upały i to na szczęście nie w środku dnia. Kiedyś próbowałam rozmawiać z takim jednym, co jeździł traktorkiem i kosił wszystko łącznie z klombem kwitnących właśnie irysów to mi wyciągnął telefon i pokazał plan co ma skosić. "No i co mam robić?" - pyta - "Jak sama pani widzi, że ja tu żadnego klombu nie mam i wszystko ma być skoszone jak leci?" A klomb z irysami tam pewnie od 30 lat albo lepiej. Trudno mi opisać co mnie wtedy trafiło...