Pewnie głupie pytanie, ale czy nie można by zamrozić całych kwiatów.
Czy dobrze rozumiem, że odmiana która pierwsza kwitnie, nie będzie miała owoców jeśli nie będziemy mieć pyłku z zeszłego roku i bedzie wtedy służyć jedynie jako dawca pyłku dla odmian kwitnących pózniej?
Mrożenie całych kwiatów to chyba nie najlepszy pomysł. Z płatków i innych części zrobi się breja i zamoczy pyłek. Jak potem zapylać taką mazią?
Co do moich to obawiam się bardziej, że wcześniejszy skończy kwitnąć zanim drugi zacznie i będzie kompletna klapa z owocowaniem. Dlatego będę mroził pyłek z obu. Mam nadzieję, że będę w domu w odpowiednim czasie.
Co do brei to gdzies czytałem (o innych roślinach) że zapylano opryskiwaczem (pyłek + ciecz nie pamiętam jaka). Breje można by rozwodnić, przefiltrować i spróbować pryskać.
Trzeba by to było przetestować, ale szkoda każdego kwiatka który da się zapylić. Na razie pozostanę przy pierwszej metodzie. Jak moje drzewka podrosną to wtedy pomyślę nad eksperymentami