A może doradzają z dobrej woli? Chcą pomóc nie dlatego, że "wiedzą lepiej", widzą, że ktoś ma kłopoty, albo dopiero zaczyna coś robić i chcą być przydatni, że temu komuś lepiej poszło, szybciej zrobił coś tam, łatwiej, czy mniejszym kosztem. Czyli nie myślą o sobie i swoim komforcie psychicznym, tylko wręcz przeciwnie, myślą o tym kimś, komu doradzają.eka pisze:Niektórzy mają takie charaktery,że się uważaja za alfę i omegę i wiedzą wszystko najlepiej.
Słuchanie rad jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a wielu pomogło. Szczególnie, że "słuchanie" nie musi pociągać za sobą "wykonania" czy stosowania się do tych porad.