Smaki dzieciństwa
- ElzbietaaG
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2902
- Od: 16 sie 2008, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Elbąga
Dobry dowcip dotyczący Bieszczad.. i śmiech śmiechem ale zapewniam Was, że może to wszystkich zdziwi, ale są miejsca w Bieszczadach gdzie we wsi jest jeden telefon... gdzie w domu nie ma pryszniców i kibelka... i za to kocham te góry.... dla nich mogłabym rzucić wszyskto wpierony i wyjechać wlaśnie tam.. gdzie smakołyki o jakich Wy tutaj mowice nabieraja nowego życia... np. chlep z solą, a do tego nałożona śmietana kwaśna tak gęsta że jak masło się ją wyciąga łyszką ze słoika... albo ziemniaki pieczone w popiele.. jedzone z zola i białym słodkim twarożkiem... pożądną pasztetową i kiełbasę wiejska.. ale nie "wiejską" ktoa koło wiejskiej to nawet nie leżała.. ale WIEJSKĄ.. własnej roboty... eehh mimo tego, że ma 24 lata to wiele z tych rzeczy, o ktorych mówicie pamiętam.. .. fakt jak przez mgłę ale pamiętam... np. mleko w butelkach z takim plastikowym wieczkiem co sie przyczepiało na szyjce tej bańczastej butelki... albo własnei taki syfon...
Porządną, łyżką, chleb, własnej, się, Carla, w Mozilli jest słownik, który sam podkreśla błędy!!! Zacznij sprawdzać i poprawiać swoje posty PRZED wysłaniem! A może to taki styl? Dość niekonwencjonalny, przyznaję Nalewka
Porządną, łyżką, chleb, własnej, się, Carla, w Mozilli jest słownik, który sam podkreśla błędy!!! Zacznij sprawdzać i poprawiać swoje posty PRZED wysłaniem! A może to taki styl? Dość niekonwencjonalny, przyznaję Nalewka
- zabcia_paula
- 500p
- Posty: 840
- Od: 24 sty 2009, o 10:34
- Lokalizacja: Gdańsk
Fantastyczny wątek, przeczytany od deski do deski...
Wiele rzeczy zostało tu wspomnianych, które do dziś pamiętam z dzieciństwa. Czytając Wasze posty na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, ale też i maleńka łezka zakręciła się w oku. W zasadzie było to tak niedawno, ale wiele rzeczy pozostało jedynie wspomnieniami.
To właśnie pierwszy, dojrzewający pod folią pomidor, ranne wstawanie z babcią by podlać wszystkie krzaczki, co zajmowało jakieś 2 godziny.
Swojski chlebek z masłem i cukrem...
Świniobicie, jako mały brzdąc uwielbiałam wtedy pomagać tacie, mama krzyczała a ja szłam na upartego. U nas opalało się świniaka taką lampą, później polewało wrzątkiem a następnie skrobało. Wszystko kończyło się wielką ucztą, przychodzili sąsiedzi i jedliśmy tzw. świeżynkę. Robienie kiełbas, pasztetów, kaszanek i co pamiętam najmilej to zapach wędzonego boczku i szynki...
Pamiętam wodę ze studni, która koiła pragnienie nawet w najbardziej upalne dni...
Mleko z pianką prosto od krowy...
Czasy kiedy w domu mojej babci trzymano małe kaczuszki i kurczęta (takie żółciutki) pod lampą. Karmiłam je posiekanym jajkiem....mogłam siedzieć przy nich cały dzień.... pewnego razu tak bardzo chciałam ukochać małą kaczuszkę, że niestety zrobiłam jej krzywdę, nic nie zauważyłam dopóki babcia nie wyjęła mi jej z rąk, a pamiętam jakby to było wczoraj
Zapach mandacha czy inaczej babki ziemniaczanej...
Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać, ale się rozmarzyłam
Wiele rzeczy zostało tu wspomnianych, które do dziś pamiętam z dzieciństwa. Czytając Wasze posty na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, ale też i maleńka łezka zakręciła się w oku. W zasadzie było to tak niedawno, ale wiele rzeczy pozostało jedynie wspomnieniami.
To właśnie pierwszy, dojrzewający pod folią pomidor, ranne wstawanie z babcią by podlać wszystkie krzaczki, co zajmowało jakieś 2 godziny.
Swojski chlebek z masłem i cukrem...
Świniobicie, jako mały brzdąc uwielbiałam wtedy pomagać tacie, mama krzyczała a ja szłam na upartego. U nas opalało się świniaka taką lampą, później polewało wrzątkiem a następnie skrobało. Wszystko kończyło się wielką ucztą, przychodzili sąsiedzi i jedliśmy tzw. świeżynkę. Robienie kiełbas, pasztetów, kaszanek i co pamiętam najmilej to zapach wędzonego boczku i szynki...
Pamiętam wodę ze studni, która koiła pragnienie nawet w najbardziej upalne dni...
Mleko z pianką prosto od krowy...
Czasy kiedy w domu mojej babci trzymano małe kaczuszki i kurczęta (takie żółciutki) pod lampą. Karmiłam je posiekanym jajkiem....mogłam siedzieć przy nich cały dzień.... pewnego razu tak bardzo chciałam ukochać małą kaczuszkę, że niestety zrobiłam jej krzywdę, nic nie zauważyłam dopóki babcia nie wyjęła mi jej z rąk, a pamiętam jakby to było wczoraj
Zapach mandacha czy inaczej babki ziemniaczanej...
Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać, ale się rozmarzyłam
Pozdrawiam, Paula
- Nalewka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 6516
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
Juz kolejna osoba pisze o "świeżynce", a ja nadal nie wiem co to takiego. Proszę o dokładne wyłożenie co to, jak się to przyrządza, z czym podaje itd. Bez opisu i / zdjęcia skąd nowe pokolenia będą wiedziały co to jest (było)?
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
- zabcia_paula
- 500p
- Posty: 840
- Od: 24 sty 2009, o 10:34
- Lokalizacja: Gdańsk
Już odpowiadam co to jest świeżynka
U nas przyrządza się ja tak:
Świeżutkie mięso wieprzowe: trochę podgardla, można też części od szynki, różne okrawki, to co się preferuje.
Z racji tego, że jest to bardzo tłusta potrawa, musi być sporo tłuszczyku, można dodać słoninę. Wszystko ma w tym tłuszczu pływać. Moja mama robiła to w piekarniku, trochę czasu to trwało, bo mięso musi być bardzo miękkie i zrumienione. Na koniec dodawała jeszcze wcześniej sparzoną wątrobę i bardzo dużo cebuli. Przyprawiała solą i odrobinką pieprzu. Je się to na świeżo z pieczywem. Jest bardzo tłuste i kaloryczne, ale przepyszne. Nie sposób jest zjeść wszystkiego na raz, dlatego my rozlewaliśmy świeżynkę do miseczek i do lodówki. Robił się smalec z mięsem i cebulką, którym można smarować pieczywo, najlepsze ze świeżym chlebkiem ;:13
U nas przyrządza się ja tak:
Świeżutkie mięso wieprzowe: trochę podgardla, można też części od szynki, różne okrawki, to co się preferuje.
Z racji tego, że jest to bardzo tłusta potrawa, musi być sporo tłuszczyku, można dodać słoninę. Wszystko ma w tym tłuszczu pływać. Moja mama robiła to w piekarniku, trochę czasu to trwało, bo mięso musi być bardzo miękkie i zrumienione. Na koniec dodawała jeszcze wcześniej sparzoną wątrobę i bardzo dużo cebuli. Przyprawiała solą i odrobinką pieprzu. Je się to na świeżo z pieczywem. Jest bardzo tłuste i kaloryczne, ale przepyszne. Nie sposób jest zjeść wszystkiego na raz, dlatego my rozlewaliśmy świeżynkę do miseczek i do lodówki. Robił się smalec z mięsem i cebulką, którym można smarować pieczywo, najlepsze ze świeżym chlebkiem ;:13
Pozdrawiam, Paula
Nalewko bardzo przepraszam za swoje błędy... ale jestem dysortografką... sprawdzam to co piszę, po 3 razy.. ale pewnych błędó ja po prostu nie widzę... a w momęcie keidy chciałabym siedzieć przy słowniku to kilak zdań jakie chciałabym napisac zajęło by mi dość długo...
po 2... no cóż... sądziłam, że forum to coś miłego.. fajnego.. i można być tutaj wyluzowanym.. ale cóż.. może się myliłam ??? bo sprawdzanie błędów kojarzy mi się ze szkołą, czyli czymś... nieciekawym.. (może się wydawać dziwne przy ilośćiach błędów- ukończyłam studia).
Nalewko w takim razie ... jedynym rozwiązaniem jest UNIKAJ CZYTANIA MOICH POSÓW... będziesz sie mniej denerwowac
po 2... no cóż... sądziłam, że forum to coś miłego.. fajnego.. i można być tutaj wyluzowanym.. ale cóż.. może się myliłam ??? bo sprawdzanie błędów kojarzy mi się ze szkołą, czyli czymś... nieciekawym.. (może się wydawać dziwne przy ilośćiach błędów- ukończyłam studia).
Nalewko w takim razie ... jedynym rozwiązaniem jest UNIKAJ CZYTANIA MOICH POSÓW... będziesz sie mniej denerwowac
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5152
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Ja robiem w ten sposób:Nalewka pisze:już kolejna osoba pisze o "świeżynce", a ja nadal nie wiem co to takiego. Proszę o dokładne wyłożenie co to, jak się to przyrządza, z czym podaje itd. Bez opisu i / zdjęcia skąd nowe pokolenia będą wiedziały co to jest (było)?
Świeżą łopatkę i biodrówkę kroiłem na kawałki jak do gulaszu i smażyłem w dużym garnku na niewielkiej ilości smalcu. Z przypraw jedynie sól i pieprz, nic więcej. Do tego pokrojona cebula, i to wszystko razem smażone (czy może duszone?) tak długo, az cebula się całkiem rozpadnie. Mięso wtedy też się rozdziela na takie włókna. Jedzone ze świeżym chlebem i ogórkiem kiszonym. Znika błyskawicznie, aparat nie zdążył
Carlo, Nalewka Cię nie ocenia, sugeruje jedynie, żebyś korzystała z pewnych darmowych narzedzi. Jeśli sama dobrze wiesz, że masz problem z ortografią, to czemu nie chcesz z tym walczyć? Na tym forum były już gorące i nawet wrzące dyskusje na temat błędów (te dyskusje swego czasu o mało nie rozwaliły Forum). I omijanie postów przez czytających niczego nie rozwiązuje. A omijanie postów przez Moderatora można porównać do sytuacji, kiedy policjant przechodzi na drugą stronę ulicy, widząc, że kogoś napadają. To nie jest rozwiązanie Tym bardziej nie jedyne...
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
Krzyśku.. ale ja naprawdę się staram pisać jak najlepiej i jak najbardziej poprawnie... i walcze z tym od kiedy tylko poszłam do szkoły, każdy tylko " błędy, błędy, błędy" i tylko to się rzuca w oczy... i to jest przykre...
P.S
Postaram się ich robić coraz mniej... to moge obiecać... no i koniec z rozmową dot. błędów bo to nie ten wątek
P.S
Postaram się ich robić coraz mniej... to moge obiecać... no i koniec z rozmową dot. błędów bo to nie ten wątek
-
- 200p
- Posty: 318
- Od: 8 mar 2008, o 22:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Smaki dzieciństwa
Jesienią, jak kurczaki urosły wybijało się kogutki. Niedzielny obiad to rosół. W ciągu roku rosół był wtedy gdy ktoś z rodziny był chory albo jak kura była chora. Przeziębienia leczyła Mama leżeniem pod pierzyną i rosołem a nie antybiotykami.
Jak Pan Bóg dopuści to i z kija wypuści
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7811
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Marysiu, tak było, kurek mama nie wybijała, no chyba że kura była chora albo stara. No i ten rosół z przypiekaną na płycie kuchennej cebulą ! Na niedzielny obiad przeważnie był królik, musiałam wtedy siedzieć na stole i trzymać zabitego królika za łapy a ojciec zdzierał z niego skórę jednym pociągnięciem i zakładał ją do wysuszenia na takie specjalne widełki z rozwidlonej gałęzi.( A potem skórki do skupu)
Do leczenia nas, to oprócz pierzyny, rosołu był do smarowania psi smalec (albo borsuczy - nawet wtedy trudno dostępny) i kompresy śmierdzące samogonem a jak to nie pomagało to stawiała bańki.
Pamiętam jak ojcu przystawiali pijawki, a one nawalone jak stodoła, spadały na podłożony popiół. Słyszałam, że gdzieś komuś krew upuszczali, ale tego nie widziałam. Łomatko brrrr!
Do leczenia nas, to oprócz pierzyny, rosołu był do smarowania psi smalec (albo borsuczy - nawet wtedy trudno dostępny) i kompresy śmierdzące samogonem a jak to nie pomagało to stawiała bańki.
Pamiętam jak ojcu przystawiali pijawki, a one nawalone jak stodoła, spadały na podłożony popiół. Słyszałam, że gdzieś komuś krew upuszczali, ale tego nie widziałam. Łomatko brrrr!
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5152
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Z medycyny ludowej pamiętam jeszcze "nastawianie" przez moją babcię. Jak się "przesunąłem". Nie wiem, o co w tym chodziło, ale pamiętam, ze pomagało na jakies bóle. Przechodziłem to ze 3 razy. I pamiętam ten strach, bo podobno jak ktoś nieumiejętnie "nastawiał" to mógł uczynić kaleką...
Ale ze smakami niewiele to ma wspólnego...
Ale ze smakami niewiele to ma wspólnego...
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- Nalewka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 6516
- Od: 30 paź 2006, o 12:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Działka na Warmii
O matko jedyna, toż to "Znachor" i Rozalka wkładana na trzy zdrowaśki do pieca
Psi smalec, przestawianie, do niektórych metod nie chciałabym wracać, brrr.
Ale pijawki, muchy czyszczące zainfekowane rany, okłady ze słoniny (na wyciągnięcie wrzodu, o rany, mam dreszcze), rosołki na wzmocnienie, picie ziółek, to wszystko albo nigdy nie odeszło w zapomnienie, albo triumfalnie wraca jako sprawdzona metoda lecznicza.
Mój Sz.M. dzieckiem będąc popijał rosół z gołębia...
Psi smalec, przestawianie, do niektórych metod nie chciałabym wracać, brrr.
Ale pijawki, muchy czyszczące zainfekowane rany, okłady ze słoniny (na wyciągnięcie wrzodu, o rany, mam dreszcze), rosołki na wzmocnienie, picie ziółek, to wszystko albo nigdy nie odeszło w zapomnienie, albo triumfalnie wraca jako sprawdzona metoda lecznicza.
Mój Sz.M. dzieckiem będąc popijał rosół z gołębia...
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7811
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
ooo właśnie Nalewko, młode gołębie, już opierzone ale jeszcze nie latające (bo ojciec by ich nie złapał) tzw "młódziki", obgryzać za wiele nie było czego ale rosołek był. Słyszałam też, jak chłopaczyska z okolicy wybierali z gniazd młode wrony (albo kawki- już nie pamiętam), ukręcali łebki, oblepiali gliną - takie z piórami i piekli na ognisku! Makabra !!!!