Martwe, zmarznięte róże ?
Martwe, zmarznięte róże ?
Łodygi moich róż są sino czarne po obcięciu przy niemal ze korzeniach nie mają żywego łyka tylko martwy pęd
Czy jest szansa że pod ziemia są żywe korzenia i róża odbije ?
Róże zostały tylko lekko okopane liśćmi
Jak na przyszłość zabezpieczyć róże przed marznięciem ?
i kiedy bedzie pewność że róże żyją bądź są martwe ?
Czy jest szansa że pod ziemia są żywe korzenia i róża odbije ?
Róże zostały tylko lekko okopane liśćmi
Jak na przyszłość zabezpieczyć róże przed marznięciem ?
i kiedy bedzie pewność że róże żyją bądź są martwe ?
- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7368
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Swoje róże zabezpieczam kopczykami z ziemi, jeśli ma być okres dużego mrozu na kopczyki zwykle nakładam słomę i na to włókninę. Można kopczyki przykryć tylko gałęziami drzew iglastych. Zwykle w dni słoneczne zdejmowałam włókninę. Też uważam, że powinnaś poczekać, róże potrafią odbić, a niektóre np Fresia mają łodygi ciemne i wyglądają na przemarznięte,a gdy zrobi się ciepło - robią się one zielone.
- oliwka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5839
- Od: 24 mar 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj. śląskie
Ta zależy od różyania3320 pisze:Łodygi po obcieciu skruceniu miały kolor szaro brazowy nie jasno zielony
Czy jest szansa by róże zakwitły w tym roku z nowych pedów z korzenia jeśli by takie były?
Zakładam, że masz jakieś powtarzające kwitnienie, a to oznacza, że zakwitną na tegorocznych pędach (jeśli odbiją).
- kasaaja
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 8
- Od: 18 maja 2008, o 20:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Moje biedne róże
Witam serdecznie wszystkich forumowiczów i proszę o radę. w ubiegłym roku posadziłam trzy róże w doniczkach (po przeprowadzce z bloku koniecznie od razu chciałam mieć ogród) z myślą że na jesieni wysadzę je na właściwe miejsca.Niestety stało się inaczej i moje róże zostały na zimę w donicach. Przycięłam je do ok. 40 cm i zostawiłam na tarasie. Przestraszyłam się jednak tych silnych mrozów i schowałam do garażu a one skubane zaczęły momentalnie rosnąć i już nijak nie mogłam ich wystawić na taras. Teraz mają dwu metrowe lichutkie łodyżki i nie wiem co mam w związku z tym począć. Czy zostawić je z tymi łodyżkami i przeczekać ten sezon, czy przyciąć mając nadzieję że puszczą nowe pędy? Z góry dziękuję za pomoc .
Problem występuje zapewne dosyć często, a chyba nie przeoczyłam go na forum. Jesienią posadziłam trzy róże, zabezpieczając je stosownymi kopczykami. Mimo to maluchy marnie przetrwały zimę. Prawie całe pędy zmarzły, zachowując tylko u nasady zdrowe, zielone 2-4 cm. Strasznie mi na utrzymaniu ich przy życiu zależy i stąd moje pytanie: co mogę dla nich zrobić? I czy w ogóle można coś dla nich zrobić?Jak ciąć te biedne kikuciki? Kompost? Nawóz interwencyjny, taki jak dla pomidorów? Intensywnie podlewać? Czy tylko:
Jak zwykle - jak trwoga, to do forum. Pozdrawiam. Ema
Jak zwykle - jak trwoga, to do forum. Pozdrawiam. Ema