Smaki dzieciństwa
-
- 200p
- Posty: 318
- Od: 8 mar 2008, o 22:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Smaki dzieciństwa
Czasy były ciężkie ale jedzonko było zdrowe, nawozy syntetyczne nie były sypane, wszystko naturalne. Pamiętam z dzieciństwa paluszki buraczane. Gotowało się buraki cukrowe, potem mieliło, pewnie dodawało mąkę i jajka i piekło w piekarniku paluchy. Uwielbiałam je, z zewnątrz były twarde i chrupkie a w środku miękkie ciasto . Po latach ciocia ze wsi podesłała mi , pamiętając jak je lubiłam ale mi wcale nie smakowały.
A czy piliście w dzieciństwie tran?
A czy piliście w dzieciństwie tran?
Jak Pan Bóg dopuści to i z kija wypuści
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12972
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
tran - obowiązkowo, teraz już sie nie pije tylko sa kapsułki, ale wówczas to nie było zmiłuj sie!
Pamietam i teraz mam usmiech na twarzy jak latalo sie z kaneczka aluminiowa po mleko do sklepu, nie znałam mleka krowiego, na rynku mama kupowała jajka, twaróg i śmietanę, masło. Ja do dzis śmietanę i maslo kupuje na rynku.
Nie wiem czy ja juz nie mam smaka ale to masło nie jest takie same, pamietam to była oselka, pieknie sie rozsmarowywało.
Pamietam tez że codziennie mama raniutko szła do sklepu kupowala mleko, bułki lub rogale z makiem chleb, gazetę i ojcu papierosy "żeglarze" 3,60 zł.
Pamietam i teraz mam usmiech na twarzy jak latalo sie z kaneczka aluminiowa po mleko do sklepu, nie znałam mleka krowiego, na rynku mama kupowała jajka, twaróg i śmietanę, masło. Ja do dzis śmietanę i maslo kupuje na rynku.
Nie wiem czy ja juz nie mam smaka ale to masło nie jest takie same, pamietam to była oselka, pieknie sie rozsmarowywało.
Pamietam tez że codziennie mama raniutko szła do sklepu kupowala mleko, bułki lub rogale z makiem chleb, gazetę i ojcu papierosy "żeglarze" 3,60 zł.
U nas tran nie był obowiązkowy.Pamiętam,że zawsze się dziwiłem,gdy ktoś narzekał na smak tranu.Jak przystało na buńczucznego szkraba,powiedziałem że JA mógł bym wypić na raz całą butelkę tranu.No to moja mama przyniosła mi tran,był on w takich małych buteleczkach.Wiele się nie namyślając, śmiało wprost z butelki wlałem do ust prawie całą jej zawartość.Dopiero wtedy zrozumiałem radę mamy,bym najpierw spróbował łyżeczką. Ambicja kazała mi to przełknąć,ale przełyk,nie mówiąc już o żołądku przyjąć tego nie chciał.Od tego czasu gdy ktoś mówi,że czegoś nie jest w stanie przełknąć,wierzę.
"Żeglarze" palił również mój ojciec a dziadek,który nie palił dużo,"Sporty" w 10-tkach.
"Żeglarze" palił również mój ojciec a dziadek,który nie palił dużo,"Sporty" w 10-tkach.
Pozdrawiam,Władek.
Wykształcenie - coś, co mądremu mówi, jak mało wie, natomiast głupiemu, jak wiele potrafi. (J. Tuwim)
Wykształcenie - coś, co mądremu mówi, jak mało wie, natomiast głupiemu, jak wiele potrafi. (J. Tuwim)
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1231
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
W Koszalinie funkcjonowała kiedyś wytwórnia słodyczy "Bogusławka". Mieszkałam niedaleko. Kiedy robili krówki, to pół miasta miało ślinotok, taki zapach się rozchodził. A my, okoliczne dzieciaki, przekradaliśmy się na zaplecze zakładu i zawsze jakaś kobitka się ulitowała i ponakładała łychą na wyciągnięte łapki takiej ciepłej, pachnącej, krówkowej masy. Najlepsze na świecie to było.
Nalewka pisze:Mój Sz.M. dzieckiem będąc popijał rosół z gołębia...
Mój Sz.M. również ten rosół popijal. Jak w latach osiemdziesiątych urodziłam dziecko, to woził mi rosół z z tych biednych stworzeń do szpitala i mówił, że to dietetyczne. Mnie się to kojarzyło z " gołąbkiem pokoju" i jak tu takie coś " zerzreć" Pozdrawiam
- ElzbietaaG
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2902
- Od: 16 sie 2008, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Elbąga
Mleko gotowało się z bardzo dużą ilością cukru na gęstą masę i przekładało niąTula pisze:W Koszalinie funkcjonowała kiedyś wytwórnia słodyczy "Bogusławka". Mieszkałam niedaleko. Kiedy robili krówki, to pół miasta miało ślinotok, taki zapach się rozchodził. A my, okoliczne dzieciaki, przekradaliśmy się na zaplecze zakładu i zawsze jakaś kobitka się ulitowała i ponakładała łychą na wyciągnięte łapki takiej ciepłej, pachnącej, krówkowej masy. Najlepsze na świecie to było.
wafle...pychota ! Albo wafle przekładane dżemem
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1231
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Tak, z Bogusławki to w delikatesach można było kupić krówki i kolorowe galaretki obtaczane cukrem, w kształcie półkoli, ale... tylko przed świętami Robili też cukierki-mordoklejki. Takie cholernie twarde, w kształcie ołówka. Ale jak już się to pogryzło, to buzia dosłownie zaklejona na jakieś 15 minut.
Teraz w Bogusławce są chyba 3 puby, wielki sklep z używaną odzieżą, sklep komputerowy i kafejka internetowa, sklep mięsny i jakaś mała hurtownia chemii domowej. I zamiast zapachu krówek to rozchodzą się wrzaski pijanej młodzieży.
Teraz w Bogusławce są chyba 3 puby, wielki sklep z używaną odzieżą, sklep komputerowy i kafejka internetowa, sklep mięsny i jakaś mała hurtownia chemii domowej. I zamiast zapachu krówek to rozchodzą się wrzaski pijanej młodzieży.
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12972
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
pamiętam jak mama w takiej wannie metalowej wybijała ciasto drożdżowe na wielkanoc, robiła z tego babki drozdżowe, placki z kruszonką i nosiliśmy do piekarni, sernik to niosła mama. Ile radosci było obskubać te babki, podjeść kruszonkę.
Jak dzis pamietam ten zapach i co najwazniejsze tego było naprawde dużo, nie widzialam aby mama po swiętach wyrzucała coś.
Było to bardzo proste jedzenie ale jak smakowało.
Ile radosci było jak szło sie do Mikołaja w zakladach pracy a tam pomarańcze szt.2 były te pomarańcze zielone kubańskie - okropne ale wówczas rarytas, , czekolada a potem tez czekolado-podobna, jabłka, sezamki.
cukierki takie zwykłe landrynki, owocowe, orzechy włoskie, herbatniki petti,
Jak dzis pamietam ten zapach i co najwazniejsze tego było naprawde dużo, nie widzialam aby mama po swiętach wyrzucała coś.
Było to bardzo proste jedzenie ale jak smakowało.
Ile radosci było jak szło sie do Mikołaja w zakladach pracy a tam pomarańcze szt.2 były te pomarańcze zielone kubańskie - okropne ale wówczas rarytas, , czekolada a potem tez czekolado-podobna, jabłka, sezamki.
cukierki takie zwykłe landrynki, owocowe, orzechy włoskie, herbatniki petti,