Juki, draceny i inne- odmładzanie,rozmnażanie cz.1
Moim zdaniem rozeta jest nie do uratowania chyba że ma przynajmniej z 2 cm pinka jak oberwiesz dolne liście z niej zostawiając tylko kilka od czubka, no i warunek że nie jest już porażona zgnilizną bo tak właśnie to wygląda, typowy objaw po zalaniu i to dość intensywnym. Zresztą pinek jak zetniesz również zobaczysz czy jest w środku zielony i nadaje się na ukorzenianie czy wszystko jest szare i wodnite i nadaje się na wyrzucenie. Ogólnie z przykrością stwierdzam ale daję małe szanse na jej uratowanie.
Czyli wychodzi na to, że za dużo wody...
A tak pilnowałem, by nie miała za mało ani za dużo wody. Na to wychodzi, że raz naokoło 8-12 dni trzeba podlewać i sprawdzać czy ziemia nie jest sucha.
Zostaje mi "pinek" może ukorzeni się
No cóż, będę się starać - więc zabieram się do "reanimacji" ;)
A tak pilnowałem, by nie miała za mało ani za dużo wody. Na to wychodzi, że raz naokoło 8-12 dni trzeba podlewać i sprawdzać czy ziemia nie jest sucha.
Zostaje mi "pinek" może ukorzeni się
No cóż, będę się starać - więc zabieram się do "reanimacji" ;)
bastian77
A jeszcze wracając do mojej juki - tak jak zapewniałeś, Przemo, czubek puścił korzonki, a na pinku w ziemi widać już miejsca, gdzie będą wybijać rozetki Oczywiście dla nikogo z domowników, poza mną, nie jest to widoczne
Czy tyle już wystarczy, żeby wsadzić do ziemi, czy jeszcze poczekać? Chciałabym dosadzić do tamtego pinka i przy okazji przesadzić, bo od dawna w starej ziemi siedzi. Czy to dobry moment również dla wkrótce-rozkwitającego pinka?
Czy tyle już wystarczy, żeby wsadzić do ziemi, czy jeszcze poczekać? Chciałabym dosadzić do tamtego pinka i przy okazji przesadzić, bo od dawna w starej ziemi siedzi. Czy to dobry moment również dla wkrótce-rozkwitającego pinka?
Ja się też moim cmentarzyskiem muszę pochwalić
Oto ono:
Na 3 pniach pokazują się rozety - po 3-4 wybrzuszenia na każdym pieńku Od obcięcia czubka do pokazania się znaków, że będą rozety, minął miesiąc. To znaczy, że korzenie działają i bardzo, bardzo mi ulżyło.
Ten najmniejszy pieniek w małej doniczce nie chce niczego wypuszczać, ale on prawie korzeni nie ma, więc czekam, czy padnie, czy zmartwychwstanie.
W słoikach natomiast nic mi na razie korzeni nie wypuszcza - ani pień, ani rozety. Czekam cierpliwie dopóki nie zgnije ;-)
izi: wiosna pomogła naszym pniakom javascript:emoticon(';:1')
Oto ono:
Na 3 pniach pokazują się rozety - po 3-4 wybrzuszenia na każdym pieńku Od obcięcia czubka do pokazania się znaków, że będą rozety, minął miesiąc. To znaczy, że korzenie działają i bardzo, bardzo mi ulżyło.
Ten najmniejszy pieniek w małej doniczce nie chce niczego wypuszczać, ale on prawie korzeni nie ma, więc czekam, czy padnie, czy zmartwychwstanie.
W słoikach natomiast nic mi na razie korzeni nie wypuszcza - ani pień, ani rozety. Czekam cierpliwie dopóki nie zgnije ;-)
izi: wiosna pomogła naszym pniakom javascript:emoticon(';:1')
Nie no Rokitnik, rozbroiłaś mnie tym określeniem A w ogóle jakie tam cmentarzysko! Raczej klinika - chwilowo... Jak Ci zaraz te wszystkie rozety wybiją, to będziesz miała autentyczną dżunglę! I czymże są te moje rachityczne patyczaki w porównaniu z Twoimi majestatycznymi pniakami!
A ja tymczasem ośmielę się zaprezentować resztę moich zdechlaków:
I poniżej najlepszy okaz, 8-centymetrowy kawałek szeflery, na którym zauważyłam jakieś raczej zielone zawiązki chyba listków (albo to moje pobożne życzenie), więc wstawiłam do wody i czekam. Mąż mój stwierdził, że czeka tylko chwili, kiedy wstawię do wody kawałek kija do podpierania roślin w nadziei że puści korzenie albo liście
No i jeszcze pozostałości po ok. 2-metrowej dracenie, którą - jak mniemam - zalałam ja albo ktoś inny (stoi na klatce schodowej). Były to dwie rośliny w jednej donicy i oczywiście obydwie spotkał ten sam los, ale odważyłam się póki co pociąć tylko jedną - druga czeka z wyleniałą "grzywą" aż ta pierwsza ewentualnie zdecyduje się wypuścić rozety:
Oczywiście wiosna wiosną ale ja qrczę czekałam długie tygodnie, jeśli nie miesiące, aż się moja juka obudzi, a jak tylko Czarodziej orzekł, że wkrótce wyjdą korzenie i rozety, to się od razu dziewczyna przebudziła
Pozdrawiam serdecznie i czekam na relacje o kolejnych postępach
A ja tymczasem ośmielę się zaprezentować resztę moich zdechlaków:
I poniżej najlepszy okaz, 8-centymetrowy kawałek szeflery, na którym zauważyłam jakieś raczej zielone zawiązki chyba listków (albo to moje pobożne życzenie), więc wstawiłam do wody i czekam. Mąż mój stwierdził, że czeka tylko chwili, kiedy wstawię do wody kawałek kija do podpierania roślin w nadziei że puści korzenie albo liście
No i jeszcze pozostałości po ok. 2-metrowej dracenie, którą - jak mniemam - zalałam ja albo ktoś inny (stoi na klatce schodowej). Były to dwie rośliny w jednej donicy i oczywiście obydwie spotkał ten sam los, ale odważyłam się póki co pociąć tylko jedną - druga czeka z wyleniałą "grzywą" aż ta pierwsza ewentualnie zdecyduje się wypuścić rozety:
Oczywiście wiosna wiosną ale ja qrczę czekałam długie tygodnie, jeśli nie miesiące, aż się moja juka obudzi, a jak tylko Czarodziej orzekł, że wkrótce wyjdą korzenie i rozety, to się od razu dziewczyna przebudziła
Pozdrawiam serdecznie i czekam na relacje o kolejnych postępach
Aaaaa, ratunku! Właśnie wyjęłam z doniczki pinek juki, coby go przesadzić i oto jaki widok mi się pokazał:
Nie widziałam wcześniej korzenia juki, więc nie mam porównania, ale coś mi się wydaje, że ten jest nie taki, jak być powinien Był bardzo zbity, jakby to był plastikowy odlew, nawet w dotyku przypominał plastik! Jak zaczęłam obłupywać (z trudem) ziemię, to po pierwsze część tej plątaniny korzeniowej odpadła, w spodzie pojawiła się dziura i z jednej strony udało mi się wyodrębnić takie kłącza (ostatnie zdjęcie); z drugiej strony pozostała "plastikowa masa". W dodatku zastanawiające jest to, że ten dziwny kształt nie pokrywa się z kształtem doniczki. Jest o wiele mniejszy niż doniczka a poza tym, jako że pieniek stał w ziemi w miarę pionowo, to ta "babka piaskowa" urosła jakby pod kątem.
O co tu chodzi? Co z tym zrobić?
Nie widziałam wcześniej korzenia juki, więc nie mam porównania, ale coś mi się wydaje, że ten jest nie taki, jak być powinien Był bardzo zbity, jakby to był plastikowy odlew, nawet w dotyku przypominał plastik! Jak zaczęłam obłupywać (z trudem) ziemię, to po pierwsze część tej plątaniny korzeniowej odpadła, w spodzie pojawiła się dziura i z jednej strony udało mi się wyodrębnić takie kłącza (ostatnie zdjęcie); z drugiej strony pozostała "plastikowa masa". W dodatku zastanawiające jest to, że ten dziwny kształt nie pokrywa się z kształtem doniczki. Jest o wiele mniejszy niż doniczka a poza tym, jako że pieniek stał w ziemi w miarę pionowo, to ta "babka piaskowa" urosła jakby pod kątem.
O co tu chodzi? Co z tym zrobić?
izi: jakaś paskudna ta ziemia musiała być. Korzenie przypominają mi korzenie moich dracen, a to chyba nie za dobrze o nich świadczy. Jeśli jednak juka miała liście, to znaczy, że raczej wszystko działało.
Czy można mówić o klinice gdy jest się pewnym, że na razie 3 na 8 pacjentów żyje? ;-)
Może gdyby Czarodziej słowo powiedział, to ożyłoby coś jeszcze... ale nie wiem, czy się nie obraził za ten tekst o wiośnie.
Czy można mówić o klinice gdy jest się pewnym, że na razie 3 na 8 pacjentów żyje? ;-)
Może gdyby Czarodziej słowo powiedział, to ożyłoby coś jeszcze... ale nie wiem, czy się nie obraził za ten tekst o wiośnie.