Z zakupem jego to właściwie była taka przygoda. Gdy weszłam do sklepu uwagę przykuł mi bardzo ciekawy okaz z pąkami w kilku odnogach i licznymi kwiatami o kremowej barwie w małe brązowe kropki jak u biedronki. Nie zachwycam się tymi w kropki i łatki, ale ten był wyjątkowy. Więc go wzięłam. Gdy rozglądałam się długo za innymi podeszła do mnie kobieta i mówi - oj, widzę, że wybrała pani tego, którego sobie upatrzyłam dla córki, ale nie chciałam z nim chodzić po sklepie, by go nie uszkodzić. Wybrała innego, ale widać było jak bardzo jej żal. Coś mnie tknęło i powiedziałam - proszę, niech go pani weźmie, niech się córka ucieszy. Pani była przeszczęśliwa. I wtedy dojrzałam to jedyne cudo z liśćmi w ciapki. Przechodziłam koło niego wiele razy i nie dojrzałam, gdybym tamtego nie oddała, to bym już nie przyglądała się i odeszła. Szczęśliwa podeszłam do kasy, by tej pani pokazać jakie szczęście mnie spotkało i wtedy ona odpowiedziała - bo dobro zawsze wraca do człowieka.
Tym bardziej, że już niebawem małżonek zrobi mi pewnie delikatny masaż główki 
i może mu spagnum trochę pomoże. Dostał też obłoczki Asahi. Nie dam mu zginąć, zaparłam się, bo jest niepowtarzalny.
skąd ja to znam. Ale zakupy bardzo udane :P
Zmieniłam też wodę na oligoceńską, to może ewentualne opryski nie będą tak szkodzić.
