
Pierwsze koty za płoty V
Re: Pierwsze koty za płoty V
Liliowiec na ostatnim zdjęciu przepiękny. I to jest dowód an to że trzeba być cierpliwą. Ja już bym to dawno pewnie wycieła jak bym miała tak długo czekać 

Regulamin
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17270
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V

Ale ciekawa ta pysznogłówka cytrynowa.Taka inna.
Dalijki, lilie, liliowce masz Iwonko bardzo ładne.
Faktycznie prześliczna ta aksamitka od Lucynki. Taka inna.

Jeżówki piękne. Kobea już kwitnie. ciekawa jestem czy moja zakwitnie, czy nie.
Hortensje też piękne. Ech jest, jest co podziwiać.
Nie wiedziałam, że werbenę lepiej wysiewać jesienią. Ja wysiewałam gdzieś w kwietniu. I nic mi nie wyszło.
To gdyby w przyszłym roku pojawiały się siewki. To ja bardzo chętnie przygarnę.
Pozdrawiam cieplutko Iwonko

-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko kochana, tak bardzo mi smutno, że masz mały kontakt z działeczką, którą tak mocno kochasz.
Na szczęście pomoc syna i Twój wcześniejszy wysiłek dają wspaniałe efekty i kwiatki fantastycznie kwitną.
Nawet kobea, która jest dość kapryśna i lubi, by się nią szczególnie zajmować.
Czytam, że decydujesz się na zabieg chirurgiczny. Jeśli to miałoby Ci pomóc, to nie powinnaś zwlekać.
Dzisiaj są już tak niesamowite metody, o jakich jeszcze kilka lat temu nawet się nam nie śniło.
Zdrówka Ci życzę nieustająco i dobrych wieści podczas konsultacji w stolicy.



Na szczęście pomoc syna i Twój wcześniejszy wysiłek dają wspaniałe efekty i kwiatki fantastycznie kwitną.

Nawet kobea, która jest dość kapryśna i lubi, by się nią szczególnie zajmować.

Czytam, że decydujesz się na zabieg chirurgiczny. Jeśli to miałoby Ci pomóc, to nie powinnaś zwlekać.



Zdrówka Ci życzę nieustająco i dobrych wieści podczas konsultacji w stolicy.



Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Florian Silesia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2609
- Od: 3 lip 2016, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jastrzębie-Zdrój
Re: Pierwsze koty za płoty V
Liliowiec-pająk super! No i oczywiście dalie 

- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42303
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko życzę pomyślnej konsultacji i na pewno doktory coś poradzą!
Wiesz róże to w ogóle mają w swojej rodzinie różne grymaśne panienki, jedne po 5 latach rozkwitają i zyskują na urodzie, inne po kilku latach jakoś marnieją, wyradzają się? i wcale nie chodzi o to że dominuje podkładka. Nie może to być miejscówka, bo skoro pasowała, skoro dbam to powinna być zadowolona.
Rusałka urodziwa! a pajączek niezwykłej urody, bardzo lubię ten pokrój liliowców
Spokojnej niedzieli i miłego przyszłego tygodnia

Wiesz róże to w ogóle mają w swojej rodzinie różne grymaśne panienki, jedne po 5 latach rozkwitają i zyskują na urodzie, inne po kilku latach jakoś marnieją, wyradzają się? i wcale nie chodzi o to że dominuje podkładka. Nie może to być miejscówka, bo skoro pasowała, skoro dbam to powinna być zadowolona.
Rusałka urodziwa! a pajączek niezwykłej urody, bardzo lubię ten pokrój liliowców

Spokojnej niedzieli i miłego przyszłego tygodnia


- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11900
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko liliowiec niesamowity, cudny kwiat, warto było czekać.
Delicious Candy to jedna sadzonka?, pięknie kwitnie.
Moje resztki tej odmiany przesadziłam w nowe miejsce. Może za rok dorównają kwitnieniem kupionej w tym roku.
Świetnie, że możesz pomidorami się delektować. Dopiero własne pokazują, jaki smak powinny mieć pomidory.
Dobrych więści po konsultacji i dużo zdrowia.

Delicious Candy to jedna sadzonka?, pięknie kwitnie.

Świetnie, że możesz pomidorami się delektować. Dopiero własne pokazują, jaki smak powinny mieć pomidory.

Dobrych więści po konsultacji i dużo zdrowia.

- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25203
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Zachwycam się pysznogłówką cytrynową
Że ja jej wczesniej nie widziałam
Daj znać jaka decyzja po konsultacjach
Że ja jej wczesniej nie widziałam

Daj znać jaka decyzja po konsultacjach

- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jak zawsze zdjęcia perfekcyjne. Dobrze, że syn pomaga nie tylko w ogrodzie, ale i w kuchni. zawsze to jakieś odciążenie dla Ciebie. Dobrze, że rehabilitacja pomaga, musi być dobrze, my z tych mocnych walecznych, dasz radę
Za odpowiedź w sprawie rozplenicy dziękuję, zrobiłam kłosom zdjęcia, na razie te kuleczki na kłosie są różowo fioletowe, chyba dobrze jarzę że to właśnie są nasionka
Iwonko zadam jeszcze jedno pytanie, rok temu założyłam gałązkom hortensji kołnierzyki, chcę je ukorzenić i wyprowadzić na pniu. Na razie tylko podlewałam, starałam się woreczka, butelki nie ruszać, ale tak mnie ciekawość gnębi sprawdzić czy jest jakiś korzonek. Po jakim czasie można się spodziewać sukcesu, czy lepiej będzie jak odwinę wszystko wiosną.

Za odpowiedź w sprawie rozplenicy dziękuję, zrobiłam kłosom zdjęcia, na razie te kuleczki na kłosie są różowo fioletowe, chyba dobrze jarzę że to właśnie są nasionka

Iwonko zadam jeszcze jedno pytanie, rok temu założyłam gałązkom hortensji kołnierzyki, chcę je ukorzenić i wyprowadzić na pniu. Na razie tylko podlewałam, starałam się woreczka, butelki nie ruszać, ale tak mnie ciekawość gnębi sprawdzić czy jest jakiś korzonek. Po jakim czasie można się spodziewać sukcesu, czy lepiej będzie jak odwinę wszystko wiosną.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wreszcie kończę nadrabianie zaległości forumowych . Ogród ma sie dobrze po mimo wszystko i kwiatki i owady go odwiedzają. Dynia zrobiła Ci psikusa uciekając do sąsiada .Mam nadzieję że zdołasz ją wyciągnąć bo fajny okaz wyrósł. Jeżówki cudnie kwitna ,ale nie tylko one pomidorowe zbiory też superowe Fotki jak zawsze profesjonalne
. Iwonko zdróweczka i obyś wkrótce znów cieszyła sie swobodą chodzenia gdzie oczy poniosą, najgorsza jest niemoc






- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6381
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko - no dynia od razu pokrojona w kosteczkę
Zdróweczka!


Zdróweczka!

- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17270
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko,, zaglądam i czekam na relacje i zdjęcia ogrodowe.
Pozdrówki zostawiam
Pozdrówki zostawiam

- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko
. Sporo czasu minęło od mojej ostatniej wizyty i raczej nie nadrobię zaległości w jeden dzień ale postaram się być już teraz na bieżąco
. Jesień masz pełną koloru i sporo roślin kwitnie w dalszym ciągu - róże, jeżówki, hortensje, dalie
. Dynia wrośnięta w siatkę najbardziej mnie zaskoczyła
. Przykro czytać o Twoich coraz większych problemach z kręgosłupem . Z całego serca życzę Ci powrotu do zdrowia bo to w życiu jest najważniejsze , tulę i ściskam
. Pozdrawiam
.






- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko dużo zdrowia, siły i optymizmu
Po fotki będę zaglądać jak zawsze , a nóż coś ciekawego się pojawi
Pozdrawiam


Pozdrawiam

Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witajcie Kochani po bardzo długiej przerwie
Odczuwam z tego powodu lekkie zawstydzenie
, ale niestety nie bardzo miałam na to wpływ. Pewnie gdybym miała inny nastrój, to zaglądałabym od czasu do czasu, ale stres jaki odczuwałam zagarnął wszystkie moje myśli i działania. Już samo ciągłe siedzenie w domu było bardzo przygnębiające, a do tego jeszcze kłębiące się w mojej głowie myśli, powodowały brak racjonalnego myślenia. Byłam skupiona tylko na jednym, mianowicie na konieczności podjęcia decyzji co do samej operacji, jak i miejsca jej wykonania, w końcu padło na Gdańsk i mam nadzieję, że to był dobry wybór
Myślałam, że jestem bardziej odporna na stres, a tymczasem okazało się, że to wszystko mnie przerosło. Wiedziałam, że sama muszę podjąć decyzję i to chyba było najgorsze. No, bo jak tu się zdecydować wiedząc, że potem nie będzie już odwrotu? Zawsze co swoja noga, to swoja, nawet jak boli. W tej chwili nie jestem już w 100% naturalna, wymieniono mi części i podobno mam być jak nowa.
W poniedziałek minęły dwa tygodnie jak jestem po operacji, od ponad tygodnia jestem w domu i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Przede mną jeszcze długa rehabilitacja, ale maleńkimi kroczkami dojdę do siebie.
Na działkę nawet nie zaglądałam, oczywiste więc jest, że żadnych zdjęć ani zaległych, ani aktualnych nie posiadam i w tym temacie nic się nie zmieni. Pojechaliśmy tylko wykopać cebule kwiatów, bo eM sam pewnie by ich nie znalazł. Za jakiś czas, jak już nie będę poruszać się o kulach, pojedziemy po dalie i pozostanie mi już tylko czekanie na nowy sezon, który mam nadzieję, będzie dużo lepszy.
Znalazłam jeszcze kilka zdjęć z września. Są jakie są, bez ulubionych przeze mnie szczególików i zbliżeń, ale na rabaty już nie wchodziłam. wszystko Wam zrekompensuję w przyszłym roku

Maryniu, pysznogłówkę wysiej koniecznie, ogromnie ją lubię i od kilku lat się z nią nie rozstaję. Szkoda tylko, że jest jednoroczna, ale jej urok wart jest corocznego wysiłku
Za życzenia dziękuję, chłonę je w tej chwili jak gąbka

Danusiu, niestety ogólnie w tym roku jeżówki mnie zawiodły, ale na szczęście było kilka, które bardzo się starały poprawić mój nastrój, między innymi właśnie Delicious Candy
Też tak myślę, że działeczka chciała sprawić mi przyjemność, mimo iż zupełnie o nią w tym roku nie dbałam. Liczę, że w przyszłym sezonie sobie to odbijemy
Operowałam się w końcu w Gdańsku, bo Olsztyn nie oferował mi takich możliwości, z jakich chciałam skorzystać. Na zusowską rehabilitacje nie mam co liczyć, najbliższy termin jaki mi zaoferowano to luty przyszłego roku, a do tej pory to ja dawno będę sprawna, a przynajmniej będę już myśleć o zakończeniu rehabilitacji, a nie o jej podjęciu

Wandziu, czekałam na tego pająka kilka lat i naprawdę było warto i ogromnie liczę na coroczne kwitnienie. Kilka razy już ledwo dychał, strasznie był anemiczny, a tym roku jakoś zebrał się w sobie i mnie zaskoczył
Też je lubię, ale jakoś nie mam do nich szczęścia, albo rośnie nie to, co miało być, albo nie powala urodą. Mam właśnie takiego jednego , z którym na pewno się pożegnam. Już w tym roku miał wylądować na kompostowniku, ale z wiadomych powodów było to niemożliwe i tylko dlatego jeszcze tkwi na rabacie.

Klaudio, witam Cię w swoich zielonych progach
Nie zawsze wykazuję się taką cierpliwością, ale tego maluszka najzwyczajniej w świecie było mi żal. Taki był biedak rachityczny, a jednak miał ogromną wolę przetrwania i pokazania mi na co go stać
Nie miałabym serca pozbyć się go zanim zakwitnie. I jak widać dobrze, że tego nie zrobiłam

Aniu, nasiona werbeny lubią przemarznąć, dlatego warto sypnąć je na rabatę już jesienią. W tym roku miałam już las werben, wyglądało to niezwykle urokliwie, chociaż nadmiar siewek na pewno będzie moim problemem
Już we wrześniu eM wyrwał większość, żeby się dalej nie siały, ale co się miało wysiać, to i tak się już wysiało
Tak więc siewki masz zapewnione, tylko bardzo proszę, żebyś się przypomniała, bo w tym roku jestem bardzo nieogarnięta
Pysznogłówkę cytrynową i aksamitkę z przykwiatkiem mam od Lucynki
i obie warte są grzechu
W tym roku niestety już żadnych zdjęć ani relacji nie będzie. W zapasie nic nie mam, na działkę nie jeżdżę, to nie mam skąd czerpać, ale obiecuję, że w następnym roku wszystko nadgonię.
Za pozdrowienia

Lucynko, już nawet przestałam się złościć, że nie mogę pojechać na działkę, tylko mi smutno
Są jednak rzeczy ważne i ważniejsze i w tym roku musiałam pomyśleć o tych ważniejszych. Na szczęście najważniejsze jest już za mną, teraz tylko czekać na powrót do całkowitej sprawności.
Kobea zakwitła chyba wbrew wszystkiemu
Już po jej posadzeniu zrobiło się tak straszliwie zimno, że już myślałam, że nic z nich nie będzie. Biedule zrobiły się zupełnie białe i długo trwało, zanim zaczęły ponownie rosnąć.
Na szczęście operacja jest już za mną, cieszę się, że zdecydowałam się na nią w możliwie jak najkrótszym czasie, bo jak będzie z planowanymi zabiegami w najbliższym okresie, nie wiadomo.
Konsultację odbyliśmy niejedną, w końcu zdecydowałam się na Gdańsk. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej, w końcu po to się zoperowałam
Życzenia przytulam z ogromną chęcią, potrzebuję ich jak nigdy

Florku, pająk mnie zachwycił, a większości dalii właściwie nie widziałam
W następnym roku przyjrzę im się uważniej

Marysiu, dopiero teraz pomału wychodzę na prostą i zapewne w krótkim czasie zacznę się cieszyć nadchodzącymi dniami. Właściwie to nawet już się cieszę, głowę mam wolną od trosk, czego chcieć więcej?
Też mam kilka takich róż, które mimo iż dogadzam im jak każdej innej, to rosną jak chcą, a właściwie nie rosną wcale. Tyle nasłuchałam się zachwytów nad Boscobel, a mój ledwo ze dwa pędziki wytwarza w trakcie sezonu. Ledwo go widać i chyba trzeba będzie się z nim rozstać. No, chyba, że wykorzysta czas jaki dostał w tym sezonie i razem z wiosną ruszy z kopyta
w tym roku na kompostowniku miała wylądować różowa borówka, krzaczor z niej zrobił się ogromny, a w tamtym roku zjadłam z niego jedną jedyną, na dodatek zieloną borówkę
Decyzja zapadła, tylko możliwości się skończyły i borówka została. I dobrze się stało, bo w tym roku borówek było już więcej, dojrzały w odpowiednim czasie i na dodatek były pyszne. W marcu wytnę jej połowę pędów, bo zanadto się rozszalała. Ona rośnie zupełnie inaczej niż znana nam borówka amerykańska, ma bardzo dużo dość wiotkich gałązek. Przynajmniej na razie tak wygląda, wytnę część i zobaczę co z tego wyniknie

Soniu, liliowcowy kwiat zobaczyłam zaledwie jeden, drugi rozwinął się pod moją nieobecność. Ale i tak szczęściara ze mnie, bo skoro były tylko dwa pąki, to mogło się zdarzyć, że nie zobaczyłabym żadnego i dalej nie wiedziałabym, że on taki cudny
Delicious Candy, to jedna, zaledwie trzyletnia sadzonka. Niewiele jeżówek w tym roku dobrze rosło, mam wrażenie, że kilka jeszcze wypadnie, a ta zaskoczyła mnie wigorem. Na wiosnę nie kupię żadnej, muszę się zorientować ile wypadło i może jesienią, albo dopiero kolejną wiosną uzupełnię braki. Bardzo im zaszkodziła tegoroczna byle jaka zima, one chyba lepiej znoszą trzydziestostopniowe mrozy, niż taką zimę jak ostatnia.
Pomidorki jeszcze ciągle jemy. Te na działce już się skończyły, ale balkonowe dalej mają owocki
W sobotę Filip już je zlikwiduje, bo słonka jest już za mało, żeby zdążyły dojrzeć.
Wszystko już na szczęście jest za mną, teraz tylko rehabilitacja i będę jak nowa
Zdrówko mi się przyda, dziękuję

Małgosiu, jeżeli zajrzałaś na priv, to wszystko już wiesz, dziękuję za troskę
Nie miałam siły pisać wcześniej, sama musiałam się w tym ogarnąć
Pysznogłówka cytrynowa jest rewelacyjna, zaproś ją koniecznie do siebie

Dorotko, w tej chwili jestem traktowana lepiej niż królowa
Ponieważ zakres ruch mam na razie niewielki, poza tym wielu ruchów po prostu nie można mi wykonać, to cała rodzinka jest zaangażowana w pomoc.
Na szczęście dzisiaj ściągnięto mi szwy, to już będę mogła umyć się sama, bo do tej pory eM zawijał mnie streczem, żebym mogła wejść pod prysznic
Dopiero za sześć tygodni będę mogła prawdopodobnie więcej przy sobie zrobić, to zaangażowanie rodzinki będzie mniejsze.
Dużo czasu upłynęło od zadanych pytań, ale co tam. Tak, te kuleczki to nasiona, a z hortensją to to różnie bywa. Za pierwszym razem korzenie miała jeszcze w tym samym sezonie. Na jesieni odcięłam, zakopałam w ziemi i dalej rosła sobie w gruncie, ale ciągle jeszcze w doniczce, którą były zasłonięte gałązki. Za to w następnym roku, mimo takiego samego postępowania, nie urósł żaden korzonek
W tym roku wszystko powtórzyłam, ale nie miałam możliwości, żeby tam zajrzeć. Zostawię wszystko nieruszone do wiosny i dopiero wtedy zobaczę co i jak. Nawet jeśli są korzonki, to nic im się nie stanie.
Całe szczęście, że we mnie wierzyłaś, bo ja tej wiary nie miałam do końca

Jadziu, niestety dynia musi tam pozostać, aż się rozpadnie. Z jednej strony wrosła w siatkę, a z drugiej wcisnęła się w kompostownik sąsiada i nie można jej ruszyć. Zresztą w tym roku większość moich dyniek, pozbawiona nadzoru przeniosła się za siatkę. Zbiór był jednak wyjątkowo mizerny, bo urosło zaledwie siedem owoców. W tej chwili już się suszą, jak już odrzucę kule, to zacznę coś z nich robić.
Najlepiej rosły i owocowały pomidory na balkonie. Te na działce zaatakowała ZZ, część udało mi się uratować, ale kilka krzaków było zupełnie do wyrzucenia i nie zobaczyłam ani jednego owocka
Swobodnie pochodzę dopiero w przyszłym roku, na razie ciągle jestem jeszcze uziemiona, ale z każdym dniem jest ciuteńkę lepiej
Dziękuję za życzenia, wszystkie mi się przydają, dzięki nim jestem silniejsza

Beatko, nic tylko korzystać, większość roboty już za mną

Ewelinko, jak widzisz nawet nie bardzo jest co nadrabiać, taki rok
Kręgosłup na szczęście, póki co mam zdrowy. To bioderko odmówiło współpracy i trzeba było je wymienić.
Dzięki Waszym życzeniom, powrót do zdrowia na pewno będzie łatwiejszy, dziękuję za życzenia i uściski

Ewuniu, niestety nowych fotek nie będzie. Na działkę pewnie dopiero pojadę pod koniec listopada, jak już pewniej stanę na nogach, tak więc niestety nowych zdjęć w tym roku nie będzie. Zdrówko mi naprawiono, optymizm już odnalazłam, siły zdobywam
Za wszystko dziękuję


Do zobaczenia w Waszych wątkach



W poniedziałek minęły dwa tygodnie jak jestem po operacji, od ponad tygodnia jestem w domu i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Przede mną jeszcze długa rehabilitacja, ale maleńkimi kroczkami dojdę do siebie.
Na działkę nawet nie zaglądałam, oczywiste więc jest, że żadnych zdjęć ani zaległych, ani aktualnych nie posiadam i w tym temacie nic się nie zmieni. Pojechaliśmy tylko wykopać cebule kwiatów, bo eM sam pewnie by ich nie znalazł. Za jakiś czas, jak już nie będę poruszać się o kulach, pojedziemy po dalie i pozostanie mi już tylko czekanie na nowy sezon, który mam nadzieję, będzie dużo lepszy.
Znalazłam jeszcze kilka zdjęć z września. Są jakie są, bez ulubionych przeze mnie szczególików i zbliżeń, ale na rabaty już nie wchodziłam. wszystko Wam zrekompensuję w przyszłym roku


Maryniu, pysznogłówkę wysiej koniecznie, ogromnie ją lubię i od kilku lat się z nią nie rozstaję. Szkoda tylko, że jest jednoroczna, ale jej urok wart jest corocznego wysiłku

Za życzenia dziękuję, chłonę je w tej chwili jak gąbka


Danusiu, niestety ogólnie w tym roku jeżówki mnie zawiodły, ale na szczęście było kilka, które bardzo się starały poprawić mój nastrój, między innymi właśnie Delicious Candy


Operowałam się w końcu w Gdańsku, bo Olsztyn nie oferował mi takich możliwości, z jakich chciałam skorzystać. Na zusowską rehabilitacje nie mam co liczyć, najbliższy termin jaki mi zaoferowano to luty przyszłego roku, a do tej pory to ja dawno będę sprawna, a przynajmniej będę już myśleć o zakończeniu rehabilitacji, a nie o jej podjęciu


Wandziu, czekałam na tego pająka kilka lat i naprawdę było warto i ogromnie liczę na coroczne kwitnienie. Kilka razy już ledwo dychał, strasznie był anemiczny, a tym roku jakoś zebrał się w sobie i mnie zaskoczył


Klaudio, witam Cię w swoich zielonych progach




Aniu, nasiona werbeny lubią przemarznąć, dlatego warto sypnąć je na rabatę już jesienią. W tym roku miałam już las werben, wyglądało to niezwykle urokliwie, chociaż nadmiar siewek na pewno będzie moim problemem



Pysznogłówkę cytrynową i aksamitkę z przykwiatkiem mam od Lucynki


W tym roku niestety już żadnych zdjęć ani relacji nie będzie. W zapasie nic nie mam, na działkę nie jeżdżę, to nie mam skąd czerpać, ale obiecuję, że w następnym roku wszystko nadgonię.
Za pozdrowienia


Lucynko, już nawet przestałam się złościć, że nie mogę pojechać na działkę, tylko mi smutno

Kobea zakwitła chyba wbrew wszystkiemu

Na szczęście operacja jest już za mną, cieszę się, że zdecydowałam się na nią w możliwie jak najkrótszym czasie, bo jak będzie z planowanymi zabiegami w najbliższym okresie, nie wiadomo.
Konsultację odbyliśmy niejedną, w końcu zdecydowałam się na Gdańsk. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej, w końcu po to się zoperowałam

Życzenia przytulam z ogromną chęcią, potrzebuję ich jak nigdy


Florku, pająk mnie zachwycił, a większości dalii właściwie nie widziałam



Marysiu, dopiero teraz pomału wychodzę na prostą i zapewne w krótkim czasie zacznę się cieszyć nadchodzącymi dniami. Właściwie to nawet już się cieszę, głowę mam wolną od trosk, czego chcieć więcej?
Też mam kilka takich róż, które mimo iż dogadzam im jak każdej innej, to rosną jak chcą, a właściwie nie rosną wcale. Tyle nasłuchałam się zachwytów nad Boscobel, a mój ledwo ze dwa pędziki wytwarza w trakcie sezonu. Ledwo go widać i chyba trzeba będzie się z nim rozstać. No, chyba, że wykorzysta czas jaki dostał w tym sezonie i razem z wiosną ruszy z kopyta




Soniu, liliowcowy kwiat zobaczyłam zaledwie jeden, drugi rozwinął się pod moją nieobecność. Ale i tak szczęściara ze mnie, bo skoro były tylko dwa pąki, to mogło się zdarzyć, że nie zobaczyłabym żadnego i dalej nie wiedziałabym, że on taki cudny

Pomidorki jeszcze ciągle jemy. Te na działce już się skończyły, ale balkonowe dalej mają owocki

Wszystko już na szczęście jest za mną, teraz tylko rehabilitacja i będę jak nowa

Zdrówko mi się przyda, dziękuję


Małgosiu, jeżeli zajrzałaś na priv, to wszystko już wiesz, dziękuję za troskę


Pysznogłówka cytrynowa jest rewelacyjna, zaproś ją koniecznie do siebie


Dorotko, w tej chwili jestem traktowana lepiej niż królowa



Dużo czasu upłynęło od zadanych pytań, ale co tam. Tak, te kuleczki to nasiona, a z hortensją to to różnie bywa. Za pierwszym razem korzenie miała jeszcze w tym samym sezonie. Na jesieni odcięłam, zakopałam w ziemi i dalej rosła sobie w gruncie, ale ciągle jeszcze w doniczce, którą były zasłonięte gałązki. Za to w następnym roku, mimo takiego samego postępowania, nie urósł żaden korzonek

Całe szczęście, że we mnie wierzyłaś, bo ja tej wiary nie miałam do końca


Jadziu, niestety dynia musi tam pozostać, aż się rozpadnie. Z jednej strony wrosła w siatkę, a z drugiej wcisnęła się w kompostownik sąsiada i nie można jej ruszyć. Zresztą w tym roku większość moich dyniek, pozbawiona nadzoru przeniosła się za siatkę. Zbiór był jednak wyjątkowo mizerny, bo urosło zaledwie siedem owoców. W tej chwili już się suszą, jak już odrzucę kule, to zacznę coś z nich robić.
Najlepiej rosły i owocowały pomidory na balkonie. Te na działce zaatakowała ZZ, część udało mi się uratować, ale kilka krzaków było zupełnie do wyrzucenia i nie zobaczyłam ani jednego owocka

Swobodnie pochodzę dopiero w przyszłym roku, na razie ciągle jestem jeszcze uziemiona, ale z każdym dniem jest ciuteńkę lepiej

Dziękuję za życzenia, wszystkie mi się przydają, dzięki nim jestem silniejsza


Beatko, nic tylko korzystać, większość roboty już za mną


Ewelinko, jak widzisz nawet nie bardzo jest co nadrabiać, taki rok

Dzięki Waszym życzeniom, powrót do zdrowia na pewno będzie łatwiejszy, dziękuję za życzenia i uściski


Ewuniu, niestety nowych fotek nie będzie. Na działkę pewnie dopiero pojadę pod koniec listopada, jak już pewniej stanę na nogach, tak więc niestety nowych zdjęć w tym roku nie będzie. Zdrówko mi naprawiono, optymizm już odnalazłam, siły zdobywam




Do zobaczenia w Waszych wątkach

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko kochana
cieszę sie ze najgorsze za Tobą teraz tylko będzie lepiej
.Wiem co to niemożność poruszania się i być zależnym od kogoś, ale jak trza to trza nie ma innej rady . Niedawno była rocznica od mojego uziemienia ,a ja wciąż od czasu do czasu muszę być na prochach . Ty jednak jesteś młodsza i szybciej dojdziesz do pełnej sprawności czego ci z całego serca życzę
.Nie martw się o działkę da sobie radę moja też dała radę ważne ze znów jesteś z nami
.





