Ojojojjj... No to moje sadzone niedawno trochę będą się wysilać. A te planowane u Taty poczekają do jesieni zatem. No dobrze, niech i tak będzie. Więcej czasu na przemyślenie. Jeśli pozwolisz będę Cię trochę 'gnębić' przy wyborze i innych różanych perypetiach
Tak jakoś mi się zdawało, że u kogoś pisałaś, że najlepiej jak najwcześniej, ale pewnie chodziło Ci o 'teraz'.
Czyli posadzone jesienią najlepiej zasilić na jesień nast roku, zgadza się? I mowa tu o sztucznych nawozach, nie tych naturalnych?