Seba - on jest wg mnie w sam raz, nie wyobrażam sobie mieć mniejszego psa.
To jest jakieś 25 kg wyżła, ale jest bardzo kompaktowy. Mieści się wszędzie, w busie umie się pod siedzenie wcisnąć, sypia zwinięty w kulkę, jest ogarnięty i nigdzie nie zawadza.
Inna sprawa, że go nigdzie nie chcą i patrzą jak na potwora. I tam gdzie wchodzą małe pieski on już wstępu nie ma...
.....
Nie gniłyśmy, byłysmy na działce
Nie wytrzymałam. W młodą wstąpiły wszystkie demony tego świata i chyba chciała mnie wykończyć, bo to co ona dziś wymyślała to przeszło już ludzkie pojęcie. Stwierdziłam że jak mi się ma rzucać po mieszkaniu to niech idzie się wyszaleć na działkę, może się choć zmęczy.
Na działce też się nie opanowała i dawała popalić ( m, in 3 razy się rzuciła w krzak piwonii łamiąc wszystko jak leci, zrezygnowała dopiero jak się nabiła na patyk) ale przynajmniej ja wyładowałam swoją frustrację w terenie.
I chyba dostałam z tego wszystkiego jakiejś nadludzkiej siły, bo wzięłam się za najstraszniejszą robotę tego świata czyli usuwanie pni z orzecha. Do tej pory nie wiem jak ja to zrobiłam, ale wszystkie powyrywałam z ziemi i każden z osobna przeciągnęłam przez całą działkę na kompost drzewny gdzie będą służyć za obudowę. Trzeba je tylko pociąć z lekka, bo to takie wielkie pniska po jakieś 3-4 metry.
Mój tato jak zobaczył w co się dzisiaj bawię to aż gębę ze zdziwienia otworzył, bo sam nie był w stanie tego przenieść , a ja w moment przerzuciłam, pograbiłam i już kombinowałam jak tam teren zagospodarować
Nagle nasz trawnik się zrobił taaaki dłuuuugi. I łysy.
Właśnie myślę czy dosiewać tam jeszcze trawy czy może sobie sobie tam coś zasadzić żeby zasłaniało dół z choinek. Myślałam o paproci i przed tym jakieś delikatne kwiatuszki - mam do wykorzystania np nasturcje, które po usunięciu pni się znalazły na środku trawnika

Można by je było pomieszać z czymś mało wymagającym, cieniolubnym. Pomyślałam żeby tam przesadzić lilie z
A wy, jak to widzicie?
A z zagadek będę miała jeszcze jedną ale muszę dorobić zdjęcie.
Otóż mam nasionka ze znalezionych przy kompoście zasuszonych łebków kwiatków. Wydaje mi się , że to jeżówka, ale nie jestem pewna. To takie szpiczaste suche łebki coś jak oset, w których są czarne długie nasionka.
Pamiętam, że miałam kiedyś jeżówki, więc jest to prawdopodobne że to one. Część więc wysiałam do pojemnika, część sobie zostawiłam.
W domu też dostałam szwungu i nagle i niespodziewanie ogarnęłam cały parapet
Także ten... miejsca już nie mam, bo każdy kwiatek dostał swoją osobną doniczkę, a pomidory nawet dwie dodatkowe skrzynki. Melony już są w kubeczkach, młoda wsiała sobie do kubeczka słonecznika,a do pojemniczka sałatę i lawendę, przesadziłam osobno sporo sadzonek kiwi, mięta dostała osobną doniczkę, kaktusy też dostały nową na spółę ( planowałam je dać do długiej, ale zostawiłam sobie na pomidorki) , przesadziłam też tamayę, teraz wszyscy są szczęśliwi.
I ja też
Zgrywam fotki
