Kochani- dziękuję Wam bardzo.
Strasznie żałuję, że go nie widziałam na własne oczy. Miał wiele pąków, ale rozwinął tylko dwa, teraz do kwitnienia szykuje się inny echino i ja znów go nie zobaczę. Dobrze, że moja Mama przeszła z wyróżnieniem przyśpieszony kurs fotografii

Liczę, że i tego drugiego mi złapie aparatem.
Ten echino był zimowany w szczególny sposób, po prostu przypadkiem przed zimą nie był zabrany do domu. Serce mi się kroiło,gdy widziałam go przykrytego śniegiem, byłam pewna, że on już nie żyje. Wiosną zauważyłam, że jest całkiem fioletowy i powoli zielenieje, wypuszcza nowe kolce. Widocznie mu się to spodobało, wydał piękne kwiaty, więc i tę zimę pewnie spędzi poza domem:)