romaszka pisze: A te uszkodzenia mechaniczne, to jakie na przykład mogą być? Przecież rosną sobie w polu przywiązane do pala
Na przyład otarcia o ten pal. Przez taką rankę wnika grzyb.
romaszka pisze: Nu i z tą "cięższą artylerią" to co byś radził, myślałam, że Topsin jest bardzo silny i właśnie trzymałam go na trudną chwilę.
Ja się nie boję szarej pleśni (bo nie miałem nigdy). Trzymam w pogotowiu Mildex na zarazę ziemniaka. Dlatego Mildex, że w sklepie wszystko było wykupione, tylko ten środek był na półce (z systemicznych) bo drogi. Radziłbym jakikolwiek interwencyjny systemiczny, na forum były już opinie o różnych środkach, to sobie doczytaj.
Zdjęcie to pokazuje zawiązki owocowe na szczepionej formie sadzonki pomidora, mam ich w szklarni 20 krzaków, kupione od ogrodnika, jakiej odmiany, i na czym szczepione, to jego tajemnica zawodowa.
Szczepione pomidory obficie plonują, mają duże owoce,wcześniej zawiązują owoce i już kilka ich zjedliśmy, rosną intensywnie, ich całkowita długość pędów dochodzi do 5 metrów ( stąd muszę je opuszczać na sznurku, by nie" przebiły " dachu folii, owocują bardzo długo, średnia ilość owoców na krzaku ( 2 pędy), to około 80 owoców.
Dojrzałe owoce są po zerwaniu twarde, miękkie i nadające się do spożycia, dopiero po 2-3 dniach leżakowania, smaczne, ale nie tak jak malinowe, czy bawole serca.
Przebarwienia liści, widoczne na zdjęciu, te efekt zmiany warunków uprawy, przed posadzeniem w zimnej szklarni rosły w normalnej ogrzewanej szklarni.
Proszę mi doradzić co mam zrobić z chorymi pomidorami, czy da się je uratować. Mam około 60 sztuk posadzonych w gruncie, ostatnio bardzo długo u nas padało, no i po deszczach okazało się, że 11 pomidorów więdnie, ma zwiędnięte wierzchołki, liście, ładnie zawiązane owoce tez zaczynają odpadać. Pomidory były pryskane zaraz po posadzeniu curzate, później 2 razy miedzianem i dolistnie odżywiałam je ostatnio 2 razy "magiczną siłą". Pomidory były posadzone na oborniku i w czasie jak padało do gruntu dałam im nawóz "planta do pomidorów". Proszę mi doradzić czy mam usunąć te chore pomidory, czy nie zarażą reszty pomidorów.
Co myślicie o takich początkach zarazy?? już mam interweniować opryskiem czy lepiej na razie pozrywać chore?? dodam ze większość jest od wierzchołka ;/
MENA515 pisze:czy oprysk Infinito stosujecie do pomidorów w takiej samej dawce jak napisane jest w ulotce do ziemniaka?
Wychodząc ze stęzenia jakie zalecano dla Tatoo,przy Infinito powinno to być 0,2 % tj 2 mililitry na litr wody/ najlepiej odmierzyć strzykawką/. Infinito zawiera dwukrotnie większą dawkę chlorowodorku propamokarbu niż zawierało Tattoo.
Pozdrawiam
Jaki z tego wniosek? Jest mocniejszy i trzeba wziąć mniejsze stężenie ?
Szanuje osoby, które nie chcą używać "chemii" w swoim ogrodzie, albo przynajmniej ograniczyć jej użycie do minimum.
Ale zdefiniujmy "chemię". Często spotykam się z przesądem, że "chemia" nas truje.
Nawozy organiczne to nie tylko obornik, to również mączka z kości, krwi, rogów, pierza, mączka rybna, odpadki rzeźne, fekalia.
Ja ich na swojej ziemi nie użyję z powodów... estetycznych. Ale czymże ich użycie rożni się od użycia nawozów mineralnych. Tym chyba tylko, że do wyprodukowania niektórych fabryki chemiczne zużywają energię. Jest to mocny argument ale dotyczy globu, produkcji CO2, a nie naszego zdrowia bezpośrednio.
Jedyny racjonalny argument to taki, że taki sobie obornik (szczęśliwymi są ci, którzy mają do niego dostęp) to nawóz, że tak powiem "fool proof". Wykorzystywanie nawozów mineralnych (poza wieloskładnikowymi) wymaga zaawansowanej wiedzy na temat ich stosowania.
Moje 3 grosze w sprawie fungicydów:
W tym sezonie w tunelu użyłem ich raz (Mildex), w gruncie 2 razy (Amistar, Mildex).
Jestem na tyle przewrażliwiony, że zanim użyję jakiegoś legalnego środka przeszukuję cały internet w poszukiwaniu informacji o substancji aktywnej. Dlaczego to robię skoro jest legalny? Bo Talidomid też był legalnym lekiem zalecanym kobietom w ciąży zanim nie urodziło się 10 000 dzieci ze zdeformowanymi kończynami. Może to chora obsesja, ale z całej gamy legalnych i dostępnych środków ochrony roślin wolę stosować takie, które u zwierząt laboratoryjnych nie wywołują nowotworów czy wad rozwojowych potomstwa, a takich sporo na pułkach naszych sklepów ogrodniczych. Ja wiem, że szczur, świnka morska i szympans to inny organizm nie człowiek, nie te dawki, ale na wszelki wypadek nie chce mieć na pomidorze śladowych nawet ilości substancji, która wywołuje raka wątroby u szczura.
Witam
Ja mam pytanie odnośnie oprysków. Do tej pory szczęśliwie obywałam się bez pryskania czymkolwiek, niestety dzisiaj znalazłam 3 liście z zarazą ziemniaka. Wybieram się po Curzate Cu 49,5 wp do sklepu i (może to naiwne pytanie) chciałabym się zapytać, jaka pora będzie najbardziej odpowiednia na oprysk... rano, kiedy liście są jeszcze mokre a namiot w cieniu, czy po południu kiedy na namiot świeci słońce. Aha, no i czy oprysk trzeba powtarzać.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc.
Madzia25K pisze:Witam
jaka pora będzie najbardziej odpowiednia na oprysk... rano, kiedy liście są jeszcze mokre a namiot w cieniu, czy po południu kiedy na namiot świeci słońce.
A dlaczego masz liście mokre (rano), coś szwankuje CI wentylacja, takim działaniem zapraszasz choroby grzybowe do swojego "namiotu". Jednym z podstawowych warunków uniknięcia chorób grzybowych, a przynajmniej ich ograniczenia ( co się łączy z ilością oprysków), jest utrzymanie w osłonach suchych liści przez 24 godzin na dobę.
Oprysk powinien być zrobiony wtedy gdy nie jest za wysoka temperatura w tunelu, czy szklarni, a najchłodniej jest rano i wieczorem, mokre liście wykluczają oprysk, gdyż środek naniesiony opryskiem spłynie razem z wodą znajdującą się na liściach, zostaje Ci tylko wieczorem, chyba że zrobisz porządek z wentylacją( przewiewem).
Ilość oprysków zależy od Ciebie, a jeżeli chcesz pryskać więcej niż raz, to wskazane jest użycie co najmniej dwóch różnych środków zwalczających choroby grzybowe.