Po nijakiej , ciepłej ale poprzeplatanej krótkimi okresami bardzo niskich temperatur bez okrywy śnieżnej zimie i zgniłym - zimnym i pochmurnym przedwiośniu, obfitującym w opady śniegu i deszczu, przyszła w końcu wiosna

. Pracy, jak zawsze na początku sezonu ogródkowego, bardzo dużo. Mam już za sobą sprzątanie liści i suchych badyli z poprzedniego roku i odchwaszczanie części rabat z okropnej gwiazdnicy, która znowu gromadnie pojawiła się w moim ogrodzie w listopadzie ( a tak się cieszyłam, że już się jej pozbyłam) a także pierwsze przykrości spowodowane pozimową utratą roślin i radości z pierwszych w tym sezonie zakupów.
Kwitnienie ranników i miłków amurskich, które jako pierwsze otwierają w moim ogrodzie nowy sezon i bardzo zawsze mnie cieszą, przypadło w okresie zimna i naprzemiennych opadów to deszczu, to mokrego śniegu więc tak naprawdę, dopiero teraz poczułam prawdziwą wiosnę
W tym roku przylaszczki dały prawdziwy pokaz kwitnienia

Niektóre - po ostatnich dwóch dniach bardzo wysokiej temperatury - zgubiły płatki w trybie przyspieszonym a niektóre jeszcze nie rozwinęły pąków.
