Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
- raflezja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6839
- Od: 25 lip 2009, o 21:51
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków i okolice
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
A czy Sulcorebutia istnieje, czy zaliczana jest do Rebutia? A co z Mediolobivia?
Iwona
Moje wątki - spis
Moje wątki - spis
- PiotrAPD
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2389
- Od: 28 kwie 2015, o 01:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Dublin - IRL
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Oczywiście , że te rośliny istnieją i będą istnieć ale u różnych hobbistów pod różnymi nazwami
Rzeczywiście Sulcorebutia i Mediolobivia należ do rodzaju Rebutia
Najważniejsze i nie zmieniane są za to numery pól
A oto przykład
Kupiony przeze mnie kaktus L422A Mediolobivia steinmannii var. cincinnata podpisany jest u mnie L422A Rebutia steinmannii var. cincinnata
Innym przykładem może być rodzaj Dolichothele który u mnie podpisany jest jako Mammillaria i wiele osób bardziej akceptuje te rośliny jako właśnie Mammillarie. Tak więc z innymi rodzajami to też może być tylko kwestia czasu aż się przyzwyczaimy A może wymyślą nowe nazwy
Rzeczywiście Sulcorebutia i Mediolobivia należ do rodzaju Rebutia
Najważniejsze i nie zmieniane są za to numery pól
A oto przykład
Kupiony przeze mnie kaktus L422A Mediolobivia steinmannii var. cincinnata podpisany jest u mnie L422A Rebutia steinmannii var. cincinnata
Innym przykładem może być rodzaj Dolichothele który u mnie podpisany jest jako Mammillaria i wiele osób bardziej akceptuje te rośliny jako właśnie Mammillarie. Tak więc z innymi rodzajami to też może być tylko kwestia czasu aż się przyzwyczaimy A może wymyślą nowe nazwy
- tom_ek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1495
- Od: 16 sie 2015, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Krosno
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Jak podają panowie Hinz i Abramowicz, mediolobiwia "znajduje się pomiędzy rodzajem Lobivia i rodzajem Rebutia, do którego są przez niektórych botaników zliczane", z kolei sulkorebucje są "podobne do rebucji, ale posiadają bruzdkowate wcięcia [...] w okolicy areoli". A do Twojego Iwono pytania dodam jeszcze jedno - a co zrobić z chilijczykami, które dziś wrzuca się do jednego worka z napisem Eriosyce? Pomijam sprawę rodzaju Copiapoa, który niby jest chilijski, ale do chilijczyków nie jest zaliczany.
Tak sobie myślę, że nowsze ujęcia, włączające niektóre tradycyjne rodzaje do innych rodzajów, mają na celu m.in. uporządkowanie rozbudowanej terminologii i uproszczenie taksonomii (choć przesłanki mają też zapewne w morfologii roślin, budowie nasion, kwiatów itp.) - co jest w nauce jak najbardziej pożądane. Jednak miłośnik i "uprawca" kaktusów zbytnio się rygorem naukowym przejmować nie musi, bo nie uprawia nauki, lecz kaktusy, a do tego, jako kaktusiarz, ma zapewne poszanowanie dla kaktusiarskiej tradycji i, co za tym idzie, dla tradycyjnej terminologii, tym bardziej, że jako rozbudowana (i w pewnym sensie archaiczna) jest ona bardziej pociągająca i więcej od kaktusiarza wymaga, a przecież każdy szanujący się hobbysta chce o swoim hobby wiedzieć jak najwięcej. Poza tym znajomość dawnej nomenklatury i wszelkich jej niuansów jest pewnie postrzegana jako wyższy stopień wtajemniczenia.
Mnie natomiast bardziej dziwi szeregowanie nie rodzajowe, ale gatunkowe, czyli mnożenie ponad miarę gatunków (choć czasem i rodzajów, dobry przykład podał Piotr: Dolichothele - Mammillaria). Rozumiem, że odnajdywanie i tworzenie coraz to nowych gatunków wynika czasem z niskich pobudek - bo jakiś kaktusiarz-podróżnik chce uwiecznić swe imię w historii botaniki. Nie rozumiem natomiast powszechnego przyzwolenia na takie mnożenie bytów ponad miarę. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Otóż często widzę (także w mojej skromnej kolekcji) rośliny niemal identyczne, a zaliczane do różnych gatunków. Zdaję sobie sprawę z tego, że podobieństwo zewnętrzne (zwłaszcza pędów, cierni, areoli) to nie są jedyne kryteria klasyfikacji, dochodzą jeszcze budowa nasion, kolor, wygląd i budowa kwiatów i inne, lecz jeśli różnice między nimi są niewielkie, często wręcz żadne, to czy nie lepiej uznać je za odmianę (podgatunek) niż tworzyć nowy gatunek? To właśnie tutaj powinno się sięgać po brzytwę Ockhama i wycinać gatunki, a nie rodzaje. A żeby było ciekawiej, to są kaktusy całkiem odmienne w wyglądzie, a mimo to zaliczane do tego samego gatunku. Nie wiem, ważniejsze jest widać dla klasyfikatorów to, że kwiatek jednego się wybarwia na różowo, a drugiego na czerwono, to zaś, że jeden jest np. płaski i mocno ucierniony, a drugi cylindryczny i pozbawiony cierni - to nieważne (proponuję wpisać w Google'a np. Mammillaria vagaspina i porównać różne "odmiany" tego gatunku). To tak, jakby dzielić np. ludzkie rasy ze względu na kolor oczu.
Ale że w gruncie rzeczy jestem jeszcze kaktusowy laik, więc mogę się mylić.
A skoro już się tak rozgadałem, to jeszcze jedna rzecz, o której wspomniał Piotr - numery polowe. Ale zacznę od czegoś innego. Swego czasu namiętnie kolekcjonowałem bootlegi jednego z zespołów metalowych. Świetna sprawa - poznałem masę ludzi z całego świata, czasem z zupełnie egzotycznych miejsc, za wymianą płyt szły wymiany upominków - koszulek, kart pocztowych, nawet ciasto rumowe raz z Kajmanów dostałem. Ważna była dla mnie wtedy każda pierdoła - data koncertu i jego nagrania, na czym nagrywano, czy nagrywano z płyty czy z konsoli itp. itd. Na marginesie tylko wspomnę, że najlepsze jakościowo bootlegi robili Japończycy (znani jako równie dobrzy ogrodnicy). Zaraz po nich Niemcy, ale wiadomo, ordnung must sein. Później poznałem przyszłą żonę (moją nową pasję) i bootlegi poszły się paść. A dziś jeśli sięgam po te nagrania, to nie interesuje mnie kto, jak, gdzie i kiedy, tylko atmosfera koncertu i jego niepowtarzalność. I podobnie mam z kaktusami. Jeśli kupuję roślinę oznakowaną miejscowo, to owszem, na etykiecie to zapisuję, ale raczej z wrodzonej pedanterii, niż z innych względów. Bo nie ważne jest dla mnie, czy roślina ma metryczkę, tylko jak się prezentuje. A jeszcze mniej mnie interesuje, czy roślina jest czysta rasowo, czy jest mieszańcem. Nawet najczystsza genetycznie roślina, jeśli jest niepozorna, nie ma u mnie czego szukać, natomiast "kundel", jeśli jest imponujący, albo po prostu ładny - jest w moim zbiorku mile widziany. I na koniec - skąd wzięła się tak wielka różnorodność rodzajowa i gatunkowa kaktusów? Bo chyba nie z aranżowanych "małżeństw"? W naturze raczej nie dobierały się one parami ze względu na wspólną przynależność gatunkową, tylko właśnie mieszaniu się, "kundleniu się" zawdzięczamy dziś kaktusowe bogactwo rodzajów i gatunków. A ma się te mieszańce niestety w głębokim poważaniu. Ech, takie czasy, taka gmina...
Tak sobie myślę, że nowsze ujęcia, włączające niektóre tradycyjne rodzaje do innych rodzajów, mają na celu m.in. uporządkowanie rozbudowanej terminologii i uproszczenie taksonomii (choć przesłanki mają też zapewne w morfologii roślin, budowie nasion, kwiatów itp.) - co jest w nauce jak najbardziej pożądane. Jednak miłośnik i "uprawca" kaktusów zbytnio się rygorem naukowym przejmować nie musi, bo nie uprawia nauki, lecz kaktusy, a do tego, jako kaktusiarz, ma zapewne poszanowanie dla kaktusiarskiej tradycji i, co za tym idzie, dla tradycyjnej terminologii, tym bardziej, że jako rozbudowana (i w pewnym sensie archaiczna) jest ona bardziej pociągająca i więcej od kaktusiarza wymaga, a przecież każdy szanujący się hobbysta chce o swoim hobby wiedzieć jak najwięcej. Poza tym znajomość dawnej nomenklatury i wszelkich jej niuansów jest pewnie postrzegana jako wyższy stopień wtajemniczenia.
Mnie natomiast bardziej dziwi szeregowanie nie rodzajowe, ale gatunkowe, czyli mnożenie ponad miarę gatunków (choć czasem i rodzajów, dobry przykład podał Piotr: Dolichothele - Mammillaria). Rozumiem, że odnajdywanie i tworzenie coraz to nowych gatunków wynika czasem z niskich pobudek - bo jakiś kaktusiarz-podróżnik chce uwiecznić swe imię w historii botaniki. Nie rozumiem natomiast powszechnego przyzwolenia na takie mnożenie bytów ponad miarę. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Otóż często widzę (także w mojej skromnej kolekcji) rośliny niemal identyczne, a zaliczane do różnych gatunków. Zdaję sobie sprawę z tego, że podobieństwo zewnętrzne (zwłaszcza pędów, cierni, areoli) to nie są jedyne kryteria klasyfikacji, dochodzą jeszcze budowa nasion, kolor, wygląd i budowa kwiatów i inne, lecz jeśli różnice między nimi są niewielkie, często wręcz żadne, to czy nie lepiej uznać je za odmianę (podgatunek) niż tworzyć nowy gatunek? To właśnie tutaj powinno się sięgać po brzytwę Ockhama i wycinać gatunki, a nie rodzaje. A żeby było ciekawiej, to są kaktusy całkiem odmienne w wyglądzie, a mimo to zaliczane do tego samego gatunku. Nie wiem, ważniejsze jest widać dla klasyfikatorów to, że kwiatek jednego się wybarwia na różowo, a drugiego na czerwono, to zaś, że jeden jest np. płaski i mocno ucierniony, a drugi cylindryczny i pozbawiony cierni - to nieważne (proponuję wpisać w Google'a np. Mammillaria vagaspina i porównać różne "odmiany" tego gatunku). To tak, jakby dzielić np. ludzkie rasy ze względu na kolor oczu.
Ale że w gruncie rzeczy jestem jeszcze kaktusowy laik, więc mogę się mylić.
A skoro już się tak rozgadałem, to jeszcze jedna rzecz, o której wspomniał Piotr - numery polowe. Ale zacznę od czegoś innego. Swego czasu namiętnie kolekcjonowałem bootlegi jednego z zespołów metalowych. Świetna sprawa - poznałem masę ludzi z całego świata, czasem z zupełnie egzotycznych miejsc, za wymianą płyt szły wymiany upominków - koszulek, kart pocztowych, nawet ciasto rumowe raz z Kajmanów dostałem. Ważna była dla mnie wtedy każda pierdoła - data koncertu i jego nagrania, na czym nagrywano, czy nagrywano z płyty czy z konsoli itp. itd. Na marginesie tylko wspomnę, że najlepsze jakościowo bootlegi robili Japończycy (znani jako równie dobrzy ogrodnicy). Zaraz po nich Niemcy, ale wiadomo, ordnung must sein. Później poznałem przyszłą żonę (moją nową pasję) i bootlegi poszły się paść. A dziś jeśli sięgam po te nagrania, to nie interesuje mnie kto, jak, gdzie i kiedy, tylko atmosfera koncertu i jego niepowtarzalność. I podobnie mam z kaktusami. Jeśli kupuję roślinę oznakowaną miejscowo, to owszem, na etykiecie to zapisuję, ale raczej z wrodzonej pedanterii, niż z innych względów. Bo nie ważne jest dla mnie, czy roślina ma metryczkę, tylko jak się prezentuje. A jeszcze mniej mnie interesuje, czy roślina jest czysta rasowo, czy jest mieszańcem. Nawet najczystsza genetycznie roślina, jeśli jest niepozorna, nie ma u mnie czego szukać, natomiast "kundel", jeśli jest imponujący, albo po prostu ładny - jest w moim zbiorku mile widziany. I na koniec - skąd wzięła się tak wielka różnorodność rodzajowa i gatunkowa kaktusów? Bo chyba nie z aranżowanych "małżeństw"? W naturze raczej nie dobierały się one parami ze względu na wspólną przynależność gatunkową, tylko właśnie mieszaniu się, "kundleniu się" zawdzięczamy dziś kaktusowe bogactwo rodzajów i gatunków. A ma się te mieszańce niestety w głębokim poważaniu. Ech, takie czasy, taka gmina...
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Natura nie zna pojęcia piękna,chyba że za piękno uznamy cechy pozwalające przeżyć."Kundlenie" w środowisku naturalnym podlega prawom zawartym w teorii ewolucji Darwina.Nigdy nie doszło by w naturalny sposób do spotkania bizona i żubra w tym środowisku ,a możemy je krzyżować.Podobnie jest z oddalonymi od siebie populacjami kaktusów.Pozdrawiam klakier.
- PiotrAPD
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2389
- Od: 28 kwie 2015, o 01:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Dublin - IRL
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Wyglada jak Mammillaria hahniana ssp. woodsii
-
- 200p
- Posty: 336
- Od: 22 mar 2009, o 23:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Chrzanów - Luszowice
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Dzięki za odp i pozdrowienia od byłego mieszkańca Clondalkin D22 ;)
- Asztat
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 5
- Od: 22 sty 2016, o 14:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
To mój pierwszy post na tym forum, więc od razu witam wszystkich
I jak można, prosiła bym o pomoc w identyfikacji tej roślinki
I jak można, prosiła bym o pomoc w identyfikacji tej roślinki
Marta
- kasia31610
- 50p
- Posty: 63
- Od: 28 sie 2014, o 23:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Na pustyni kaktus cudem...
- Asztat
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 5
- Od: 22 sty 2016, o 14:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Piękne kaktusiki
Nie jestem znawcą, ale te 1. wyglądają jak Mammillaria pilcayensis albo Mammillaria candida.
Ale wypowiadam się na podstawie szukajki internetowej, więc to nic pewnego.
Trafiłam na aukcję z podobnym do twojej 1 okazem ( http://jardineriakuka.com/cactaceas/758 ... e-product1 ) i tam jest sprzedawany jako mammillaria candida.
Nie jestem znawcą, ale te 1. wyglądają jak Mammillaria pilcayensis albo Mammillaria candida.
Ale wypowiadam się na podstawie szukajki internetowej, więc to nic pewnego.
Trafiłam na aukcję z podobnym do twojej 1 okazem ( http://jardineriakuka.com/cactaceas/758 ... e-product1 ) i tam jest sprzedawany jako mammillaria candida.
Marta
-
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 43
- Od: 2 gru 2015, o 15:52
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. Mazowieckie
Re: Identyfikujemy kaktusy i inne sukulenty cz. 5
Również ekspertem nie jestem, ale zaglądam na te forum od ładnych paru tygodni i 1 to nie jest Mammillaria, a na pewno nie candida. Nr 1 to jest najprawdopodobniej jakiś Notocactus, może Notocactus rudibueneckeri?
Marta, większość Mammillarii poza zwykłymi kolcami ma charakterystyczne krótkie, szczotkowate ciernie i takie wypustki z których one wychodzą podobne do "sutków" z łac. mammillia. (wyczytałem to dosłownie dzisiaj, gdy kupiłem swoją pierwszą mammillarię )
Nr 2 to natomiast jakaś Mammillaria, ale ekspertem nie jestem, więc dokładnej identyfikacji się nie podejmę.
Marta, większość Mammillarii poza zwykłymi kolcami ma charakterystyczne krótkie, szczotkowate ciernie i takie wypustki z których one wychodzą podobne do "sutków" z łac. mammillia. (wyczytałem to dosłownie dzisiaj, gdy kupiłem swoją pierwszą mammillarię )
Nr 2 to natomiast jakaś Mammillaria, ale ekspertem nie jestem, więc dokładnej identyfikacji się nie podejmę.
Artur