Jeśli chodzi o uprawę oponową, to tak: mój Niuniuś (nn) z opony pod śmietnikiem miał 8,2 kg, a jego największy kolega z Kompostowej Góry 9,3 kg, więc różnica niewielka, ale istotny jest fakt, że w oponie doczekałam się jednego owocu, a na Kompostowej Górze trzech.
Mniejszy "utarg" z opony złożyłam na karb miejscówki - od wschodniej strony domu, gdzie słońce znika po południu.
Złota Wolicy też mogę porównać, ale znowu z takim zastrzeżeniem, że pod oponą niezabezpieczoną siatką notorycznie rył mi jakiś szczur, pod korzeniami była dosłownie jama, a krzak był zmuszony wytwarzać korzenie na pędach, żeby przeżyć. No więc mając to wszystko na uwadze - największe ZW z opony ważyło 5,2 kg (drugi owoc 3,7 kg, na więcej ten krzak się nie zdecydował), zaś największe nie z opony... 9,1 kg
![Very Happy :D](./images/smiles/icon_biggrin.gif)
Ale ub. rok był u mnie jakoś wyjątkowo udany w arbuzach, a w tym to już pisałam, co wyszło. Myślę, że porównywanie upraw oponowych z nieoponowymi ma sens tylko wtedy, gdy badamy uprawy w tych samych warunkach glebowych, tych samych odmian i najlepiej tego samego sezonu, w przeciwnym razie trzeba brać pod uwagę wiele zmiennych i wyniki są funta kłaków warte.
Jak już zakończysz tegoroczną uprawę, to sprawdź, jak Ci się arbuzy w oponach ukorzeniły, w sensie - czy korzeń główny poszedł głęboko w dół, czy boczne ograniczyły się do kręcenia w kółko w oponie, czy jednak część też rozgałęziła się poniżej, w "wolnym gruncie". U mnie wyglądało to całkiem dobrze, tj. nie miałam w oponie stłoczonej i zwartej masy korzeniowej, jak u roślin doniczkowych. Jako ciekawostkę podam, iż w tym roku opony za śmietnikiem zajmują dynie, które uprawiam specjalnie na paszę zimową dla kóz, i rosną pięknie, mnóstwo ogromnych owoców, no ale dynia bardzo chętnie ukorzenia sobie pędy i stołuje się praktycznie na całym obszarze przez nie zajmowanym, a u mnie ten obszar jest obficie zawalony kozim obornikiem, bo inaczej wszystko pochłonęłyby pokrzywy.
W kwestii Rosario, to sama jestem ciekawa jak moim pójdzie - mam toto pierwszy raz, w dodatku szczepione, owoców pięć i krzak nadal dzielnie opiera się chorobie, wciąż kwitnie i ma nadzieję na przyszłość, ale z opinii na tym wątku wiem, że odmiana ta nie każdemu przypadła do gustu. Jak tylko ten największy, na oko 6 kg dojrzeje, to pokażę co ma w środku.
Zapomniałam dodać, że jeśli nie liczyć jednorazowego podlania sadzonek dyń zaraz po wsadzeniu w opony, nie widziały one nawet szklanki wody ode mnie, a susza u nas trwa w najlepsze (od końca zimy to mieliśmy jeden deszczowy tydzień i też bez szału z ilością wody), zaś owoce mają po minimum 15- 20 kg. Coś musi być na rzeczy, że arbuzy aż tak spektakularnie w oponach nie rosną, ale nie wiem co. Poeksperymentowałabym sobie jeszcze, ale nie w przyszłym sezonie, bo od kilku tygodni zastanawiam się GDZIE w ogóle mogłabym arbuzy posadzić, biorąc pod uwagę tegoroczną katastrofę, i pewnie znajdę miejsce dla maks czterech krzaków, więc bieda, lipa i nędza z kataraktą, ale opon definitywnie nie skreślam z planów na dalszą przyszłość.