Kolory usychania iglaków Cz.1
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
lisko - my zmieniamy włosy i skórę- rośliny liście i igły.
Wyczesać znaczy wyczesać
Można grabkami lub szczotką
weiner - kora im szybciej, tym lepiej.
Kora sosonowych ma działenie ha,ujące rozwój patogenów glebowych / grzybów chorobotwórczych.
Dlatego poleca się dodoawać ją do każdej rośliny kwasolubnej i ściółkowac glebę warstwą minimum 5-8cm .
Torf, sam torf jest koszmarem dla roślin. W upale - szybkow ysycha i na zasadzie osmozy - wyciąga wodę z włośników i korzeni; wilgotny i nagrzany- jest super pożywką dla fytoftyroz i innych zabójczych infekcji grzybowych.
Dlatego tak ważne jest właściwe przygotowanie optymalnego stanowiska na całe życie rośliny.
Dużo mówi się o karmieniu piersią, a niewiele o tym jak pozwolić przeżyć okaleczonej ( z gołym korzeniem), roślinie.
Ona potrzebuje super warunków, żeby odtworzyć podziemny aparat gębowo-oddechowy. Po wykopaniu zostają jej tylko korzenie szkieletowe- cieniutkie włośniki, odpadają wraz z grudkami ziemi.
I właśnie one muszą się odbudować, by roślina mogła przeżyć.
To cud przyrody, że amputowane - odrastają.
Ale...
Muszą mieć dobre środwisko- wilgotne ale i napowietrzone, trzymające wodę ( glina) ale nie stagnujące ( kora/ żwir/ piach).
Nagokorzeniowe dobrze jest cieniować przez pierwszy miesiąc agrowłókniną.
Lać wodę i na dół i na włókninę, by wysycić wodą tkanki.
Zielone liście wyparowują wodę, a skąd mają ją wziąć korzenie, skoro nie ma włośników?
Przepraszam za ten wykład, ale gdy kupujemy potencjalnie okaleczone rośliny, to tak jak u ludzi...mogą przeżyć.
Wyczesać znaczy wyczesać
Można grabkami lub szczotką
weiner - kora im szybciej, tym lepiej.
Kora sosonowych ma działenie ha,ujące rozwój patogenów glebowych / grzybów chorobotwórczych.
Dlatego poleca się dodoawać ją do każdej rośliny kwasolubnej i ściółkowac glebę warstwą minimum 5-8cm .
Torf, sam torf jest koszmarem dla roślin. W upale - szybkow ysycha i na zasadzie osmozy - wyciąga wodę z włośników i korzeni; wilgotny i nagrzany- jest super pożywką dla fytoftyroz i innych zabójczych infekcji grzybowych.
Dlatego tak ważne jest właściwe przygotowanie optymalnego stanowiska na całe życie rośliny.
Dużo mówi się o karmieniu piersią, a niewiele o tym jak pozwolić przeżyć okaleczonej ( z gołym korzeniem), roślinie.
Ona potrzebuje super warunków, żeby odtworzyć podziemny aparat gębowo-oddechowy. Po wykopaniu zostają jej tylko korzenie szkieletowe- cieniutkie włośniki, odpadają wraz z grudkami ziemi.
I właśnie one muszą się odbudować, by roślina mogła przeżyć.
To cud przyrody, że amputowane - odrastają.
Ale...
Muszą mieć dobre środwisko- wilgotne ale i napowietrzone, trzymające wodę ( glina) ale nie stagnujące ( kora/ żwir/ piach).
Nagokorzeniowe dobrze jest cieniować przez pierwszy miesiąc agrowłókniną.
Lać wodę i na dół i na włókninę, by wysycić wodą tkanki.
Zielone liście wyparowują wodę, a skąd mają ją wziąć korzenie, skoro nie ma włośników?
Przepraszam za ten wykład, ale gdy kupujemy potencjalnie okaleczone rośliny, to tak jak u ludzi...mogą przeżyć.
no... a miałaś się nie śmiaćhanka55 pisze:lisko - my zmieniamy włosy i skórę- rośliny liście i igły.
Wyczesać znaczy wyczesać
Można grabkami lub szczotką
Wielkie dzięki Haniu. Zaraz biegnę wyczesać szczotka. Żeby tylko mąż nie patrzył bo pomyśli... zgłupiała baba
Właśnie sobie uświadomiłam, że mam cały worek kory i przekładam go z kąta w kąt. Ojej ale ze mnie ogrodnik! Mam nadzieję, że za rok/dwa sama będę się z siebie śmiała.
Jeszcze raz Haniu dziękuję i jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy (obserwuję w innych wątkach i chłonę)
z uśmiechami Iza
u liski
u liski
Melduję, że czesałam ją i czasałam (taką szczotką co psu futero wyczesuję bo mam Onka długowłosego) i tylko 1 igła odpadła. Czy mam to powtarzać? Ja naprawdę blondynka jestem.
Podlewać nie muszę bo od kilku dni cały czas pada.
Podlewać nie muszę bo od kilku dni cały czas pada.
z uśmiechami Iza
u liski
u liski
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Hahahahahaa, bałam się napisać o zgrzeble do rozczesywania kołtunów, żeby nie wyjśc na dziwaka
Ale widzę Izo, że usłyszałaś myśli :P
Jak igły siedzą, to znaczy, że jeszczenie całkiem wyschły - niech siedzą, aż odpadną.
Dopóki w nich choć cień zieleni, to znaczy że chlorofil fotosyntezuje, czyli odżywiają.
Kora - super !
A moje dzieci też długowłose( FCR-y), ze skłonnością do kołtunów
Ale widzę Izo, że usłyszałaś myśli :P
Jak igły siedzą, to znaczy, że jeszczenie całkiem wyschły - niech siedzą, aż odpadną.
Dopóki w nich choć cień zieleni, to znaczy że chlorofil fotosyntezuje, czyli odżywiają.
Kora - super !
A moje dzieci też długowłose( FCR-y), ze skłonnością do kołtunów
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 5
- Od: 16 mar 2008, o 17:59
Pomóżcie!!! Miesiąc temu, jak skończyły się przymrozki wsadziałam do gruntu jodłę kaukaską. Kupiłam ją na święta i była naszą "choinką". Później wyniosłam ją do piwnicy, było tam w miarę widno i nie za ciepło. Ładnie nam przezimowała. Po wsadzeniu zrobiła się cała jasno brązowa. Nie uschnęła bo igiełki się trzymają gałązek. Nie wiem czy to przypadkiem nie jest jakaś choroba. Poradźcie co mam zrobić by odzyskała swój piękny zielony kolor !!!
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Niemowlaka dałaś na dwór na golasa
Piorunem załóż jej cieniówkę ( raszel lub agrowłokninę/ prześcieradło/worek jutowy).
Ona wychuchana w domu, teraz- poparzona przez słońce i wysuszona przez wiatr.
Nienawykła do dworu !!!!
Po tygodniu odkrywaja ja po południu, gdy słońce zachodzi, niech się powolutku przyzwyczaja do spartańskich warunków.
Piorunem załóż jej cieniówkę ( raszel lub agrowłokninę/ prześcieradło/worek jutowy).
Ona wychuchana w domu, teraz- poparzona przez słońce i wysuszona przez wiatr.
Nienawykła do dworu !!!!
Po tygodniu odkrywaja ja po południu, gdy słońce zachodzi, niech się powolutku przyzwyczaja do spartańskich warunków.
Bardzo dziękuję za sugestie i stronę ze wskazówkami leczniczymi (zaraz będę zgłębiał jej zawartość).hanka55 pisze: U Wojtka może być spalenie opryskiem lub nawozami ( ja tak miałam gdy opryskałam zbyt stężoną gnojowicą ) albo grzybowa plamistość łusek ( tylko na nowych, młodych przyrostach). Jeśli to pierwsze- to lać wodą, by wpłukac w głeb ziemi stężone nawozy, jeśli to grzybek to naprzemiennie Bravo, Gwarant, Biosept lub Amistar/ Mildex.
http://www.szkolkazosi.com.pl/content/view/53/62/
Specjalistą nie jestem, więc Wojtkową radę lepiej skonsultować jeszcze z innymi osobami.
Metoda eliminacji:
1. Wykluczam obsikiwanie przez psa - zbyt wysoko
2. Wykluczam również obsikiwanie przez kota - j.w.
3. Wykluczam spalenie opryskiem i nawozami - bardzo rzadko podlewałem mocno rozcieńczonym Florovitem w zeszłym roku
4. Jeżeli grzybowa plamistość łusek pojawia się na nowych przyrostach, to też ją trzeba wykluczyć, bo moje tuje jeszcze nie mają przyrostów - późna wiosna i ogólnie zimno.
Więc co
Daglezja
Witam!
Mam w ogrodzie 4 daglezje rosnące obok siebie, posadzone zostały już jakieś 3-4 lata temu jako ok. 2-metrowe drzewka. Stanowisko jest słoneczne, gleba na działce piaszczysta, dopiero na głębokości ok. 1,5 m pojawia się glina.
Do tego roku wszystkie bardzo ładnie i szybko rosły, ale w tym roku jedna z nich zaczęła brązowieć i gubić igły, nie wytworzyła młodych pędów. Nie pomogło nawożenie. Nie widać też żadnych szkodników.
Dodam, że jej "koleżanki" mają się bardzo dobrze, nie widać na nich żadnych objawów choroby.
Na pierwszym zdjęciu widać chore drzewko, a na drugim dla porównania z "koleżanką" rosnącą obok
Co jest tego przyczyną? Czy da się jeszcze uratować drzewko, czy muszę spisać je na straty? Bardzo proszę o pomoc.
Mam w ogrodzie 4 daglezje rosnące obok siebie, posadzone zostały już jakieś 3-4 lata temu jako ok. 2-metrowe drzewka. Stanowisko jest słoneczne, gleba na działce piaszczysta, dopiero na głębokości ok. 1,5 m pojawia się glina.
Do tego roku wszystkie bardzo ładnie i szybko rosły, ale w tym roku jedna z nich zaczęła brązowieć i gubić igły, nie wytworzyła młodych pędów. Nie pomogło nawożenie. Nie widać też żadnych szkodników.
Dodam, że jej "koleżanki" mają się bardzo dobrze, nie widać na nich żadnych objawów choroby.
Na pierwszym zdjęciu widać chore drzewko, a na drugim dla porównania z "koleżanką" rosnącą obok
Co jest tego przyczyną? Czy da się jeszcze uratować drzewko, czy muszę spisać je na straty? Bardzo proszę o pomoc.
- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8472
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Bardzo proszę o pomoc w zidentyfikowaniu powodu brązowienia mojego jałowca płożącego. Posadziłam go w ubiegłym roku na jesieni. Jest całkiem młodziutki ledwo co z ziemi wyszedł a tu takie coś.
Przejrzałam wszystko co mam w domu i chyba to fytoftoroza..
Proszę o diagnozę. Z góry serdeczne dzięki.
I czy kupić Previcur czy Mildex. Bardzo zależy mi na Waszej pomocy.
Przejrzałam wszystko co mam w domu i chyba to fytoftoroza..
Proszę o diagnozę. Z góry serdeczne dzięki.
I czy kupić Previcur czy Mildex. Bardzo zależy mi na Waszej pomocy.
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Elu-u mnie tak wygląda zawsze po zimie, zwłaszca po mrozach bez śnieżnej pokrywy.
Wycinam delikatnie obumarłe pędy i jest OK. Scvhną w ziemi rośliny nie podlewane( one tez w ziemi tracą wode przez igły!), pędzone azotami, te które nie zdązyły zdrewnieć lub mają mało potasu.
Grzyba ani szkodnika u Ciebie Elu, nie widzę.
miss - stawiałabym na ochojnika świerkowo-modrzewiowego ( białe kłaczki).
To rabal dwudomowy - rozwija sie na świrkach i na modrzewiach, dlatego nie wolno sadzić ichk koło siebie.
Przed rozwojem nowych pąków śpiące mszyce opryskuje się parafiną np. Paroilem lub Promanalem.
Gdy już zaniedbaliśmy prewencji i jest wełnisty nalot na igłach, zostaje walka z robalami Mospilanem 0,02%; Confidorem 0,04%.
Zwróć uwagę jak niskie sa dopuszczalne stężenia, to okropnie trujące środki!
Więc nie zwiększaj dawek, ponad zalecane!
Wycinam delikatnie obumarłe pędy i jest OK. Scvhną w ziemi rośliny nie podlewane( one tez w ziemi tracą wode przez igły!), pędzone azotami, te które nie zdązyły zdrewnieć lub mają mało potasu.
Grzyba ani szkodnika u Ciebie Elu, nie widzę.
miss - stawiałabym na ochojnika świerkowo-modrzewiowego ( białe kłaczki).
To rabal dwudomowy - rozwija sie na świrkach i na modrzewiach, dlatego nie wolno sadzić ichk koło siebie.
Przed rozwojem nowych pąków śpiące mszyce opryskuje się parafiną np. Paroilem lub Promanalem.
Gdy już zaniedbaliśmy prewencji i jest wełnisty nalot na igłach, zostaje walka z robalami Mospilanem 0,02%; Confidorem 0,04%.
Zwróć uwagę jak niskie sa dopuszczalne stężenia, to okropnie trujące środki!
Więc nie zwiększaj dawek, ponad zalecane!
Haniu, ale szkodnik o któym piszesz, z tego co pamiętam (już kiedyś toczliśmy w ogrodzie walkę z nim), wytwarza wczesną wiosną na gałązkach galasy (czy jakoś tak) w których dojrzewają jego jaja. A na mojej daglezji nie widzę ani śladu po takowych, ani nawet po białych kłaczkach...
Myślisz, że w takim razie może to być np. fytoftoroza Właśnie trochę sobie o niej poczytałam: 1 etap - zahamowanie wzrostu (moje drzewko, jak pisałam, wcale nie wytworzyło w tym roku młodych pędów), 2 etap - pędy wyglądają, jakby były przypalone (co widać na zdjęciu, oprócz tego igły z przyziemnej części daglezji prawie całkowicie już opadły).
Bardzo bym chciała żeby tak jednak nie było, bo to równałoby się wycięciu drzewka, ale jednak mam pewne obawy
Co o tym sądzisz?
Myślisz, że w takim razie może to być np. fytoftoroza Właśnie trochę sobie o niej poczytałam: 1 etap - zahamowanie wzrostu (moje drzewko, jak pisałam, wcale nie wytworzyło w tym roku młodych pędów), 2 etap - pędy wyglądają, jakby były przypalone (co widać na zdjęciu, oprócz tego igły z przyziemnej części daglezji prawie całkowicie już opadły).
Bardzo bym chciała żeby tak jednak nie było, bo to równałoby się wycięciu drzewka, ale jednak mam pewne obawy
Co o tym sądzisz?