Moja pipidówa w Apeninach.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2121
- Od: 25 lut 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Ale urosła ta bambina pies na nią z sympatią patrzy, więc raczej jej się uda, dzieci mają szczere intencje, czułe serduszka i zwierzęta to wyczuwają:) Widoczki piękne, a jak dyniami zarośnie to już w ogóle;)
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1228
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Oj jak zarośnie... Ja się nie mogę doczekać, niektóre dyńki już się męczą w doniczkach. Mam nadzieję, że dużo ich urośnie.
W zeszłym roku niemal nie miałam truskawek, nie kwitły. Za to w tym już mają mnóstwo kwiatków i zawiązanych owoców. Może tak i z dyńkami będzie, że ubiegły rok był dla nich pechowy a w tym sobie odbiją... mam taką nadzieję.
W zeszłym roku niemal nie miałam truskawek, nie kwitły. Za to w tym już mają mnóstwo kwiatków i zawiązanych owoców. Może tak i z dyńkami będzie, że ubiegły rok był dla nich pechowy a w tym sobie odbiją... mam taką nadzieję.
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2121
- Od: 25 lut 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
U mnie odwrotnie, w tym roku mi truskawy wymarzły częściowo i szału nie będzie, dynie wczoraj posiałam dopiero bo wcześniej jakoś nastroju nie miałam.. ale może coś się wykluje mimo wszystko Poziomki chociaż ładnie się zapowiadają [mam nadzieję że piorun w nie nie strzeli w te słowa ].
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Tula cudne widoki w tej Twojej pipidówie ,córcia na pewno baardzo się zaprzyjaźni z tym psiakiem
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11668
- Od: 25 wrz 2007, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Uleńko, nie wiedziałam, że masz swój wątek!!
Marysia to już pannica!! Do kogo bardziej podobna? Myślę, że do Ciebie A pamiętam czas, kiedy kompletowałaś wyprawkę
Lubię tę Twoją pipidówę, ale śniegu nie zazdroszczę Chociaż trochę w tym roku mogłaś do mnie podrzucić. Wyobrażasz sobie, że wymarzł mi prawie cały barwinek Na szczęście większych strat po zimie nie poniosłam.
Żółte irysy i krokusy rzeczywiście są ode mnie. Cieszę się, że co roku kwitną!!
Proszę o mnóstwo zdjęć!! Jak poszło zagospodarowywanie tego kamiennego ugoru? Szczerze podziwiam!!
Buziaki dla Was
Marysia to już pannica!! Do kogo bardziej podobna? Myślę, że do Ciebie A pamiętam czas, kiedy kompletowałaś wyprawkę
Lubię tę Twoją pipidówę, ale śniegu nie zazdroszczę Chociaż trochę w tym roku mogłaś do mnie podrzucić. Wyobrażasz sobie, że wymarzł mi prawie cały barwinek Na szczęście większych strat po zimie nie poniosłam.
Żółte irysy i krokusy rzeczywiście są ode mnie. Cieszę się, że co roku kwitną!!
Proszę o mnóstwo zdjęć!! Jak poszło zagospodarowywanie tego kamiennego ugoru? Szczerze podziwiam!!
Buziaki dla Was
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1228
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Witaj w Pipidowie Monia !
Marysiek jednak bardziej przypomina swojego tatusia. Z buzi robi sie coraz bardziej podobna do mnie, ale gesty ma Piera i nasladuje go we wszystkim. Nie moglby sie wyprzec dziecka, nawet gdyby bardzo chcial (a czasem Mala tak daje w kosc, ze sama mialabym na to ochote ). Ze ja ucze polskiego, to wiesz. Ale ta skubana zalapala tez dialekt i musze sie sprezac ostro, zeby nadgonic braki, bo zaczynam sie powoli gubic w jej rozmowach z tata. A ten sie cieszy.
Kochana, zagospodarowywanie ugoru stoi w miejscu. A nawet sie cofa, bo przeciez maja ruszyc te slawne roboty pod garaze... tak od trzech lat maja ruszyc... i wiesz... tutejsze poczucie czasu jest baaardzo specyficzne, wiec jeszcze roboty nie ruszyly. Ale chyba jestesmy juz blisko startu, bo kazali mi ewakuowac rosliny (wykopalam i posadzilam na dzialce), zabrali drewno, skosili trawe... Tydzien temu byla wielka akcja, ze wejda w sobote z koparkami no i przygotowalam wielki obiad, bo jesc mieli wszyscy u nas. Taaa... do srody jedlismy to samo, bo oczywiscie termin przesuniety. Obecnie maja ruszyc w pierwszym tygodniu czerwca... poczekamy, zobaczymy. Ja sobie dalam na wstrzymanie i zagospodaruje ugory kiedy juz roboty skoncza.
Ale wiesz co? Znalazlam wreszcie rosliny, ktore sobie dobrze radza na tej skale za domem. Obsadzam wiec powolutku wszystkie miejsca, gdzie jest troche ziemi. Najlepiej sobie radzi rozchodnik, nie znam dokladnej nazwy, ma male listki jak grube igielki i kwitnie na intensywny zolty kolor. Wiem, ze wystepuje tez w wersji czerwonej, ale nie znalazlam jej. Zagwin tez przetrwal zime i bardzo ladnie kwitl w tym roku. I to chyba beda 2 roslinki wiodace na tym "skalniaku". Zrobie fotki dzisiaj. Nasadzilam tez bluszczu, ale slonce go gotuje w lecie. Rosnie, ale ciezko mu idzie. No i barwinek... ja go musze tepic, bo zarasta wszystko a w upaly brzydko wyglada. Dziwnie mi slyszec, ze wymarzl. U mnie nie ruszaja go nawet te lodowate wiatry wczesna wiosna. No ale u mnie ziemia nie jest taka wychlodzona jak w Polsce, przy tych mrozach. U nas w tym roku najwiecej bylo chyba -12, ale to moze przez dwie noce. A po paru dniach na plusie i slonce ziemie nagrzewa.
Dzisiaj u nas jest Fiera, takie wielkie targowisko. Smigam kupic sadzonki cukinii, chce znalezc te okragle bo sa wygodne do nadziewania.
Buziaki Kochana
Marysiek jednak bardziej przypomina swojego tatusia. Z buzi robi sie coraz bardziej podobna do mnie, ale gesty ma Piera i nasladuje go we wszystkim. Nie moglby sie wyprzec dziecka, nawet gdyby bardzo chcial (a czasem Mala tak daje w kosc, ze sama mialabym na to ochote ). Ze ja ucze polskiego, to wiesz. Ale ta skubana zalapala tez dialekt i musze sie sprezac ostro, zeby nadgonic braki, bo zaczynam sie powoli gubic w jej rozmowach z tata. A ten sie cieszy.
Kochana, zagospodarowywanie ugoru stoi w miejscu. A nawet sie cofa, bo przeciez maja ruszyc te slawne roboty pod garaze... tak od trzech lat maja ruszyc... i wiesz... tutejsze poczucie czasu jest baaardzo specyficzne, wiec jeszcze roboty nie ruszyly. Ale chyba jestesmy juz blisko startu, bo kazali mi ewakuowac rosliny (wykopalam i posadzilam na dzialce), zabrali drewno, skosili trawe... Tydzien temu byla wielka akcja, ze wejda w sobote z koparkami no i przygotowalam wielki obiad, bo jesc mieli wszyscy u nas. Taaa... do srody jedlismy to samo, bo oczywiscie termin przesuniety. Obecnie maja ruszyc w pierwszym tygodniu czerwca... poczekamy, zobaczymy. Ja sobie dalam na wstrzymanie i zagospodaruje ugory kiedy juz roboty skoncza.
Ale wiesz co? Znalazlam wreszcie rosliny, ktore sobie dobrze radza na tej skale za domem. Obsadzam wiec powolutku wszystkie miejsca, gdzie jest troche ziemi. Najlepiej sobie radzi rozchodnik, nie znam dokladnej nazwy, ma male listki jak grube igielki i kwitnie na intensywny zolty kolor. Wiem, ze wystepuje tez w wersji czerwonej, ale nie znalazlam jej. Zagwin tez przetrwal zime i bardzo ladnie kwitl w tym roku. I to chyba beda 2 roslinki wiodace na tym "skalniaku". Zrobie fotki dzisiaj. Nasadzilam tez bluszczu, ale slonce go gotuje w lecie. Rosnie, ale ciezko mu idzie. No i barwinek... ja go musze tepic, bo zarasta wszystko a w upaly brzydko wyglada. Dziwnie mi slyszec, ze wymarzl. U mnie nie ruszaja go nawet te lodowate wiatry wczesna wiosna. No ale u mnie ziemia nie jest taka wychlodzona jak w Polsce, przy tych mrozach. U nas w tym roku najwiecej bylo chyba -12, ale to moze przez dwie noce. A po paru dniach na plusie i slonce ziemie nagrzewa.
Dzisiaj u nas jest Fiera, takie wielkie targowisko. Smigam kupic sadzonki cukinii, chce znalezc te okragle bo sa wygodne do nadziewania.
Buziaki Kochana
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1208
- Od: 15 lut 2012, o 12:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Tula mieszkasz w pięknym kraju
Byłam we Włoszech tylko jeden raz trzy lata temu i zakochałam się w tym kraju
Zazdroszczę Ci ale tak pozytywnie
Moja nieuleczalna choroba, cz.2
poszukuję ,sprzedam
Miłość Boga nie polega na tym,żeby chronić nas przed nieszczęściem ,ale na tym,że obiecuje być przy nas ,kiedy nas dotknie
poszukuję ,sprzedam
Miłość Boga nie polega na tym,żeby chronić nas przed nieszczęściem ,ale na tym,że obiecuje być przy nas ,kiedy nas dotknie
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11668
- Od: 25 wrz 2007, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Uleńko, to pozostaje Ci tylko uzbroić się w cierpliwość Może w końcu zabiorą się za te garaże
U nas od dwóch dni zimno, dzisiaj doszedł do tego porywisty wiatr... trochę popracowałam w ogrodzie, a teraz kaszlę i zaczyna mnie łamać. Mam nadzieję, że się nie rozchoruję. Mam juz szczerze dosyć dwutygodniowego siedzenia w domu.
Mam nadzieję, że kupilaś cukinię
Buziaki dla Was
U nas od dwóch dni zimno, dzisiaj doszedł do tego porywisty wiatr... trochę popracowałam w ogrodzie, a teraz kaszlę i zaczyna mnie łamać. Mam nadzieję, że się nie rozchoruję. Mam juz szczerze dosyć dwutygodniowego siedzenia w domu.
Mam nadzieję, że kupilaś cukinię
Buziaki dla Was
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1228
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Witaj Izabelo ! A w jakim regionie byłaś ? Chociaż tutaj to chyba wszędzie pięknie. Ja dopiero od niedawna poznaję okolicę, sąsiednie powiaty i tak pomału zapuszczam się coraz dalej. Bo pierwsze lata poświęciłam na zachwycanie się bliskim sąsiedztwem i na przyzwyczajenie się do skorpionów, węży i żmij.
Czasem to się pocieszam, że nie jest źle, bo Monika w Afryce miała ich więcej i żyje ;)
Monia Kobitko, cukinii niet Tylko te długie mieli.
A my już zjedliśmy cukinie i bób z naszej działki Pycha jest makaron z nimi. A robi się tak: trzeba ugotować bób, ale nie tak na 100%, tak żeby był niedogotowany. I następnie rzucić go na gorącą oliwę, dużo oliwy, wrzucić posiekane na plasterki młode cukinie i dusić z ząbkiem czosnku. Od razu nastawić wodę na makaron (dobre są orecchiette albo kokardki) i kiedy już makaron dochodzi wlać do bobu i cukinii ze dwie chochle wody z jego gotowania. I dalej dusić. Odlać makaron, wrzucić do duszących się zieleninek, wymieszać (wyjdzie rzadkie, zupowate), posypać serem i wcinać. Pycha.
Czasem to się pocieszam, że nie jest źle, bo Monika w Afryce miała ich więcej i żyje ;)
Monia Kobitko, cukinii niet Tylko te długie mieli.
A my już zjedliśmy cukinie i bób z naszej działki Pycha jest makaron z nimi. A robi się tak: trzeba ugotować bób, ale nie tak na 100%, tak żeby był niedogotowany. I następnie rzucić go na gorącą oliwę, dużo oliwy, wrzucić posiekane na plasterki młode cukinie i dusić z ząbkiem czosnku. Od razu nastawić wodę na makaron (dobre są orecchiette albo kokardki) i kiedy już makaron dochodzi wlać do bobu i cukinii ze dwie chochle wody z jego gotowania. I dalej dusić. Odlać makaron, wrzucić do duszących się zieleninek, wymieszać (wyjdzie rzadkie, zupowate), posypać serem i wcinać. Pycha.
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2481
- Od: 8 maja 2010, o 22:55
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: gm.Konopiska k/Częstochowy
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Tula a ten bób gotujesz ze skórkami i ich nie potem ściągasz tak ?
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1228
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Tak, gotuje wyluskany ale ze skorkami, nie obieram ich. To swiezy, mlody bob.
Moj malz w to wrzuca jeszcze pikantne papryczki, ale to juz w swoim osobistym talerzu tak kombinuje.
Moj malz w to wrzuca jeszcze pikantne papryczki, ale to juz w swoim osobistym talerzu tak kombinuje.
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1208
- Od: 15 lut 2012, o 12:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
Tula byłam w Wenecji,Subiaco,Manopello,Rzymie-Watykanie,w Padwie,Asyżu no i oczywiście na Monte Casisno---to była taka wycieczko-pielgrzymka,wszystkie te miejsca zgoniłam z jęzorem na wierzchu żeby poogladać w miare wszystko co możliwe,ale warto było
jeżeli będę miała jeszcze kiedy taka możliwośc to nie zawaham sie ani przez chwilę-jechać czy nie??
chciała bym zobaczyć poludniową część Włoch
Moja nieuleczalna choroba, cz.2
poszukuję ,sprzedam
Miłość Boga nie polega na tym,żeby chronić nas przed nieszczęściem ,ale na tym,że obiecuje być przy nas ,kiedy nas dotknie
poszukuję ,sprzedam
Miłość Boga nie polega na tym,żeby chronić nas przed nieszczęściem ,ale na tym,że obiecuje być przy nas ,kiedy nas dotknie
- Tula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1228
- Od: 7 lut 2009, o 15:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wyższe Partie Apeninów
Re: Moja pipidówa w Apeninach.
No to byłaś tam, gdzie mnie jeszcze nie poniosło Ja w Rzymie zwiedziłam tylko lotniska i dworce. Bardzo chciałabym zobaczyć zabytkową część miasta, ale jakoś nigdy nie ma na to czasu. Dzielnice, które widziałam, nie podobają mi się wcale. Jedno wielkie rozczarowanie, spodziewałam się czegoś innego, a tu smród spalin i hałas, odpadające tynki z wcale nie zabytkowych budynków, pety na chodnikach. Ogólnie brud, mało sympatyczne wrażenie.
Poziomki uzyskujemy przez przewracanie pionków.