Jadziu, już niestety tak mam, że nie mogę doczekać się wiosny takiej na bogato. Podziwiam kwitnące u Was przebiśniegi i ranniki, za chwilę krokusy i iryski żyłkowane, pełna nadziei przyjeżdżam na działkę, a tam ledwo co wyłazi z ziemi. Co roku przeżywam to samo i chyba już nic na to nie poradzę

Za chwilę mi przejdzie i będę się cieszyć jak głupia z każdego kwiatuszka, ale to jeszcze nie ten czas. Ciemiernik ogromnie mnie zaskoczył

, bo to młodziaczek z ubiegłego roku. Za to nie widzę białego, którego miałam ogromną kępę, ale może też być tak, że po prostu nie zwróciłam na niego uwagi.
Siewki w tym roku radzą sobie jak na razie nadspodziewanie dobrze, dziękuję
Dorotko-korzo_m, to po prostu nie był dzień na wyjazd na działkę

Widząc zalegające na niebie chmury powinnam od razu zrezygnować, a nie pchać się tam z uporem. W tygodniu jednak nie bardzo mam jak pojechać, zostaje tylko weekend. Już tylko czekam na cieplejsze dni, wsiądę wtedy na swojego rumaka i nareszcie będę niezależna.
Tylko zimą nad rzeką widać tyle pływających ptaków, jak tylko przygrzeje słoneczko, to rozpierzchają się nie wiadomo gdzie

Na rzece zostaje ich wtedy niewiele. Kaczki studziły sobie kupry, nawet się nie ruszyły, jak się do nich zbliżyłam. Łabędzie z wody wywabił Filip, pewnie biedaki myślały, że dostaną coś na ząb, a tymczasem nic dla nich nie mieliśmy. Ale sesja się udała, cierpliwie czekały i dały się sfotografować z każdej strony

Cieszę się, że hortensja wypuściła korzonki

Ciekawa jestem jak poradziła sobie moja, została zostawiona sama sobie, to może wykorzystała, że nikt jej nie przeszkadzał? Za jakiś czas do niej zajrzę, jak znowu się nie udało, to już sobie odpuszczę.
Do kosmatych skojarzeń jestem pierwsza
Dorotko-dorotka350, od razu zrobiło mi się lepiej wiedząc, że ktoś mnie rozumie

Caluśki tydzień była piękna pogoda, a jak przyszła niedziela, to wszystko poleciało na łeb i pewnie stąd moje zniechęcenie. Na pociechę wysiałam sobie nowe roślinki i codziennie z nadzieją zaglądam do kuwetek wypatrując śladów życia, ale to jeszcze za wcześnie.
Cieplejszych dni na razie przestałam wyglądać, w mojej okolicy mają się pojawić dopiero w okolicy świąt, nie będę niepotrzebnie się stresować. Co prawda pewnie tylko tak gadam, a tak naprawdę będzie to mnie strasznie wkurzać

Siedzę w domu, mogłabym to wykorzystać, a tymczasem ciągle zimno.
Lojka,miło mi, że i do mnie zajrzałaś

Majesty to jednoroczna trawa o ciemnych liściach i brązowo-bordowych kłosach. Od kilku lat jestem nią zauroczona i sieję ją co roku. Większość ciemnych traw na moim terenie nie przeżyje zimy, a są zbyt drogie żeby traktować je jako jednoroczne. Dlatego pokochałam Majesty.
Zdjęcia oczywiście mam, w ubiegłym roku wbrew wszystkiemu rosła jak nigdy. Była po prostu przepiękna
Małgosiu, o tym, że grubodzioby istnieją, to ja wiedziałam. Ale myślałam, że tak nazywa się grupa ptaków, a nie konkretny gatunek. Ten jest fajny, mimo iż straszny z niego bałaganiarz. Na szczęście mieszkam na parterze, to puste łuski zmiatam po prostu za balkon, tam raz dwa się rozłożą

Łabędzie pływały majestatycznie i nawet nie musieliśmy ich długo namawiać, żeby wyszły na brzeg. Pewnie chciały sobie połasuchować, ale niestety kieszenie mieliśmy puste. Na szczęście zupełnie się tym nie przejęły i z brzegu dalej wyciągały sobie zielone wodorosty. Kaczki w tym miejscu są zawsze i chyba dobrze na tym wychodzą. Może teraz w czasie pandemii nie maja aż tylu chętnych do karmienia, ale na pewno nie chodzą spać głodne

Na parapetach nie mam prawie zupełnie miejsca, do siewek nadaje się tylko jeden i to na krótko, dlatego od kilku lat rozstawiam sobie mini szklarenkę. Tam mam cztery półki do dyspozycji, na których zdecydowanie zbyt szybko kończy się miejsce

Cudna wiosna ciągle przede mną, ale dziękuję
Danusiu, gdzieś te kaczki muszą się podziać, to mogą u mnie

W tym miejscu zimą, zawsze jest ich dużo, to popularne miejsce spacerowe i na pewno często ludzie je dokarmiają. A one, jak zresztą wszyscy, szybko przyzwyczajają się do dobrego.
To u Ciebie musi być jeszcze chłodniej niż u mnie

i może nie powinnam narzekać, ale o tej porze roku zawsze dopada mnie dół i nic na to nie poradzę. Na jeziorach też jeszcze zalega lód, na szczęście nie widać idiotów chcących na niego wleźć Kwiatki są dobre na poprawę humoru, to wiadomo
Martuś, niestety tak mam co roku, że muszę mieć więcej tych oznak, żeby tak naprawdę się nimi ucieszyć. Oczywiście pod warunkiem, że zdążę zobaczyć je kwitnące, bo w ubiegłym roku większość wczesnowiosennych kwitnień przeszło mi koło nosa

Rok temu ranniki i część krokusów zastałam już mocno nieświeże, ale mimo iż jest mi z tego powodu przykro, to jednak liczę się z tym. To nie ogród pod domem, tylko działka, na której, zwłaszcza przed rozpoczęciem sezonu nie bywam tygodniami.
Takich doniczek z Majesty mam sześć i każda powędruje w inne miejsce. Tych traw się nie pikuje. To tylko teraz wydaje się, że jest ich bardzo dużo, a jak przyjdzie co czego, to kępki wcale nie będą takie duże. Jeśli tylko będę miała nadmiar nasionek, a tak zdarza się dość często, chociaż nie jest to regułą, to chętnie wyślę Ci paczuszkę. Mam nadzieję, że w tym roku już nic nie zniweczy moich planów, bo w ubiegłym roku niestety nie wywiązałam się że swoich zobowiązań

Ciemiernik zrobił mi niespodziankę. Zupełnie nie spodziewałam się po nim tyłu pąków, tym bardziej, że w tamtym roku miał zaledwie dwa kwiatuszki.
Lucynko, na takie pozytywne myślenie muszę jeszcze ciutkę poczekać

Jak na razie to większa ze mnie pesymistka, ale to minie jak co roku. Byleby tylko ciepłej się zrobiło, a na pewno spojrzę na świat przez różowe okulary

Jednak wiosna w tym roku ma wobec nas inne plany, postanowiła wziąć nas na przetrzymanie i ćwiczyć naszą cierpliwość. W prognozie długoterminowej, pierwsza cieplejsza pogoda wypada dopiero w okolicach świąt, tak więc lekko może nie być. Na razie nie biorę tego do głowy. Na szczęście ta pogoda zazwyczaj się nie sprawdza, jest jeszcze tyle czasu, że pięć razy może się zmienić.
W marcu, jak w garncu.... Słońce też może się trafić, czysta loteria. Dzisiaj za to padał deszcz ze śniegiem i było przeraźliwie zimno.
Dziękuję
Marysiu, jak dobrze, że każda z Was stara się otworzyć mi oczy na otaczającą mnie rzeczywistość

O tej porze roku bardzo tego potrzebuję. Nie chce mi się wierzyć, że u Ciebie jeszcze wiosny nie widać, muszę koniecznie do Ciebie zajrzeć, ale to chyba jeszcze nie dzisiaj. Niestety dzisiaj miałam kolejny trudny dzień i nie mam głowy do niczego. Teraz troszkę już mnie odpuściło, ale znowu mam duże zmartwienie.
Heliotrop i u mnie pokazuje rogi, chociaż w tym roku nie powinnam na niego narzekać. Nie mam lasu siewek jak Lucynka, ale z siedemnastu maluchów przeżyło piętnaście, a to jest najlepszy wynik od czasu, kiedy zaczęłam sama go wysiewać. Sobie zostawię osiem, a resztę dam mamie jak wreszcie się zobaczymy.
Wiosna w tym roku niezbyt rychliwa, już chciałabym pojechać na działkę, pogrzebać w ziemi, upaskudzić się jak tylko ja potrafię, ponarzekać że tu mnie boli, a tam skrzypi, po prostu poczuć, że żyję. Jeszcze tylko chwileczka i będę mogła tego wszystkiego doświadczyć i na pewno zdarzy mi się na to narzekać, ale to będzie takie cudne, że czekam z niecierpliwością na taki stan rzeczy

W komputerze zawsze smayliki mi działają, natomiast w telefonie nigdy nie są widoczne
Bogusiu, tak mi mów, tak mi dobrze

Wiosna ledwo widoczna, ale w końcu dotrze i do mnie, nie mam wątpliwości. Zawsze tak jest

Tylko w tamtym roku była straszliwie wyrywna, rozbuchała się kwieciem, a potem poszła sobie precz zostawiając chłód aż do końca maja. To ja już wolę, żeby było jak zawsze czyli stopniowo i zgodnie z kalendarzem.
To jest dopiero początek siania, te największe jeszcze ciągle przede mną. Na forum jest dużo lepszych ode mnie, ale na moje skromne potrzeby i to wystarczy

Niepowodzeniami nie ma co się zrażać, jak nie w tym roku, to w następnym na pewno się uda. Na pewno nie będzie tak, że nic z tego nie wyjdzie. Zobaczysz jaka będziesz dumna, kiedy maleńkie nasionka, dzięki Waszym staraniom zamienią się w pełne życia roślinki. Czasami zaliczamy niepowodzenia, a za rok i tak sięgamy po torebusie z nasionami, bo dochowanie się własnych siewek, to ogromna przyjemność
Krysiu, ciemiernik był tego dnia jedynym pozytywem, który nie tylko zauważyłam, ale i zachwyciłam się nim. To była silna sadzonka, ale jednak młodziutka. W ciągu roku pozbył się młodzieńczej niezgrabności i nabrał cech męskich. Szykuje się na prawdziwe ciacho, mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Ciemiernik od Ciebie żyje, chociaż chyba nie zakwitnie, a przynajmniej na razie pąków nie widać. Ten drugi, chyba też od Ciebie(?) szczerze mówiąc nie wiem w jakim jest stanie, bo do niego nie dotarłam. Myślę jednak, że ma się dobrze, bo ładnie rósł, to nie powinien sprawić mi zawodu. Zeszły mi z oczu moje ciemierniki, albo ten bałagan wszystko mi przysłonił, bo jakoś nie rzucają mi się w oczy. Ale to i taka pora, że jeszcze ich za bardzo nie widać. Następnym razem dokładnie im się przyjrzę
Musisz się przyzwyczaić, że na wiosnę zawsze narzekam. Tak mam i już i nie potrafię inaczej

U Ciebie było bardzo dużo śniegu, to na pewno i dłużej się topił i ziemia była bardziej zmarznięta, to i wiosna ciut opóźniona. Potem nie tylko mnie do gonisz, ale nawet i przegonisz, a ja jak zwykle będę w ogonie. Latem aż tak bardzo tego nie widać, tyle się wtedy dzieje, że różnice zacierają się. Widzisz? Innych potrafię pocieszać, tylko siebie nie potrafię
Kaczki chyba na mnie czekały, nawet nie drgnęły na mój widok. Widać miały zaplanowaną sesję fotograficzną i nie przeszkadzało im nawet to, że trafił im się fotograf amator
Soniu, widzę, że trafił swój na swego. Przytulam Cię serdecznie, bo rozumiesz co czuję

Zawsze byłam niepokorna i nie mogłam się zgodzić, że od roboty jestem tylko ja. Moi faceci potrafią prawie wszystko, co poniektórzy nawet pierogi że mną lepią. Cudów jednak nie ma, nie garną się do tego z ochotą, ale jak mus, to mus. Chyba najmniej do takich czynności garnie się mój osobisty eM, ale zbyt późno się zbuntowałam i już zdążyła skorupka nasiąknąć

Ale i na niego narzekać nie będę, bo jak musi, to też wszystko zrobi. A już na święta, to sprząta wprost koncertowo

Majesty w ubiegłym roku dała z siebie wszystko. Rosła bez żadnych starań z mojej strony, jakby chciała mi wynagrodzić ten marny dla mnie czas. Tylko nasionka miała wyjątkowo drobne i sporo się namozoliłam zanim je wydłubałam. Ale i temu podołałam i mam jeszcze zapasik.
Do innych ciemierników zapomniałam zajrzeć, ale ten wystarczył mi za wszystkie. Sprawdziłam tylko jeszcze tego od Krysi, bo on jest szczególnej urody i ten też ma się całkiem nieźle. Już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie ruszę w tany między rabatki, ale z tym pracusiem, to bym nie przesadzała
Miałam napisać coś optymistycznego, coś o moich siewkach, które cieszą, ale znowu mi nie wyjdzie. Niestety Filip ma dodatni wynik i mam nowe zmartwienie. Choruje z objawami, ale jak na razie nie jest całkiem źle. tak jakby miał grypę o średnim przebiegu. Oczywiście i on i eM są na kwarantannie, a ja z powodu szczepień już jej nie podlegam. Przynajmniej tyle dobrego, że nie jesteśmy zależni od innych i zakupy mogę robić. Miałam Wam dzisiaj pokazać czym się ostatnio zajmuję, ale nie miałam do tego głowy, wszystko poszło w kąt. Za kilka dni się otrząsnę, wtedy się odezwę.
Pozdrawiam
