Od poniedziałku nie byłam na działce. Czuję się jak na odwyku - diabelnie mi brakuje działki ;)
Dobrze, że mam czas zajęty pracą, bo bym oszalała. Jeszcze jutro 12h i sobota i ndz wolna.

W tym czasie ogarniam parapet.
Usiłuję przekształcić go teraz w "kącik ziołowy" jako że Młoda wysiała mi prawie całą torebkę sałaty do jednego pojemniczka...
W skład wejdą :
Bazylia ta niby czerwona, już była


już ją przerzucić czy jeszcze poczekać?
Mięta

pietruszka
W takim małym pojemniczku rośnie pięknie, a ta działkowa padła..

Sałata wysiana przez młodą...
(miałam na to inna koncepcję ale no cóż


Doskonale teraz widzę czym się takie wysiewanie kończy. Pomidorów nadal nie opanowałam.
Powiedzcie mi, czy te pomidory u młodej w pokoju rosną ok czy zbyt lecą mi w górę?


Nie wiem czy w ich przypadku to ładne rośnięcie czy może wyścig i walka?
Mam je zamiar przerzedzić jeszcze , ale ciągle czekam na koleżankę, która miała sobie pół z tego wziąć, trochę nam się to przedłuża. Wtedy też chcę im dosypać nowej ziemi ( kompostowa będzie ok?) i będzie ich rosło tylko kilka.
Reszta pojedynczo jakaś taka mała...

A jeszcze mam takiego odmieńca. Miałam go wyrzucić, ale jakoś tak został, bo zaczął odżywać.

Ogólnie to mi się zdaje , że dziwnym trafem znów jestem ze wszystkim do tyłu...
