Wiśnia pisze: .......Jako początkujący ogrodnik nie do końca rozumiem takie skróty myślowe. .....
Wisienko masz rację, że skróty myślowe mogą nie wyjaśniać problemu. Autor książki, o której wspomniałem uprzednio, zaleca taki tok postępowania: na powierzchnię gleby gliniastej rozsypać pięciocentymetrową warstwę piasku i wymieszać przekopując na głębokość trzydzieści centymetrów. Następnie położyć na to warstwę materiału organicznego grubości ca 8 cm i przekopać razem z ziemią. Operację z materiałem organicznym powtórzyć. Zabieg najlepiej wykonać na jesieni by wszystko odleżało się do wiosny.
Nie przypuszczam bym mógł coś takiego wykonać.
Ja zresztą mam problem odwrotny. Mam suchy piaseczek polodowcowy z dużą zawartością frakcji pylistych. Woda na takim przeschniętym piaseczku zchowuje się identycznie jak rozlana na plamę oleju. Glebę więc z jednej strony muszę rozluźnić a z drugiej uczynić bardziej zwięzłą i zatrzymującą wodę. Większe powierzchnie przekopuję więc z dodatkiem gliny, żwiru, rozłożonego obornika i kompostu. W miarę możliwości z dużymi dodatkami. Mniejsze rabaty, oraz miejsca sadzenia krzewów i bylin długotrwałych urządzam w ten sposób, że robię wykop głębokości 0,5 metra, który napełniam przygotowywaną uprzednio mieszanką, najcześciej sporządzoną w proporcjach: dwie taczki ziemi rodzimej, taczka żwiru, taczka obornika, taczka kompostu i taczka czarnoziemu. Wszystko to trzykrotnie wymieszane. Na takie ulepszanie gleby zużyłem już po 20 ton żwiru i gliny, sześć wozów nawozu końskiego i dwie znacznej wielkości pryzmy kompostowe. Torfu nie stosuję, gdyż jest dla mnie materiałem zbyt drogim.
Mówiąc szczerze mam tego solidnie dość. Ponad sześćdziesiąt ton materiału przewrócone trzykrotnie ręcznie łopatą.
Mietek.