Ok. Czyli nie na płasko, tylko jak marchew. Miejsce wyłażenia pędów zakopane na 3-4 cm.
Też wybrałam sobie kłącze, zresztą sama wybierałam. Szukałam dorodnego i nie zwiędniętego. A potem, w domu miałam problem z sadzeniem.
W zeszłym roku, sadząc kłącza, wszystkie sadziłam jakoś tak poziomo. Chyba dobrze, bo w tym roku wszystkie mają pączki. Nawet takie zdechlaki z przeceny.
To ostatnie kłącze marchewkowe skłoniło mnie do zastanowienia się skąd właściwie wyłażą pędy z kłącza. Bo np. taka canna ma kłącza, z których pędy wyłażą z całego kłącza, nie ma tam żadnego wierzchołka. Kosaćce germanica (te kłączowe) chyba też. Wiadomo, żeby sadzić je poziomo. A np. dalie mają wierzchołek bardzo wyraźny - sadzenie pionowe.
Tak się zastanawiam, że w zasadzie nigdy nie przyglądałam się kłączom peonii. Nie mam doświadczenia, bo dopiero zaczęłam je uprawiać w zasadzie od zeszłego roku. Wcześniej się bałam, bo mi naopowiadano, jakie to one są niewdzięczne. Może ktoś ma jakieś poglądowe zdjęcia z miejscem wyłażenia pędów na kłączu peonii? Czy one wyłażą z całej długości kłącza, czy w jakiegoś wierzchołka? I czy te kłącza pod ziemią potem, w miarę rozwoju, ścielą się także tuż pod ziemią, czy rosną bardziej w głąb?
