wypatrzyłam kolejnego kwiatka

tym razem na tym moim jednym odmieńcu.
Cieawa go jestem, co to za odmiana, czy to ten sam cherry co i wszystkie czy może się coś zaplątało.
On jest całkiem inny, ma strzępione listki, jest bardziej krzaczasty, no i ma tylko 25 cm wysokości.
Miał bardzo dużo wilków, które oberwałam, może niepotrzebnie, bo widzę że ma zadatki na rokrzewianie się.
Tu dla porównania te drugie.

W weekend wreszcie pozbyłam się nadmiaru ze skrzynki, zostało mi tylko 6 szt. Planowałam tylko 4, ale jak zaczęłam koleżance szykować karton z pomidorkami to zdębiała ile tego jej daję i zaczęła mnie przerażona powstrzymywać
A ja sobie zostawiłam tylko największe i te z kwiatami. Niektóre pąki są już duze, a na ich miejsce pojawiły się mniejsze.
Na grządce też pomidory trzymają się całkiem nieźle.
Pogoda im sprzyja, bo jest regularnie sporo deszczu.
Jeszcze ich nic nie zjadło i nawet bym nieśmiało powiedziała, że zaczęły rosnąć.
Może wreszcie pójdzie ku dobremu.
Dynie nadal puszczają liście, ale jeszcze żadna dalej jak o 2 listki nie urosła, bo ślimaki je skutecznie zwalczają.
Fasolka rośnie spokojnie, nawet ta felerna cukinia jakby odbija się z listkami.
Na grządki dosiałam jeszcze koperku i pietruszki, ale wschodzi bardzo słabo, rzekłabym wcale.
No i sałatę powrzucałam tu i ówdzie w ziemię , bo miałam taki nadmiar sadzonek, że mi wsio jedno się zrobiło.
Na parapecie w domu też mam, w kubeczkach. Jeszcze mam melony i nawet paprykę.
A wczoraj przy okazji grillowania trafił mi się mocno zanasionkowany bakłażan i też sobie zostawiłam nasionka i będę próbować wysiewać.
Może jak się nauczę to już za rok będzie mi to szło sprawniej, wystartuję w odpowiednim czasie i coś mi urośnie.
Tylko robić nie ma komu, bo ostatnio osiadłam na laurach.
Wczoraj zamiast kopać to siedliśmy sobie, nawcinaliśmy jagód po czym rozpaliliśmy ogień i zrobiliśmy sobie kiełbaski.
Normalna rozpusta
