Dziękuję, że pamiętacie.
U mnie też, pomimo obaw większych niż zwykle - powodowanych kilkumiesięcznym grzęzawiskiem - róże odżyły. Prawda - nie wszystkie. Ostatnie dwie zimy zabrały mi najdelikatniejsze, ale też... np. Pilgrim nieodżałowaną
Nabytki wystartowały obiecująco. Choć, z niezrozumiałych przyczyn, Teresa B. z czterech ledwie jedną łodyżką marudzi a Mme Isaac Pereire wygląda jakby nie wyglądała. Zostawiłam ją w spokoju - może zechce jej się żyć - ale asekuracyjnie dokupiłam drugi krzak.
Teraz w ogrodzie dominują niebieskości kosaćców, bodziszków, przetaczników, orlików, wielosiłów - przednia straż różyczek. Mary zakwitnie pewnie, jak zwykle, pierwsza. Inne stale w gotowalni, choć chyba już niedługo, bo gorąco, podlewam, nawożę, walczę w ich imieniu - pięknie na świecie.
I tak się cudnie żyć chce.
