Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3347
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko nie ma chyba róży idealnej która w uprawie nie stwarza żadnych problemów ,bardzo wytrzymała i odporna na choroby, obficie kwitnąca. Ale jedno jest pewne , niezmiennie królują wśród wszystkich gatunków kwiatów a przede wszystkim upiększają nasze przydomowe ogrody swoim urokiem.
Odetchnęłam z ulgą jak przeczytałam komentarz o Boscobel bo jest na liście zakupowej, ale Crocus Rose jestem zaskoczona rozmiarami Myślałam że, to różyczka o wysokości do 120cm
Odetchnęłam z ulgą jak przeczytałam komentarz o Boscobel bo jest na liście zakupowej, ale Crocus Rose jestem zaskoczona rozmiarami Myślałam że, to różyczka o wysokości do 120cm
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
W poniedziałek przyjechały moje małe królewny Z rozczuleniem oglądałam każdą sadzonkę. We wtorek posadziłam dwie sztuki, a w środę - trzecią, z którą miałam trochę dylematów, bo niby miejsce już miała przygotowane, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam i posadziłam ją pomiędzy dwoma Ascotami, a Sophy's Rose. Myślę, że w takim towarzystwie będzie prezentować się znacznie lepiej. Oj, jaka jestem ciekawa tych kwiatów...A do czerwca jeszcze szmat czasu...
Ostatnie przymrozki nie wyrządziły specjalnych szkód. Tylko dalie trzeba było wykopać, bo kwiaty ścięte mrozem. Natomiast róże nadal mają pączki. Niektóre zdążyły się nawet rozwinąć. Sporo takich pąków ma Heathcliff. Ciekawa jestem czy zdoła je otworzyć? To samo jest z Hyde Hall. Ta ostatnia na dodatek wypuściła długaśne baty. Wiosną będzie co formować. Żeby tylko wystarczyło kratki, to poprowadzę ją w poziomie
Tutaj nowe panienki
Jagi,
Myślę, że śp. David Austin gdzieś tam, z góry, widzi wszystkie swoje ukochane róże i z uśmiechem patrzy na stworzone przez siebie odmiany Za komplement dziękuję. Tak bardzo cieszy, gdy ktoś dostrzega i potrafi docenić trud i włożoną pracę. A przy różach jest cały czas co robić. Mnie to sprawia wielką przyjemność, a jeśli na dodatek widzę potem ukwiecone, uginające się od kwiatów krzaki, to serce samo się raduje, kręgosłup jakoś mniej boli i poranione od kolców ręce też się szybciej goją
Dzisiejsze zdjęcie The Alnwick Rose, która o spaniu jeszcze nie myśli
Jadziu, sporo kwitnie, to prawda. Bardzo dużo ścięłam ubiegłej niedzieli w obawie o nocne przymrozki. Nie było tak bardzo źle, bo to, co zostało na krzaczkach nadal ma pączki, a niektóre nawet zdążyły się rozwinąć. Jeśli listopad będzie nadal ciepły, to kilka kwiatów zdążę jeszcze zobaczyć
Ten floks też ani myśli zasnąć
Aniu - Annes, absolutnie nie zasłużyłam na tyle pochwał Swój ogród widzę trochę w innym świetle. Ciągle coś mi się nie podoba i chętnie pozmieniałabym to i owo. Problem w tym, że miejsca brak na nowe aranżacje, więc staram się dbać o to, co już rośnie. Ale wierz mi, że nie wszystko wygląda tak kolorowo jak na zdjęciach...Tylko tego, co brzydkie - nie pokazuję. Chyba wszystkie tak mamy. A opisuję właśnie dla Was. Ile bym dała kilka lat temu za takie właśnie opisy... Kupowałam wiele róż "oczami", pod wpływem zdjęć. Rzeczywistość często okazywała się inna, niż przypuszczałam Zatem postanowiłam podzielić się obserwacjami ze swojego ogrodu. A, że pokochałam Austinki, to im postanowiłam poświęcić trochę czasu i skrobnąć co nieco na ich temat.
Strawberry Hill mam, a jakże Najpierw zamówiłam ją w szkółce, ale sadzonka była marna i nie przetrwała zimy. Reklamowałam i otrzymałam drugą, ale zamiast Strawberry dotarła do mnie kolejna Winchester Cathedral. Potem trafiłam na nią w miejscowym ogrodniczym. Kupiłam z przeceny, bo miała tylko jeden główny badylek. Zaryzykowałam...i przetrwała pierwszą zimę. W pierwszym sezonie była dość licha, chociaż coś tam nowego wypuściła. Następne sezony zaczęła się rozrastać i rozrastać, a ja niemądra posadziłam ją z przodu W tej chwili dorasta do 2.5m, tworząc na szczęście smukły krzak. Dostała fajny obelisk i jest w nim trochę "uwięziona", bo potrafi mocno pchać się na sąsiednie róże. Kwiaty mają faktycznie truskawkowy zapach. Są śliczne, dość trwałe, a sam krzak zdrowy, chętnie zawiązuje pączki i bardzo dobrze powtarza. Jeszcze w tej chwili ma kwiaty. Na pewno jest to odmiana warta posiadania, tyle, że na tyły rabaty. U mnie musi już zostać jak jest, bo urosła zbyt okazała i przesadzanie jej byłoby zbyt ryzykowne.
fotka jak najbardziej aktualna
Sabinko, jak miło, że do mnie zajrzałaś W 'różanym' cisza, nikt się nie udziela i czasami mam wrażenie, że piszę sama dla siebie. Skrytoczytaczy co prawda nie brakuje, ale smutno, że tak mało osób chce cokolwiek skrobnąć Tym bardziej cieszą mnie Twoje odwiedziny.
Do usuwania odmian, które chorują, słabo kwitną, musiałam dojrzewać kilka lat. Może łatwiej mi było podjąć decyzję ze względu na ograniczoną przestrzeń...Ale w sumie nie o to chodziło...Dość już miałam kapryśnych róż, z których żadnego pożytku, a tylko nerwy mnie brały jak patrzyłam na taką chorą lichotę. Teraz od dwóch sezonów usuwam te najbardziej i co sezon porażane plamistością. Pewnie nigdy do końca się nie pozbędę chorujących róż, ale te najbardziej chorowite usuwam już bez żalu. Czeka mnie wiosną jeszcze trudna decyzja w sprawie kilku Austinek. Może spróbuję wykopać te najsłabsze i posadzę do donicy, dając im ostatnią szansę. Na pewno będzie to The Ambridge Rose i Lichfield Angel. A Evelyn ten jeden badylek, zetnę nisko. Ciekawa jestem czy w końcu wypuści cokolwiek nowego? Jest dostępna we Floribundzie, ale tę obecną też mam od nich i trochę boję się zaryzykować kolejnej. Może to jest właśnie taka chimeryczna odmiana i nie ma sensu kupować kolejnej? Ot, takie mam dylematy...A propos Lichfield Angel..Ty chyba też masz tę odmianę? Jak sprawuje się u Ciebie, Sabinko?
Bathsheba to silna róża i póki młoda, to ją przesadzaj, bo potem będzie już tylko gorzej. Żeby nie było tak jak z moją Strawberry Hill, o której pisałam powyżej do Ani-Annes.
PS. A Bathsheba ma jeszcze całkiem sporo pączków i tylko od pogody teraz zależy czy zdążą się rozwinąć.
Graham Thomas i długaśny pęd Hyde Hall
Joasiu, no właśnie, niestety nie ma róży idealnej, ale niektórym całkiem blisko do ideału i kto wie, może kiedyś, ktoś taką odmianę wyhoduje?
He, he jak to można się zasugerować opisami ze szkółek, prawda? Crocus Rose i 120cm... Nawet wszerz ma więcej i wierz mi, że to nie jest odosobniony przypadek. Gdyby pozwolić jej rosnąć jak chce miałaby spokojnie ze 3m szerokości i tyle samo wysokości. W katalogu Austina Harlow Carr jest opisywana jako róża należąca do mniejszych, kompaktowych, osiągających ok. 0.90m. Moje dwie sztuki dzisiaj specjalnie zmierzyłam i pusty śmiech mnie ogarnął... Wiesz ile osiągnęły? 1.80m I oba krzaczki każdego roku rosną podobnie. Tnę je praktycznie o połowę, a one i tak rosną jak chcą.Takich przykładów jest sporo i to między innymi po to również opisuję Austinki, żeby niektórzy sadząc niewinnie wyglądającą sadzoneczkę mieli świadomość, że z tego maleństwa potrafi wyrosnąć naprawdę potężne różysko
Tym razem to już na pewno ostatnie zdjęcie Chrisophera Marlowe. Reszta maleńkich pączków ścięta
W poniedziałek przyjechały moje małe królewny Z rozczuleniem oglądałam każdą sadzonkę. We wtorek posadziłam dwie sztuki, a w środę - trzecią, z którą miałam trochę dylematów, bo niby miejsce już miała przygotowane, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam i posadziłam ją pomiędzy dwoma Ascotami, a Sophy's Rose. Myślę, że w takim towarzystwie będzie prezentować się znacznie lepiej. Oj, jaka jestem ciekawa tych kwiatów...A do czerwca jeszcze szmat czasu...
Ostatnie przymrozki nie wyrządziły specjalnych szkód. Tylko dalie trzeba było wykopać, bo kwiaty ścięte mrozem. Natomiast róże nadal mają pączki. Niektóre zdążyły się nawet rozwinąć. Sporo takich pąków ma Heathcliff. Ciekawa jestem czy zdoła je otworzyć? To samo jest z Hyde Hall. Ta ostatnia na dodatek wypuściła długaśne baty. Wiosną będzie co formować. Żeby tylko wystarczyło kratki, to poprowadzę ją w poziomie
Tutaj nowe panienki
Jagi,
Myślę, że śp. David Austin gdzieś tam, z góry, widzi wszystkie swoje ukochane róże i z uśmiechem patrzy na stworzone przez siebie odmiany Za komplement dziękuję. Tak bardzo cieszy, gdy ktoś dostrzega i potrafi docenić trud i włożoną pracę. A przy różach jest cały czas co robić. Mnie to sprawia wielką przyjemność, a jeśli na dodatek widzę potem ukwiecone, uginające się od kwiatów krzaki, to serce samo się raduje, kręgosłup jakoś mniej boli i poranione od kolców ręce też się szybciej goją
Dzisiejsze zdjęcie The Alnwick Rose, która o spaniu jeszcze nie myśli
Jadziu, sporo kwitnie, to prawda. Bardzo dużo ścięłam ubiegłej niedzieli w obawie o nocne przymrozki. Nie było tak bardzo źle, bo to, co zostało na krzaczkach nadal ma pączki, a niektóre nawet zdążyły się rozwinąć. Jeśli listopad będzie nadal ciepły, to kilka kwiatów zdążę jeszcze zobaczyć
Ten floks też ani myśli zasnąć
Aniu - Annes, absolutnie nie zasłużyłam na tyle pochwał Swój ogród widzę trochę w innym świetle. Ciągle coś mi się nie podoba i chętnie pozmieniałabym to i owo. Problem w tym, że miejsca brak na nowe aranżacje, więc staram się dbać o to, co już rośnie. Ale wierz mi, że nie wszystko wygląda tak kolorowo jak na zdjęciach...Tylko tego, co brzydkie - nie pokazuję. Chyba wszystkie tak mamy. A opisuję właśnie dla Was. Ile bym dała kilka lat temu za takie właśnie opisy... Kupowałam wiele róż "oczami", pod wpływem zdjęć. Rzeczywistość często okazywała się inna, niż przypuszczałam Zatem postanowiłam podzielić się obserwacjami ze swojego ogrodu. A, że pokochałam Austinki, to im postanowiłam poświęcić trochę czasu i skrobnąć co nieco na ich temat.
Strawberry Hill mam, a jakże Najpierw zamówiłam ją w szkółce, ale sadzonka była marna i nie przetrwała zimy. Reklamowałam i otrzymałam drugą, ale zamiast Strawberry dotarła do mnie kolejna Winchester Cathedral. Potem trafiłam na nią w miejscowym ogrodniczym. Kupiłam z przeceny, bo miała tylko jeden główny badylek. Zaryzykowałam...i przetrwała pierwszą zimę. W pierwszym sezonie była dość licha, chociaż coś tam nowego wypuściła. Następne sezony zaczęła się rozrastać i rozrastać, a ja niemądra posadziłam ją z przodu W tej chwili dorasta do 2.5m, tworząc na szczęście smukły krzak. Dostała fajny obelisk i jest w nim trochę "uwięziona", bo potrafi mocno pchać się na sąsiednie róże. Kwiaty mają faktycznie truskawkowy zapach. Są śliczne, dość trwałe, a sam krzak zdrowy, chętnie zawiązuje pączki i bardzo dobrze powtarza. Jeszcze w tej chwili ma kwiaty. Na pewno jest to odmiana warta posiadania, tyle, że na tyły rabaty. U mnie musi już zostać jak jest, bo urosła zbyt okazała i przesadzanie jej byłoby zbyt ryzykowne.
fotka jak najbardziej aktualna
Sabinko, jak miło, że do mnie zajrzałaś W 'różanym' cisza, nikt się nie udziela i czasami mam wrażenie, że piszę sama dla siebie. Skrytoczytaczy co prawda nie brakuje, ale smutno, że tak mało osób chce cokolwiek skrobnąć Tym bardziej cieszą mnie Twoje odwiedziny.
Do usuwania odmian, które chorują, słabo kwitną, musiałam dojrzewać kilka lat. Może łatwiej mi było podjąć decyzję ze względu na ograniczoną przestrzeń...Ale w sumie nie o to chodziło...Dość już miałam kapryśnych róż, z których żadnego pożytku, a tylko nerwy mnie brały jak patrzyłam na taką chorą lichotę. Teraz od dwóch sezonów usuwam te najbardziej i co sezon porażane plamistością. Pewnie nigdy do końca się nie pozbędę chorujących róż, ale te najbardziej chorowite usuwam już bez żalu. Czeka mnie wiosną jeszcze trudna decyzja w sprawie kilku Austinek. Może spróbuję wykopać te najsłabsze i posadzę do donicy, dając im ostatnią szansę. Na pewno będzie to The Ambridge Rose i Lichfield Angel. A Evelyn ten jeden badylek, zetnę nisko. Ciekawa jestem czy w końcu wypuści cokolwiek nowego? Jest dostępna we Floribundzie, ale tę obecną też mam od nich i trochę boję się zaryzykować kolejnej. Może to jest właśnie taka chimeryczna odmiana i nie ma sensu kupować kolejnej? Ot, takie mam dylematy...A propos Lichfield Angel..Ty chyba też masz tę odmianę? Jak sprawuje się u Ciebie, Sabinko?
Bathsheba to silna róża i póki młoda, to ją przesadzaj, bo potem będzie już tylko gorzej. Żeby nie było tak jak z moją Strawberry Hill, o której pisałam powyżej do Ani-Annes.
PS. A Bathsheba ma jeszcze całkiem sporo pączków i tylko od pogody teraz zależy czy zdążą się rozwinąć.
Graham Thomas i długaśny pęd Hyde Hall
Joasiu, no właśnie, niestety nie ma róży idealnej, ale niektórym całkiem blisko do ideału i kto wie, może kiedyś, ktoś taką odmianę wyhoduje?
He, he jak to można się zasugerować opisami ze szkółek, prawda? Crocus Rose i 120cm... Nawet wszerz ma więcej i wierz mi, że to nie jest odosobniony przypadek. Gdyby pozwolić jej rosnąć jak chce miałaby spokojnie ze 3m szerokości i tyle samo wysokości. W katalogu Austina Harlow Carr jest opisywana jako róża należąca do mniejszych, kompaktowych, osiągających ok. 0.90m. Moje dwie sztuki dzisiaj specjalnie zmierzyłam i pusty śmiech mnie ogarnął... Wiesz ile osiągnęły? 1.80m I oba krzaczki każdego roku rosną podobnie. Tnę je praktycznie o połowę, a one i tak rosną jak chcą.Takich przykładów jest sporo i to między innymi po to również opisuję Austinki, żeby niektórzy sadząc niewinnie wyglądającą sadzoneczkę mieli świadomość, że z tego maleństwa potrafi wyrosnąć naprawdę potężne różysko
Tym razem to już na pewno ostatnie zdjęcie Chrisophera Marlowe. Reszta maleńkich pączków ścięta
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, myślałam i myślałam i jednak zostawię Batshebę na przodzie. No nic nie poradzę, że ile razy oglądam jej zdjęcia to utwierdzam się, że kocham jej kolor i najwyżej będę sobie kiedyś pluła w brodę.. ale muszę ją mieć blisko przejścia, a nie gdzieś na tyle rabaty Na szaleńca nic nie poradzisz,a mi się udzieliło i serca rozumem nie pobiję Pytasz o Lichfield Angel i przyznam, że jestem zszokowana tym co piszesz.. Toż to w tamtym roku jako młody krzew już wpisałam ją na blogu jako moje top 10. W tym roku również pokazała klasę i jeszcze z tydzień temu fotografowałam jej kwiaty. Delikatnie dołem łapała plamistość, ale ogólnie nie narzekam na nią. Jak się trochę ogarnę to poszukam jej zdjęć i wrzucę do siebie
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3202
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, Twoje "panienki" mają bardzo zgrabne nóżki .
Róże masz jeszcze o tej porze bardzo żywotne, pięknie kwitną. Christopher bardzo ciekawie prezentuje grę kolorów na płatkach.
Róże masz jeszcze o tej porze bardzo żywotne, pięknie kwitną. Christopher bardzo ciekawie prezentuje grę kolorów na płatkach.
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3347
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotka różyczki na pewno cieszą ,bardzo ładne krzaczki. Czy przed posadzeniem przycinasz korzenie?
Chrisophera Marlowe ładne ubarwienie kawiatu.
Jak zaplanować rabatkę skoro wymiary panienek podawane przez szkółki tak się różnią od rzeczywistych.
Twoje opisy odmian są bardzo pomocne i mam nadzieję że, będą następne
Chrisophera Marlowe ładne ubarwienie kawiatu.
Jak zaplanować rabatkę skoro wymiary panienek podawane przez szkółki tak się różnią od rzeczywistych.
Twoje opisy odmian są bardzo pomocne i mam nadzieję że, będą następne
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2766
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
To niesamowite miec jeszcze tyle kwitnących róż o tej porze; cudo po prostu! Ale należy ci się po tak trudnym sezonie jakaś mała rekompensata U mnie rosna młode listki u róż; one nie zdrewnieją na zimę? Bo ostanie 2 sezony tak było u mnie a potem wszystko umarznięte i do cięcia. Co kupiłaś tym razem?
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
czytam Twoje opisy róż i znajduję wiele wspólnego.
Okazuje się , że często mają w naszych ogrodach najlepszy pierwszy sezon a następne klapa.
Zastanawiam się, czy to nie sprawa naszych hodowców. Może szczepią na innej podkładce ?
Czy porównywałaś sadzonki sprowadzane ze szkółki Austina i te, z naszych szkółek ?
Oczywiście , i tak , Twoje "marne kwitnienia" są o niebo piękniejsze od moich , "lepszych".
czytam Twoje opisy róż i znajduję wiele wspólnego.
Okazuje się , że często mają w naszych ogrodach najlepszy pierwszy sezon a następne klapa.
Zastanawiam się, czy to nie sprawa naszych hodowców. Może szczepią na innej podkładce ?
Czy porównywałaś sadzonki sprowadzane ze szkółki Austina i te, z naszych szkółek ?
Oczywiście , i tak , Twoje "marne kwitnienia" są o niebo piękniejsze od moich , "lepszych".
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Christopher i Strawberry Hill w cudnych kolorach. Nie mam okazji ,żeby wybrać się obejrzeć moje włości ,a sama niestety trochę sie jeszcze boję po tych wybojach . Ciekawe czy jeszcze jakieś róże kwitną a teraz zaczęło padać to niech podlewa bo suchutko na rabatach było zanim zakończyłam moje wizyty .Dorotko ciesz sie ostatnimi kwiatami różanymi ,bo długo trzeba bedzie czekać na nowościowe kwiaty ,bo widzę ,że znów skusiłaś sie na róże
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko . Po raz kolejny pokazujesz swoje panny takie cudne i kolorowe i jestem pełna uznania . Na prawdę nie wiem jak Ty to robisz . Kopara mi zawsze opada . Ja miałam zapędy na więcej róż ale jednak ręka nie ta i czasu za mało . Będę stawiała raczej na sprawdzone , żelazne odmiany . U Ciebie kolejne nowinki i sama jestem ciekawa kwiatów . A jak tam ma się czworonożny przyjaciel ? Pozdrawiam .
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, przyszłam się przywitać, po długiej nieobecności, masz rację różany przycichł. Nie ma się jednak co dziwić, po tak marnym sezonie, nie ma o czym pisać. Powiem Ci, że chciałabym o nim jak najszybciej zapomnieć.
W dodatku kupiłam sporo róż i mam obawy czy są w stanie przeżyć tak trudny okres. Dopiero wiosną okaże się jak bardzo ucierpiały.
W sobotę zakładałam już chyba ostatnią różaną rabatę w moim ogrodzie /za sprawą hojności Ali/Geroginii/ i okazało się, że głębszych warstwach ziemia nadal sucha. To już przecież listopad, zawsze o tej porze trudno było wyjść suchą nogą do ogrodu.
Po wierzchu owszem, wilgoć jest, jednak to wszystko za mało, by bez obaw oczekiwać przyszłego sezonu.
W przyszłym roku planuję założyć drugi licznik na wodę, do celów gospodarczych aby spokojnie móc podlewać rabaty. Dotychczas wystarczała nam woda ze studni, jednak te czasy to już przeszłość.
Opisy róż są bardzo pomocne, jednak musimy brać pod uwagę, że w każdym ogrodzie będą zachowywały się inaczej, przecież u każdego z nas jest inna gleba, inne warunki klimatyczne, hydrologiczne, każdy otrzymuje inną sadzonkę ze szkółki czy sklepu i w końcu każdy z nas indywidualnie o nie dba.
Patrzę na Twoje róże od Austina i od razu mam przed oczami krzaczki jakie ja otrzymałam w tym roku z rodzimej szkółki i już teraz mogę powiedzieć jak długo będę czekała na takie dorodne krzaczki.
Miałam nie opisywać swoich róż, jednak ostatnim wpisem przekonałaś mnie, że warto wymieniać doświadczenia, nawet te najgorsze mogą pomóc innym w podejmowaniu bardziej trafnych wyborów przy wyborze róż.
Aczkolwiek wiem, że i tak większości z nas wyłącza się racjonalne myślenie jak wchodzimy na strony szkółek .
W dodatku kupiłam sporo róż i mam obawy czy są w stanie przeżyć tak trudny okres. Dopiero wiosną okaże się jak bardzo ucierpiały.
W sobotę zakładałam już chyba ostatnią różaną rabatę w moim ogrodzie /za sprawą hojności Ali/Geroginii/ i okazało się, że głębszych warstwach ziemia nadal sucha. To już przecież listopad, zawsze o tej porze trudno było wyjść suchą nogą do ogrodu.
Po wierzchu owszem, wilgoć jest, jednak to wszystko za mało, by bez obaw oczekiwać przyszłego sezonu.
W przyszłym roku planuję założyć drugi licznik na wodę, do celów gospodarczych aby spokojnie móc podlewać rabaty. Dotychczas wystarczała nam woda ze studni, jednak te czasy to już przeszłość.
Opisy róż są bardzo pomocne, jednak musimy brać pod uwagę, że w każdym ogrodzie będą zachowywały się inaczej, przecież u każdego z nas jest inna gleba, inne warunki klimatyczne, hydrologiczne, każdy otrzymuje inną sadzonkę ze szkółki czy sklepu i w końcu każdy z nas indywidualnie o nie dba.
Patrzę na Twoje róże od Austina i od razu mam przed oczami krzaczki jakie ja otrzymałam w tym roku z rodzimej szkółki i już teraz mogę powiedzieć jak długo będę czekała na takie dorodne krzaczki.
Miałam nie opisywać swoich róż, jednak ostatnim wpisem przekonałaś mnie, że warto wymieniać doświadczenia, nawet te najgorsze mogą pomóc innym w podejmowaniu bardziej trafnych wyborów przy wyborze róż.
Aczkolwiek wiem, że i tak większości z nas wyłącza się racjonalne myślenie jak wchodzimy na strony szkółek .
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
Sabinko, widocznie do mnie trafiła mizerna sadzonka Lichfield Angel Zupełnie nie chce rosnąć, kwiatów jak na lekarstwo i ogólnie krzew malutki, co utwierdza mnie w przekonaniu, że jakość sadzonki oraz podkładka, ma kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju młodego krzaczka. Ważne jest także miejsce, więc właśnie dlatego wiosną spróbuję ją wykopać i posadzę do donicy. Zobaczę, czy zacznie rosnąć. Jeśli nadal będzie taka słaba, to się jej pozbędę.
Kasiu, nowe panienki siedzą już na docelowych miejscach i mam nadzieję, że dobrze przezimują.
To już ostatnie zdjęcia zrobione w tym sezonie
Joasiu, przed posadzeniem odrobinę przycinam nie tylko korzenie, ale i pędy.
Iga, jeszcze do tej pory na krzaczkach jest sporo pączków, a i kwiatów też by się kilka znalazło. Do ogrodu nie wychodzę, bo i zimno i czasu brak, a powinnam to wszystko ściąć.
Kupiłam dwie nowości ? Gabriel Oak, Eustacia Vye i ze starszych The Lark Ascending.
Krysiu, myślę, że właśnie szczepią na innych podkładkach i stąd te różnice. Chociaż byłabym niesprawiedliwa pisząc, że z naszych rodzimych szkółek nie otrzymałam dobrej jakości róż. Otrzymałam takich sporo, bo nadal większość róż rosnących w moim ogrodzie pochodzi właśnie z naszych szkółek. A porównując te zakupione od Austina, mogę powiedzieć tylko jedno ?zawsze sadzonki były dobrej, a nawet bardzo dobrej jakości. Z tymi zakupionym u nas, bywało już różnie i dlatego część róż musiałam pożegnać. Nie tylko zawiodły jeśli chodzi o choroby, ale nie rosły i nie kwitły jak należy. A róże przecież sadzimy głównie ze względu na ich piękne kwiaty, prawda? A im bardziej ukwiecony krzew, tym róża bardziej cieszy oczy ogrodnika. Wtedy wiemy, że dla takiego widoku warto było włożyć trochę trudu i pracy.
Jadziu, skusiłam się. Nie mogło być inaczej, bo przecież zapadłam na różyczkę, a to nieuleczalna choroba
Na kwiaty będziemy czekały wiele miesięcy, ale czas szybko przeleci. Byle do Nowego Roku, a potem już z górki. Nam tak jak i ogrodom też się należy odpoczynek, a sezon był bardzo trudny. U mnie nadal bez opadów, co bardzo martwi, zwłaszcza, że zima za pasem i rośliny są osłabione pogłębiającą się suszą.
Ewelinko, mając taką dużą powierzchnię ogrodu jak Ty, pewnie też nie skupiałabym się wyłącznie na różach, a te byłyby tylko pięknym dodatkiem. U mnie sytuacja jest odwrotna. Przy małej powierzchni, wybrałam, to co sercu najbliższe ? czyli właśnie róże. I to im poświęcam najwięcej czasu i uwagi. One zapewne to doceniają i chcą się odwdzięczyć, chociaż jak wiesz, nie wszystkie są takie wylewne?
Bravo wydoroślał, zmądrzał i jest uroczym przyjacielem. Od czasu do czasu coś tam napsoci, ale okres totalnego szaleństwa już chyba ma za sobą.
Daysy, wiem coś na temat suszy. Sama kopałam niedawno dołki pod nowe róże i głębiej jest katastrofalnie sucho. Szczerze mówiąc boję się kolejnej, bezśnieżnej zimy. Opadów nadal nie ma i sytuacja z dnia na dzień się pogarsza. Dodatkowy licznik jest dobrym pomysłem, a w sytuacji coraz częstszych suchych sezonów ? jest wręcz niezbędny. A bierzesz pod uwagę rozłożenie węży kroplujących? Nie zastąpią rzetelnego podlewania, ale naprawdę wspomagają w najtrudniejszych chwilach. Nawet gdy brakuje nam czasu na stanie z wężem.
Trafiłaś w samo sedno, że opisy opisami, a przecież każdy ma inną glebę, różnej jakości sadzonki etc? Ale są też odmiany, które należą do tych płodnych niezależnie od warunków. Wystarczy porównać opisy i zdjęcia w zaprzyjaźnionych wątkach i takie wspólne odmiany znajdziemy. Ot, chociażby taki Artemis, Lady of Shalott, Garden of Roses?Jest całkiem spora grupa takich sprawdzonych odmian. Dlatego opisuj doświadczenia z uprawy własnych różyczek, bo wymiana takich doświadczeń jest bezcenna
Sabinko, widocznie do mnie trafiła mizerna sadzonka Lichfield Angel Zupełnie nie chce rosnąć, kwiatów jak na lekarstwo i ogólnie krzew malutki, co utwierdza mnie w przekonaniu, że jakość sadzonki oraz podkładka, ma kluczowe znaczenie dla dalszego rozwoju młodego krzaczka. Ważne jest także miejsce, więc właśnie dlatego wiosną spróbuję ją wykopać i posadzę do donicy. Zobaczę, czy zacznie rosnąć. Jeśli nadal będzie taka słaba, to się jej pozbędę.
Kasiu, nowe panienki siedzą już na docelowych miejscach i mam nadzieję, że dobrze przezimują.
To już ostatnie zdjęcia zrobione w tym sezonie
Joasiu, przed posadzeniem odrobinę przycinam nie tylko korzenie, ale i pędy.
Ogród, ogrodowi nierówny, a to co podają szkółki to opisy czasami mocno odbiegające od rzeczywistości Natomiast mogę to zrozumieć, bo to wielkość uśredniona właśnie ze względu na różne warunki panujące w naszych ogrodach. Jednak podawanie informacji, że jakaś odmiana jest mała, kompaktowa, nie przekraczająca 1 m i świetnie nadaje się do pojemników?hmm?Trzeba się zastanowić czy warto taką informację zamieszczać. Najlepszym przykładem może być wspominana przeze mnie Harlow Carr, czy nawet Princess Alexandra of Kent, które moim zdaniem, do pojemników nadają się jak przysłowiowy wół do karety. Chociaż, jeśli ktoś się uprze, to do donicy może posadzić nawet róże pnące. Opisując poszczególne Austinki chcę się podzielić z Wami obserwacjami popartymi uprawą tych odmian we własnym ogrodzie, co może niektórym pomóc przy wyborze konkretnej odmiany. A przecież przy uprawianiu róż głównie chodzi o to, żeby obficie kwitły, ciesząc nas widokiem bogato ukwieconych, zdrowych krzewów.Jak zaplanować rabatkę skoro wymiary panienek podawane przez szkółki tak się różnią od rzeczywistych.
Iga, jeszcze do tej pory na krzaczkach jest sporo pączków, a i kwiatów też by się kilka znalazło. Do ogrodu nie wychodzę, bo i zimno i czasu brak, a powinnam to wszystko ściąć.
Kupiłam dwie nowości ? Gabriel Oak, Eustacia Vye i ze starszych The Lark Ascending.
Krysiu, myślę, że właśnie szczepią na innych podkładkach i stąd te różnice. Chociaż byłabym niesprawiedliwa pisząc, że z naszych rodzimych szkółek nie otrzymałam dobrej jakości róż. Otrzymałam takich sporo, bo nadal większość róż rosnących w moim ogrodzie pochodzi właśnie z naszych szkółek. A porównując te zakupione od Austina, mogę powiedzieć tylko jedno ?zawsze sadzonki były dobrej, a nawet bardzo dobrej jakości. Z tymi zakupionym u nas, bywało już różnie i dlatego część róż musiałam pożegnać. Nie tylko zawiodły jeśli chodzi o choroby, ale nie rosły i nie kwitły jak należy. A róże przecież sadzimy głównie ze względu na ich piękne kwiaty, prawda? A im bardziej ukwiecony krzew, tym róża bardziej cieszy oczy ogrodnika. Wtedy wiemy, że dla takiego widoku warto było włożyć trochę trudu i pracy.
Jadziu, skusiłam się. Nie mogło być inaczej, bo przecież zapadłam na różyczkę, a to nieuleczalna choroba
Na kwiaty będziemy czekały wiele miesięcy, ale czas szybko przeleci. Byle do Nowego Roku, a potem już z górki. Nam tak jak i ogrodom też się należy odpoczynek, a sezon był bardzo trudny. U mnie nadal bez opadów, co bardzo martwi, zwłaszcza, że zima za pasem i rośliny są osłabione pogłębiającą się suszą.
Ewelinko, mając taką dużą powierzchnię ogrodu jak Ty, pewnie też nie skupiałabym się wyłącznie na różach, a te byłyby tylko pięknym dodatkiem. U mnie sytuacja jest odwrotna. Przy małej powierzchni, wybrałam, to co sercu najbliższe ? czyli właśnie róże. I to im poświęcam najwięcej czasu i uwagi. One zapewne to doceniają i chcą się odwdzięczyć, chociaż jak wiesz, nie wszystkie są takie wylewne?
Bravo wydoroślał, zmądrzał i jest uroczym przyjacielem. Od czasu do czasu coś tam napsoci, ale okres totalnego szaleństwa już chyba ma za sobą.
Daysy, wiem coś na temat suszy. Sama kopałam niedawno dołki pod nowe róże i głębiej jest katastrofalnie sucho. Szczerze mówiąc boję się kolejnej, bezśnieżnej zimy. Opadów nadal nie ma i sytuacja z dnia na dzień się pogarsza. Dodatkowy licznik jest dobrym pomysłem, a w sytuacji coraz częstszych suchych sezonów ? jest wręcz niezbędny. A bierzesz pod uwagę rozłożenie węży kroplujących? Nie zastąpią rzetelnego podlewania, ale naprawdę wspomagają w najtrudniejszych chwilach. Nawet gdy brakuje nam czasu na stanie z wężem.
Trafiłaś w samo sedno, że opisy opisami, a przecież każdy ma inną glebę, różnej jakości sadzonki etc? Ale są też odmiany, które należą do tych płodnych niezależnie od warunków. Wystarczy porównać opisy i zdjęcia w zaprzyjaźnionych wątkach i takie wspólne odmiany znajdziemy. Ot, chociażby taki Artemis, Lady of Shalott, Garden of Roses?Jest całkiem spora grupa takich sprawdzonych odmian. Dlatego opisuj doświadczenia z uprawy własnych różyczek, bo wymiana takich doświadczeń jest bezcenna
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
13. Crown Princess Margareta ? rok zakupu ? 2016. Miejsce zakupu ? Rosaplant.
Kolor ? żółty, morelowy do pomarańczowego. Zmienny w zależności od pory roku i warunków
Wielkość kwiatów ? 10 cm
Zapach - intensywny
Wysokość - 1,80m i więcej
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 4-5 dni
Powtarzalność - 4
Pokrój - 3
Ocena ogólna ? 4
Róża o pięknych kwiatach, pachnąca, dość zdrowa, chociaż z końcem sezonu potrafi złapać dołem trochę plamek. Dlatego nie otrzymała najwyższej oceny za zdrowotność. Krzew po trzech sezonach mocno się rozrósł, zmężniał, wypuszcza bez trudu nowe pędy. Jedyny mankament, to jak na mój gust niezbyt zgrabny pokrój. Trochę się rozłazi na boki i trudno nagiąć zbyt sztywne pędy. Na dodatek wypuszcza pojedyncze, długaśne baty, które nieco psują pokrój całego krzaka. Pierwsze kwitnienie obfite, kolejne już znacznie skromniejsze. Kwiaty pojawiają się w mniejszych ilościach do września. Dobrze zimuje bez kopca i żadnego okrycia.
14. Dame Judy Dench ? rok zakupu ? jesień 2017. Miejsce zakupu ? David Austin.
Kolor - morelowo -pomarańczowy dość intensywny, ale nie agresywny
Wielkość kwiatów ? 10-12cm
Zapach ? dobrze wyczuwalny
Wysokość - 0,6m
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 5 dni
Powtarzalność - 4
Pokrój - 4
Ocena ogólna ? 4
To jeszcze młoda róża, ma za sobą dopiero drugi sezon. Kwiaty z daleka widoczne, przyciągają wzrok intensywną barwą. Wyglądają na rabacie atrakcyjnie, ożywiając całość. U mnie posadzona w towarzystwie Lions Rose z lewej strony, z tyłu Royal Jubilee, a nieco po prawej, rośnie Aspirin Rose. Jej mocny, cukierkowy kolor fajnie komponuje się z różem Royal Jubilee. W tym roku jej pierwsze kwitnienie przypadło w największe upały i trwałość kwiatów nie była jej mocną stroną. Kwiaty nie wytrzymywały palącego słońca i temperatur powyżej 35*. Po kwitnieniu zaczęły jej żółknąć i opadać liście. Najwyraźniej coś jej dolegało. Ścięłam ogołocone pędy o połowę i dość długo czekałam na liście a potem na kilka dosłownie kwiatów. W drugiej części sezonu już nowe liście były zdrowe, ale to mocne cięcie przełożyło się na ilość kwiatów. W nadchodzącym sezonie będę ją bacznie obserwować, bo zaniepokoiły mnie te dziwnie opadające liście. To nie była ani plamistość, ani przędziorek i zupełnie nie mam pojęcia co jej dolegało? A może zwyczajnie brakowało jej wody? Po tym drugim, niezbyt udanym dla niej sezonie nie mogę się wypowiedzieć o tej odmianie rzetelnie. Myślę, że trzeci sezon okaże się kluczowy i wtedy może jeszcze pokuszę się o kilka słów o Dame Judy Dench.
Tutaj w szerszej perspektywie
15. Darcey Bussel ? rok zakupu -2015. Miejsce zakupu ? Rosaplant.
Kolor ? szkarłatno-różowy
Wielkość kwiatów ? 10-11cm
Zapach ? słabo wyczuwalny
Wysokość - 1,30m
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 5 dni i więcej
Powtarzalność - 5
Pokrój - 5
Ocena ogólna ? 4,5
Na temat tej róży pisałam już wielokrotnie i tę odmianę mogę polecić z czystym sumieniem. Rośnie i kwitnie od pierwszego sezonu bardzo dobrze. Zwykle rozpoczyna jako pierwsza i jako ostatnia kończy. Jeszcze w tej chwili ma dwa kwiaty. Jest niezmordowana w tworzeniu wciąż nowych pąków. U niej nie ma dwóch, czy trzech kwitnień,ona kwitnie praktycznie non stop, a przerwy są prawie niezauważalne. Na dodatek kwiaty ma dosyć trwałe i nawet przy dużych upałach nieźle sobie radzą. Rośnie raczej szeroko i potrzebuje nieco przestrzeni. Kolor ciekawy, trudny do fotografowania, bo zazwyczaj na zdjęciach wychodzi czerwony, a wcale taki nie jest. Róża dość zdrowa, ale 5 nie otrzymała, bo trochę plamek pod koniec sezonu potrafi jednak złapać. Gdyby nie to, byłaby prawie ideałem.
Kolor ? żółty, morelowy do pomarańczowego. Zmienny w zależności od pory roku i warunków
Wielkość kwiatów ? 10 cm
Zapach - intensywny
Wysokość - 1,80m i więcej
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 4-5 dni
Powtarzalność - 4
Pokrój - 3
Ocena ogólna ? 4
Róża o pięknych kwiatach, pachnąca, dość zdrowa, chociaż z końcem sezonu potrafi złapać dołem trochę plamek. Dlatego nie otrzymała najwyższej oceny za zdrowotność. Krzew po trzech sezonach mocno się rozrósł, zmężniał, wypuszcza bez trudu nowe pędy. Jedyny mankament, to jak na mój gust niezbyt zgrabny pokrój. Trochę się rozłazi na boki i trudno nagiąć zbyt sztywne pędy. Na dodatek wypuszcza pojedyncze, długaśne baty, które nieco psują pokrój całego krzaka. Pierwsze kwitnienie obfite, kolejne już znacznie skromniejsze. Kwiaty pojawiają się w mniejszych ilościach do września. Dobrze zimuje bez kopca i żadnego okrycia.
14. Dame Judy Dench ? rok zakupu ? jesień 2017. Miejsce zakupu ? David Austin.
Kolor - morelowo -pomarańczowy dość intensywny, ale nie agresywny
Wielkość kwiatów ? 10-12cm
Zapach ? dobrze wyczuwalny
Wysokość - 0,6m
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 5 dni
Powtarzalność - 4
Pokrój - 4
Ocena ogólna ? 4
To jeszcze młoda róża, ma za sobą dopiero drugi sezon. Kwiaty z daleka widoczne, przyciągają wzrok intensywną barwą. Wyglądają na rabacie atrakcyjnie, ożywiając całość. U mnie posadzona w towarzystwie Lions Rose z lewej strony, z tyłu Royal Jubilee, a nieco po prawej, rośnie Aspirin Rose. Jej mocny, cukierkowy kolor fajnie komponuje się z różem Royal Jubilee. W tym roku jej pierwsze kwitnienie przypadło w największe upały i trwałość kwiatów nie była jej mocną stroną. Kwiaty nie wytrzymywały palącego słońca i temperatur powyżej 35*. Po kwitnieniu zaczęły jej żółknąć i opadać liście. Najwyraźniej coś jej dolegało. Ścięłam ogołocone pędy o połowę i dość długo czekałam na liście a potem na kilka dosłownie kwiatów. W drugiej części sezonu już nowe liście były zdrowe, ale to mocne cięcie przełożyło się na ilość kwiatów. W nadchodzącym sezonie będę ją bacznie obserwować, bo zaniepokoiły mnie te dziwnie opadające liście. To nie była ani plamistość, ani przędziorek i zupełnie nie mam pojęcia co jej dolegało? A może zwyczajnie brakowało jej wody? Po tym drugim, niezbyt udanym dla niej sezonie nie mogę się wypowiedzieć o tej odmianie rzetelnie. Myślę, że trzeci sezon okaże się kluczowy i wtedy może jeszcze pokuszę się o kilka słów o Dame Judy Dench.
Tutaj w szerszej perspektywie
15. Darcey Bussel ? rok zakupu -2015. Miejsce zakupu ? Rosaplant.
Kolor ? szkarłatno-różowy
Wielkość kwiatów ? 10-11cm
Zapach ? słabo wyczuwalny
Wysokość - 1,30m
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 5 dni i więcej
Powtarzalność - 5
Pokrój - 5
Ocena ogólna ? 4,5
Na temat tej róży pisałam już wielokrotnie i tę odmianę mogę polecić z czystym sumieniem. Rośnie i kwitnie od pierwszego sezonu bardzo dobrze. Zwykle rozpoczyna jako pierwsza i jako ostatnia kończy. Jeszcze w tej chwili ma dwa kwiaty. Jest niezmordowana w tworzeniu wciąż nowych pąków. U niej nie ma dwóch, czy trzech kwitnień,ona kwitnie praktycznie non stop, a przerwy są prawie niezauważalne. Na dodatek kwiaty ma dosyć trwałe i nawet przy dużych upałach nieźle sobie radzą. Rośnie raczej szeroko i potrzebuje nieco przestrzeni. Kolor ciekawy, trudny do fotografowania, bo zazwyczaj na zdjęciach wychodzi czerwony, a wcale taki nie jest. Róża dość zdrowa, ale 5 nie otrzymała, bo trochę plamek pod koniec sezonu potrafi jednak złapać. Gdyby nie to, byłaby prawie ideałem.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Cudny kolor Darcey Bussel i obficie kwitnie, to samo Dame Judy Dench bardzo energetyczna i chyba lepiej kwitnąca niż Crown Princess Margareta.Achhh patrząc Dorotko na fotki z sezonu juz chciałoby sie znów takie oglądać w realu .Sporo kwitnacych różyczek masz jeszcze u siebie Lady w fajnych jesiennych kolorach