Bardzo się cieszę, że o mnie nie zapomnieliście, znowu czuję się jak u siebie
Otwierałam wątek z pewną dozą nieśmiałości..
MaGorzatka pisze:Wpisuję się na zaszczytnej drugiej stronie i wracam czytać i oglądać
Aniu - nie uwierzysz... dziś przy porannej kawie szukałam, czy czasem nie otworzyłaś już wątku!
Nosiłam się już z tym zamiarem od jakiegoś czasu ale czas znalazł się dopiero teraz
Nie ukrywam, że powodem tego jest deszczowa pogoda, moje ambitne plany wypadu do Pisarzowic wzięły w łeb, więc nadrobiłam zaległości jako tako i jestem

.
Najgorzej to jakoś tak zawsze mam zacząć, potem to już się człowiek wciąga i choćby noce zarwać miał to przychodzi na forum
Małgorzatko, przyciągnęłaś mnie pewnie i jestem szybciej
JAKUCH pisze:Augusta czaruje ,ale już mniej mi sie podoba w trakcie przekwitania. No cóż nie można mieć wszystkiego .Moją ostatnią Serbkę wsadzałam w grudniu i wszystkie ODPUKAĆ choć malusie mają sie dobrze .Ciekawe jakie z nich panny wyrosną .Wiesz Aniu ,że zaraz rażniej się robi jak różany wątek zaczyna tętnić życiem .Zauroczyła mnie Anna Boleyn
Augusta mi się podoba do końca, ale w fazie przekwitu niezbyt atrakcyjnie wychodzi na zdjęciach. Podobnie jak i Albrecht D. Lubię, jak wątek tętni życiem, lubię
Margo2 pisze:Aniu, też się wpisuję i mam nadzieję, że w tym roku nie znikniesz tak niespodziewanie.
Jak tam dzieci? Wszystko w porządku?
Jeżeli wszystko będzie jak jest to nie zniknę
To ostatnie zniknięcie miało wiele powodów, po pierwsze - praca, teraz pracuję zwykle co drugi dzień, wcześniej pracowałam codziennie, do pracy mam kawał drogi (ponad 20 km), muszę się targać dwoma busami, więc wcześnie wychodzę i późno wracam

. Po drugie, końcem roku dopadły moją rodzinę różne choroby, w sumie to nie nas a męża, było źle, był szpital itd, potem zmarł nam dziadek i sporo znajomych. Rok zaczął się bardzo nieszczęśliwie i tak było w sumie chyba do początku kwietnia. Teraz się wszystko w końcu ustabilizowało. Na razie. Dzieci na szczęście zdrowe i radosne, odpukać

, pomijając drobne przeziębienia typu katar i lekki kaszel, nic poważniejszego im nie było. Przechodziły w zasadzie cały rok szkolny do szkoły (i przedszkola). Nadia nawet z tym migdałem jakoś ma większy spokój w końcu, czyżby ta nasza wizyta nad morzem jednak dała efekt? Jeszcze trochę i wakacje, młody skończy pierwszą klasę

, nawet dobrze mu idzie póki co

.
No i tym sposobem mój krótki życiorys powstał

Gosiu, cieszę się, że zajrzałaś
