Jak nie pracowałam to nie pracowałam, a jak wróciłam do pracy, to zaczęła się polka. Od razu wpadłam w taki wir dyżurów, że czasami zapominam jak się nazywam. W tym czasie tylko raz udało mi się pojechać na działkę i coś podziałać, a tak dyżur za dyżurem. Dopiero w nadchodzącym tygodniu powinnam mieć trzy dni wolnego i jeśli tylko pogoda nie wywinie jakiegoś numeru, to spędzę je na działaczce sadząc, sadzą i sadząc
![tup-tup ;:65](./images/smiles/smile073.gif)
Jak do tej pory, udało mi się tylko powtykać do ziemi cebule eukomisów, śniedków saundersa, kilkanaście mieczyków i siedem zakupionych roślinek. Na więcej nie starczyło niestety czasu
![nie ! ;:185](./images/smiles/no.gif)
Nareszcie zrobiło się trochę cieplej, chociaż temperatury w nocy w dalszym ciągu nie powalają. W tym roku jestem w wyjątkowo dobrej sytuacji, bo dzięki urlopowi w odpowiednim czasie udało mi się wszystko przynajmniej jako tako uprzątnąć i rabatki tylko czekają na nowych lokatorów
![heja :heja](./images/smiles/heja.gif)
Zazwyczaj mijały ze trzy tygodnie zanim udało mi się wszystko posadzić, na bieżąco pieliłam i sadziłam rozsady, a w tym jeśli tylko wszystko ułoży się po mojej myśli, to powinnam się z tym uwinąć szybciej. Może się jednak zdarzyć, że natura znowu że mnie zadrwi i w czasie mojego wolnego będzie podlewać z nieba jak z konewki, a raczej z węża. Deszcz jest konieczny, ale bardzo proszę, żeby padał w nocy, albo w dni które spędzam w pracy
![poklon ;:180](./images/smiles/notworthy.gif)
Dzisiaj w nocy już zaczęło padać, z pracy wracałam w deszczu, na szczęście ktoś czuwał nade mną i przez te 15 minut nie padało tak mocno, oczywiście wybrałam się bez kurtki, tylko w cienkiej bluzie na dodatek bez kaptura. W środę podlałam wszystko bardzo porządnie, to z dzisiejszym deszczem rośliny dostaną porządną dawkę wody i będą rosły ku naszej radości razem z chwastami, co już mniej będzie nas cieszyć.
Moje tegoroczne rozsady ciągle dusiły się na balkonie, ale do tej pory nie miałam możliwości ich posadzić. Jak nie dyżur, to nocny przymrozek trzymały mnie w ryzach i całe szczęście, że tak było, bo w środę mogłyby zmarznąć, szczególnie pomidory. Dzisiaj eM wywiózł wszystko na działkę i liczę, że może nawet w tym tygodniu uda mi się to posadzić. Na wszelki wypadek głośno nie będę o tym mówić, bo w pogodzie już widać kolejne opady. Jeśli nie usłyszą o moich planach, to może mi ich nie pokrzyżują padając jak każdy przyzwoity deszcz, jedynie w nocy.
Na działeczce coraz bardziej zielono, coraz więcej kwiatów przekwita, a nowe dopiero w blokach startowych. Do kolejnych kwitnień musi minąć jeszcze trochę czasu, a do prawdziwej feerii barw jeszcze więcej. Tulipany już prawie zakończyły występy, narcyzów mam zaledwie kilka, to tak właściwie prawie ich nie zauważyłam, z pierwiosnków jeszcze tylko japoński, siebolda i lekarski kwitnie, ostatnie szafirki ledwo widać spośród trawy zarastającej hortensję Pinki Winky, jednym słowem Zielona Planeta. Też ładnie
![taniec :tan](./images/smiles/taniec.gif)
Z wymienioną hortensją mam kłopot. Już w ubiegłym roku była mizerna, późno wystartowała i niby zakwitła, ale takimi mizerotami, że chyba nawet ich nie pokazywałam. W tym szykuje się na to samo, wszystkie już pokazują młode listki, a ta milczy jak zaklęta. Wymyśliliśmy, że ją wykopiemy, przejrzymy korzenie, podsypiemy nowej ziemi i będziemy liczyć na cud
![poklon ;:180](./images/smiles/notworthy.gif)
To pierwsza hortensja bukietowa, która pojawiła się na mojej działce, to od niej wszystko się zaczęło. Jak nie uda mi się jej uratować, to będzie mi bardzo przykro, chociaż ten rok zapowiada się jako rok niespodzianek, to może i ona mi ją sprawi? A wracając do niespodzianek, to na razie dzieją się same cuda. Zaczęła magnolia od niesamowitego kwitnienia
![ojoj ;:oj](./images/smiles/ojoj.png)
, następna będzie glicynia, która w tym roku tez powinna zaskoczyć mnie kwiatami. W tej chwili ma już widoczne pąki, przymrozków już nie zapowiadają, to wszystko wskazuje na to, że będę miała możliwość zachwycać się jej kwiatami po raz pierwszy odkąd sprowadziliśmy ją do siebie. Już raz miałam nadzieję, chyba w ubiegłym roku, ale Zimna Zośka pozbawiła mnie złudzeń. Miało być kilkanaście kwiatów, a tymczasem chyba tylko jednemu, może dwóm udało się zakwitnąć.
Pora na kolejny cud
![yes ;:108](./images/smiles/yes.gif)
W ubiegłym roku (a może było to dwa lata temu?) wysiałam inkerwillę z nasion od Danusi
danuta z. Ledwo dawała sobie radę, maleńka, biednieńka, zagubiona gdzieś wśród chwastów wydawało się, że nie ma szans na przeżycie. A tymczasem przy ostatnim pobycie wypatrzyłam jej listeczki silnie wypychające się spod ziemi. Siałam dwa kolory, jestem ciekawa jakie będą? Chcecie kolejnego cudu? Proszę bardzo.... Również od Danusi miałam nasiona prawdopodobnie niskiego rozwaru. Wysiałam je na działce w pojemniku, wzeszły, a potem dopadł mnie wielki dół i działkę prawie zupełnie zostawiłam samopas
![Embarassed :oops:](./images/smiles/icon_redface.gif)
O rozwarze zapomniałam, ale pojemnik stał ciągle w cieniu, żeby słońce nie wypaliło delikatnych roślinek. I tak sobie stał aż do teraz. I teraz tam coś wschodzi, co prawda jeszcze nie mam pewności, że to będzie rozwar, ale wszystko na to wskazuje. Jak się upewnię, to na pewno posadzę go na rabacie, bo jak coś ma taką wolę życia, to musi dostać jeszcze szansę.
Lucynko, jestem pracowita tylko wtedy, kiedy sama mogę odnieść z tego jakąś korzyść, albo jak coś sprawia mi ogromną przyjemność. Tak jest z mydełkami i pieczeniem pieczywa. Na to nigdy mi nie szkoda czasu i potrafię wstać wcześniej, czy położyć się później spać żeby tylko wyrobić się w czasie. Nie tak dawno robiłam mydło, które bardzo długo nie chciało stwardnieć na tyle, żeby nadawało się do krojenia. W nocy kilka razy nastawiałam sobie budzik i sprawdzałam, aż w końcu o czwartej nad ranem nareszcie mogłam je pokroić i pójść spokojnie spać
![;:306 ;:306](./images/smiles/2smiech.gif)
Oczywiście nie szłam rano do pracy i tylko dlatego mogłam sobie pozwolić na takie ekscesy, ale takich rzeczy nie da się przewidzieć.
Dzisiaj nareszcie deszcz podlewa spragnioną wody ziemię, a ja mogę sobie spokojnie odpocząć po dyżurze. Ale na taką suszę, te kilka godzin deszczu to tyle co nic. Działka na pewno na tym skorzysta, ale lasy i pola tylko w niewielkim stopniu.
W Dolinie Mnikowskiej było naprawdę pięknie. Na tak stosunkowo niewielkim skrawku powierzchni, mogłam zobaczyć tyle doskonale sobie znanych z działki roślin w warunkach naturalnych, że cała byłam podekscytowana. Moje lasy są ubogie w roślinność, albo tylko na takie trafiam, chociaż spotkanego tam kuklika zwisłego wypatrzyłam ostatnio i u siebie
![heja :heja](./images/smiles/heja.gif)
Na pewno i w okolicznych lasach rosną ciekawe rośliny, ale ja widzę jakoś tylko jagodziny, mchy i paprocie. Sama jednak nie lubię jeździć po nieznanych mi lasach, moja orientacja w terenie mogłaby sprawić, że zamiast do siebie do domu, to dojechałabym do Ciebie na kolację, albo wczesne śniadanie
Ranniki będą się siaaaaały
Jadziu, o łuskiewniku bardzo trudno jest znaleźć jakiś konkretne informacje, wszędzie tylko piszą, że cenny materiał, trudny do zdobycia, drogi, ale tak naprawdę na co i dlaczego, to znaleźć nie można. Zresztą nie należą do osób, które muszą mieć wszystko, zebrałam pąki jabłoni i byłam cała heppi
To wszystko co pokazałam, to były kwiaty sosny, odrosty są już całkiem spore, ale ja zazwyczaj zbieram u siostry pędy kosodrzewiny. Obie mamy z tego korzyść, ja mam pędy na syrop, a ona poobrywane przyrosty
![heja :heja](./images/smiles/heja.gif)
Jeszcze w marcu zebrałam sosnowe pąki, te są mocno nażywicowane, ale zawsze zrywam tylko tyle, żeby roślina na tym nie ucierpiała. Część pąków zanurzyłam w olejach, a z części zrobiłam nalewkę z miodem dla zdrowotności, ale żywica jest tak dominująca w smaku, że też pójdzie do mydła, albo do maści.
Coś, co sprawia nam tyle radości, nie jest wcale trudno ogarnąć, robisz to, bo to kochasz
Maryniu, nasze pasje to jest coś, co powoduje, że człowiekowi chce się żyć. Daje radość i siłę, a ja chcę być radosna nie tylko dla samej siebie, ale i dla innych
Danusiu, przypominam Ci, że z doła zaczęłaś już wychodzić, teraz już nie masz wyjścia, musi Ci się chcieć. Za chwilę Twoja działeczka buchnie kolorami, pogoda zacznie nam sprzyjać, będzie dobrze, zobaczysz
Do ciasta z rabarbarem też się przymierzam, bo już tak wyrósł, że najwyższa pora to zrobić. Tylko u mnie jest problem ze zjedzeniem takiego ciasta. To znaczy, ja bardzo chętnie, tylko moce przerobowe mam już nie takie jak kiedyś
![;:306 ;:306](./images/smiles/2smiech.gif)
Mogę jeszcze zabrać pół do pracy, to wtedy problem sam się rozwiąże. To studnia bez dna, tam zjada się wszystko do ostatniego okruszka.
Macham do Was łapką na pożegnanie. Dzisiaj rano zeszłam z nocnego dyżuru, jutro znowu na cały dzień idę na noc. Dobranoc
![heya :wit](./images/smiles/witaj.gif)