Pierwsze koty za płoty VI
- lemonka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1521
- Od: 17 kwie 2011, o 13:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południe Polski
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, nadrobiłam trochę zaległości bo mi jakoś wątek Twój umknął. Jeszcze trochę poczytam wstecz w wolnej chwili bo ciekawi mnie co słychać u Ciebie. Świetnie, że masz jeża na działce Pomysł z pędrakiem i filmikiem bardzo dobry
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2959
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, już nie dmucham, bo ostatnio nie ma czego , ale naprawdę się starałam Nie ma sprawiedliwości, bo u mnie ledwie trochę przeschło pod drzewami, a już zapowiadają deszcze
W dzień jest bardzo ciepło, ale rankiem i wieczorem zakładam kurteczkę z kapturem, a i rękawiczki nie zawadzą .
Jeże u mnie pomieszkiwały, a w tamtym roku sąsiad je wyłapywał, ratując przed swoim psem i wynosił za rzekę. Miałam nadzieję, że któryś wróci przez mostek na swój teren, ale jeszcze nie widziałam żadnego .
Pięknie kwitnie irys bucharski i cudne pierwiosnki ( u mnie też ). Bardzo jestem ciekawa jakie dopiero pokazują listki?
Magnolie i u nas nareszcie doczekały się pięknej pogody na kwitnienie, chociaż przymrozki lekko je liznęły, ale na szeroko otwartych kwiatach , nie widać uszkodzeń
Hiacynty, narcyzy, tulipany i kwitnące drzewa, cieszą oczy i pachną
Zawilec uroczy , u mnie dopiero 5 kwiatuszków, długo będę czekać na taką dużą kępę?
Musiało być u Ciebie bardzo ciepło, skoro jaszczurka postanowiła się poopalać
Piękna pogoda służy kwiatuszkom, ale deszczu też potrzebują, to niech je nocą podleje
Miłego wyjazdu, Iwonko
W dzień jest bardzo ciepło, ale rankiem i wieczorem zakładam kurteczkę z kapturem, a i rękawiczki nie zawadzą .
Jeże u mnie pomieszkiwały, a w tamtym roku sąsiad je wyłapywał, ratując przed swoim psem i wynosił za rzekę. Miałam nadzieję, że któryś wróci przez mostek na swój teren, ale jeszcze nie widziałam żadnego .
Pięknie kwitnie irys bucharski i cudne pierwiosnki ( u mnie też ). Bardzo jestem ciekawa jakie dopiero pokazują listki?
Magnolie i u nas nareszcie doczekały się pięknej pogody na kwitnienie, chociaż przymrozki lekko je liznęły, ale na szeroko otwartych kwiatach , nie widać uszkodzeń
Hiacynty, narcyzy, tulipany i kwitnące drzewa, cieszą oczy i pachną
Zawilec uroczy , u mnie dopiero 5 kwiatuszków, długo będę czekać na taką dużą kępę?
Musiało być u Ciebie bardzo ciepło, skoro jaszczurka postanowiła się poopalać
Piękna pogoda służy kwiatuszkom, ale deszczu też potrzebują, to niech je nocą podleje
Miłego wyjazdu, Iwonko
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Miłego wypoczynku Iwonko po tak ciężkiej pracy ,ale ważne ze ogródek wysprzątany to najbardziej cieszy .Też dzisiaj czyściłam ścieżki, bo nie nawidzę na nich rosnącej trawy .Cóż na razie pracuje i cieszę się każdym dniem spędzonym wśród moich kwiatów.Są też różane pąki ,które też cieszą tylko czy zdążą zakwitnąć Maigold na pewno zostanie
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, jak widać na załączonych obrazkach, działeczkę masz wspaniale ukwieconą, aż miło popatrzeć i zapewne z ogromną przyjemnością spędzasz tam czas, nawet jeśli przy okazji musisz się napracować.
Jeżyk zapewne jest panią jeżową i spodziewa się potomstwa, dlatego nie zmienia miejsca pobytu. U nas kiedyś mieszkała para jeżyków, która dochowała się kilkorga potomstwa. Ależ to była radość, gdy maluchy wyszły z gniazda i rozłaziły się w różne strony, a potem rodzice zgarniali je do domku.
Szczęśliwego powrotu z wojaży, Iwonko i wielu miłych wrażeń.
Jeżyk zapewne jest panią jeżową i spodziewa się potomstwa, dlatego nie zmienia miejsca pobytu. U nas kiedyś mieszkała para jeżyków, która dochowała się kilkorga potomstwa. Ależ to była radość, gdy maluchy wyszły z gniazda i rozłaziły się w różne strony, a potem rodzice zgarniali je do domku.
Szczęśliwego powrotu z wojaży, Iwonko i wielu miłych wrażeń.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- jolifleur
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1451
- Od: 30 lip 2012, o 14:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zacisze Gwda Mała
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Cześć Iwonko.Piękna i zadbana działeczka. I tyle pięknych roślin Wśród roślin najlepiej się regeneruję siły. Dobrze mieć swoje ustronie Pozdrawiam i jeśli pozwolisz będę podziwiać dalej
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17270
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty VI
fajnie,że każdy rok jest inny i coś inaczej nam kwitnie.
Lubię taką naturalną zmienność , dzięki temu jest ciekawiej.
Rośliny, kwitnienia same nam niespodzianki robią. Tak jak tobię ta twoja piękna manolia.
chyba mam taki sam bordowy ciemiernik. mój młodziutki 2 kwiatkami dopiero kwitł.
Tulipany też masz Iwonko piękne.
U mnie jakoś powypadały dużo.I mniej ich niż w ubiegłym roku. .
Pozdrawiam serdecznie
Lubię taką naturalną zmienność , dzięki temu jest ciekawiej.
Rośliny, kwitnienia same nam niespodzianki robią. Tak jak tobię ta twoja piękna manolia.
chyba mam taki sam bordowy ciemiernik. mój młodziutki 2 kwiatkami dopiero kwitł.
Tulipany też masz Iwonko piękne.
U mnie jakoś powypadały dużo.I mniej ich niż w ubiegłym roku. .
Pozdrawiam serdecznie
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Izo, tak czasami bywa, że się gubimy, na szczęście za jakiś czas znajdujemy się ponownie. Przyznam się, że i ja straciłam Cię z oczu, ale po tak długiej nieobecności wiele wątków gdzieś mi umknęło i szukam ich na nowo.
Niestety nie jestem pewna czy pani Jeżowa jeszcze u mnie jest. Po powrocie z wojaży wygląda jakby nikt nie korzystał z domku , ale muszę to jeszcze sprawdzić.
Dobrze, że jesteś
Martuś, dopiero w środę dotarły chmury od Ciebie i wieczorem spadł długo oczekiwany deszcz Nawet się nie złościłam, że dzień tego samego dnia, tylko przed południem wszystko porządnie podlałam.
Jaszczurki chyba wykorzystują każdy ciepły promień, szczególnie po takim chłodzie jaki był dotychczas. W pochmurny dzień Filip wyciągnął z beczki dwie małe jaszczurki, na pewno potrzebowały słońca, a tego dnia go nie było. Położył je na deskach i za jakiś czas zniknęły. Sama jestem ciekawa, czy schowały się gdzieś, czy posłużyły za posiłek jakiemuś ptakowi? Pod płotem mamy sporo desek, ułożonych w stosik i na nich czasami bywa bardzo tłoczno.
Irys bucharski rzeczywiście jest uroczy, ale kwitnie bardzo krótko, co mi zupełnie nie przeszkadza. Pierwiosnki nie kwitły jeszcze trzy, na pewno japoński i dwa inne ale nie pamiętam jakie. Chyba siebolda i lekarski. W środę było widać już maleńkie pączki, ale nie miałam czasu cyknąć zdjęcia, nadrobię to jutro
Wyjazd jak zwykle był udany, ale krótki. Dziękuję
Jadziu, miałam tyle dni wolnego, że swobodnie dałam radę wszystko zrobić. Tylko wiesz jak to jestes, kondycja zawsze jakoś tak z tyłu się wlecze Aż nie mogę myśleć o Twoim ogródku, nawet nie próbuję sobie wyobrazić jakie myśli Cię zaprzątają Dziękuję
Lucynko, widoki na działce zmieniają się za każdym pobytem. Robi się coraz przyjemniej, coraz to i nowe kwiaty zakwitają, a inne wypuszczają pąki. Każdy nowy liść sprawia przyjemność, bo to świadczy, że kolejnej roślinie udało się przeżyć rok Mam zmartwienie z panią Jeżykową, nie mam pewności czy jeszcze jest. Nie fuka i śladów bytności nie widać
Dziękuję, jak zwykle mieliśmy dni wypełnione po brzegi
Ewo, oczywiście zaglądaj, bardzo mi miło że mnie znalazłaś W drodze powrotnej z Krakowa przeczytałam kilka stron Twojego wątku, teraz będę się starała być na bieżąco
Aniu, ten powojnik jest u mnie trzeci rok i kwitnie jak szalony. Jest cudny Lubię niespodzianki, te ze strony roślin również. Magnolia mnie zaskoczyła, już dawno nie widziałam jej tak ukwieconej. Zazwyczaj zmarznie, a tym razem przetrwała i przymrozki. Od czasu do czasu uda mi się ją zobaczyć w takim stanie i ogromnie mnie to cieszy. Nawet bez kwiatów jest piękna i daje bardzo pożądany skrawek cienia. Tulipanów na jesieni może trochę dokupię, w ubiegłym roku tego nie zrobiłam. Ale do jesieni mam jeszcze sporo czasu, to może mi przejdzie, bo wyjątkowo nie znoszę ich sadzić
Pobyt w Krakowie był bardzo krótki, ale jak zwykle treściwy. Najbardziej podobała mi się wycieczka do Doliny Mnikowskiej, bardzo urokliwe miejsce, jak dla mnie ogrodniczki i zielarki w jednym po prostu raj na ziemi. Jest to teren rezerwatu przyrody, więc o pozyskiwaniu surowca nie było mowy, ale latałam z aparatem jak pies spuszczony z łańcucha, a eM z moją ciocią mieli ubaw po pachy. Gdyby nie to, że było bardzo mokro po nocnym deszczu, to weszłabym w każdą dziurę, a tak musiałam się powstrzymywać. Zaraz Wam pokażę jakie cuda tam znalazłam
Były jeszcze kokorycze, ale już zdążyły przekwitnąć, wyglądały brzydko to nie znalazły miejsca w moim albumie. Za to miodunki nie mogłam się dostać. Rosła na dużej pochyłości, trawa była mokra i śliska i darowałam sobie ryzyko. Roślin było oczywiście było dużo więcej, ale chciałam Wam pokazać te, które codziennie spotykamy na swoich działkach i w ogrodach. Z ciekawostek, to eM wypatrzył łuskiewnika. Nazwa nie jest mi obca, ale nie miałam pojęcia jak wyglada i tutaj niezawodna okazała się aplikacja jaka mam w telefonie. To pasożyt drzew i krzewów, przez dziesięć lat rośnie pod ziemią i dopiero po tym czasie pokazuje się na powierzchni. Przebiegła sztuka
Niestety najlepsze dni miał już za sobą
I kilka ujęć z doliny
W niedalekiej odległości od doliny jest lotnisko pasażerskie. Samoloty latały nam nad głowami co chwilę
A w drodze powrotnej rzepakowe pola
Droga powrotna z Krakowa była niezbyt męcząca, dlatego zaraz po powrocie wsiadłam na rower i pojechałam zbierać dobra natury. Tym razem wpadły mi do woreczków: czeremcha, kurdybanek, pąki jabłoni i kilka kwiatostanów sosny. Tego samego dnia musiałam to wszystko jakoś zagospodarować, a wieczorem padłam jak kawka
Przyglądaliście się kiedyś naszej sośnie? Nie każda rośnie wysoko, warto zatrzymać się przy niej, zobaczyć jakie cuda skrywa
Myślicie, że to już koniec? Ależ skąd Wykorzystałam deszczowy dzień i szalałam od rana. Zrobiłam nowe mydełka oraz upiekłam bułeczki na zakwasie i chlebek. Teraz mogę znowu bez przeszkód wyżywać się na działce
Mam nadzieję, że mieliście tak samo ekscytujący dzień jak ja
Niestety nie jestem pewna czy pani Jeżowa jeszcze u mnie jest. Po powrocie z wojaży wygląda jakby nikt nie korzystał z domku , ale muszę to jeszcze sprawdzić.
Dobrze, że jesteś
Martuś, dopiero w środę dotarły chmury od Ciebie i wieczorem spadł długo oczekiwany deszcz Nawet się nie złościłam, że dzień tego samego dnia, tylko przed południem wszystko porządnie podlałam.
Jaszczurki chyba wykorzystują każdy ciepły promień, szczególnie po takim chłodzie jaki był dotychczas. W pochmurny dzień Filip wyciągnął z beczki dwie małe jaszczurki, na pewno potrzebowały słońca, a tego dnia go nie było. Położył je na deskach i za jakiś czas zniknęły. Sama jestem ciekawa, czy schowały się gdzieś, czy posłużyły za posiłek jakiemuś ptakowi? Pod płotem mamy sporo desek, ułożonych w stosik i na nich czasami bywa bardzo tłoczno.
Irys bucharski rzeczywiście jest uroczy, ale kwitnie bardzo krótko, co mi zupełnie nie przeszkadza. Pierwiosnki nie kwitły jeszcze trzy, na pewno japoński i dwa inne ale nie pamiętam jakie. Chyba siebolda i lekarski. W środę było widać już maleńkie pączki, ale nie miałam czasu cyknąć zdjęcia, nadrobię to jutro
Wyjazd jak zwykle był udany, ale krótki. Dziękuję
Jadziu, miałam tyle dni wolnego, że swobodnie dałam radę wszystko zrobić. Tylko wiesz jak to jestes, kondycja zawsze jakoś tak z tyłu się wlecze Aż nie mogę myśleć o Twoim ogródku, nawet nie próbuję sobie wyobrazić jakie myśli Cię zaprzątają Dziękuję
Lucynko, widoki na działce zmieniają się za każdym pobytem. Robi się coraz przyjemniej, coraz to i nowe kwiaty zakwitają, a inne wypuszczają pąki. Każdy nowy liść sprawia przyjemność, bo to świadczy, że kolejnej roślinie udało się przeżyć rok Mam zmartwienie z panią Jeżykową, nie mam pewności czy jeszcze jest. Nie fuka i śladów bytności nie widać
Dziękuję, jak zwykle mieliśmy dni wypełnione po brzegi
Ewo, oczywiście zaglądaj, bardzo mi miło że mnie znalazłaś W drodze powrotnej z Krakowa przeczytałam kilka stron Twojego wątku, teraz będę się starała być na bieżąco
Aniu, ten powojnik jest u mnie trzeci rok i kwitnie jak szalony. Jest cudny Lubię niespodzianki, te ze strony roślin również. Magnolia mnie zaskoczyła, już dawno nie widziałam jej tak ukwieconej. Zazwyczaj zmarznie, a tym razem przetrwała i przymrozki. Od czasu do czasu uda mi się ją zobaczyć w takim stanie i ogromnie mnie to cieszy. Nawet bez kwiatów jest piękna i daje bardzo pożądany skrawek cienia. Tulipanów na jesieni może trochę dokupię, w ubiegłym roku tego nie zrobiłam. Ale do jesieni mam jeszcze sporo czasu, to może mi przejdzie, bo wyjątkowo nie znoszę ich sadzić
Pobyt w Krakowie był bardzo krótki, ale jak zwykle treściwy. Najbardziej podobała mi się wycieczka do Doliny Mnikowskiej, bardzo urokliwe miejsce, jak dla mnie ogrodniczki i zielarki w jednym po prostu raj na ziemi. Jest to teren rezerwatu przyrody, więc o pozyskiwaniu surowca nie było mowy, ale latałam z aparatem jak pies spuszczony z łańcucha, a eM z moją ciocią mieli ubaw po pachy. Gdyby nie to, że było bardzo mokro po nocnym deszczu, to weszłabym w każdą dziurę, a tak musiałam się powstrzymywać. Zaraz Wam pokażę jakie cuda tam znalazłam
Były jeszcze kokorycze, ale już zdążyły przekwitnąć, wyglądały brzydko to nie znalazły miejsca w moim albumie. Za to miodunki nie mogłam się dostać. Rosła na dużej pochyłości, trawa była mokra i śliska i darowałam sobie ryzyko. Roślin było oczywiście było dużo więcej, ale chciałam Wam pokazać te, które codziennie spotykamy na swoich działkach i w ogrodach. Z ciekawostek, to eM wypatrzył łuskiewnika. Nazwa nie jest mi obca, ale nie miałam pojęcia jak wyglada i tutaj niezawodna okazała się aplikacja jaka mam w telefonie. To pasożyt drzew i krzewów, przez dziesięć lat rośnie pod ziemią i dopiero po tym czasie pokazuje się na powierzchni. Przebiegła sztuka
Niestety najlepsze dni miał już za sobą
I kilka ujęć z doliny
W niedalekiej odległości od doliny jest lotnisko pasażerskie. Samoloty latały nam nad głowami co chwilę
A w drodze powrotnej rzepakowe pola
Droga powrotna z Krakowa była niezbyt męcząca, dlatego zaraz po powrocie wsiadłam na rower i pojechałam zbierać dobra natury. Tym razem wpadły mi do woreczków: czeremcha, kurdybanek, pąki jabłoni i kilka kwiatostanów sosny. Tego samego dnia musiałam to wszystko jakoś zagospodarować, a wieczorem padłam jak kawka
Przyglądaliście się kiedyś naszej sośnie? Nie każda rośnie wysoko, warto zatrzymać się przy niej, zobaczyć jakie cuda skrywa
Myślicie, że to już koniec? Ależ skąd Wykorzystałam deszczowy dzień i szalałam od rana. Zrobiłam nowe mydełka oraz upiekłam bułeczki na zakwasie i chlebek. Teraz mogę znowu bez przeszkód wyżywać się na działce
Mam nadzieję, że mieliście tak samo ekscytujący dzień jak ja
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, a kto Tobie dorówna?! Jesteś niesamowicie pracowita. Jeśli ktoś kazałby mi po powrocie z podróży cokolwiek zrobić, pewnie jeszcze na tyle tylko byłoby mnie stać, by temu komuś dokopać. Zawsze bardzo lubiłam podróżować i często to robiłam, ale każdą podróż kończyłam odpoczynkiem. A Ty bez interwencji osób trzecich, z własnej i nieprzymuszonej woli, siadasz na rower i pedałujesz. Jeszcze zbierasz pachnidła na mydełka, które nie zwlekając wykorzystujesz w produkcji i jeszcze chce Ci się w piekarza bawić.
Wycieczkę mieliście bardzo udaną, o czym świadczą fotografie stamtąd przywiezione, zwłaszcza z rezerwatu przyrody w Dolinie Mnikowskiej
Interesująca roślina ten łuskiewnik, a jaki cwaniak! Żyje na cudzy koszt i to tak długo... No, no.
Czytam, że nawet deszczyk Twoją działeczkę podlał. Szczęściara! Moja działka ciągle błaga o deszcz.
Trzymaj się zdrowo i wesoło, Iwonko.
Wycieczkę mieliście bardzo udaną, o czym świadczą fotografie stamtąd przywiezione, zwłaszcza z rezerwatu przyrody w Dolinie Mnikowskiej
Interesująca roślina ten łuskiewnik, a jaki cwaniak! Żyje na cudzy koszt i to tak długo... No, no.
Czytam, że nawet deszczyk Twoją działeczkę podlał. Szczęściara! Moja działka ciągle błaga o deszcz.
Trzymaj się zdrowo i wesoło, Iwonko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Fajne zbliżenia sosnowych odrostów u nas też powoli sie zbierają .Takich malutkich nie chcę zrywać może po zapowiadanym deszczu ruszą .Cudne wspomnienia ma Twój M oko że wypatrzył Łuskiewnika i po mimo że to pasożyt ,ale jaki pomocny i śliczny.Chyba tylko wieloletni utytułowani zielarze go zbierają i przetwarzają .Podobno i jabłoniowy Łuskiewnik się zdarza i jest bardzo wartościowy. Śliczne mydełka i smakowite bułeczki jak Ty to Iwonko wszystko ogarniasz
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11478
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Bardzo smakowite pieczywko,mniamm...ślinka leci!
Wyroby kosmetyczne jak i obrazki z podróży ciekawe! Gratuluję pasji !
Wyroby kosmetyczne jak i obrazki z podróży ciekawe! Gratuluję pasji !
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Witaj pracowita kobieto.Skąd bierzesz tyle siły do pracy?Mnie już prawie nic się nie chce.Sąsiadka z działki dala mi dużo rabarbaru więc musiałam upiec ciasto.Niestety.
Na szczęście pada deszcz i nie muszę jechać na działkę.
Miłego dnia.
Na szczęście pada deszcz i nie muszę jechać na działkę.
Miłego dnia.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Jak nie pracowałam to nie pracowałam, a jak wróciłam do pracy, to zaczęła się polka. Od razu wpadłam w taki wir dyżurów, że czasami zapominam jak się nazywam. W tym czasie tylko raz udało mi się pojechać na działkę i coś podziałać, a tak dyżur za dyżurem. Dopiero w nadchodzącym tygodniu powinnam mieć trzy dni wolnego i jeśli tylko pogoda nie wywinie jakiegoś numeru, to spędzę je na działaczce sadząc, sadzą i sadząc Jak do tej pory, udało mi się tylko powtykać do ziemi cebule eukomisów, śniedków saundersa, kilkanaście mieczyków i siedem zakupionych roślinek. Na więcej nie starczyło niestety czasu Nareszcie zrobiło się trochę cieplej, chociaż temperatury w nocy w dalszym ciągu nie powalają. W tym roku jestem w wyjątkowo dobrej sytuacji, bo dzięki urlopowi w odpowiednim czasie udało mi się wszystko przynajmniej jako tako uprzątnąć i rabatki tylko czekają na nowych lokatorów Zazwyczaj mijały ze trzy tygodnie zanim udało mi się wszystko posadzić, na bieżąco pieliłam i sadziłam rozsady, a w tym jeśli tylko wszystko ułoży się po mojej myśli, to powinnam się z tym uwinąć szybciej. Może się jednak zdarzyć, że natura znowu że mnie zadrwi i w czasie mojego wolnego będzie podlewać z nieba jak z konewki, a raczej z węża. Deszcz jest konieczny, ale bardzo proszę, żeby padał w nocy, albo w dni które spędzam w pracy Dzisiaj w nocy już zaczęło padać, z pracy wracałam w deszczu, na szczęście ktoś czuwał nade mną i przez te 15 minut nie padało tak mocno, oczywiście wybrałam się bez kurtki, tylko w cienkiej bluzie na dodatek bez kaptura. W środę podlałam wszystko bardzo porządnie, to z dzisiejszym deszczem rośliny dostaną porządną dawkę wody i będą rosły ku naszej radości razem z chwastami, co już mniej będzie nas cieszyć.
Moje tegoroczne rozsady ciągle dusiły się na balkonie, ale do tej pory nie miałam możliwości ich posadzić. Jak nie dyżur, to nocny przymrozek trzymały mnie w ryzach i całe szczęście, że tak było, bo w środę mogłyby zmarznąć, szczególnie pomidory. Dzisiaj eM wywiózł wszystko na działkę i liczę, że może nawet w tym tygodniu uda mi się to posadzić. Na wszelki wypadek głośno nie będę o tym mówić, bo w pogodzie już widać kolejne opady. Jeśli nie usłyszą o moich planach, to może mi ich nie pokrzyżują padając jak każdy przyzwoity deszcz, jedynie w nocy.
Na działeczce coraz bardziej zielono, coraz więcej kwiatów przekwita, a nowe dopiero w blokach startowych. Do kolejnych kwitnień musi minąć jeszcze trochę czasu, a do prawdziwej feerii barw jeszcze więcej. Tulipany już prawie zakończyły występy, narcyzów mam zaledwie kilka, to tak właściwie prawie ich nie zauważyłam, z pierwiosnków jeszcze tylko japoński, siebolda i lekarski kwitnie, ostatnie szafirki ledwo widać spośród trawy zarastającej hortensję Pinki Winky, jednym słowem Zielona Planeta. Też ładnie Z wymienioną hortensją mam kłopot. Już w ubiegłym roku była mizerna, późno wystartowała i niby zakwitła, ale takimi mizerotami, że chyba nawet ich nie pokazywałam. W tym szykuje się na to samo, wszystkie już pokazują młode listki, a ta milczy jak zaklęta. Wymyśliliśmy, że ją wykopiemy, przejrzymy korzenie, podsypiemy nowej ziemi i będziemy liczyć na cud To pierwsza hortensja bukietowa, która pojawiła się na mojej działce, to od niej wszystko się zaczęło. Jak nie uda mi się jej uratować, to będzie mi bardzo przykro, chociaż ten rok zapowiada się jako rok niespodzianek, to może i ona mi ją sprawi? A wracając do niespodzianek, to na razie dzieją się same cuda. Zaczęła magnolia od niesamowitego kwitnienia , następna będzie glicynia, która w tym roku tez powinna zaskoczyć mnie kwiatami. W tej chwili ma już widoczne pąki, przymrozków już nie zapowiadają, to wszystko wskazuje na to, że będę miała możliwość zachwycać się jej kwiatami po raz pierwszy odkąd sprowadziliśmy ją do siebie. Już raz miałam nadzieję, chyba w ubiegłym roku, ale Zimna Zośka pozbawiła mnie złudzeń. Miało być kilkanaście kwiatów, a tymczasem chyba tylko jednemu, może dwóm udało się zakwitnąć.
Pora na kolejny cud W ubiegłym roku (a może było to dwa lata temu?) wysiałam inkerwillę z nasion od Danusi danuta z. Ledwo dawała sobie radę, maleńka, biednieńka, zagubiona gdzieś wśród chwastów wydawało się, że nie ma szans na przeżycie. A tymczasem przy ostatnim pobycie wypatrzyłam jej listeczki silnie wypychające się spod ziemi. Siałam dwa kolory, jestem ciekawa jakie będą? Chcecie kolejnego cudu? Proszę bardzo.... Również od Danusi miałam nasiona prawdopodobnie niskiego rozwaru. Wysiałam je na działce w pojemniku, wzeszły, a potem dopadł mnie wielki dół i działkę prawie zupełnie zostawiłam samopas O rozwarze zapomniałam, ale pojemnik stał ciągle w cieniu, żeby słońce nie wypaliło delikatnych roślinek. I tak sobie stał aż do teraz. I teraz tam coś wschodzi, co prawda jeszcze nie mam pewności, że to będzie rozwar, ale wszystko na to wskazuje. Jak się upewnię, to na pewno posadzę go na rabacie, bo jak coś ma taką wolę życia, to musi dostać jeszcze szansę.
Lucynko, jestem pracowita tylko wtedy, kiedy sama mogę odnieść z tego jakąś korzyść, albo jak coś sprawia mi ogromną przyjemność. Tak jest z mydełkami i pieczeniem pieczywa. Na to nigdy mi nie szkoda czasu i potrafię wstać wcześniej, czy położyć się później spać żeby tylko wyrobić się w czasie. Nie tak dawno robiłam mydło, które bardzo długo nie chciało stwardnieć na tyle, żeby nadawało się do krojenia. W nocy kilka razy nastawiałam sobie budzik i sprawdzałam, aż w końcu o czwartej nad ranem nareszcie mogłam je pokroić i pójść spokojnie spać Oczywiście nie szłam rano do pracy i tylko dlatego mogłam sobie pozwolić na takie ekscesy, ale takich rzeczy nie da się przewidzieć.
Dzisiaj nareszcie deszcz podlewa spragnioną wody ziemię, a ja mogę sobie spokojnie odpocząć po dyżurze. Ale na taką suszę, te kilka godzin deszczu to tyle co nic. Działka na pewno na tym skorzysta, ale lasy i pola tylko w niewielkim stopniu.
W Dolinie Mnikowskiej było naprawdę pięknie. Na tak stosunkowo niewielkim skrawku powierzchni, mogłam zobaczyć tyle doskonale sobie znanych z działki roślin w warunkach naturalnych, że cała byłam podekscytowana. Moje lasy są ubogie w roślinność, albo tylko na takie trafiam, chociaż spotkanego tam kuklika zwisłego wypatrzyłam ostatnio i u siebie Na pewno i w okolicznych lasach rosną ciekawe rośliny, ale ja widzę jakoś tylko jagodziny, mchy i paprocie. Sama jednak nie lubię jeździć po nieznanych mi lasach, moja orientacja w terenie mogłaby sprawić, że zamiast do siebie do domu, to dojechałabym do Ciebie na kolację, albo wczesne śniadanie
Ranniki będą się siaaaaały
Jadziu, o łuskiewniku bardzo trudno jest znaleźć jakiś konkretne informacje, wszędzie tylko piszą, że cenny materiał, trudny do zdobycia, drogi, ale tak naprawdę na co i dlaczego, to znaleźć nie można. Zresztą nie należą do osób, które muszą mieć wszystko, zebrałam pąki jabłoni i byłam cała heppi
To wszystko co pokazałam, to były kwiaty sosny, odrosty są już całkiem spore, ale ja zazwyczaj zbieram u siostry pędy kosodrzewiny. Obie mamy z tego korzyść, ja mam pędy na syrop, a ona poobrywane przyrosty Jeszcze w marcu zebrałam sosnowe pąki, te są mocno nażywicowane, ale zawsze zrywam tylko tyle, żeby roślina na tym nie ucierpiała. Część pąków zanurzyłam w olejach, a z części zrobiłam nalewkę z miodem dla zdrowotności, ale żywica jest tak dominująca w smaku, że też pójdzie do mydła, albo do maści.
Coś, co sprawia nam tyle radości, nie jest wcale trudno ogarnąć, robisz to, bo to kochasz
Maryniu, nasze pasje to jest coś, co powoduje, że człowiekowi chce się żyć. Daje radość i siłę, a ja chcę być radosna nie tylko dla samej siebie, ale i dla innych
Danusiu, przypominam Ci, że z doła zaczęłaś już wychodzić, teraz już nie masz wyjścia, musi Ci się chcieć. Za chwilę Twoja działeczka buchnie kolorami, pogoda zacznie nam sprzyjać, będzie dobrze, zobaczysz
Do ciasta z rabarbarem też się przymierzam, bo już tak wyrósł, że najwyższa pora to zrobić. Tylko u mnie jest problem ze zjedzeniem takiego ciasta. To znaczy, ja bardzo chętnie, tylko moce przerobowe mam już nie takie jak kiedyś Mogę jeszcze zabrać pół do pracy, to wtedy problem sam się rozwiąże. To studnia bez dna, tam zjada się wszystko do ostatniego okruszka.
Macham do Was łapką na pożegnanie. Dzisiaj rano zeszłam z nocnego dyżuru, jutro znowu na cały dzień idę na noc. Dobranoc
Moje tegoroczne rozsady ciągle dusiły się na balkonie, ale do tej pory nie miałam możliwości ich posadzić. Jak nie dyżur, to nocny przymrozek trzymały mnie w ryzach i całe szczęście, że tak było, bo w środę mogłyby zmarznąć, szczególnie pomidory. Dzisiaj eM wywiózł wszystko na działkę i liczę, że może nawet w tym tygodniu uda mi się to posadzić. Na wszelki wypadek głośno nie będę o tym mówić, bo w pogodzie już widać kolejne opady. Jeśli nie usłyszą o moich planach, to może mi ich nie pokrzyżują padając jak każdy przyzwoity deszcz, jedynie w nocy.
Na działeczce coraz bardziej zielono, coraz więcej kwiatów przekwita, a nowe dopiero w blokach startowych. Do kolejnych kwitnień musi minąć jeszcze trochę czasu, a do prawdziwej feerii barw jeszcze więcej. Tulipany już prawie zakończyły występy, narcyzów mam zaledwie kilka, to tak właściwie prawie ich nie zauważyłam, z pierwiosnków jeszcze tylko japoński, siebolda i lekarski kwitnie, ostatnie szafirki ledwo widać spośród trawy zarastającej hortensję Pinki Winky, jednym słowem Zielona Planeta. Też ładnie Z wymienioną hortensją mam kłopot. Już w ubiegłym roku była mizerna, późno wystartowała i niby zakwitła, ale takimi mizerotami, że chyba nawet ich nie pokazywałam. W tym szykuje się na to samo, wszystkie już pokazują młode listki, a ta milczy jak zaklęta. Wymyśliliśmy, że ją wykopiemy, przejrzymy korzenie, podsypiemy nowej ziemi i będziemy liczyć na cud To pierwsza hortensja bukietowa, która pojawiła się na mojej działce, to od niej wszystko się zaczęło. Jak nie uda mi się jej uratować, to będzie mi bardzo przykro, chociaż ten rok zapowiada się jako rok niespodzianek, to może i ona mi ją sprawi? A wracając do niespodzianek, to na razie dzieją się same cuda. Zaczęła magnolia od niesamowitego kwitnienia , następna będzie glicynia, która w tym roku tez powinna zaskoczyć mnie kwiatami. W tej chwili ma już widoczne pąki, przymrozków już nie zapowiadają, to wszystko wskazuje na to, że będę miała możliwość zachwycać się jej kwiatami po raz pierwszy odkąd sprowadziliśmy ją do siebie. Już raz miałam nadzieję, chyba w ubiegłym roku, ale Zimna Zośka pozbawiła mnie złudzeń. Miało być kilkanaście kwiatów, a tymczasem chyba tylko jednemu, może dwóm udało się zakwitnąć.
Pora na kolejny cud W ubiegłym roku (a może było to dwa lata temu?) wysiałam inkerwillę z nasion od Danusi danuta z. Ledwo dawała sobie radę, maleńka, biednieńka, zagubiona gdzieś wśród chwastów wydawało się, że nie ma szans na przeżycie. A tymczasem przy ostatnim pobycie wypatrzyłam jej listeczki silnie wypychające się spod ziemi. Siałam dwa kolory, jestem ciekawa jakie będą? Chcecie kolejnego cudu? Proszę bardzo.... Również od Danusi miałam nasiona prawdopodobnie niskiego rozwaru. Wysiałam je na działce w pojemniku, wzeszły, a potem dopadł mnie wielki dół i działkę prawie zupełnie zostawiłam samopas O rozwarze zapomniałam, ale pojemnik stał ciągle w cieniu, żeby słońce nie wypaliło delikatnych roślinek. I tak sobie stał aż do teraz. I teraz tam coś wschodzi, co prawda jeszcze nie mam pewności, że to będzie rozwar, ale wszystko na to wskazuje. Jak się upewnię, to na pewno posadzę go na rabacie, bo jak coś ma taką wolę życia, to musi dostać jeszcze szansę.
Lucynko, jestem pracowita tylko wtedy, kiedy sama mogę odnieść z tego jakąś korzyść, albo jak coś sprawia mi ogromną przyjemność. Tak jest z mydełkami i pieczeniem pieczywa. Na to nigdy mi nie szkoda czasu i potrafię wstać wcześniej, czy położyć się później spać żeby tylko wyrobić się w czasie. Nie tak dawno robiłam mydło, które bardzo długo nie chciało stwardnieć na tyle, żeby nadawało się do krojenia. W nocy kilka razy nastawiałam sobie budzik i sprawdzałam, aż w końcu o czwartej nad ranem nareszcie mogłam je pokroić i pójść spokojnie spać Oczywiście nie szłam rano do pracy i tylko dlatego mogłam sobie pozwolić na takie ekscesy, ale takich rzeczy nie da się przewidzieć.
Dzisiaj nareszcie deszcz podlewa spragnioną wody ziemię, a ja mogę sobie spokojnie odpocząć po dyżurze. Ale na taką suszę, te kilka godzin deszczu to tyle co nic. Działka na pewno na tym skorzysta, ale lasy i pola tylko w niewielkim stopniu.
W Dolinie Mnikowskiej było naprawdę pięknie. Na tak stosunkowo niewielkim skrawku powierzchni, mogłam zobaczyć tyle doskonale sobie znanych z działki roślin w warunkach naturalnych, że cała byłam podekscytowana. Moje lasy są ubogie w roślinność, albo tylko na takie trafiam, chociaż spotkanego tam kuklika zwisłego wypatrzyłam ostatnio i u siebie Na pewno i w okolicznych lasach rosną ciekawe rośliny, ale ja widzę jakoś tylko jagodziny, mchy i paprocie. Sama jednak nie lubię jeździć po nieznanych mi lasach, moja orientacja w terenie mogłaby sprawić, że zamiast do siebie do domu, to dojechałabym do Ciebie na kolację, albo wczesne śniadanie
Ranniki będą się siaaaaały
Jadziu, o łuskiewniku bardzo trudno jest znaleźć jakiś konkretne informacje, wszędzie tylko piszą, że cenny materiał, trudny do zdobycia, drogi, ale tak naprawdę na co i dlaczego, to znaleźć nie można. Zresztą nie należą do osób, które muszą mieć wszystko, zebrałam pąki jabłoni i byłam cała heppi
To wszystko co pokazałam, to były kwiaty sosny, odrosty są już całkiem spore, ale ja zazwyczaj zbieram u siostry pędy kosodrzewiny. Obie mamy z tego korzyść, ja mam pędy na syrop, a ona poobrywane przyrosty Jeszcze w marcu zebrałam sosnowe pąki, te są mocno nażywicowane, ale zawsze zrywam tylko tyle, żeby roślina na tym nie ucierpiała. Część pąków zanurzyłam w olejach, a z części zrobiłam nalewkę z miodem dla zdrowotności, ale żywica jest tak dominująca w smaku, że też pójdzie do mydła, albo do maści.
Coś, co sprawia nam tyle radości, nie jest wcale trudno ogarnąć, robisz to, bo to kochasz
Maryniu, nasze pasje to jest coś, co powoduje, że człowiekowi chce się żyć. Daje radość i siłę, a ja chcę być radosna nie tylko dla samej siebie, ale i dla innych
Danusiu, przypominam Ci, że z doła zaczęłaś już wychodzić, teraz już nie masz wyjścia, musi Ci się chcieć. Za chwilę Twoja działeczka buchnie kolorami, pogoda zacznie nam sprzyjać, będzie dobrze, zobaczysz
Do ciasta z rabarbarem też się przymierzam, bo już tak wyrósł, że najwyższa pora to zrobić. Tylko u mnie jest problem ze zjedzeniem takiego ciasta. To znaczy, ja bardzo chętnie, tylko moce przerobowe mam już nie takie jak kiedyś Mogę jeszcze zabrać pół do pracy, to wtedy problem sam się rozwiąże. To studnia bez dna, tam zjada się wszystko do ostatniego okruszka.
Macham do Was łapką na pożegnanie. Dzisiaj rano zeszłam z nocnego dyżuru, jutro znowu na cały dzień idę na noc. Dobranoc
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko masz identyczną orientację leśną jak ja. Ilekroć jesteśmy z M w lesie, pilnuje mnie jak źrenicy oka, w przeciwnym razie zostałby wdowcem przynajmniej na jakiś czas, a do garów to on ma dwie lewe ręce. Umarłby z głodu chłopina, który nawet wodę na herbatę potrafi przypalić.
Jednak jeśli kiedyś zdarzyłoby Ci się znaleźć u mnie na kolacji czy śniadaniu, nie odjedziesz głodna ani spragniona, nawet przespać się miałabyś gdzie.
Wróciłaś do pracy i od razu znalazłaś się w kieracie, a i tak znajdujesz czas dla działeczki, która kwitnie, nie oglądając się na Ogrodniczkę, o czym świadczą choćby wspaniale kwitnąca magnolia i obficie zapączkowana glicynia, ale i inkarwilla czy rozwar.
Hortensję, o którą się zamartwiasz, wykop bądź chociaż podkop i sprawdź korzenie, bo może dzieje się z nią to, co zadziało się z moją przed kilku laty. Mógł zeżreć korzenie karczownik ewentualnie mogą je podgryzać pędraki chrabąszcza. Pędraki chrabąszcza tak sobie używały w korzeniach mojej ulubionej śliwy, że gdy zajrzeliśmy do jej korzeni, to nadawała się już tylko do wyrzucenia wraz z całym stadem białych wypasionych pędraków.
U mnie całonocny deszczyk tak pięknie nawodnił działkę, że nareszcie mogę przez jakiś czas odpocząć od węża i wreszcie mogłam wysadzić do gruntu sadzonki kwiatów przechowywane w tunelu, gdzie mocno przeszkadzały wsadzonym tam pomidorkom.
Trzymaj się, Iwonko, zdrowo i wesoło jak zawsze. Dobrego tygodnia.
Jednak jeśli kiedyś zdarzyłoby Ci się znaleźć u mnie na kolacji czy śniadaniu, nie odjedziesz głodna ani spragniona, nawet przespać się miałabyś gdzie.
Wróciłaś do pracy i od razu znalazłaś się w kieracie, a i tak znajdujesz czas dla działeczki, która kwitnie, nie oglądając się na Ogrodniczkę, o czym świadczą choćby wspaniale kwitnąca magnolia i obficie zapączkowana glicynia, ale i inkarwilla czy rozwar.
Hortensję, o którą się zamartwiasz, wykop bądź chociaż podkop i sprawdź korzenie, bo może dzieje się z nią to, co zadziało się z moją przed kilku laty. Mógł zeżreć korzenie karczownik ewentualnie mogą je podgryzać pędraki chrabąszcza. Pędraki chrabąszcza tak sobie używały w korzeniach mojej ulubionej śliwy, że gdy zajrzeliśmy do jej korzeni, to nadawała się już tylko do wyrzucenia wraz z całym stadem białych wypasionych pędraków.
U mnie całonocny deszczyk tak pięknie nawodnił działkę, że nareszcie mogę przez jakiś czas odpocząć od węża i wreszcie mogłam wysadzić do gruntu sadzonki kwiatów przechowywane w tunelu, gdzie mocno przeszkadzały wsadzonym tam pomidorkom.
Trzymaj się, Iwonko, zdrowo i wesoło jak zawsze. Dobrego tygodnia.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.