Mech w trawniku
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Dzięki Gemciu za odp! niestety nie mogę odpowiedzieć Ci na PW bo albo nie widzę albo nie mam dostępnej tej funkcji (?) bo jestem za krótko na forum. Pytanko jeszcze - lepsze efekty uzyskam w zmianie odczynu gleby pod zastosowaniu wapna granulowanego czy tego dolomitu? Widzę duże różnice w cenach tych 2 produktów.
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Szanowni Forumowicze,
Pomocy! Help! Ajuto!
Mój trawnik to "bida z nędzom". Przeczytałam cały wątek (żeby nie było, że idę na łatwiznę i zamiast przeczytać podane wcześniej rady to od razu zadaję pytanie), ale i tak wszystko mi się sakramencko pomieszało i nie wiem dalej, co powinnam zrobić i w jakiej kolejności.
Otóż: mój trawnik to spory kawał ziemi. Tak na oko samego trawnika będzie z 1500 m2, w kawałkach: część z wystawą na wschód, spora część na południe, duży połeć trawnika z wystawą zachodnią.
Ziemia jest ciężka, zbita, twarda, na głębokości szpadla z dużą lub bardzo dużą domieszką gliny. Bywa, że po solidnym deszczu woda na trawniku stoi.
Działka jest porośnięta masą drzew i krzewów iglastych ale też liściastych.
Jeszcze 2-3 lata temu "trawnik" (celowo dałam w cudzysłowie, bo trawy tam było mniej niż wszelakiego organicznego śmiecia) w 70% składał się z chwastów, ale z uporem godnym maniaka ręcznie wszystko usuwałam, 20% to był mech a 10% trawa. Teraz mech to jakieś 60%, chwasty 10%, trawa 30%. Jednym słowem: DRAMAT.
W domu mieszkamy już 5 lat, ale do tej pory poza koszeniem "trawnika", grabieniem z liści i podlewaniem traktowaliśmy go po macoszemu. Działka, na której mieszkamy, jest spadkowa, i niby dbano o nią ale nigdy wcześniej nikt się nie zajął tematem trawnika. I tak sobie on, bidny, trwał w opuszczeniu. I jest teraz, jak jest.
Ale czas to zmienić!
W zeszłym roku wypożyczyliśmy profesjonalną glebogryzarkę i potraktowaliśmy nią część działki o wystawie zachodniej, najbardziej zapuszczoną, z masą śmieci (kamienie, gruz, potłuczone szkło). Pan Mąż nawiózł ziemi (kupiliśmy wywrotkę ziemi ogrodowej), grabił, wysiał trawę i wywałował. Prześwietlił drzewa i krzewy rosnące na tej części ziemi. Jak trawa wzeszła, zaczął regularnie kosić i nawozić. Przed zimą skosiliśmy nisko trawę, wygrabiliśmy ścinki oraz opadłe liście. Teraz na wiosnę właśnie przegrabiłam grabkami (pazurkami) trawnik. Szału nie ma - mchu nie było zbyt wiele, chwastów też. Tylko ta trawa taka słabiutka... Ale na szczęście nie ma łysych placków. Czyli może trawa jeszcze się musi lepiej ukorzenić? Co robić? Aerator i wertykulator w ruch? Potem podlać chelatem żelaza (żeby zwalczyć tę odrobinę mchu)? Czy najpierw dać nawóz wzmacniający? Co i w jakiej kolejności zrobić?
Dużo większy dramat przedstawia sobą obecnie trawnik o wystawie południowej. Też w zeszłym roku potraktowany glebogryzarką. Dziury i nierówności zostały zasypane świeżą ziemią, przegrabione. Na to została wysiana świeża trawa (dosiewki). Potem nawożenie, koszenie, podlewanie. W międzyczasie na trawniku została ułożona ścieżka z łupanego kamienia. Po zimie i po wczorajszym wygrabieniu trawnik wygląda tak:
To z prawej strony kamiennej ścieżki to... ścieżka wydeptana przez naszego psa. Dużego i ciężkiego. Dla psa wygrodziliśmy w zeszłym roku dużą część działki i w tym roku będzie już tam przebywał, na reszcie ogrodu sporadycznie. Więc mam nadzieję i tej alternatywnej psiej ścieżki się pozbyć. Jak widzicie, trawa tu marna: z łysymi plackami. Między kamieniami trawa nie wyrosła prawie wcale . A tak nam się marzyło, że te kamienie będą jakby zanurzone w miękkiej trawie - jak w angielskiej ścieżce:
Co robić?
Największy dramat jednak przedstawia sobą "trawnik" od strony wschodniej. Tu słońce przebywa do ok. 12:30, potem coraz więcej cienia kładą drzewa i dom z tyłu (za tarasem widocznym u dołu zdjęcia):
.
"Trawnik" tutaj składa się głównie z mchu i łysych placków, trawy jest jak na lekarstwo. Mech drapałam prawie do łysej ziemi, na ile mi sił starczyło (walczyłam tydzień, po kilka godzin dziennie, bo po takiej pracy ręce odpadają). Na zdjęciu jest stan aktualny: po wczorajszym grabieniu. Ta plama poniżej przykrytej folią piaskownicy, na lewo od wózka, to placek po stojącej w tym miejscu w zeszłym roku trampolinie. Planujemy jeszcze mocniej podciąć gałęzie drzew, aby doświetlić trawnik. Dużo światła i tak nie wpuścimy, bo po prawej stronie, za drzewami, jest wysoki na prawie 2 metry żywopłot z tuj. Ale co robić i w jakiej kolejności? Czy najpierw aeratorem i wertykulatorem ponacinać glebę, potem polać chelatem żelaza? Jak długo odczekać, żeby podsypać ziemią, dosiać trawę i wywałować? A kiedy dać nawóz? I jaki najlepiej?
Mamy własny kompostownik i dużo dojrzałego kompostu z ubiegłego roku.
Mamy kominek, w którym palimy tylko drewnem, więc jest dużo popiołu.
Mamy chęci i siły (przynajmniej ja, bo Pan Mąż już się chyba poddał), żeby jeszcze powalczyć o lepszy trawnik.
Tylko jak się do tego wszystkiego zabrać?
I jaki wertykulator/aerator kupić? Nie chodzi mi o markę, raczej o wskazówki, na jakie kwestie zwracać uwagę (jakie parametry, jaka moc silnika, co powinien mieć). Takie porady praktyczne, bo się nie znam, a zapewne trzeba kupić. Początkowo myślałam o aeratorze ręcznym, na kółkach (taki na trzonku), ale po ponad tygodniu grabienia stwierdzam, że takim aeratorem to się chyba zajadę na śmierć a i tak całej działki nie obrobię.
Towarzysze, pomożecie??
Pomocy! Help! Ajuto!
Mój trawnik to "bida z nędzom". Przeczytałam cały wątek (żeby nie było, że idę na łatwiznę i zamiast przeczytać podane wcześniej rady to od razu zadaję pytanie), ale i tak wszystko mi się sakramencko pomieszało i nie wiem dalej, co powinnam zrobić i w jakiej kolejności.
Otóż: mój trawnik to spory kawał ziemi. Tak na oko samego trawnika będzie z 1500 m2, w kawałkach: część z wystawą na wschód, spora część na południe, duży połeć trawnika z wystawą zachodnią.
Ziemia jest ciężka, zbita, twarda, na głębokości szpadla z dużą lub bardzo dużą domieszką gliny. Bywa, że po solidnym deszczu woda na trawniku stoi.
Działka jest porośnięta masą drzew i krzewów iglastych ale też liściastych.
Jeszcze 2-3 lata temu "trawnik" (celowo dałam w cudzysłowie, bo trawy tam było mniej niż wszelakiego organicznego śmiecia) w 70% składał się z chwastów, ale z uporem godnym maniaka ręcznie wszystko usuwałam, 20% to był mech a 10% trawa. Teraz mech to jakieś 60%, chwasty 10%, trawa 30%. Jednym słowem: DRAMAT.
W domu mieszkamy już 5 lat, ale do tej pory poza koszeniem "trawnika", grabieniem z liści i podlewaniem traktowaliśmy go po macoszemu. Działka, na której mieszkamy, jest spadkowa, i niby dbano o nią ale nigdy wcześniej nikt się nie zajął tematem trawnika. I tak sobie on, bidny, trwał w opuszczeniu. I jest teraz, jak jest.
Ale czas to zmienić!
W zeszłym roku wypożyczyliśmy profesjonalną glebogryzarkę i potraktowaliśmy nią część działki o wystawie zachodniej, najbardziej zapuszczoną, z masą śmieci (kamienie, gruz, potłuczone szkło). Pan Mąż nawiózł ziemi (kupiliśmy wywrotkę ziemi ogrodowej), grabił, wysiał trawę i wywałował. Prześwietlił drzewa i krzewy rosnące na tej części ziemi. Jak trawa wzeszła, zaczął regularnie kosić i nawozić. Przed zimą skosiliśmy nisko trawę, wygrabiliśmy ścinki oraz opadłe liście. Teraz na wiosnę właśnie przegrabiłam grabkami (pazurkami) trawnik. Szału nie ma - mchu nie było zbyt wiele, chwastów też. Tylko ta trawa taka słabiutka... Ale na szczęście nie ma łysych placków. Czyli może trawa jeszcze się musi lepiej ukorzenić? Co robić? Aerator i wertykulator w ruch? Potem podlać chelatem żelaza (żeby zwalczyć tę odrobinę mchu)? Czy najpierw dać nawóz wzmacniający? Co i w jakiej kolejności zrobić?
Dużo większy dramat przedstawia sobą obecnie trawnik o wystawie południowej. Też w zeszłym roku potraktowany glebogryzarką. Dziury i nierówności zostały zasypane świeżą ziemią, przegrabione. Na to została wysiana świeża trawa (dosiewki). Potem nawożenie, koszenie, podlewanie. W międzyczasie na trawniku została ułożona ścieżka z łupanego kamienia. Po zimie i po wczorajszym wygrabieniu trawnik wygląda tak:
To z prawej strony kamiennej ścieżki to... ścieżka wydeptana przez naszego psa. Dużego i ciężkiego. Dla psa wygrodziliśmy w zeszłym roku dużą część działki i w tym roku będzie już tam przebywał, na reszcie ogrodu sporadycznie. Więc mam nadzieję i tej alternatywnej psiej ścieżki się pozbyć. Jak widzicie, trawa tu marna: z łysymi plackami. Między kamieniami trawa nie wyrosła prawie wcale . A tak nam się marzyło, że te kamienie będą jakby zanurzone w miękkiej trawie - jak w angielskiej ścieżce:
Co robić?
Największy dramat jednak przedstawia sobą "trawnik" od strony wschodniej. Tu słońce przebywa do ok. 12:30, potem coraz więcej cienia kładą drzewa i dom z tyłu (za tarasem widocznym u dołu zdjęcia):
.
"Trawnik" tutaj składa się głównie z mchu i łysych placków, trawy jest jak na lekarstwo. Mech drapałam prawie do łysej ziemi, na ile mi sił starczyło (walczyłam tydzień, po kilka godzin dziennie, bo po takiej pracy ręce odpadają). Na zdjęciu jest stan aktualny: po wczorajszym grabieniu. Ta plama poniżej przykrytej folią piaskownicy, na lewo od wózka, to placek po stojącej w tym miejscu w zeszłym roku trampolinie. Planujemy jeszcze mocniej podciąć gałęzie drzew, aby doświetlić trawnik. Dużo światła i tak nie wpuścimy, bo po prawej stronie, za drzewami, jest wysoki na prawie 2 metry żywopłot z tuj. Ale co robić i w jakiej kolejności? Czy najpierw aeratorem i wertykulatorem ponacinać glebę, potem polać chelatem żelaza? Jak długo odczekać, żeby podsypać ziemią, dosiać trawę i wywałować? A kiedy dać nawóz? I jaki najlepiej?
Mamy własny kompostownik i dużo dojrzałego kompostu z ubiegłego roku.
Mamy kominek, w którym palimy tylko drewnem, więc jest dużo popiołu.
Mamy chęci i siły (przynajmniej ja, bo Pan Mąż już się chyba poddał), żeby jeszcze powalczyć o lepszy trawnik.
Tylko jak się do tego wszystkiego zabrać?
I jaki wertykulator/aerator kupić? Nie chodzi mi o markę, raczej o wskazówki, na jakie kwestie zwracać uwagę (jakie parametry, jaka moc silnika, co powinien mieć). Takie porady praktyczne, bo się nie znam, a zapewne trzeba kupić. Początkowo myślałam o aeratorze ręcznym, na kółkach (taki na trzonku), ale po ponad tygodniu grabienia stwierdzam, że takim aeratorem to się chyba zajadę na śmierć a i tak całej działki nie obrobię.
Towarzysze, pomożecie??
- gemciu83
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1305
- Od: 18 maja 2008, o 09:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: PTB
- Kontakt:
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Żadnego aeratora i wertykulatora na roczny trawnik.
Zacznij od sprawdzenia pH gleby bo z tego co piszesz to tam jest kwas jak ta lala.
Zrób pH na 5-6 i będziesz mogła się bawić w pielęgnacje trawników.
Dając na ten kwaśny podkład mineralne nawozy bogate w N (azot) strzelasz sobie w oba kolana. Efekt będzie taki, że w okolicach czerwca mchu będzie masa jak i chwastów, a trawy poszukasz w sklepie.
Wapno granulowane podać teraz. A jak już chcecie dawać nawozy mienaralne NPK to raz na 4 tyg. i to takie by mniej N było.
Zacznij od sprawdzenia pH gleby bo z tego co piszesz to tam jest kwas jak ta lala.
Zrób pH na 5-6 i będziesz mogła się bawić w pielęgnacje trawników.
Dając na ten kwaśny podkład mineralne nawozy bogate w N (azot) strzelasz sobie w oba kolana. Efekt będzie taki, że w okolicach czerwca mchu będzie masa jak i chwastów, a trawy poszukasz w sklepie.
Wapno granulowane podać teraz. A jak już chcecie dawać nawozy mienaralne NPK to raz na 4 tyg. i to takie by mniej N było.
- ewa2019
- 1000p
- Posty: 1167
- Od: 6 sty 2012, o 21:42
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubuskie
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Cheynne i przeczytaj posty od 1go, na pewno pomoże Ci zrozumieć, problemy trawnika
Pozdrawiam Ewa
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Pod koniec listopada robiłem oprysk Chealnem żelaza, a w lutym rozsypałem nawóz wapnowo-magnezowy w dawce około 18 kg na 100m2.zuzanka pisze: temu zrobiłem oprysk Chelanem żelaza zakupionym na allegrooo. Rozcięczyłem w stosunku 100ml chelanu na 5l wody. Mech poczarniał - w większości. Za miesiąc wysypię Dolomit, a na wiosnę jak będą resztki mchu to potraktuję je raz jeszcze Chelanem. Czy jak w tym roku wysypię dolomit granulowany (8kg/100m2), to czy za rok sypać wapnem zwykłym granulowanym?
Efekt jest taki o jaki mi chodziło, a mianowicie mech zniknął. Zrezygnowałem również z saletry amonowej, którą sypałem zawsze na początku sezonu. W tym roku zastosowałem na start NPK+Fe. Zamierzam również w bardziej racjonalny sposób podlewać kranówką.
Pozdrawiam
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Na tym zdjęciu nie ma trawy, przypatrz się uważnie. To chyba rodzaj mchu.Cheyenne pisze:Szanowni Forumowicze,
W . Między kamieniami trawa nie wyrosła prawie wcale . A tak nam się marzyło, że te kamienie będą jakby zanurzone w miękkiej trawie - jak w angielskiej ścieżce:
Co robić?
Towarzysze, pomożecie??
Podobne wyglada Lepnica bezłodygowa Silene acaulis, albo karmnik ościsty.
Trawa nie da takiego efektu, jakiego moim zdaniem oczekujesz.
Aga
- Ewelina
- Przyjaciel Forum
- Posty: 7484
- Od: 4 lut 2007, o 16:26
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Hej!
Dziękuję za wszystkie porady, podpowiedzi. Bardzo mi pomogły. Bardzo!!!
I przepraszam, że tak długo się nie odzywałam - od wiosny do jesieni. Pracy w ogrodzie było na tony, nie do przerobienia. Do tego małe dzieci = mało czasu i nie na wszystko starcza.
Ciąg dalszy mojej walki o piękny trawnik był taki:
1. jak już całość przegrabiłam (żeby usunąć mech), co trwało jakieś 2 tygodnie i kosztowało mnie zniszczone do cna ręce, jak ponakłuwałam widłami (żeby młodą trawę dotlenić), jak ręcznie pousuwałam chwasty (wynik: 7 wielkich wiader i paznokcie jak u górnika dołowego), jak poczęstowałam Dolomitem - wszytko zabrało mi z życia jakieś 6 tygodnie - to trawka zaczęła rosnąć (od wschodu nadal dramat, bo tam trawy mało, więcej to chwasty). I wkroczył do akcji Pan Mąż. Zaczął kosić, podlewać. Aż tu któregoś razu mówi, że idzie zrobić oprysk (bo jednak chwastów nadal było sporo). Po 3 dniach patrzę, a tu trawa WYSYCHA! Schnie z szybkością światła. Pytam ja się Pana Męża: "A czymżeś opryskał?". On na to, że środkiem A. I zaniemówił, bo go właśnie zabiłam (na chwilę) spojrzeniem. POMYLIŁ PREPATAT! Miał popryskać preparatem B! Środek A to odpowiednik Roundapu - na drogę dojazdową usypaną z tłucznia, na której rozpoanoszyły się chwasty i trawa i ten preparat miał być na to.
6 tygodni mojej pracy, moje zniszczone ręce, ból pleców Pan Mąż zniweczył w 3 dni, bo "no po co mi instrukcję czytać, etykiety jakieś"...
Trawnik wyglądał jak... dramat.
2. Pan Mąż, w ramach skruchy, powiedział, że może w takim razie, skoro trzeba zakładać trawnik (ZNOWU...), to może od razu podlewanie automatyczne założy? No, założył. Długo to trwało, bo chciał zrobić sam, wcześniej się więc musiał przygotować, ale w końcu zrobił. W połowie lata partiami zakładaliśmy trawnik. Od sierpnia zaczęły się upały, ostro podlewaliśmy, więc trawa rosła jak na drożdżach. Pięknie urosła! Nawet kamienie na ścieżce ładnie obrosła - wygląda nawet podobnie jak na zdjęciach wklejonych przez Ewelinę. Chwasty nadal wschodzą, ale co mogę, to usuwam ręcznie. Mchu mniej. Jeszcze w ciągu tygodnia rozsypiemy nawóz jesienny, żeby na zimę jakoś go zabezpieczyć.
3. Na ostatek założyliśmy trawnik od strony wschodniej - tam, gdzie królowały niepodzielnie mech i chwasty. Ciepło + dużo wody i po raz pierwszy w tym miejscu zobaczyłam trawnik co się zowie! No, ale przecież od nadmiaru radości wątroba gngije. To przyszedł kret i od 4 tygodni orze nam ten trawnik. Zniszczył już tak na oko z 1/3. A my nadal nie możemy go złapać i grzecznie wyeksmitować pod inny adres...
4. No, to tak mi się zdawa, że z tym naszym trawnikiem to będzie "neverending story" - jak nie cholera, to dżuma przyjdzie. I tak w koło Macieju...
Dziękuję za wszystkie porady, podpowiedzi. Bardzo mi pomogły. Bardzo!!!
I przepraszam, że tak długo się nie odzywałam - od wiosny do jesieni. Pracy w ogrodzie było na tony, nie do przerobienia. Do tego małe dzieci = mało czasu i nie na wszystko starcza.
Ciąg dalszy mojej walki o piękny trawnik był taki:
1. jak już całość przegrabiłam (żeby usunąć mech), co trwało jakieś 2 tygodnie i kosztowało mnie zniszczone do cna ręce, jak ponakłuwałam widłami (żeby młodą trawę dotlenić), jak ręcznie pousuwałam chwasty (wynik: 7 wielkich wiader i paznokcie jak u górnika dołowego), jak poczęstowałam Dolomitem - wszytko zabrało mi z życia jakieś 6 tygodnie - to trawka zaczęła rosnąć (od wschodu nadal dramat, bo tam trawy mało, więcej to chwasty). I wkroczył do akcji Pan Mąż. Zaczął kosić, podlewać. Aż tu któregoś razu mówi, że idzie zrobić oprysk (bo jednak chwastów nadal było sporo). Po 3 dniach patrzę, a tu trawa WYSYCHA! Schnie z szybkością światła. Pytam ja się Pana Męża: "A czymżeś opryskał?". On na to, że środkiem A. I zaniemówił, bo go właśnie zabiłam (na chwilę) spojrzeniem. POMYLIŁ PREPATAT! Miał popryskać preparatem B! Środek A to odpowiednik Roundapu - na drogę dojazdową usypaną z tłucznia, na której rozpoanoszyły się chwasty i trawa i ten preparat miał być na to.
6 tygodni mojej pracy, moje zniszczone ręce, ból pleców Pan Mąż zniweczył w 3 dni, bo "no po co mi instrukcję czytać, etykiety jakieś"...
Trawnik wyglądał jak... dramat.
2. Pan Mąż, w ramach skruchy, powiedział, że może w takim razie, skoro trzeba zakładać trawnik (ZNOWU...), to może od razu podlewanie automatyczne założy? No, założył. Długo to trwało, bo chciał zrobić sam, wcześniej się więc musiał przygotować, ale w końcu zrobił. W połowie lata partiami zakładaliśmy trawnik. Od sierpnia zaczęły się upały, ostro podlewaliśmy, więc trawa rosła jak na drożdżach. Pięknie urosła! Nawet kamienie na ścieżce ładnie obrosła - wygląda nawet podobnie jak na zdjęciach wklejonych przez Ewelinę. Chwasty nadal wschodzą, ale co mogę, to usuwam ręcznie. Mchu mniej. Jeszcze w ciągu tygodnia rozsypiemy nawóz jesienny, żeby na zimę jakoś go zabezpieczyć.
3. Na ostatek założyliśmy trawnik od strony wschodniej - tam, gdzie królowały niepodzielnie mech i chwasty. Ciepło + dużo wody i po raz pierwszy w tym miejscu zobaczyłam trawnik co się zowie! No, ale przecież od nadmiaru radości wątroba gngije. To przyszedł kret i od 4 tygodni orze nam ten trawnik. Zniszczył już tak na oko z 1/3. A my nadal nie możemy go złapać i grzecznie wyeksmitować pod inny adres...
4. No, to tak mi się zdawa, że z tym naszym trawnikiem to będzie "neverending story" - jak nie cholera, to dżuma przyjdzie. I tak w koło Macieju...
Re: Jak zwalczyć mech w trawniku
Cheyenne Twoja historia nadaje się do czarnej komedii Bardzo Ci współczuję przeżyć. Myślałam, że ja mam przeboje z trawnikiem, ale zdecydowanie mnie przebiłaś. Mąż plus środek do oprysku równa się zniszczony trawnik. U mnie takie spustoszenie sieje mój tata, który wszystko co ma do wylania wylewa właśnie na mój wypielęgnowany trawnik czyli: woda od mycia wiadra po farbie, resztki wina z balonu, które pięknie mi powypalały dziury. Jak nic nie wyleje, to każe wjechać na mój trawnik właśnie dostawcy węgla, aby mu się łatwiej zawróciło. Dostawca węgla wyrzeźbił mi w trawie piękne koleiny, na co mój tata rzekł: ,, to się zawali,, Samochód też mój tata myje wjeżdżając na trawnik, bo się łatwiej na ni klęczy. No cóż rodziców kocha się bezwarunkowo, zwłaszcza, że nie są już młodzi
A to mój trawnik na przedogródku. Zdjęcie robione wczesnym latem, później nie jest już taki piękny
A to mój trawnik na przedogródku. Zdjęcie robione wczesnym latem, później nie jest już taki piękny
Re: Mech w trawniku - jak się go pozbyć ?
Witam, może ktoś sie orientuje jak ma się posypanie trawnika dolomitem mielonym do psów? Tzn czy po wysypaniu można puścic psy na trawnik? Nie obawiam sie że cos zjedzą a bardziej że łapki moze im wypalić....
-
- 50p
- Posty: 66
- Od: 2 lip 2011, o 22:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.podlaskie
Re: Mech w trawniku - jak się go pozbyć ?
Jeśli będziesz sypał dolomitem, to nie nasypiesz tak, żeby była biała warstwa, Po drugie muszisz grabiami trochę "wetrzeć" w trawnik. Nie będzie wtedy tego widać bo wszystko będzie w trawie, więc spokojnie pies będzie mógł biegać, U mnie biegał.
U każdego każdy środek widzę, że działa inaczej. Ja swego czasu robiłam wertykulację, sypałam dolomitem, nawozami do trawnika. Oczywiście po samym zabiegu wertykulacji mchu było mniej, ale dałam rady z min wygrać. W tym roku widziałam, że pojawiła się w miejscach nowych. Te wszystkie zabiegi tylko spowalniają rozrost mchu ale go nie zwalczą. I nie chodzi tu o to, że ktoś nie dba o trawnik ( nie poprawia jego struktury). On po prostu musi być i trzeba się do tego przyzwyczaić. Wiem, że wygląda niezbyt ładnie, ale ja juz z mchem nie walczę.
U każdego każdy środek widzę, że działa inaczej. Ja swego czasu robiłam wertykulację, sypałam dolomitem, nawozami do trawnika. Oczywiście po samym zabiegu wertykulacji mchu było mniej, ale dałam rady z min wygrać. W tym roku widziałam, że pojawiła się w miejscach nowych. Te wszystkie zabiegi tylko spowalniają rozrost mchu ale go nie zwalczą. I nie chodzi tu o to, że ktoś nie dba o trawnik ( nie poprawia jego struktury). On po prostu musi być i trzeba się do tego przyzwyczaić. Wiem, że wygląda niezbyt ładnie, ale ja juz z mchem nie walczę.
Co dalej zrobić z mchem
Witam !!!
Zrobiłem dziś test kwasowości gleby ponieważ pojawiło się na trawniku bardzo dużo mchu. Okazało się, że pH gleby jest 7-8 więc na szczęście nie muszę wapnować(Tylko co może być przyczyną tego że pojawia się mech??) ale teraz pytanie co dalej ?
Może najpierw wykonać wertykulację, wygrabić stara trawę, a następnie rozsypać nawóz przeciw mchu (tylko jaki polecacie???)
Zrobiłem dziś test kwasowości gleby ponieważ pojawiło się na trawniku bardzo dużo mchu. Okazało się, że pH gleby jest 7-8 więc na szczęście nie muszę wapnować(Tylko co może być przyczyną tego że pojawia się mech??) ale teraz pytanie co dalej ?
Może najpierw wykonać wertykulację, wygrabić stara trawę, a następnie rozsypać nawóz przeciw mchu (tylko jaki polecacie???)
-
- 10p - Początkujący
- Posty: 16
- Od: 27 kwie 2016, o 08:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.