No tak....kto jak kto...ale ja musiałam się na róże uczulić skoro mam skłonność do alergii
Nadmiar czegoś sprawia, że albo wyjątkowo się na to uodparniamy, ale mocno uczulamy.
Mąż jest synem pszczelarza. Wraz z siostrą uczulili się na jad pszczeli w wieku około 10 lat, kiedy reszta rodzeństwa się uodporniła. Teść to nawet nie puchnie.
Parę lat temu wzięło męża ma pomelo z biedronki. Jadł je przez miesiąc prawie codziennie no i jednego dnia trach... i koniec...silna alergia. Teraz to już przy nim mandarynki nie można obrać.
Mam też synów alergików uczulonych na różne cuda. Pokarmową alergię udało się częściowo zwalczyć przez bardzo stopniowe podawanie alergenu (malutkie dawki). Może powinnam przestać wąchać róże

Może wystarczy to co jest w powietrzu.
Choć przyznam, że te leki są naprawdę skuteczne...i znowu wącham

No tylko taki John jest zabójczy nawet z lekami.
A tak w ogóle to dziękuję wam
Miłka Variegata do Bologna wciąż mnie kusi....troszkę boję sie tej róży jako plamy w ogrodzie, ale faktycznie kwiat z bliska robi wrażenie.
Moniś ja się poddałam...biorę leki i pierwszy sezon nie mam żabich oczu no i się tak nie męczę. Może warto spróbować?
Alpax miło że zauważyłeś. Ja tak kocham takie połączenie. Powojnik rośnie razem z Constance Spy, no ale ta się obija.
Maju dajesz mi nadzieję. W sumie to ja nie znam starszego człowieka z alergiami. Może coś w tym jest. A pierwsze słońce zawsze witam swędzącą wysypką

Fajnie, że twoja Awekening żyje. Będę ją podglądać u Ciebie i kibicować.
Lousie Odier już ładnie kwitnie. Jutro ją sfotografuję
