
Kwiatków nie zrzucił do tej pory, 4 kwiatki są oklapnięte, a 4 całkiem jędrne i otwarte i wygladaja jak by nic im nie było, nawet 2 pączki się otworzyły.
Ostatni zielony liść odpadł dzisiaj popoludniu, był miekki, przezroczysty i wyciekiwal z niego przezroczysty plyn.
Korzenie się pomarszczyły - wyglądaja jak zasuszone, chociaż 2 dni temu były okrągłę jędrne i jasnozielone.
Z paru miejscach pojawiła się pleśń, zgniły 2 korzonki więc je odciełam.
I teraz pytanie - do doniczki go jeszcze nie wsadziłam z kora, gdyż czekam na kore od kolegi (ma dom i obiecał mi przyniesc, zjezdziłam wszystkie sklepy ogrodnicze i w kazdym jest kora 20 litrowa (tak wielkiej nie będę miala nawet gdzie trzymac - chociaz tania za 6 zł)
Doniczkę już mam, keramzyt tez - czy na dno doniczki wsypac troche keramzytu?
I kiedy podlac rosline? Podlewana była tydzień temu w czwartek, a korzenie obcinałam w poniedziałek.
PS - zapomnialam dodać ze z pędu przy stozku wzrostu zeszla wierzchnia warstwa (nie wiem jak to nazwac - skory, kory?) pęd nie jest miekki jest twardy jednak to cos co okrywa z wierzchu przy dotknieciu zdarlo sie tak jak schodzi skora ze zparzonego pomiodra
