Tak, u mnie także łubin obumiera, dlatego postanowiłam więcej nie kupować sadzonek, tylko siać. Wtedy jest za grosze i trochę mniej żal, gdy po dwóch sezonach zniknie. Tyle że loteria z kolorami.
A co do ośmiorniczek dla wcześniaków, to zdaje się, że ta akcja wciąż trwa, bo parę dni temu o niej słyszałam. Podobno takie maluszki nie plączą rurek w inkubatorze, bo łapią sobie macki ośmiorniczki i jest tak, jakby trzymały beztrosko pępowinę. Jak tylko się nauczę, na pewno taką ośmiorniczkę stworzę. Chcę też wysłać maskotkę na akcje "Bazgroł", oni potem dają je dzieciom w szpitalach i hospicjach. W ogóle im więcej o tym myślę, tym więcej znajduję zacnych zastosowań dla takich miękkich zabawek.
Jak na razie to dzierganie sprawia mi przyjemność i niesamowicie relaksuje. Już zapomniałam, jakie to fajne - a przecież w latach wczesnej młodości robiłam sobie swetry na drutach i to było fantastyczne. Może do tego wrócę? Tylko chyba musiałabym się nauczyć w ogóle nie spać i robić to w nocy.
A tu pelargonia - na dzień dobry, na miłą niedzielę:
