Ja musiałem się dużo napracować żeby raczyły przeżyć zimę. Przede wszystkim torf kwaśny nie mieszany z niczym do dołka, po drugie 5cm kory i igliwia ;) Po trzecie jak się rozrośnie to przesypać piaskiem by się ukorzeniła, a po czwarte - cały czas pilnować by miała co pić. Dobrze przerośnięta w "zaściółkowanym" stanowisku nie wymaga bardzo częstego podlewania, ale w suche lato pół wiadra na roślinę z samego rana to konieczność.
Rozrastają mi się już ładnie (właśnie Pilgrim i Ben Lear) natomiast na owoce będę musiał poczekać, bo do tej pory miałem ledwie 2 z czego jeden jakiś (głu)ptak podziobał, a sam owoc nie chciał nawet porządnie zgnić tylko podziobane było czarne, a reszta czerwone przez 3 tygodnie
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
Drugi owoc sam zjadłem na surowo wykrzywiając się jak po reklamówce cytryn :P Ponoć najsmaczniejsze są jak się zostawi do mrozów i później dopiero pozbiera... mam nadzieję, że w tym roku będę mógł to zweryfikować.