WItam wszystkich serdecznie.
Dawno nie aktualizowałam wątku, ale czasu na wszystko brakuje. Do istniejących już obowiązków doszło robienie przetworów i zapasów na zimę. Co tylko skończyłam przetwarzać truskawki a już mam wysyp ogórków, cukinii, za moment dojdą porzeczki, brzoskwinie,wiśnie, potem maliny ... końca nie widać, ale za to potem śpiżarnia pełna zdrowych pysznosci
Róże już praktycznie przekwitły. Jeszcze jakieś ostatnie bure niedobitki istnieją. Trzeba by teraz przejść się z sekatorem i pościnać, ale czasu mi już na to brakuje.
Mam jeszcze dwa miejsca w ogrodzie do odchwaszczenia. Zarosły okropnie i chyba z maczetą tam wejdę, bo innego wyjścia nie widzę.
Sporo kwiatów też już przekwitło i czeka na pościnanie.
Na szczęście udało mi się wysiać rośliny dwuletnie: goździki, naparstnice i dzwonki. Szybciutko powschodziły, bo wilgoci mają pod dostatkiem.
Warzywka pięknie rosną, ale z chwastami jest istny koszmar. Poza tym istna plaga komarów. Nie da się posiedzieć na tarasie czy porobić popołudniami w ogrodzie, bo gryzą na potęgę.
Zdjęć troszkę mam w zanadrzu i nawet trochę róż udało się uwiecznić. Muszę je jeszcze zgrać, zmniejszyć i opisać a to zajmuje mi ze 2 godziny przy 150 zdjęciach
Może po połuudniu lub wieczorem coś a tymczasem odpowiem na posty.
Na początek chipsy z szałwii, bo kilka osób pytało.
Mieszamy mąki pszenną i kukurydzianą w równych proporcjach, dodajemy sól i wodę gazowaną - taką ilość, aby ciasto było konsystencji jak na naleśniki.
Maczamy w tym listki i na gorący olej.
I teraz tak: jak smażymy dłużej, aż będą twardsze i bardziej chrupkie, to zanika ten aromat szałwii.
Jeżeli krócej smażymy tak żeby były jeszcze miękkie, to czuć fajny smak szałwiowy. Mi osobiście bardziej odpowiada ta druga
Iwonko, przepis na chipsy podałam. Fajna z nich przekąska. Fajnie pasują do zimnego piwa, jak ktoś lubi
Sezon różany niezauważenie minął. Było może ze cztery dni bez deszczu i ze słonkiem i wtedy momentalnie piękniały. Niestety już wszystko przekwitło a racze spleśniało na krzakach.
W prognozie natomiast wielkiej poprawy nie widać. Do ciągłych opadów i zachmurzenia doszły zimne noce. Bo żeby w lipcu było poniżej 10 stopni, to nie pamiętam
Basiu ziółek raczej nie mieszam, potem komponuję pod konkretną potrawę i rozcieram w moździerzu.
Jedynie zrobiłam sobie mieszankę ziół prowansalskich. Przepis wzięłam z internetu i jakoś nie bardzo mi odpowiada.
Muszę kończyć. Po południu postaram się odpowiedzieć na resztę postów i wstawić zdjęcia