Lucynko, jeśli o mnie chodzi, to ja burze uwielbiam. Jeśli tylko mogę, to stoję z nosem przyklejonym do szyby i delektuję się grzmotami i błyskawicami. Może niekoniecznie chciałabym w tym czasie przebywać na zewnątrz, bo to jednak niebezpieczne, ale zza szyby jest to niezwykle efektowne zjawisko. Oj pchały się, pchały, tylko czemu nocą

Mamy na to swoje powiedzenie, ale przemilczę....
Na jakiś czas wody mi wystarczy, wczoraj znowu była burza i padało przez kilka godzin
Kochana, na szczęście jeszcze nie jestem chora, to tylko dzwonek alarmowy. Dieta nie jest taka zła, co prawda w tej chwili wielu rzeczy jeść nie mogę, ale mimo wszystko nie jest to dieta cukrzycowa. Na takiej mogę być, nawet jeśli będę musiała, zawsze. Za jakiś czas będę mogła jeść więcej warzyw i owoców, ale na razie ściśle wyliczone porcje. Do tej pory zawsze jak starałam się trzymać jakąś dietę, to miewałam liczne pokusy i dlatego pewnie efekty nie były takie jak bym chciała. Tym razem nic mnie kusi, nie wolno, to nie wolno. Kupiłam sobie specjalne batoniki, zdecydowanie lepsze niż te, niby dla cukrzyków i w pełni zaspokajają moje rzadkie smaki na coś słodkiego. Zrobiłam nawet sobie lody i mogę je zjadać ze smakiem. Nie jest źle, a nawet lepiej niż mogłabym przypuszczać. Tylko wkurza mnie łykanie tabletek, ale mam nadzieję, że to tylko tymczasowy przymus i po kolejnych badaniach nie będę musiała o nich pamiętać.
Już teraz do końca czerwca mam bardzo fajny graficzek. Dwa dyżurki i trzy dni wolnego, dwa dyżurki i znowu trzy dni. Chyba tylko w ostatnim tygodniu mam jakieś zagęszczenie, ale po serii trzech dni wolnego nie będzie to takie straszne.
Żebyś wiedziała ile ja się nasterczałam nad modraszkami, żeby w końcu jakieś sensowne zdjęcie im zrobić. W końcu stanęłam w zupełnym bezruchu i dopiero wtedy poczuły się na tyle pewnie, że pozwoliły sobie na niejedną chwilę zapomnienia
Z mamą mam kłopot, u lekarza co prawda była, ale co z tego wyniknie, to wielka niewiadoma.
Martuś, dzieci mają swoje prawa, nie można spuścić ich z oka, to jak przy takim szkrabie jeszcze zająć się ogrodem? Nie masz co sobie wyrzucać. U mnie brak maluszków, a działka też nie ogarnięta, to dopiero powinnam się wstydzić
Złotnica w tym roku wyjątkowo kwitnie, nigdy aż tylu kwiatów nie miała. Zrobiła się ogromna, dobrobyt aż jej bokami wychodzi. Martagony też jak rzadko kiedy będą zachwycać kwiatami. Muszę jednak przyznać, że siedzą w jednym miejscu już od lat i z dwóch cebulek z każdego gatunku zrobiło się ich ponad dwadzieścia. Przy najbliższej okazji z ciekawości aż je policzę, sama jestem ciekawa ile ich jest. Tylko dwa najmłodsze jeszcze się nie rozmnożyły, ale kwitnąć też będą.
Rutewka, to orlikolistna Perfume Star. Muszę się poprawić i więcej zdjęć podpisywać. Nie wszystko pamiętam i czasami nie chce mi się szukać
Cukrzyca, to straszna choroba, a u dziecka wręcz niewyobrażalna. Wnuczka jest teraz w wieku buntu, do tej pory przyjmowała wszystko za oczywiste, a teraz dostrzega, że jej rówieśnicy odżywiają się zupełnie inaczej i nie ma co się dziwić, że też by tak chciała. Mogę tylko współczuć Wam obu. Na szczęście nie jestem chora i zrobię wszystko, żeby tak zostało. W tej sytuacji żadna dieta nie jest mi straszna.
Wykę już nazbierałam, to miłe, że o mnie pomyślałaś

Wszystkie mają podobne właściwości, ja akurat zbierałam płotową. Już moje torebki pomału się zapełniają, a to dopiero początek czerwca....
Soniu no, ja to na pewno jestem zboczona. Nie tylko przez działkę, mam na sumieniu jeszcze inne zboczenia
Z pomidorami muszę się z Tobą zgodzić. W tym roku i tak wysiałam je już później, ale jak widać niewystarczająco. Najbardziej się wyciągnęły w trakcie naszego pobytu w Krakowie. Lepiej by miały na balkonie, ale obawiałam się przymrozków i wylądowały w mieszkaniu. Jak jeszcze mieszkał z nami syn, to zostawiałam pod jego opieką, teraz nie miał się kto nimi zająć.
Jak się dobrze rozejrzeć, to dopiero widać jaki zasięg ma ta choroba

Dlatego zupełnie świadomie podjęłam wyzwanie i mam nadzieję, że to ja będę górą. Nawet słodkości można ogarnąć, w necie można znaleźć sporo przepisów. Znalazłam bardzo fajny przepis na ciasto z awokado bez mąki. Takiej zwykłej, bo będzie mąka migdałowa i kokosowa
Jadziu, przyznam Ci się, że przeszło mi to przez myśl. Jednak lepiej, że wiem, mogę się wystrzec choroby już teraz podejmując walkę. Tym bardziej, że przynajmniej na razie nie jest to dla mnie jakoś szczególnie uciążliwe, ale co ja mogę powiedzieć skoro na diecie jestem od miesiąca? Mam nadzieję, że ustrzegę się choroby i za jakiś czas będę mogła stosować mniej restrykcyjną dietę. Badani 40+ można realizować tylko do końca czerwca, ale tych badań nie ma jakoś szczególnie dużo. Zresztą za poziom insuliny musiałam sama zapłacić, takie szczegółowe badania nie łapią się na listę.
Rutewki u mnie w takim samym punkcie, jak i Twoje, Delavaya zawsze jest dużo później, dopiero niedawno pokazała listki, gdzie jej jeszcze do kwitnienia
Moje różyczki dopiero budują pąki, chyba Bajazzo pierwsza wystrzeli, bo ma je największe
Dorotko, o kruszczycy napisałam Ci wcześniej, a rutewka to Perfume Star. Wbrew pozorom nie jest wcale taka wysoka, nie wiem nawet czy ma z metr?
Orliki w tym roku marnie kwitły, tylko Black Barlow stanął na wysokości zadania. Inne albo nie kwitły wcale, albo byle jak, coś im w tym roku nie podpasowało
W sobotę trafiłam na działkę zupełnie przypadkiem. Zdarza Wam się tak? Ni z tego i owego, bach- pokonujecie 10 kilometrów i jesteście
W zasadzie to pojechałam do nowo otwartego sklepu ze starociami. Nie desa, po prostu starocie. Człowiek odkupuje od ludzi stare rzeczy, doprowadza je do stanu używalności i sprzedaje. Nie chciałabym źle prorokować, ale miejsce nieszczególne, ławka przed lokalem przypięta łańcuchem do słupa, taka to dzielnica. Niby cała dzielnica pomału wychodzi ze złej sławy, ale są takie miejsca gdzie jeszcze długo będzie tak, jak 50 lat temu. W każdym razie pojechałam, nawet kupiłam glinianą formę do babki drożdżowej, chociaż nie mam pewności czy jeszcze kiedykolwiek taką babę upiekę. Miałam taką, ale jakiś czas temu mi się potłukła

Miałam do niej sentyment i chciałam mieć ją znowu. Nie nową, tylko taką z duszą. I ta taka jest. Ponieważ byłam w połowie drogi, to myknęłam szybciutko drugą połowę i byłam na działce. Na chwilę,na złapanie oddechu. Tego dnia szłam na noc do pracy, to nie mogłam sobie pozwolić na pracę. Wypieliłam tylko epimedium Andre Chalier, bo skandalicznie zarosło i szkoda mi się go zrobiło, bo urodziwy nad podziw. Ciekawe czy on zawsze tak późno będzie kwitł? Po pozostałych zostało już tylko wspomnienie, a ten kwitnie

Śliczny jest bardzo.
Ponieważ w nocy z soboty na niedzielę żaden noworodek nie chciał się pojawić na świecie, czyli była noc jak milion dolarów, to oczywiście pojechałam na działkę. Musiałam to wykorzystać, bo taka noc nieczęsto się zdarza. No i dałam po robocie jak jakaś wariatka. Noc doskonała, ale warunki do odpoczynku już nie bardzo, ale kto by na to patrzył jak się ma dopiero ponad 50 lat

Na szczęście Filip przyjechał skosić trawniki, to trochę z nim posiedziałam, inaczej do domu wróciłabym na czterech. Wracałam dopiero po siedemnastej i niewiele mi do tego stanu brakowało. Cały dzień czułam się świetnie, a po powrocie do domu, jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Jeszcze tylko zjadłam kolacje i o dziewiątej już spałam.
Na działce jest już coraz ładniej, ale jednak mam wrażenie, że jakoś bardziej pusto niż zazwyczaj o tej porze. Muszę przejrzeć stare zdjęcia, zobaczyć co rosło, a czego teraz nie ma. Być może to tylko chwilowe wrażenie, w końcu większość roślin jeszcze nie kwitnie, ale coraz więcej ma taki zamiar
Kocimiętki rzeczywiście nie ma. Dlaczego skoro zima była łagodna rośliny przetrwały ją byle jak albo wcale? Chyba jednak łagodna zima, to wcale nie jest dobre dla naszych ogrodów, a może i dla nas samych? Śniegu nie było, deszczu też nie, ziemia nie miała skąd czerpać zasobów, a rośliny bez wody umierają. Nawet wtedy, kiedy pozornie powinny spać. Na pewno będę musiała kupić sobie jeżówki, ale to najwcześniej jesienią, a może i dopiero wiosną. Muszę się zorientować jaki jeszcze mam, a jaki zginęły
Dzisiaj znowu byłam po nocy, a ponieważ miało padać, to działkę sobie odpuściłam. No, ale przecież nie mogłam siedzieć bezczynnie, to machnęłam sobie mydełko. Takie na poprawę nastroju
A żeby dzień nie był zmarnowany, to jeszcze musiałam pojechać na przejażdżkę.
Zupełnie nie były skrępowane moją obecnością
