Cześć wszystkim
Przeleciałem cały wątek od deski do deski więc podedukowałem się w temacie szeflery którą dostałem jakieś 4 lata temu ale przez ten czas jakoś nie zgłębiałem tematu tej pięknej rośliny. Stała, była podlewana, dorobiła się tyczki, traciła liście, miała dosypywaną ziemię, była obkręcana różnymi stronami w stronę okna i zażywała "deszczu" w kabinie prysznicowej aby nie zbierał się na niej kurz. Tak w skrócie wygląda jej historia po tym jak ją odziedziczyłem.
Po powyższej lekturze doszedłem do wniosku, że mojej roślince trzeba zrobić radykalne cięcie aby przekonać ją do wypuszczenia nowych pędów by ją zagęścić. A jeśli się nie mylę, wychodzi na to, że teraz jest najlepsza pora roku na takie operacje. I tutaj mam dylemat - gdzie ciąć...?

Na poniższym zdjęciu zaznaczyłem dwie opcje poniżej lub powyżej miejsca gdzie kiedyś były gałązki liści - czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla wzrostu rośliny? Czy wpływa to jakkolwiek na jej chęć do puszczania bocznych pędów czy nie ma to żadnego znaczenia? I które miejsce będzie dla niej lepsze 1 czy 2? Warto zaznaczyć, że oba odcinki mają 9-10 cm długości.
W związku przycięciem czy mogę ją jednocześnie przesadzić do nowej doniczki czy lepiej pozostawić ją w obecnej i nie narażać jej na dodatkowy stres? I jeszcze kwestia techniczna a'propo doniczki na przyszłość.... lepiej by była to taka z dziurkami w dnie i z podstawką gdzie nadmiar wilgoci może mieć ujście czy taka bez "odpływu" jest dla roślinki równie dobra. Niestety nie wiem czy na dnie jest ułożona warstwa drenażu bo nigdy tam nie zaglądałem i jaki byłby ewentualnie dla szeflery najodpowiedniejszy na przyszłość?
Mam nadzieję, że pomożecie takiemu początkującemu ogrodnikowi jak ja rozwiać te wątpliwości
