Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Bardzo duża rabatka się szykuje. Zdjęcia bardzo ładne, taki krajobraz również w moim terenie występuję, ale mogę się napatrzeć też i na Twoich zdjęciach. Super.
Pozdrawiam, Robert.
-
- 1000p
- Posty: 1024
- Od: 1 lut 2009, o 16:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Przeczytałam całość jednym tchem, czy mam coś dodać?
Pozdrawiam Anula
pod naszym niebem
pod naszym niebem
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Moje BMW, czyli Bardzo Mały Wóz, nie ma takich kółek , niestety, bo czasem w śniegu takie by sie bardzo przydały. Ale z zakupami niewygodnie byloby wsiadać po drabince, no i psiaki moje po drabinie nie uczone chodzić
Tak, z autem sie udało, pojechalo do doktora na lawecie, bo dżwięki wskazywały, że może byc cos nie tak z wałem napedowym (druga opinia Małża, pierwsza to była pompa wodna, wymienił ja, ale to nic nie zmienilo, łomot był nadal), a tu na szczęście moje i mojej kieszeni, okazało się, że to tylko alternator (ha! ja nawet wiem, co to jest alternator ) i naprawa była szybka i stosunkowo tania, tzn. tania w porównaniu z wymiana wału np.
No, w każdym razie auto na chodzie. Chociaż... wyniki badań nie wszystkie ma idealne, trzeba będzie jeszcze wyleczyć tarczę sprzęgłową (tu Was powalę, też wiem co to jest ta tarcza, co oczywiście nie znaczy, że umiałabym pokazać, w którym jest miejscu ), ale nie jest to pilne, jeździc mozna.
Małż mój nie płonie namiętnością do oglądania ogrodów Jeśli już gdzieś w trzeciej alejce mam usłyszeć pytanie: Długo jeszcze? to jednak wolę jechać sama
Swoją drogą, pozostaje dla mnie tajemnicą, jak można nie tylko nie zachwycać się kwitnącymi roślinami, ale nawet nie rejestrować mózgiem, że w ogóle są w zasięgu wzroku? Odkąd mieszkamy na wsi, Małż zauważył kwiaty trzy razy, za każdym razem wbijając mnie w zdumienie Kiedyś stojąc z kawą przed wejściem do domu spojrzał na parapet okienka z korytarza i zaskoczony mówi: "Jakie dziwne kwiatki!". Przyjrzałam mu sie uważnie, bo byłam prawie pewna, że źle usłyszałam, powiedziałam powoli:
- To fuksja - i wstrzymałam oddech w napięciu, czy teraz nastapi jakieś pytanie, komentarz... Nic takiego nie nastapiło
Innym razem przyszedł do domu z dworu i mówi:
- Widziałaś? Tam przy podjeździe, na tej małej skarpie pod drzewem są takie niebieskie kwiatki!
Był jakoś dziwnie poruszony tym faktem, jak na jego zainteresowanie roślinami, to była niemal fascynacja.
Pytam:
- Które?
Zaprowadził mnie i pokazuje.
Mówię:
- To przylaszczka.
On:
- Przyyy... co?
Ja:
- Taaaki kwiatuszek...
- A skąd on tu sie wziął?? -
- A jak myślisz??
- Ale co, że ptaki przyniosły?
- Taaa...
- Nie?
- Nie.
- To co?
- Ludzie.
- Ludzie? Co ty mówisz, jacy ludzie?
- Nie ptaki, tylko ludzie.
- Kto?
- Ja.
- Żartujesz!
- Wyobraż sobie, że nie.
No ja nie wiem, co on myślał, gdy ja wczesniej godzinami ryłam w tym ogrodzie? Że co tam robię? Zakupy?
Trzeci raz. Któregoś dnia w maju siedząc na ławce pod kasztanowcem podniósł glowę i mówi:
- Kasztan kwitnie.
Miał przy tym takie metafizyczne spojrzenie, że nie odezwałam się.
Po chwili dalej patrząc w górę mówi:
- Kasztan kwitnie...
A ja nic.
Tak, macie rację, też czasem się zastanawiam dlaczego ja nie spotkałam w młodości ...Montyego Dona na przykład...
Tak, z autem sie udało, pojechalo do doktora na lawecie, bo dżwięki wskazywały, że może byc cos nie tak z wałem napedowym (druga opinia Małża, pierwsza to była pompa wodna, wymienił ja, ale to nic nie zmienilo, łomot był nadal), a tu na szczęście moje i mojej kieszeni, okazało się, że to tylko alternator (ha! ja nawet wiem, co to jest alternator ) i naprawa była szybka i stosunkowo tania, tzn. tania w porównaniu z wymiana wału np.
No, w każdym razie auto na chodzie. Chociaż... wyniki badań nie wszystkie ma idealne, trzeba będzie jeszcze wyleczyć tarczę sprzęgłową (tu Was powalę, też wiem co to jest ta tarcza, co oczywiście nie znaczy, że umiałabym pokazać, w którym jest miejscu ), ale nie jest to pilne, jeździc mozna.
Małż mój nie płonie namiętnością do oglądania ogrodów Jeśli już gdzieś w trzeciej alejce mam usłyszeć pytanie: Długo jeszcze? to jednak wolę jechać sama
Swoją drogą, pozostaje dla mnie tajemnicą, jak można nie tylko nie zachwycać się kwitnącymi roślinami, ale nawet nie rejestrować mózgiem, że w ogóle są w zasięgu wzroku? Odkąd mieszkamy na wsi, Małż zauważył kwiaty trzy razy, za każdym razem wbijając mnie w zdumienie Kiedyś stojąc z kawą przed wejściem do domu spojrzał na parapet okienka z korytarza i zaskoczony mówi: "Jakie dziwne kwiatki!". Przyjrzałam mu sie uważnie, bo byłam prawie pewna, że źle usłyszałam, powiedziałam powoli:
- To fuksja - i wstrzymałam oddech w napięciu, czy teraz nastapi jakieś pytanie, komentarz... Nic takiego nie nastapiło
Innym razem przyszedł do domu z dworu i mówi:
- Widziałaś? Tam przy podjeździe, na tej małej skarpie pod drzewem są takie niebieskie kwiatki!
Był jakoś dziwnie poruszony tym faktem, jak na jego zainteresowanie roślinami, to była niemal fascynacja.
Pytam:
- Które?
Zaprowadził mnie i pokazuje.
Mówię:
- To przylaszczka.
On:
- Przyyy... co?
Ja:
- Taaaki kwiatuszek...
- A skąd on tu sie wziął?? -
- A jak myślisz??
- Ale co, że ptaki przyniosły?
- Taaa...
- Nie?
- Nie.
- To co?
- Ludzie.
- Ludzie? Co ty mówisz, jacy ludzie?
- Nie ptaki, tylko ludzie.
- Kto?
- Ja.
- Żartujesz!
- Wyobraż sobie, że nie.
No ja nie wiem, co on myślał, gdy ja wczesniej godzinami ryłam w tym ogrodzie? Że co tam robię? Zakupy?
Trzeci raz. Któregoś dnia w maju siedząc na ławce pod kasztanowcem podniósł glowę i mówi:
- Kasztan kwitnie.
Miał przy tym takie metafizyczne spojrzenie, że nie odezwałam się.
Po chwili dalej patrząc w górę mówi:
- Kasztan kwitnie...
A ja nic.
Tak, macie rację, też czasem się zastanawiam dlaczego ja nie spotkałam w młodości ...Montyego Dona na przykład...
Bea
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7113
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Bea, ja mam takich dwóch miłośników w domu. Mój syn i mój M. To dopiero z nimi jest wesoło. Nie dalej jak wczoraj M skosił mi forsycję, była nieduża, obłożyłam kamieniami. żeby było widać " ja tu rosnę". Ale on wjechał na kamienie, uszkodził coś tam w kosiarce, skosił mi forsycję , wyhodowaną własnoręcznie przeze mnie.
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Podziwiam Cie, z dwoma bym oszalała Mój jeden wykosił juz pół szkólki roślin ozdobnych, które wsadziłam Jakby mi tak dwóch kosilo, to nic by nie roslo
Musze przyznać, że Małz mój juz sie troche nauczył (trochę!) uważać, ale tez krzaki mam juz duże. Natomiast to, co małe, świeżo sadzone jest śmiertelnie zagrożone, gdy tylko Małż podchodzi do kosiarki
Myśle, że kto na to patrzy, ma ubaw niezły - gdy tylko Małż zabiera sie do koszenia, ja rzucam wszystko, łapie jakies patyki i kurcgalopkiem pędze najszybciej jak mogę, żeby te patyki powbijac wokól posadzonych roślin. To jest wyścig z kosiarką, a łatwo nie mam, bo bieganie jeszcze jakis czas mi wychodzic zbytnio nie bedzie A juz fatalnie, gdy Małz wsiada na traktorek To dopiero dostaje przyspieszenia! Wyobraźcie sobie, jak kuśtykam z patykami ogladając się, czy traktorek mnie dogania A Małż krzyczy: "Kochanie, nie biegaj, masz przecież ostroznie dawkować wysiłek!" No, jasne! oszczędzę serce, a za chwile mnie szlag trafi, jak mi zrówna z ziemią tydzień roboty i bagażnik roślin!
Musze przyznać, że Małz mój juz sie troche nauczył (trochę!) uważać, ale tez krzaki mam juz duże. Natomiast to, co małe, świeżo sadzone jest śmiertelnie zagrożone, gdy tylko Małż podchodzi do kosiarki
Myśle, że kto na to patrzy, ma ubaw niezły - gdy tylko Małż zabiera sie do koszenia, ja rzucam wszystko, łapie jakies patyki i kurcgalopkiem pędze najszybciej jak mogę, żeby te patyki powbijac wokól posadzonych roślin. To jest wyścig z kosiarką, a łatwo nie mam, bo bieganie jeszcze jakis czas mi wychodzic zbytnio nie bedzie A juz fatalnie, gdy Małz wsiada na traktorek To dopiero dostaje przyspieszenia! Wyobraźcie sobie, jak kuśtykam z patykami ogladając się, czy traktorek mnie dogania A Małż krzyczy: "Kochanie, nie biegaj, masz przecież ostroznie dawkować wysiłek!" No, jasne! oszczędzę serce, a za chwile mnie szlag trafi, jak mi zrówna z ziemią tydzień roboty i bagażnik roślin!
Bea
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
To jak tak narzekacie to ja wam mogę mojego tatę podesłać on bardzo lubi roślinki jak dla mnie za bardzo Sadzi mi tam gdzie nie planowałam ba nawet się ze mną kłoci że tą roślinkę to powinnam wsadzić tu albo tam tak jak się jemu podoba. A jak coś sadze nie po jego myśli to mi nie pomoże, chociaż wcześniej obiecywał że będzie pomagał. Dlatego przeważnie sadzę coś jak śpi albo jest w pracy.
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Rozumiem, że twój tato sypia w dzień (po pracy) bo jakbys tak po nocy miała sadzić z latarką czołówką na głowie...
A teraz specjalnie dla Marysi- Maski.
Tak wyglądają posadzone derenie, które mi przysłała (m.in.) Posadziłam je w formie kępy przed brzozami, jak planowałam, wyobrażam sobie, że będą fajnie wyglądać w okresie bezlistnym, kiedy dobrze widać czerwone pędy, na tle białych brzóz... Chodzę tamtędy codziennie na spacer z psami, więc będzie cos dla oka nawet np. w listopadzie. Moja sąsiadka tez tamtędy chodzi z psem, więc nawet widownia poza mną będzie mogła podziwiać
Tu niezwłocznie donoszę, że zdjęcia roślin od innych darczynców (Janusza alphaxa, Marzenki sosenki, Iwonki zielonejjagody, Pati...) oczywiście też będą, tylko albo rośliny jeszcze nie wyszły z ziemi, jak np. dalie, albo cos mi nie wyszło, a to zaczelo padac, a to nie udalo mi sie sciągnąc akurat najlepszego zdjęcia, a to zwyczajnie, jak to ja, zapomniałam zrobić zdjęcia...
Kopać dołki, kopać dołki, kopać dużo dołków...
A gdy u mnie sie kopie dołlki, to nierzadko trafia sie na to np.:
Taki to byl poprzedni gospodarz tego terenu, gdy stare ogrodzenie pastwiska się przewrócilo, nawet go nie sprzątnął, tylko tak zostawił druty kolczaste w trawie
Ja ryję dołki, a psiaki ganiają
A teraaaz! Uwaga!
Samiczka kosa wysiaduje jajka w gnieździe
Super zdjęcie, prawda? Gniazdko uwiły opodal dróżki obok mojej działki , na buku, sąsiadka zauważyła, a ja później (ostrożnie!) cyknęłam fotę
A teraz specjalnie dla Marysi- Maski.
Tak wyglądają posadzone derenie, które mi przysłała (m.in.) Posadziłam je w formie kępy przed brzozami, jak planowałam, wyobrażam sobie, że będą fajnie wyglądać w okresie bezlistnym, kiedy dobrze widać czerwone pędy, na tle białych brzóz... Chodzę tamtędy codziennie na spacer z psami, więc będzie cos dla oka nawet np. w listopadzie. Moja sąsiadka tez tamtędy chodzi z psem, więc nawet widownia poza mną będzie mogła podziwiać
Tu niezwłocznie donoszę, że zdjęcia roślin od innych darczynców (Janusza alphaxa, Marzenki sosenki, Iwonki zielonejjagody, Pati...) oczywiście też będą, tylko albo rośliny jeszcze nie wyszły z ziemi, jak np. dalie, albo cos mi nie wyszło, a to zaczelo padac, a to nie udalo mi sie sciągnąc akurat najlepszego zdjęcia, a to zwyczajnie, jak to ja, zapomniałam zrobić zdjęcia...
Kopać dołki, kopać dołki, kopać dużo dołków...
A gdy u mnie sie kopie dołlki, to nierzadko trafia sie na to np.:
Taki to byl poprzedni gospodarz tego terenu, gdy stare ogrodzenie pastwiska się przewrócilo, nawet go nie sprzątnął, tylko tak zostawił druty kolczaste w trawie
Ja ryję dołki, a psiaki ganiają
A teraaaz! Uwaga!
Samiczka kosa wysiaduje jajka w gnieździe
Super zdjęcie, prawda? Gniazdko uwiły opodal dróżki obok mojej działki , na buku, sąsiadka zauważyła, a ja później (ostrożnie!) cyknęłam fotę
Bea
-
- 500p
- Posty: 605
- Od: 20 sty 2009, o 10:32
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa i nie tylko 6a/6b
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Po raz kolejny zachwycam się Twoją okolicą i ogrodem.
Różanecznik śliczny - taki landrynkowy.
Różanecznik śliczny - taki landrynkowy.
Pozdrawiam , Joanna
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7113
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Bea, a nie możesz nauczyć piesków kopać dołki?? We trójkę jakby się zabrały do roboty, o ho ho dołków byś miała
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Malgosiu, z psami to jest tak, że albo lubią kopanie albo nie. Tami i Lars akurat nie za bardzo lubią (ten trzeci, najmniejszy nie jest mój, jest tylko "na przechowaniu", bo jego pani poleciała do córki, w przyszłym tygodniu już wraca i mały wróci do swojego domu). No, może szkoda, że mi dołków nie pokopią, ale z drugiej strony dobrze, bo mi na rabatach nie ryją
Sasiadka miała jamniczka szorstkowlosego, który, jak to jamnik-norowiec, uwielbiał kopać, jemu wystarczylo pokazac palcem miejsce i podpuścić go hastem "szukaj nornika!" i rył z dziką radością dokładnie w tym miejscu
My mieliśmy wcześniej sunię, która nie kopała tam, gdzie zabroniłam, ale znalazła sobie miejsce, gdzie pozwoliłam jej kopać do woli, pracowala tam w wolnych chwilach konsekwentnie i wyryła taki wąwóz, że potem posadziłam tam trzy powojniki bez pogłębiania i poszerzania Dół miał ponad 60cm głębokości i metr szerokości Wypełniliśmy kompostem ten krater, posadziliśmy clematisy i do tej pory nazywamy z Małżem to miejsce "powojniki imienia Fifi"
Sasiadka miała jamniczka szorstkowlosego, który, jak to jamnik-norowiec, uwielbiał kopać, jemu wystarczylo pokazac palcem miejsce i podpuścić go hastem "szukaj nornika!" i rył z dziką radością dokładnie w tym miejscu
My mieliśmy wcześniej sunię, która nie kopała tam, gdzie zabroniłam, ale znalazła sobie miejsce, gdzie pozwoliłam jej kopać do woli, pracowala tam w wolnych chwilach konsekwentnie i wyryła taki wąwóz, że potem posadziłam tam trzy powojniki bez pogłębiania i poszerzania Dół miał ponad 60cm głębokości i metr szerokości Wypełniliśmy kompostem ten krater, posadziliśmy clematisy i do tej pory nazywamy z Małżem to miejsce "powojniki imienia Fifi"
Bea
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7113
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
Masz rację, bo moje psy nie kopią. Pepsi zakopuje czasami w różnych miejscach swoje kości, a Mika rozkopuje jedynie dołki krecie. Ale miałam psa Amiego, który na hasło " kop" zanurzał natychmiast pazurki w ziemii i kopał tak długo, aż ....skończył
Re: Orka na ugorze, czyli Syringa chce mieć ogród cz.2
A teraz obrazki dla szostani.
Tak, bo pytałaś o Twój skalniak, który tworzysz. Pomyślałam, że podeślę Ci takie tam różne fotki z netu, które mam w swoich zasobach, no, a nie chciałam pchać się ze zdjęciami w Twoim wątku ogrodowym. Może coś, choćby jakis jeden element, spodoba Ci sie i zaczerpniesz sobie jakiś pomysł...
Tak, bo pytałaś o Twój skalniak, który tworzysz. Pomyślałam, że podeślę Ci takie tam różne fotki z netu, które mam w swoich zasobach, no, a nie chciałam pchać się ze zdjęciami w Twoim wątku ogrodowym. Może coś, choćby jakis jeden element, spodoba Ci sie i zaczerpniesz sobie jakiś pomysł...
Bea