Pierwsze koty za płoty VI
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Jadziu, Bieszczady dopiero za miesiąc. Jak na razie uskuteczniamy tylko treningi, może dzięki temu będzie mi trochę łatwiej wdrapać się na górę Tak, na bieszczadzką przyrodę już nie mogę się doczekać Ciekawa jestem co sierpniu będzie tam kwitło na łąkach, bo w tej chwili są same cuda
Żmijowca rosną wszędzie ogromne ilości, ale ta kępa była imponująca, nie mogłam przejechać koło niej obojętnie Czas na razie dzielę pomiędzy pracę, a wyjazdy na działkę, chociaż tych ostatnich jest dużo mniej niż bym chciała ale co zrobić. Tak zawsze u mnie w pracy wygląda czas wakacyjny. Każdy chce iść chociaż na dwa tygodnie na urlop, wtedy pozostali muszą pracować więcej. Inaczej się nie da
Lucynko, do wyjazdu jeszcze cały miesiąc. Akurat będzie czas, żeby chociaż odrobinę poprawić kondycję, ale czy to coś pomoże? Ze mnie żaden taternik, to w wyższe góry nawet się nie wybieram, a i te wzgórki jak je nazwałaś, to dla mnie nie lada wyzwanie Wszystko okaże się w praniu
Takimi widokami urozmaicam sobie czas kiedy nie mam możliwości wyjazdu na działkę. Z jednej strony pola, z drugiej tak samo. Wydawałoby się, że jest sielsko i anielsko, a tymczasem miasto czai się tuż za rogiem, ale jeszcze go nie widać Wolałabym jednak, żebyś nie reagowała na moje zdjęcia palpitacjami , bo będę miała Cię na sumieniu, a wtedy jak żyć ?
Bogusiu i do lasu czasami zajadę, chociaż to takie lasy wzdłuż drogi, gdzieś głębiej sama się nie zapuszczam Zwierzęta są nieodłącznym elementem przyrody, ale one nas słyszą i za bardzo nie pchają się na widok. Czasami przemknie gdzieś sarna i to tyle. A dzików widuję więcej w mieście niż w ich naturalnym środowisku, chociaż ostatnio jest ich jakby mniej.
Do takich prawdziwych pól ode mnie trochę za daleko, te tutaj to taka namiastka, ale rzeczywiście urokliwa
Sobotę i niedzielę i spędziłam na działce. Upał był niemiłosierny, ale w sobotę musiałam jednak wziąć się do roboty. Na działce bywam raz w tygodniu, albo i rzadziej i dlatego upał nie upał, robota czekać nie może. Przyjechałam na szczęście dość wcześnie, to jeszcze nie było tak gorąco, chociaż szybko to się zmieniło. Postawiłam sobie parasol i cieniu pracowałam do dwunastej, a potem padłam na leżaczek na zasłużony odpoczynek. I jak już padłam, to żadna siła nie mogła mnie zmusić do wstania. Smętnie spoglądałam na spragnione wody rośliny i w mojej głowie zaczął kiełkować plan No bo w końcu, czy ktoś mnie z tej działki wygania? Czy ja mam małe dzieci, że muszę wrócić do domu na czas? Otóż oznajmiam, że nie mam Dlatego też postanowiłam, że na razie sobie spokojnie posiedzę, a dopiero późnym popołudniem wezmę się dalej za pracę. Nie miałam wielkich planów, bo musiałam jeszcze tylko posadzić zakupioną rano sałatę i podlać całą działeczkę. Ze swoich zamierzeń zwierzyłam się eMowi, a ten, ku mojemu zdziwieniu zaproponował, żebym sobie spokojnie podlewała do której mi się tam chce, a on wieczorkiem po mnie przyjedzie. No i powiedzcie same, nie skorzystałybyście z takiej propozycji? Ja w każdym razie skorzystałam
Koniec końców w domu byłam dopiero po dwudziestej pierwszej, a jeszcze musiałam przygotować mięso na grilla na dzień następny, bo tu nie koniec niespodzianek. Otóż eM zaproponował, sam przez nikogo nie przymuszany, żebyśmy w niedzielę zrobili sobie grilla. Wyobrażacie to sobie? Mój eM, który nie znosi ani grilla ani tym bardziej działki, proponuje takie rzeczy ? Oczywiście skwapliwie z tego skorzystałam. A tego mięsa było tyle, co kot napłakał, bo ile możemy zjeść we dwoje? O synu nawet nie pomyślałam, bo odkąd wpadł w łapy wegetarianizmu, to jeszcze nie nauczyłam się co mu ugotować takiego coby chciał zjeść. Muszę jednak poczytać jakieś przepisy wege na przyszłość, bo na pewno nam się to przyda.
Rano zrobiłam jeszcze tylko tzatziki, bo nie wyobrażam sobie grilla bez tego przysmaku i kilka pieczarek i byłam po robocie. Co nie zmienia faktu, że na koniec dnia padłam do łóżka jak kawka prosto w objęcia Morfeusza
Całą sobotę wokół odbywały się imprezy, na dodatek bardzo głośne i naprawdę miałam nadzieję, że chociaż w niedzielę odpocznę sobie od tego hałasu. Nie przewidziałam tylko , że imprezowicze nie rozejdą się w nocy do domów, tylko będą dogorywać na łonie natury. A rano, skacowane towarzystwo zachowywało się nic nie ciszej niż dnia poprzedniego. Na szczęście jakoś to przeżyłam , ale do żadnej pracy już się nie nadawałam. Było zbyt gorąco i zbyt duszno, żeby chociaż ruszyć palcem w bucie, a co dopiero rozprawiać się z chwastami.
Za to wczoraj pojechałam na działeczkę już o szóstej rano. Nawet nie tyle pojechałam, co zostałam dowieziona EM zapakował rower na dach i zawiózł mnie pod samą bramę. Tym razem cisza aż dzwoniła w uszach, słychać było jedynie radosne trele ptaków, czasami gdzieś kot przemknął pod krzakami, albo nagle wyskoczyła żaba. Z jednego węża nastawiłam podlewanie, a z drugiego sama podlewałam borówki i hortensje. Wcześniej sypnęłam im nawozu, bo poprzednim razem diabeł przysłonił mi go ogonem i nie mogłam znaleźć. Potem już oba węże tańcowały samopas z wodą, a ja spokojnie wypiłam poranną kawusię i zjadłam śniadanko. Do domu wracałam tuż po dziewiątej i to była najwyższa pora, bo skwar robił się okropny, a i tak do domu wróciłam bardzo zgrzana. Od razu wzięłam zimny prysznic i już tylko odpoczywałam przed nocną zmianą w pracy.
Żmijowca rosną wszędzie ogromne ilości, ale ta kępa była imponująca, nie mogłam przejechać koło niej obojętnie Czas na razie dzielę pomiędzy pracę, a wyjazdy na działkę, chociaż tych ostatnich jest dużo mniej niż bym chciała ale co zrobić. Tak zawsze u mnie w pracy wygląda czas wakacyjny. Każdy chce iść chociaż na dwa tygodnie na urlop, wtedy pozostali muszą pracować więcej. Inaczej się nie da
Lucynko, do wyjazdu jeszcze cały miesiąc. Akurat będzie czas, żeby chociaż odrobinę poprawić kondycję, ale czy to coś pomoże? Ze mnie żaden taternik, to w wyższe góry nawet się nie wybieram, a i te wzgórki jak je nazwałaś, to dla mnie nie lada wyzwanie Wszystko okaże się w praniu
Takimi widokami urozmaicam sobie czas kiedy nie mam możliwości wyjazdu na działkę. Z jednej strony pola, z drugiej tak samo. Wydawałoby się, że jest sielsko i anielsko, a tymczasem miasto czai się tuż za rogiem, ale jeszcze go nie widać Wolałabym jednak, żebyś nie reagowała na moje zdjęcia palpitacjami , bo będę miała Cię na sumieniu, a wtedy jak żyć ?
Bogusiu i do lasu czasami zajadę, chociaż to takie lasy wzdłuż drogi, gdzieś głębiej sama się nie zapuszczam Zwierzęta są nieodłącznym elementem przyrody, ale one nas słyszą i za bardzo nie pchają się na widok. Czasami przemknie gdzieś sarna i to tyle. A dzików widuję więcej w mieście niż w ich naturalnym środowisku, chociaż ostatnio jest ich jakby mniej.
Do takich prawdziwych pól ode mnie trochę za daleko, te tutaj to taka namiastka, ale rzeczywiście urokliwa
Sobotę i niedzielę i spędziłam na działce. Upał był niemiłosierny, ale w sobotę musiałam jednak wziąć się do roboty. Na działce bywam raz w tygodniu, albo i rzadziej i dlatego upał nie upał, robota czekać nie może. Przyjechałam na szczęście dość wcześnie, to jeszcze nie było tak gorąco, chociaż szybko to się zmieniło. Postawiłam sobie parasol i cieniu pracowałam do dwunastej, a potem padłam na leżaczek na zasłużony odpoczynek. I jak już padłam, to żadna siła nie mogła mnie zmusić do wstania. Smętnie spoglądałam na spragnione wody rośliny i w mojej głowie zaczął kiełkować plan No bo w końcu, czy ktoś mnie z tej działki wygania? Czy ja mam małe dzieci, że muszę wrócić do domu na czas? Otóż oznajmiam, że nie mam Dlatego też postanowiłam, że na razie sobie spokojnie posiedzę, a dopiero późnym popołudniem wezmę się dalej za pracę. Nie miałam wielkich planów, bo musiałam jeszcze tylko posadzić zakupioną rano sałatę i podlać całą działeczkę. Ze swoich zamierzeń zwierzyłam się eMowi, a ten, ku mojemu zdziwieniu zaproponował, żebym sobie spokojnie podlewała do której mi się tam chce, a on wieczorkiem po mnie przyjedzie. No i powiedzcie same, nie skorzystałybyście z takiej propozycji? Ja w każdym razie skorzystałam
Koniec końców w domu byłam dopiero po dwudziestej pierwszej, a jeszcze musiałam przygotować mięso na grilla na dzień następny, bo tu nie koniec niespodzianek. Otóż eM zaproponował, sam przez nikogo nie przymuszany, żebyśmy w niedzielę zrobili sobie grilla. Wyobrażacie to sobie? Mój eM, który nie znosi ani grilla ani tym bardziej działki, proponuje takie rzeczy ? Oczywiście skwapliwie z tego skorzystałam. A tego mięsa było tyle, co kot napłakał, bo ile możemy zjeść we dwoje? O synu nawet nie pomyślałam, bo odkąd wpadł w łapy wegetarianizmu, to jeszcze nie nauczyłam się co mu ugotować takiego coby chciał zjeść. Muszę jednak poczytać jakieś przepisy wege na przyszłość, bo na pewno nam się to przyda.
Rano zrobiłam jeszcze tylko tzatziki, bo nie wyobrażam sobie grilla bez tego przysmaku i kilka pieczarek i byłam po robocie. Co nie zmienia faktu, że na koniec dnia padłam do łóżka jak kawka prosto w objęcia Morfeusza
Całą sobotę wokół odbywały się imprezy, na dodatek bardzo głośne i naprawdę miałam nadzieję, że chociaż w niedzielę odpocznę sobie od tego hałasu. Nie przewidziałam tylko , że imprezowicze nie rozejdą się w nocy do domów, tylko będą dogorywać na łonie natury. A rano, skacowane towarzystwo zachowywało się nic nie ciszej niż dnia poprzedniego. Na szczęście jakoś to przeżyłam , ale do żadnej pracy już się nie nadawałam. Było zbyt gorąco i zbyt duszno, żeby chociaż ruszyć palcem w bucie, a co dopiero rozprawiać się z chwastami.
Za to wczoraj pojechałam na działeczkę już o szóstej rano. Nawet nie tyle pojechałam, co zostałam dowieziona EM zapakował rower na dach i zawiózł mnie pod samą bramę. Tym razem cisza aż dzwoniła w uszach, słychać było jedynie radosne trele ptaków, czasami gdzieś kot przemknął pod krzakami, albo nagle wyskoczyła żaba. Z jednego węża nastawiłam podlewanie, a z drugiego sama podlewałam borówki i hortensje. Wcześniej sypnęłam im nawozu, bo poprzednim razem diabeł przysłonił mi go ogonem i nie mogłam znaleźć. Potem już oba węże tańcowały samopas z wodą, a ja spokojnie wypiłam poranną kawusię i zjadłam śniadanko. Do domu wracałam tuż po dziewiątej i to była najwyższa pora, bo skwar robił się okropny, a i tak do domu wróciłam bardzo zgrzana. Od razu wzięłam zimny prysznic i już tylko odpoczywałam przed nocną zmianą w pracy.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11849
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Podziwiam, że pracujesz w upale na działce. Parasol na pewno uroczo wygląda na rabacie.
Martagony przepiękne.
Czy niebiesiutka, gwiadkowa roślina to nie laurencja?
Róże, jak zwykle cudnie pokazałaś, Rosenfaszination przecudna.
M potrafią nas zaskakiwać. Może Twój na stałe zmieni nastawienie do działki i grilowania.
Jeszcze stalowy rumak na łące muszę popodziwiać.
Iwonko miłego działkowania.
Martagony przepiękne.
Czy niebiesiutka, gwiadkowa roślina to nie laurencja?
Róże, jak zwykle cudnie pokazałaś, Rosenfaszination przecudna.
M potrafią nas zaskakiwać. Może Twój na stałe zmieni nastawienie do działki i grilowania.
Jeszcze stalowy rumak na łące muszę popodziwiać.
Iwonko miłego działkowania.
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2766
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Angielki widac że dobrze u ciebie sie czuja;Eden Rose i Lady of Shalot cudne; a gozdziki takie dorodne. Ja zupełnie nie moge ich wyhodować.. Piękne maki!! Rapsody in Blue bardzo dorodna; ona pachnie?
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16183
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Ależ piękna ta błękitna lukrecja. Cóż za kolor. Możesz coś o niej napisać? Czy to bylina? Jakich potrzebuje warunków?
Uwielbiam wszystkie niebieskości.
Uwielbiam wszystkie niebieskości.
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11478
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Piękności różane pokazujesz Iwonko lilie czy nieznana mi lukrecja.. Ostrogowiec obficie kwitnący a u mnie już przekwita choć długo kwitł,trzeba mu przyznać...Pewnie miałaś opady ostatnio i działeczka podlana?Miłego weekendu!
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Soniu, czasami nie można inaczej i muszę radzić sobie i w upale. Wtedy parasol jest jedyną opcją, chronię siebie przed palącym słońcem, chociaż niektórzy moi sąsiedzi są przekonani, że rozstawiam go nad konkretnymi roślinami Na działce bywam rzadziej niż raz w tygodniu, to niezbyt mogę pozwolić sobie na zupełne lenistwo, ale czasami sobie na nie pozwalam Niestety wakacje tak u mnie wyglądają zazwyczaj, tym bardziej, że przed nocnym dyżurem nie jeżdżę, a i po dyżurze w taki upał również.
Z Laurencją masz rację Sprawdziłam w internecie i rzeczywiście to ona. Nie wiem jak to się stało, nazwałam ją Lukrecją, jestem przekonana, że tak była nazwana przy zakupie. Ale może być i tak, że źle zapamiętałam, a potem już poszło Na szczęście dobrze ją rozpoznałaś, na zdjęciach już poprawiłam.
Martagony w tym roku zakwitły wyjątkowo licznie, a to wcale nie jest takie oczywiste. Cebulek mam już całkiem sporo, bo one chętnie się mnożą. I mimo iż zupełnie nie pachną, to bardzo je lubię. Zapach nie jest dla mnie taki istotny. Ten biały kwitnie pierwszy raz i jestem nim zachwycona
Izo, witam Cię serdecznie na mojej działeczce Eden Rose niestety mocno przemarzła w ostatnich latach i został jej jeden badyl, na którym tak obficie zakwitła. Pokazała, że na nią nie ma mocnych Kwiaty ma duże i ciężkie i w tej chwili i w tej chwili są już mocno przygięte ku ziemi. Ale lepiej niż większość róż znosi upały i to jest jej niewątpliwy atut Lady od Shalot co roku kwitnie jak szalona i buduje dorodny krzak. W tym roku upały chyba jej nie pozwolą na pokazanie całego swojego uroku, ale nie mam wątpliwości, że watro ją mieć w swoim ogrodzie. Początkowo nie byłam z niej zadowolona, kwiaty musiałam oglądać na leżąco, ale już od kilku lat nie ma z tym problemu.
Maki wysiały się jak nigdy i są w odmiennych kolorach i budowie kwiatu. Na dodatek nie tylko ja je lubię, ale i pszczoły
Wandziu, Lukrecja już została przemianowana na Laurencję, prawdopodobnie był to mój błąd. Jest jednoroczna i jak na razie nie zauważyłam, żeby czegoś ode mnie wymagała. Wsadziłam ja tam gdzie miałam miejsce i jak zwykle u mnie w pełnym słońcu. Niebieskości nigdy nie za dużo, dlatego mam jeszcze Felicję, którą uwielbiam
Maryniu, są je różyczki zbyt rzadko oglądam, a one tak szybko przekwitają. Tym bardziej w takich upałach, jakie serwuje nam pogoda ostatnio. Wczorajco prawda po ostatnich burzach, do południa było wręcz rześko, ale później wszystko wróciło do normy. Deszczu było duuuuzo, nawet bardzo. Nie tylko deszcz nam towarzyszył, ale i kilkugodzinne burze. Niezwykle spektakularne, bo odbywały się nocami, a wtedy błyskawice rozdzierające niebo są doskonale widoczne. Grzmiało i błyskało, ale i niestety wyrywało drzewa z korzeniami. To są te gorsze strony naturalnych wyładowań
Dzisiaj na działce był bardzo mokro, dobrze że wzięłam gorsze buty, bo całe je przemoczyłam
Dzisiaj pojechaliśmy zobaczyć jak wygląda domek po ratowniczej akcji Filipa. Otóż moje młodsze dziecko w piątek pojechało kosić trawniki. I przy tym pobycie odkrył na stryszku domku nietoperze. Bardzo dużo żywych i kilka niestety u martwych. Jednego takiego znalazłam nawet sama kilka dni temu na podłodze Tego dnia wydobył około dwudziestu, w tym mamy z różowymi oseskami i te zawiózł do fundacji. W tej chwili jesteśmy w stałym kontakcie z tą fundacją, dostaliśmy wskazówki jak z nimi postępować, a nawet wzór domków jakie eM zbuduje im na następny sezon. Nie ruszalibyśmy ich, ale istniało niebezpieczeństwo, że nie wszystkie potrafią odnaleźć drogę powrotną na zewnątrz. W tej chwili mają zdjętą całą jedną ścianę na stryszku i otwarte cały czas okno i może będzie im łatwiej powrócić. Na koniec sierpnia powinny się już wyprowadzić na dobre i dopiero wtedy eM ponownie postawi ściankę. Zdecydowaliśmy jednak, że zostawimy je w spokoju. Już dzisiaj znaleźliśmy kilka dziur, którymi mogą dostawać się do domku, odrobinę je powiększymy, żeby była pewność, że mogą się z domku wydostać i niech sobie tam mieszkają. Jesteśmy również umówieni z z panem z fundacji, że pod koniec sierpnia przywiezie odchowane nietoperki i wypuści je w okolicy, żeby mogły dołączyć do swojej kolonii.
Przy okazji musiałam oczywiście zlustrować swoją działeczkę. Miałam na to zaledwie minutę-osiem , bo oczywiście eM wpadł jak po ogień i musiałam nieźle przebierać nogami, żeby zdążyć zrobić chociaż kilka zdjęć i wyciąć pomidorowe wilki, bo te rosną jak na drożdżach. Gdyby nie to, że dzisiaj czeka mnie nocny dyżur, to zostałabym dłużej, a tak tylko pozwoliłam sobie na tych kilka chwil i jeszcze wyjazd po zioła.
Miłego wieczoru
Z Laurencją masz rację Sprawdziłam w internecie i rzeczywiście to ona. Nie wiem jak to się stało, nazwałam ją Lukrecją, jestem przekonana, że tak była nazwana przy zakupie. Ale może być i tak, że źle zapamiętałam, a potem już poszło Na szczęście dobrze ją rozpoznałaś, na zdjęciach już poprawiłam.
Martagony w tym roku zakwitły wyjątkowo licznie, a to wcale nie jest takie oczywiste. Cebulek mam już całkiem sporo, bo one chętnie się mnożą. I mimo iż zupełnie nie pachną, to bardzo je lubię. Zapach nie jest dla mnie taki istotny. Ten biały kwitnie pierwszy raz i jestem nim zachwycona
Izo, witam Cię serdecznie na mojej działeczce Eden Rose niestety mocno przemarzła w ostatnich latach i został jej jeden badyl, na którym tak obficie zakwitła. Pokazała, że na nią nie ma mocnych Kwiaty ma duże i ciężkie i w tej chwili i w tej chwili są już mocno przygięte ku ziemi. Ale lepiej niż większość róż znosi upały i to jest jej niewątpliwy atut Lady od Shalot co roku kwitnie jak szalona i buduje dorodny krzak. W tym roku upały chyba jej nie pozwolą na pokazanie całego swojego uroku, ale nie mam wątpliwości, że watro ją mieć w swoim ogrodzie. Początkowo nie byłam z niej zadowolona, kwiaty musiałam oglądać na leżąco, ale już od kilku lat nie ma z tym problemu.
Maki wysiały się jak nigdy i są w odmiennych kolorach i budowie kwiatu. Na dodatek nie tylko ja je lubię, ale i pszczoły
Wandziu, Lukrecja już została przemianowana na Laurencję, prawdopodobnie był to mój błąd. Jest jednoroczna i jak na razie nie zauważyłam, żeby czegoś ode mnie wymagała. Wsadziłam ja tam gdzie miałam miejsce i jak zwykle u mnie w pełnym słońcu. Niebieskości nigdy nie za dużo, dlatego mam jeszcze Felicję, którą uwielbiam
Maryniu, są je różyczki zbyt rzadko oglądam, a one tak szybko przekwitają. Tym bardziej w takich upałach, jakie serwuje nam pogoda ostatnio. Wczorajco prawda po ostatnich burzach, do południa było wręcz rześko, ale później wszystko wróciło do normy. Deszczu było duuuuzo, nawet bardzo. Nie tylko deszcz nam towarzyszył, ale i kilkugodzinne burze. Niezwykle spektakularne, bo odbywały się nocami, a wtedy błyskawice rozdzierające niebo są doskonale widoczne. Grzmiało i błyskało, ale i niestety wyrywało drzewa z korzeniami. To są te gorsze strony naturalnych wyładowań
Dzisiaj na działce był bardzo mokro, dobrze że wzięłam gorsze buty, bo całe je przemoczyłam
Dzisiaj pojechaliśmy zobaczyć jak wygląda domek po ratowniczej akcji Filipa. Otóż moje młodsze dziecko w piątek pojechało kosić trawniki. I przy tym pobycie odkrył na stryszku domku nietoperze. Bardzo dużo żywych i kilka niestety u martwych. Jednego takiego znalazłam nawet sama kilka dni temu na podłodze Tego dnia wydobył około dwudziestu, w tym mamy z różowymi oseskami i te zawiózł do fundacji. W tej chwili jesteśmy w stałym kontakcie z tą fundacją, dostaliśmy wskazówki jak z nimi postępować, a nawet wzór domków jakie eM zbuduje im na następny sezon. Nie ruszalibyśmy ich, ale istniało niebezpieczeństwo, że nie wszystkie potrafią odnaleźć drogę powrotną na zewnątrz. W tej chwili mają zdjętą całą jedną ścianę na stryszku i otwarte cały czas okno i może będzie im łatwiej powrócić. Na koniec sierpnia powinny się już wyprowadzić na dobre i dopiero wtedy eM ponownie postawi ściankę. Zdecydowaliśmy jednak, że zostawimy je w spokoju. Już dzisiaj znaleźliśmy kilka dziur, którymi mogą dostawać się do domku, odrobinę je powiększymy, żeby była pewność, że mogą się z domku wydostać i niech sobie tam mieszkają. Jesteśmy również umówieni z z panem z fundacji, że pod koniec sierpnia przywiezie odchowane nietoperki i wypuści je w okolicy, żeby mogły dołączyć do swojej kolonii.
Przy okazji musiałam oczywiście zlustrować swoją działeczkę. Miałam na to zaledwie minutę-osiem , bo oczywiście eM wpadł jak po ogień i musiałam nieźle przebierać nogami, żeby zdążyć zrobić chociaż kilka zdjęć i wyciąć pomidorowe wilki, bo te rosną jak na drożdżach. Gdyby nie to, że dzisiaj czeka mnie nocny dyżur, to zostałabym dłużej, a tak tylko pozwoliłam sobie na tych kilka chwil i jeszcze wyjazd po zioła.
Miłego wieczoru
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty VI
U Ciebie Iwonko wciąż sie coś dzieje nie ma takiego samego dnia to fajnie nie ma monotonii. Nietoperkowe maluszki miały szczęście że zadomowiły się u Was zaraz dostały odpowiednią pomoc .Oby udało im się uratować te maluchy. U mnie dopiero teraz zakwitło parę cebulek Kamasji od Ciebie, a tyle ich miałam .Jakoś chyba moja gleba nie dla cebulowych, a kiedyś było inaczej, bo przecież miałam wielką kępę Kamasji w tym samym miejscu gdzie teraz zakwitła od Ciebie. Cudne kwitnienia różane i lelujkowe cudne są Martagony .Takiego cudnego motyla nie udało mi się uchwycić u mnie . udanego tygodnia
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6354
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, witam się ponownie.
Śliczne są te fioletowe maki.
Lukrecja, Felicja - no no - jakby od lat już u Ciebie były.
Piękne lilie.
Ale widoczki to i tak focisz rewelacyjne!
Pozdrawiam
Śliczne są te fioletowe maki.
Lukrecja, Felicja - no no - jakby od lat już u Ciebie były.
Piękne lilie.
Ale widoczki to i tak focisz rewelacyjne!
Pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, podziwiam cudne różyczki, piękne maki, śliczne martagony, lilie, powojniki i Twoją pracowitość nawet podczas upałów.
Przygody z nietoperzami nie zazdroszczę. Ja się ich boję.
Cieszę się, że udało się Wam uratować te pożyteczne zwierzaczki.
U mnie po dwudziestodniowej suszy nareszcie spadł deszcz i od wczoraj pada. Niech pada, tylko dlaczego tak bardzo zimno się zrobiło?
Zwialiśmy z działki i teraz pomieszkujemy w bloku, gdzie ciągle jeszcze jest cieplutko.
Mam nadzieję, że Tobie ziąb nie dokucza, a nawet nie jest Ci żal działki, gdy musisz czas spędzać na dyżurach.
Trzymaj się więc ciepło i zdrowo.
Przygody z nietoperzami nie zazdroszczę. Ja się ich boję.
Cieszę się, że udało się Wam uratować te pożyteczne zwierzaczki.
U mnie po dwudziestodniowej suszy nareszcie spadł deszcz i od wczoraj pada. Niech pada, tylko dlaczego tak bardzo zimno się zrobiło?
Zwialiśmy z działki i teraz pomieszkujemy w bloku, gdzie ciągle jeszcze jest cieplutko.
Mam nadzieję, że Tobie ziąb nie dokucza, a nawet nie jest Ci żal działki, gdy musisz czas spędzać na dyżurach.
Trzymaj się więc ciepło i zdrowo.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5492
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, śliczne zdjęcia różyczek, a już fotka Peace to mistrzostwo świata Lilie też zakwitły na bogato
U mnie susza, zimno, a z ciemnych chmur niewiele pożytku. Deszczu jak na lekarstwo
Laurencja - śliczna jest
U mnie susza, zimno, a z ciemnych chmur niewiele pożytku. Deszczu jak na lekarstwo
Laurencja - śliczna jest
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17270
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Czy to nietoperze na tych zdjęciach ??
Śliczna łączka , dużo kwitnień różnych roślin
Podziwiam wszystkie twoje lilie .Dużo ich masz. I wszystkie mi sie podobają.
Po kilka sztuk od razu ich sadzisz ? Wiadomo w kilka sztuk ładniej wyglądają.
U mnie kilka sie ładnie rozrosło. Ale i kilka lilii nie widzę. Przepadły. nic na wiosną lub jesieni coś dokupię. W tym roku żadnej nie kupowałam.
Maczki też piękne. Też ci sie same wysiewają ? Czy ich siejesz w określonych miejscach ?
Pozdrawiam serdecznie
Śliczna łączka , dużo kwitnień różnych roślin
Podziwiam wszystkie twoje lilie .Dużo ich masz. I wszystkie mi sie podobają.
Po kilka sztuk od razu ich sadzisz ? Wiadomo w kilka sztuk ładniej wyglądają.
U mnie kilka sie ładnie rozrosło. Ale i kilka lilii nie widzę. Przepadły. nic na wiosną lub jesieni coś dokupię. W tym roku żadnej nie kupowałam.
Maczki też piękne. Też ci sie same wysiewają ? Czy ich siejesz w określonych miejscach ?
Pozdrawiam serdecznie
- jolifleur
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1451
- Od: 30 lip 2012, o 14:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zacisze Gwda Mała
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Piękne zdjęcia przyrody, na Twoich fotkach to nawet przekwitający kwiat pięknie się prezentuje
Masz kobitko oko do fotek
Masz kobitko oko do fotek
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6354
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, chyba wszystko u Ciebie dobrze, tak?
Pamiętasz jak narzekałam na przetacznika Christa, że mam go tak mało? Teraz mam go już sporo. Zebrałam jego nasiona wiosną i od razu wysiałam, już teraz cudnie kwitnie. Jestem mile zaskoczona, że tak łatwo poszło.
Czy znalazłaś jakieś nowe ciekawe zioła do swoich superowych mydełek?
Pozdrawiam.
Pamiętasz jak narzekałam na przetacznika Christa, że mam go tak mało? Teraz mam go już sporo. Zebrałam jego nasiona wiosną i od razu wysiałam, już teraz cudnie kwitnie. Jestem mile zaskoczona, że tak łatwo poszło.
Czy znalazłaś jakieś nowe ciekawe zioła do swoich superowych mydełek?
Pozdrawiam.