Marzena ma zapalenie ucha. Znowu... w nocy z pon na wt spałyśmy jednym ciągiem 2godz. Od 4tej do 6tej. A tak, to co 15-30min pobudka z okropnym rykiem. Nic nie pomagało, widać było, ze ją coś boli., W ogóle w pon miała 39,2st pod paszką... We wtorek rano zaczęła jej z uszka lecieć ropa. Lekarka stwierdziła, że nie bardzi widać, skąd to leci, bo wygląda, jakby częściowo od nosa. Dostałyśmy antybiotyk. Gorączka zeszła, ból też. Do tego wczoraj popołudniu mimo deszczu R przytachał 3 wiadra jabłek i resztę dnia je obieraliśmy. Zostało jeszcze całe wiadro...
Dzisiaj byłam na kontroli. uszko już baaaardzo dobrze. Antybiotyk musimy wybrać do końca.
ale urwanie głowy miałam odpowiednie. Poza tym R ciągle na popołudniu, więc nei ma nawet kiedy odpocząć...
za to dzisiaj mieliśmy ubaw. Jacek z MAgdą bawili się w "rodeło" a MArzena aż piszczała z radości w chodziku. Jacek robił za konia. w pewnym momencie Magda wsiadła na Jacka, podskakuje i woła: "juhuj! juhuj!" POtem MArzena jeździła na JAcku i na MAgdzie i tak się jej spodobało, że do wanny musiała też jechać na koniku
no tyle u nas. Nie mam sił już zaglądać na forum.... wybaczcie.