Przemku, paczki z roślinami nie mam wciąż. W obecnej sytuacji cieszę się, że tak jest, bo sadzenia mam aż nadto. Jak tylko do mnie dojdzie to zamelduję
Marysiu/mar, na festiwal nie wzięłam portfela, żeby nie kierować autem. Obruciło sie to przeciwko mnie. M też z pustym portfelem, bo przed wypłatą był. No i nic nie kupiłam, może nie będzie to zła wróżba i za rok festiwal też będzie ?
Marysiu/Mufka, dziękuję ślicznie za identyfikację. Zauważyłam, że z całkiem małej kępki mam sporą kępę. Lubię takie samoobsługowe roślinki

.
Z Pati dzieli nas ponad 300km, do Ewy mam jeszcze dalej. Jednak trasę pokonaliśmy w 3.40 godz. Dzięki temu wyjazdowi czuję się wypoczęta jak po tygodniu urlopu w domu. Pewnie nawet tak bym nie wypoczęła, bo w domu to wiecznie jest coś do zrobienia.
Czekam teraz na rewizytę Pati.
Ewo, oj nie kuś, bo zbierzemy się pojedziemy do Was, tym bardziej, że zaproszenie bardzo kuszące jest

. Wczoraj wieczorem Romek planował jakie obrzeża zrobi do azaliowiska, dzielnie pomagał sadzić i podpytywał jak się co nazywa i gdzie planuję to sadzić. Wiele razy tłumaczyłam mu i kładłam do głowy wiedzę o ogrodzie. WYstarczyła jedna wizyta u Was i mój antyogrodowy M stał się zapalonym ogrodnikiem. Nie wiem jak ja się Wam wywdzięczę za to

.
Patryk zachwycony wujem Tomkiem i wiele razy dziś nasza "ciocia" Kasia słyszała o wujku z chuśtawką. O klockach też opowiadał

.
Przez 3 dni naszej nieobecności ogród rozwinął się bardzo. Daliowe rabaty ukwieciły się, prawie wszystkie lilie rozkwitły. Zdjęcia już są, czekają na obrobienie.
Mnie ugryzło coś w lewe oko i wyglądam jak ... lepiej nie pisać. Napiszę tylko, że oko mam tak spuchnięte, że w ogóle się nie otwiera. Byłam na pogotowiu, dostałam surowicę, krople do oczu i tabletki antyalergiczne. W pracy wzięłam wolne, wykorzystam na sadzenie darów ogrodowych.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających