W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
PESTKO,ciągle myślę o Twojej czarnej kotce,jest śliczna.Gdybym tylko mogła sobie na to pozwolić to porwała bym ją do siebie .Niestety moja (także długowłosa,ale biała) kotka nie toleruje innych kotów.Jest wyłącznie domowym kotem,który nie ma kontaktu z innymi kotami.Wynika to z faktu,że mieszkamy w bloku i wypuszczanie jej jest raczej niemożliwe.Zresztą persy,nawet te nie całkiem rasowe nie lubią wychodzić.Czasem zabieramy ją na działkę,ale wyraźnie tego nie lubi i jest szczęśliwa gdy wraca wreszcie do domu.
To, jak reaguje na innego kota miałam okazję zaobserwować,gdy pewnego razu znalazłam podrzutka na wycieraczce pod drzwiami.Było to w listopadzie po pierwszej mroźnej nocy.Usłyszałam miałczenie,gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam małą bidulę zmarzniętą , wychudzoną i potwornie brudną.Ktoś z sąsiadów musiał ją podrzucić,bo sama by nie weszła do zamykanej na domofon klatki schodowej,pewnie myślał,że skoro mam kota to nie wyrzucę znajdy.Wzięłam do domu i postawiłam przy pełnej misce,której nie chciała tknąć moja królewna.Kocię jadło i jadło...a w moją kocicę diabeł wstąpił.Nigdy nie widziałam żeby tak się zachowywała,to bardzo łagodny i spokojny kot.Musiałam od razu rozpuścić wici,że jest kocię do przygarnięcia.Na szczęście jeszcze tego samego dnia moja mama dała mi znać,że jej znajoma mieszkająca samotnie w domu z ogrodem szuka kota.Informacja o ogrodzie była istotna,bo kocię urodzone na wolności wyraźnie potrzebowało możliwości wychodzenia.Po tygodniu pobytu u mnie kicia trafiła do nowego,szczęśliwego domu,gdzie wiedzie życie wiejskiego kota,odwdzięczając się swojej pani łowiąc mysie szkodniki .Oto kicia,której prawdopodobie uratowałam życie
To, jak reaguje na innego kota miałam okazję zaobserwować,gdy pewnego razu znalazłam podrzutka na wycieraczce pod drzwiami.Było to w listopadzie po pierwszej mroźnej nocy.Usłyszałam miałczenie,gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam małą bidulę zmarzniętą , wychudzoną i potwornie brudną.Ktoś z sąsiadów musiał ją podrzucić,bo sama by nie weszła do zamykanej na domofon klatki schodowej,pewnie myślał,że skoro mam kota to nie wyrzucę znajdy.Wzięłam do domu i postawiłam przy pełnej misce,której nie chciała tknąć moja królewna.Kocię jadło i jadło...a w moją kocicę diabeł wstąpił.Nigdy nie widziałam żeby tak się zachowywała,to bardzo łagodny i spokojny kot.Musiałam od razu rozpuścić wici,że jest kocię do przygarnięcia.Na szczęście jeszcze tego samego dnia moja mama dała mi znać,że jej znajoma mieszkająca samotnie w domu z ogrodem szuka kota.Informacja o ogrodzie była istotna,bo kocię urodzone na wolności wyraźnie potrzebowało możliwości wychodzenia.Po tygodniu pobytu u mnie kicia trafiła do nowego,szczęśliwego domu,gdzie wiedzie życie wiejskiego kota,odwdzięczając się swojej pani łowiąc mysie szkodniki .Oto kicia,której prawdopodobie uratowałam życie
Martika
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Martiko! Czyli tzw. koci happy end. Oby wszystkie kocie historie miały takie zakończenie.
Co co piszesz o swojej arystokratce potwierdza regułę. Też miałm przez wiele lat taką arystokratkę. Syberyjska kotka imieniu Lili nie tolerowała żadnego dachowca. Przez nasz dom przeszło dużo ratowanych od śmierci kociąt i kotów ale niestety żaden nie mógł zostać. Tlukła łapą fuczała na nie i zastraszała.Z suczką owczarkiem była w wielkiej przyjaźni. Razem spały przytulone i nawet pozwalała suni lizać swoje kocięta. Tak samo najlepiej czuła się w domu. Jakoś nie było wtedy problemu ze znalezieniem domu dla jej kociąt. Poszły do znajomych i przez lata obserwowałam jak rosły.
Potem pojawił się w naszym domu dachowiec . Miał wtedy 7 miesięcy i miał w nosie humory Lili. Omijał ją z daleka i schodził z drogi. Koty były razem 9 lat ale nie zaprzyjaźniły się. Mój Hary był bardzo zazdrosny o mnie. Wystarczyło,że zobaczył Lili u mnie na kolanach natychmist podbiegał i spod krzesła sprawiał jej lanie. Niewiele miał cech kota. Zachowywał się jak pies. Witał mnie w progu, czekał na parapecie na moj powrót i spał u mnie pod łożkiem albo pod krzesłem.
Ulubiona pozycja...
Już go nie ma z nami..
Co co piszesz o swojej arystokratce potwierdza regułę. Też miałm przez wiele lat taką arystokratkę. Syberyjska kotka imieniu Lili nie tolerowała żadnego dachowca. Przez nasz dom przeszło dużo ratowanych od śmierci kociąt i kotów ale niestety żaden nie mógł zostać. Tlukła łapą fuczała na nie i zastraszała.Z suczką owczarkiem była w wielkiej przyjaźni. Razem spały przytulone i nawet pozwalała suni lizać swoje kocięta. Tak samo najlepiej czuła się w domu. Jakoś nie było wtedy problemu ze znalezieniem domu dla jej kociąt. Poszły do znajomych i przez lata obserwowałam jak rosły.
Potem pojawił się w naszym domu dachowiec . Miał wtedy 7 miesięcy i miał w nosie humory Lili. Omijał ją z daleka i schodził z drogi. Koty były razem 9 lat ale nie zaprzyjaźniły się. Mój Hary był bardzo zazdrosny o mnie. Wystarczyło,że zobaczył Lili u mnie na kolanach natychmist podbiegał i spod krzesła sprawiał jej lanie. Niewiele miał cech kota. Zachowywał się jak pies. Witał mnie w progu, czekał na parapecie na moj powrót i spał u mnie pod łożkiem albo pod krzesłem.
Ulubiona pozycja...
Już go nie ma z nami..
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
To niesamowite,że nawet 9 lat nie wystarczyło żeby koty się zaprzyjaźniły.
A co do psich cech,to ja często mówię że moja kotka bardziej przypomina psa niż kota.Nie skacze po meblach,jest całkowicie "podłogowa".Nie lubi nawet spać na kanapie czy jakiejś poduszce,tylko na gołej podłodze (tam gdzie nie ma dywanu).Jej ulubiona zabawa to bieganie za kulką skręconą z szeleszczących popierków po cukierkach,to oczywiście typowe,ale ona przynosi rzuconą kulkę w pyszczku aby rzucić jej jeszcze raz - zupełnie jakby aportowała .
A co do psich cech,to ja często mówię że moja kotka bardziej przypomina psa niż kota.Nie skacze po meblach,jest całkowicie "podłogowa".Nie lubi nawet spać na kanapie czy jakiejś poduszce,tylko na gołej podłodze (tam gdzie nie ma dywanu).Jej ulubiona zabawa to bieganie za kulką skręconą z szeleszczących popierków po cukierkach,to oczywiście typowe,ale ona przynosi rzuconą kulkę w pyszczku aby rzucić jej jeszcze raz - zupełnie jakby aportowała .
Martika
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Koty nie są zwierzętami stadnymi,a raczej terytorialnymi i nie wszystkie tolerują towarzystwo.Ja się przekonałam na własnej skorze ,a raczej nogach.Poszłam do koleżanki od której kupiłam moją kotkę,aby pokazac jak rośnie.U niej była matka mojej kotki.Wyobrażcie sobie z taka nienawiścią zaatakowała własne kocię ,ze w ułamku sekundy zdążyłam ją chwycić w góre ,ale mi się oberwało do takiego stopnia ,że wylądowałam na pogotowiu na zastrzyku p.tężcowym
Miałam kiedyś znajdę i wydawało mi sie ,ze moja kotka go nie toleruje i nie lubi,ale kiedy zginoł nagle(wyszedł na ogród i nie wrócił bo się sąsiad do tego przyczynił) strasznie za nim tęskniła i wystawała w oknie czekając na niego....Smutny to był widok...
Miałam kiedyś znajdę i wydawało mi sie ,ze moja kotka go nie toleruje i nie lubi,ale kiedy zginoł nagle(wyszedł na ogród i nie wrócił bo się sąsiad do tego przyczynił) strasznie za nim tęskniła i wystawała w oknie czekając na niego....Smutny to był widok...
- BassBecia
- 100p
- Posty: 108
- Od: 15 maja 2012, o 19:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Koty to faktycznie bardzo wielcy indywidualiści. Myślę, że właściciele kotów właśnie za to je kochają.
Na dowód, że wyjątek potwierdza regułę, zdjęcie mojej suszarki na pranie
Na dowód, że wyjątek potwierdza regułę, zdjęcie mojej suszarki na pranie
"Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, kogo dręczy myśl, że ktoś inny jest od niego szczęśliwszy"-- SENEKA --
Gdzie diabeł mówi "dobranoc"
Gdzie diabeł mówi "dobranoc"
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Takiego widoku u mnie niestety nie zobaczę.No chyba ,że maluchy z mamą lub jak teraz zamiast do swojej mamy kociej biegną do kociej cioci,która karmi mniejsze własne oseski,a przy okazji rodzinnie wyliże i nakarmi większe.
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
..to i ja kilkafotek zapodam
Wszystkie wlazły do jednego kartonu .Miszka zmeczona zabawą z rodzeństwem zasnęła po drodze z kuwety Ostatnia fotka przed wyjazdem MILUSIA do nowego domku
Piękna najbardziej puchata MISZA ,którą wszyscy podziwiają i której jak na razie nikt nie chce,bo....KOTKA
LEOŚ obronił się i zostaje z nami [URL=http://www.fotosik.pl[/URL]
BAZYLI ,który stracił dziś dom ,bo PAŃSTWO się rozmyśliło:(
Wszystkie wlazły do jednego kartonu .Miszka zmeczona zabawą z rodzeństwem zasnęła po drodze z kuwety Ostatnia fotka przed wyjazdem MILUSIA do nowego domku
Piękna najbardziej puchata MISZA ,którą wszyscy podziwiają i której jak na razie nikt nie chce,bo....KOTKA
LEOŚ obronił się i zostaje z nami [URL=http://www.fotosik.pl[/URL]
BAZYLI ,który stracił dziś dom ,bo PAŃSTWO się rozmyśliło:(
- grazynarosa22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8499
- Od: 16 mar 2009, o 12:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Matko Pestka....jakie cudne te kociaki....wielka szkoda że mój mały ma uczulenie na sierść
A mnie się ta puchata kotka najbardziej podoba.....a że kotka.....to lepiej-bardziej łowna nie sika po kwiatkach
bardziej przyjazna....no -kobieta- jednym słowem
A mnie się ta puchata kotka najbardziej podoba.....a że kotka.....to lepiej-bardziej łowna nie sika po kwiatkach
bardziej przyjazna....no -kobieta- jednym słowem
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Maluchy są urocze! Najfajniejszy wiek u kociąt gdyż w tym czasi zaczynają się kocie zabawy i baraszkowanie. Można się przyglądać temu godzinami.
W sumie może dobrze ,że teraz się rozmyślili a nie po czasie jak kotek przyzwyczai się do nowych właścicieli. Koty, wbrew panującemu przekonaniu,że przywiązaują się do miejsca przywiązują się do człowieka.
Na pewno znajdzie dobry dom.
W sumie może dobrze ,że teraz się rozmyślili a nie po czasie jak kotek przyzwyczai się do nowych właścicieli. Koty, wbrew panującemu przekonaniu,że przywiązaują się do miejsca przywiązują się do człowieka.
Na pewno znajdzie dobry dom.
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Grażynkono ta kotka jak pisałam na prawde jest najładniejsza,ale cóż nic na siłę Sama mam dwie kotki i nie widzę różnicy.Może poza tym ,ze są bardziej czujnei domatorskie.Jeśli nie znajdą się domki ,,,to trudno.Będzie mi ciężko,ale cóż,nie dam na zmarnowanie.Najgorsze jest to ,że wyjeżdzam do pracy i cała kociarnia będzie na głowie dzieci chodzących do szkoły....
Kocie harce są cudne i faktycznie można patrzeć na nie godzinami.Uwielbiam jak ganiają za moimi kapciami po domu.To takie słodkie
Kocie harce są cudne i faktycznie można patrzeć na nie godzinami.Uwielbiam jak ganiają za moimi kapciami po domu.To takie słodkie
-
- 50p
- Posty: 87
- Od: 30 maja 2012, o 09:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Witam po raz pierwszy na kocim forum,
Ne byłem fanem sierściuchów, nawet gdy parę lat temu wyprowadziliśmy się z miasta na wieś.
Tu, chcąc nie chcąc, zaczęliśmy z roku na rok obrastać we koty-podrzutki i koty-przybłędy i skocieliśmy doszczętnie, zwłaszcza żona.
Oto ogrodowy drapak jaki zbudowałem z pobudowlanych resztek drewna :
Tu w zachodzącym słońcu wyleguje się na nim Ruda, postrach okolicznych gryzoni i ptaków.
Jednakże z czasem została ona wyeksmitowana stamtąd przez dwa kocury :
Wyżej leży Bielas, półetatowiec. U nas tylko stołuje się (codziennie) i nocuje (tylko zimą). Resztę czasu poświęca na czasochłonne i krwiożercze sprawowanie władzy w wiosce, które okupuje licznymi ranami i bliznami.
Niżej Bronek, stareńki burasek. Przyszedł do nas umierać, zimą, zagłodzony i ciężko chory na zapalenie płuc. Udało się go wykurować, zoperować pokiereszowane ucho i przy okazji wykastrować. Nie ma połowy zębów, więc jęzorek wisi mu do pasa, ale już trzeci rok żyje sobie u nas jak pączek w maśle i dzielnie sprawuje władzę na posesji, podporządkowując sobie nawet pełnowartościowego Bielasa.
Sam drapak powstawał jeden-dwa dni. Trochę drewna i garść wkrętów, byle tylko konstrukcja była stabilna. Zimą wieszamy na nim ptasie przysmaki :
Ne byłem fanem sierściuchów, nawet gdy parę lat temu wyprowadziliśmy się z miasta na wieś.
Tu, chcąc nie chcąc, zaczęliśmy z roku na rok obrastać we koty-podrzutki i koty-przybłędy i skocieliśmy doszczętnie, zwłaszcza żona.
Oto ogrodowy drapak jaki zbudowałem z pobudowlanych resztek drewna :
Tu w zachodzącym słońcu wyleguje się na nim Ruda, postrach okolicznych gryzoni i ptaków.
Jednakże z czasem została ona wyeksmitowana stamtąd przez dwa kocury :
Wyżej leży Bielas, półetatowiec. U nas tylko stołuje się (codziennie) i nocuje (tylko zimą). Resztę czasu poświęca na czasochłonne i krwiożercze sprawowanie władzy w wiosce, które okupuje licznymi ranami i bliznami.
Niżej Bronek, stareńki burasek. Przyszedł do nas umierać, zimą, zagłodzony i ciężko chory na zapalenie płuc. Udało się go wykurować, zoperować pokiereszowane ucho i przy okazji wykastrować. Nie ma połowy zębów, więc jęzorek wisi mu do pasa, ale już trzeci rok żyje sobie u nas jak pączek w maśle i dzielnie sprawuje władzę na posesji, podporządkowując sobie nawet pełnowartościowego Bielasa.
Sam drapak powstawał jeden-dwa dni. Trochę drewna i garść wkrętów, byle tylko konstrukcja była stabilna. Zimą wieszamy na nim ptasie przysmaki :
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Ha,ha...też tak pomyślałam
Mam nadzieję,że sikoreczki są szybsze od czyhających na ich pełne brzuszki drapieżników
Ale drapak super .Przydał by mi się taki na balkonie, tylko nie mam takiego "majster klepki"
Mam nadzieję,że sikoreczki są szybsze od czyhających na ich pełne brzuszki drapieżników
Ale drapak super .Przydał by mi się taki na balkonie, tylko nie mam takiego "majster klepki"
Martika
Re: W.o... Kotach cz.6 {02.2012}
Tadzio ..piekny drapak.Ja kiedyś nie lubiłam kotów i w życiu nie przypuszczała bym ,że będe je mieć w takich ilościach.Zawsze jak mąż marudzi,że ,,ciut,,ich za duzo ,to zwalam winę na niego bo to on przytargał pierwszego kota,,roboczego,,na myszy,których było mnóstwo w nowo wybudowanym domu.Pierwszego kota dawno nie ma,ale były dachowce ,które niestety ginęły w róznych okolicznościach.Zdecydowalismy się na persa rodowodowego z adopcji i....BORYSA juz nie ma(starość) za to są dwie kotki ,które obecnie mają kocięta.Oczywiście dwa są tak piękne ,że zostaną z nami i...zrobiło się 4 sierścia w obejściu.Nie licząc owczarka w kojcu,szczura ,chomków ,szynszyla,papugi i rybek w dwóch akwariach