Mateusz - Z callami lubiłam się zabawiać, bo one dość fajnie rosły. Wsadzałam do ziemi w marcu jakoś tak i szło z górki. Tylko raz, nie mając już miejsca w doniczkach tarasowych wysadziłam je do gruntu i poniosłam klęskę. Ale może jak zobaczę gdzieś jakieś fajne calle to się skuszę jeszcze raz
Olka - Ważne, że jesteś
Marysiu - Chętnie przygarnę razem z instrukcją obsługi
Basiu - Żabki o tej porze
Jagoda - A cóż tam będziesz wysiewała? Warzywka? Kwiatki?
Ewuś - Sztuka zasiewów nie jest trudna. Wystarczy doniczka, nasionka i parapet. Potem pikujemy do osobnych doniczek, albo od razu do gruntu. U mnie od lutego zaczynał się szał na parapetach, aż kupiłam sobie taką szklarenkę pokojową i parapety są mi potrzebne do ....kwiatów domowych. W lutym/marcu szklarenkę wystawiam, tam pakuję moje pudełeczka i już. W kwietniu szklarnia zaczyna wędrówki pomiędzy tarasem i salonem. Posiej cynie na początku kwietnia, a w maju popikuj do gruntu. One ładnie wschodzą. I nasionka są na tyle spore, że można je równo rozmieścić w donicy. Albo chociażby nasturcje do ziemi włóż, one tak ładnie rosną i są takie wesołe. Ja już ich nie sieję, bo u mnie zadomowiły się na stałe w warzywniku, i jak zaczynają rosnąć, to robi istny busz.
Trzymam kciuki.
Ja też darzę bociany szczególną sympatią. Nawet odczuwam coś w rodzaju zazdrości, że one tak nas opuszczają i sobie wędrują w obce kraje. Ciekawe, skąd się wziął ten
mój bociek
Dorotko - Chyba WC bym chciała. To na bank.Tak mnie na białaski ostatnio wzięło. I jadalnych sobie też dokupię, bo z jednej LO za mało tego dżemiku wyszło

Poza tym koleżanka się uparła na pnącą Alaskę a tylko w jednej szkółce ją widziałam, i to w dodatku takiej, w której nie mają angielek

Będę musiała i ja coś uszczknąć w tej szkółce
Iwonko - Chyba wszyscy już chcemy ciepełka i zapachu wiosny. Ona przyjdzie, jak co roku, ale straszne to czekanie.
Martuś - No ja się nie dziwię, że wpadłaś w pomidorki

Życzę powodzenia w uprawie. Ja za pomidory i papryki zabiorę się w marcu. Już tupię z niecierpliwości, bo dostałam mnóstwo fajnych nasionek tych warzyw.
Z roślin jednorocznych, to posieję te, które już sprawdziłam i zostaję im wierna. Będę miała żeniszka w dwóch kolorach, lobelię też białą i niebieską, cynie, cleome, astry, aksamitki w warzywniku. I koniecznie zatrwian, w którym się zakochałam.
A piwonii też muszę poszukać. Tylko, czy wiosną mogę je posadzić? Marzy mi się biała, o dużych kwiatach.
Ewelinko - Jak ja zaczynałam uprawę warzyw, to nawet nie miałam odpowiednio przygotowanego miejsca, nie mówiąc już o wiedzy. Pierwsze pojawiły się u mnie krzaczki truskawek, potem zapragnęłam mieć marchewkę, fasolkę i ogórki. I oczywiście miałam, ale średniej wielkości i jakości. Na szczęście mam koleżankę, która od wielu lat zajmuje się uprawą warzyw i tak z roku na rok poszerzałam swoją wiedzę i umiejętności. Wierzę, że i Tobie uda się z warzywami. Jak są małe dzieci, to czasu mało na swoje przyjemności, ale dzieciaczki lubią pracować w warzywniku. Bo widać efekty tej pracy, a skubnąć można przy okazji sobie pyszny groszek, czy pomidorka.
Miłeczko - No daj Boże i Buddo, żeby ten bociek miał schronienie, bo mrozi cały czas i to nieźle.
Ja dostaję przy półkach z nasionkami jakiegoś szczególnego bicia serca, motyle w brzuchu i takie objawy zbliżone do stanu upojenia

Ale muszę sobie postać, popatrzeć, wziąć do łapek, poczytać. Większość odkładam na miejsce, ale z gołymi rękami jeszcze przez jakiś czas nie wyjdę ze sklepów, w którym stoją takie fajne półeczki
----------------------------------------------------------------------------
A co u mnie....A u mnie nudą powiewa, bo pogoda i pora roku wiadomo jaka, a ja jako człowiek czynu przebieram nóżkami, i już doczekać się nie mogę tego upojnego bólu kręgosłupa i wszystkich innych pozostałych kości i mięśni. Ale jaki to przyjemny stan, prawda? Tak sobie myślę, czy już nie pora za cięcie porzeczek i jabłoni się zabierać? Mrozy podobno odpuszczają.
Filetowa kobea wygramoliła się w zawrotnej ilości 3 sztuk. Na zdjęciu nie widać tej trzeciej, co ledwo wystaje z ziemi, ale już ją zaliczyłam.
Wiosna na parapetach podtrzymuje mnie na duchu.
A w ogrodzie cały czas akcja dokarmiania głodomorów. Tylko zrobić im zdjęcie, to już istny ceremoniał.Zero wdzięczności
