Cięcie, wyłamywanie pąków i pobudzanie kwitnienia
- zygmor
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 513
- Od: 27 wrz 2005, o 21:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: z kniei
- Kontakt:
Zgłaszam się do tablicy.
Ten artykuł o wyłamywaniu pąków ja popełniłem na prośbę administratora forum Pogotowie Ogrodnicze.
Co do przycinania różaneczników to oczywiście zaleca się ten zabieg robić przede wszystkim wiosną wtedy krzew zdąży się częściowo zregenerować do jesieni i nie stracimy wiele na jego urodzie.
Oczywiście stosuje się również cięcie odmładzające większych różaneczników, można go przyciąć nawet 30 cm nad ziemią tylko na pełną regenerację trzeba będzie poczekać kilka lat. O ile krzew ma kilka pędów szkieletowych to przy cięciu odmładzającym warto zostawić do odtworzenia kilka króciutkich pędów szkieletowych, aby łatwiej i szybciej nastąpiła regeneracja.
Ten artykuł o wyłamywaniu pąków ja popełniłem na prośbę administratora forum Pogotowie Ogrodnicze.
Co do przycinania różaneczników to oczywiście zaleca się ten zabieg robić przede wszystkim wiosną wtedy krzew zdąży się częściowo zregenerować do jesieni i nie stracimy wiele na jego urodzie.
Oczywiście stosuje się również cięcie odmładzające większych różaneczników, można go przyciąć nawet 30 cm nad ziemią tylko na pełną regenerację trzeba będzie poczekać kilka lat. O ile krzew ma kilka pędów szkieletowych to przy cięciu odmładzającym warto zostawić do odtworzenia kilka króciutkich pędów szkieletowych, aby łatwiej i szybciej nastąpiła regeneracja.
Witam Serdecznie
Jeśli chodzi o kwitnienie różanecznika to duży wpływ ma obrywanie przekwitniętych kwiatów lecz w przypadku tylko słabych roślin,nie jest prawdą że jeśli się nie oberwie to roślina nie zakwitnie tak samo jeśli chodzi o cień ktoś tu napisał że to przez stanowisko cieniste a to jest jakieś nieporozumienie gdyż różanecznik właśnie na takich stanowiskach się sadzi.Skąd to wiem ?? pewnie się Państwo zastanawiacie a dowiedziałem się u samego źródła czyli u hodowców tych roślin którzy potem je sprzedają.Jedynym i naprawdę bardzo istotnym powodem braku kwitnienia różanecznika to ZŁE NAWOŻENIE !!! a nie jakieś tam cienie lub nie obrywanie uschniętych kwiatów.Na każdym opakowaniu nawozów są symbole NPK czyli (N)-azot (P)-fosfor (K)-potas,zasada nawożenie polega na tym że nawozimy w prosty sposób czyli azotu powinno być najwięcej wiosną, fosforu latem a potasu jesienią.Należy szukać odpowiednich nawozów które w zależności od pory roku będziemy podawać.Na każdym pudełku pisze procentowa ilość substancji ,czyli na wiosnę szukamy nawozów które w swym składzie najwięcej posiadają azotu latem muszą mieć najwięcej fosforu a jesienią potasu jeśli zachowamy taki sposób nawożenia to roślina będzie na kwitła co roku ,pod warunkiem że jest zdrowa.Ja popełniłem błąd który polegał na tym że nawoziłem różanecznik tylko nawozem w którym składzie było najwięcej literki N ,nie zakwitł ale cały czas wypuszczał nowe liście.Różanecznik jeśli będzie miał podawany nawóz taki jaki ja mu podawałem to nigdy nam nie zakwitnie.Kwitnienie następuje w tedy kiedy roślina myśli że umiera czyli nie ma odpowiednich składników odżywczych zaczyna kwitnąć a następstwem tego są nasiona,to tyczy się różaneczników.Państwo zdecydujecie jak pielęgnować swoje rośliny ale jak czytałem pewne sugestie tu na forum a następnie zweryfikowałem je u fachowca to mnie pisząc krótko wyśmiał.Mam na koniec jedną prośbę jeśli ktoś nie zna odpowiedzi na problem który kogoś nurtuje to niech lepiej nic nie pisze a nie mąci w głowie dziwnymi hipotezami które gdzieś tam usłyszał.
Z wyrazami szacunku dla odwiedzających to forum
Jeśli chodzi o kwitnienie różanecznika to duży wpływ ma obrywanie przekwitniętych kwiatów lecz w przypadku tylko słabych roślin,nie jest prawdą że jeśli się nie oberwie to roślina nie zakwitnie tak samo jeśli chodzi o cień ktoś tu napisał że to przez stanowisko cieniste a to jest jakieś nieporozumienie gdyż różanecznik właśnie na takich stanowiskach się sadzi.Skąd to wiem ?? pewnie się Państwo zastanawiacie a dowiedziałem się u samego źródła czyli u hodowców tych roślin którzy potem je sprzedają.Jedynym i naprawdę bardzo istotnym powodem braku kwitnienia różanecznika to ZŁE NAWOŻENIE !!! a nie jakieś tam cienie lub nie obrywanie uschniętych kwiatów.Na każdym opakowaniu nawozów są symbole NPK czyli (N)-azot (P)-fosfor (K)-potas,zasada nawożenie polega na tym że nawozimy w prosty sposób czyli azotu powinno być najwięcej wiosną, fosforu latem a potasu jesienią.Należy szukać odpowiednich nawozów które w zależności od pory roku będziemy podawać.Na każdym pudełku pisze procentowa ilość substancji ,czyli na wiosnę szukamy nawozów które w swym składzie najwięcej posiadają azotu latem muszą mieć najwięcej fosforu a jesienią potasu jeśli zachowamy taki sposób nawożenia to roślina będzie na kwitła co roku ,pod warunkiem że jest zdrowa.Ja popełniłem błąd który polegał na tym że nawoziłem różanecznik tylko nawozem w którym składzie było najwięcej literki N ,nie zakwitł ale cały czas wypuszczał nowe liście.Różanecznik jeśli będzie miał podawany nawóz taki jaki ja mu podawałem to nigdy nam nie zakwitnie.Kwitnienie następuje w tedy kiedy roślina myśli że umiera czyli nie ma odpowiednich składników odżywczych zaczyna kwitnąć a następstwem tego są nasiona,to tyczy się różaneczników.Państwo zdecydujecie jak pielęgnować swoje rośliny ale jak czytałem pewne sugestie tu na forum a następnie zweryfikowałem je u fachowca to mnie pisząc krótko wyśmiał.Mam na koniec jedną prośbę jeśli ktoś nie zna odpowiedzi na problem który kogoś nurtuje to niech lepiej nic nie pisze a nie mąci w głowie dziwnymi hipotezami które gdzieś tam usłyszał.
Z wyrazami szacunku dla odwiedzających to forum
Mariusz
Nie zapominajmy, że jest wiele odmian różaneczników, wywodzących się od różnych gatunków, więc problemu całkowicie uogólnić się nie da.
Nie należy od razu mówić, że wszystko napisane wyżej jest nieprawdą, np: wyłamywanie pąków zaleca się w wielu książkach, chociaż w sumie w większości przypadków rzeczywiście nie ma to wpływu na kwitnienie.
Zazwyczaj jest tak, że jak dana roślina już raz zakwitnie, to z każdym rokiem kwitnie coraz obficiej. Wypadki niekwitnięcia zdarzają się zazwyczaj na drugi rok po kupnie i posadzeniu roślin mocno kwitnących. Przyczyną rzeczywiście może być złe nawożenie lub jego brak - w szkółkach rośliny rosną w idealnych warunkach i są mocno i odpowiednio nawożone. Ale przyczyną może być także przystosowywanie się rośliny do nowych warunków. Poza tym są odmiany oporne w kwitnieniu, i nawet spece w szkółkach o tym wiedzą, gdyż w sklepach jest dosyć wiele roślin o wymiarach w których powinny już kwitnąć, a nie wydały pąków kwiatowych.
U mnie mam dwa różaneczniki obok siebie [ korzenie mają wzajemnie przerośnięte, rosną w tej samej glebie i są jednakowo nawożone] jeden kwitnie jak szalony, drugi nie zakwitł w ogóle, rośnie w cieniu i wyhodowany z nasion, ma już 6 lat. Podobne okazy z nasion rosnące w słońcu zakwitają po 3 -4 latach, więc coś z tym słońcem jednak jest [przynajmniej w początkowych fazach życia].
Dzięki za wskazówkę o nawożeniu, mam nadzieję że okaże się trafna i pomocna dla wielu forumowiczów. Mam nadzieję, że ci którzy będą sprawdzać tę metodę, za jakiś czas podzielą się swoimi doświadczeniami i zweryfikują czy metoda działa i czy zawsze działa.
A tak w ogóle: ci którzy uważają się za fachowców z danej dziedziny zawsze się śmieją z laików i amatorów, czy nawet z półprofesjonalistów, nawet jeśli ci drudzy mają trochę racji, takie życie. I dlatego fachowcy z reguły nie są zdolni do nowych odkryć:
"Wszyscy wiedzą, że to niemożliwe, wszyscy o tym wiedzą, aż w końcu znajdzie się ktoś, który o tym nie wie i właśnie ten ktoś odkrywa, to co było [ wydawało się] niemożliwe"
Nie należy od razu mówić, że wszystko napisane wyżej jest nieprawdą, np: wyłamywanie pąków zaleca się w wielu książkach, chociaż w sumie w większości przypadków rzeczywiście nie ma to wpływu na kwitnienie.
Zazwyczaj jest tak, że jak dana roślina już raz zakwitnie, to z każdym rokiem kwitnie coraz obficiej. Wypadki niekwitnięcia zdarzają się zazwyczaj na drugi rok po kupnie i posadzeniu roślin mocno kwitnących. Przyczyną rzeczywiście może być złe nawożenie lub jego brak - w szkółkach rośliny rosną w idealnych warunkach i są mocno i odpowiednio nawożone. Ale przyczyną może być także przystosowywanie się rośliny do nowych warunków. Poza tym są odmiany oporne w kwitnieniu, i nawet spece w szkółkach o tym wiedzą, gdyż w sklepach jest dosyć wiele roślin o wymiarach w których powinny już kwitnąć, a nie wydały pąków kwiatowych.
U mnie mam dwa różaneczniki obok siebie [ korzenie mają wzajemnie przerośnięte, rosną w tej samej glebie i są jednakowo nawożone] jeden kwitnie jak szalony, drugi nie zakwitł w ogóle, rośnie w cieniu i wyhodowany z nasion, ma już 6 lat. Podobne okazy z nasion rosnące w słońcu zakwitają po 3 -4 latach, więc coś z tym słońcem jednak jest [przynajmniej w początkowych fazach życia].
Dzięki za wskazówkę o nawożeniu, mam nadzieję że okaże się trafna i pomocna dla wielu forumowiczów. Mam nadzieję, że ci którzy będą sprawdzać tę metodę, za jakiś czas podzielą się swoimi doświadczeniami i zweryfikują czy metoda działa i czy zawsze działa.
A tak w ogóle: ci którzy uważają się za fachowców z danej dziedziny zawsze się śmieją z laików i amatorów, czy nawet z półprofesjonalistów, nawet jeśli ci drudzy mają trochę racji, takie życie. I dlatego fachowcy z reguły nie są zdolni do nowych odkryć:
"Wszyscy wiedzą, że to niemożliwe, wszyscy o tym wiedzą, aż w końcu znajdzie się ktoś, który o tym nie wie i właśnie ten ktoś odkrywa, to co było [ wydawało się] niemożliwe"
Roman
- MariaTeresa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2146
- Od: 1 lut 2008, o 02:43
- Lokalizacja: małopolska
Uprawiam różne rhododendrony nawożę od lat specjalistycznymi nawozami do różaneczników,i zaobserwowałam, tu uogólniam, że najobficiej jednak kwitną kiedy nie rosną w całkowitym cieniu
Szczegółowo to np. odmiana Lee's dark purple kwitnie mi co roku bardzo obficie w cieniu,
natomiast mieszańce yakushiminum w półcieniu kwitły słabo, a przesadzone w pełne słońce kwitna obficie, podobnie rh. impeditum
Co do nawożenia to oczywiście się zgadzam, że ma wpływ na kwitnienie.
A propos hodowców, to pare szkółek które zwiedziłam uprawia różaneczniki w pełnym słońcu
uprzejmie pozdrawiam
Szczegółowo to np. odmiana Lee's dark purple kwitnie mi co roku bardzo obficie w cieniu,
natomiast mieszańce yakushiminum w półcieniu kwitły słabo, a przesadzone w pełne słońce kwitna obficie, podobnie rh. impeditum
Co do nawożenia to oczywiście się zgadzam, że ma wpływ na kwitnienie.
A propos hodowców, to pare szkółek które zwiedziłam uprawia różaneczniki w pełnym słońcu
uprzejmie pozdrawiam
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10358
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
Rhododendron ma kilkaset odmian rosnących w skrajnie różnych warunkach i wymagających odmiennych biotopów.
Są odmiany ciemnego i wilgotnego podszytu, wymagające żyznej gleby( mały system korzeniowy) i odmiany skalne, które najlepiej czują się na skalniakach, murkach, etc. i nie znoszą wilgoci i przenawożenia ( system korzeniowy sięga i 1.5 metra w głąb skał).
Najczęsciej spotykane w handlu hybrydy wielkokwiatowe, pochodzą od różanecznika fioletowego, występującego w ciepłych ale wilgotnych dorzeczach Catawby.
Przyjęcie, że wszystkie rh, mogą rosnąc w słońcu i w wilgoci, jest tak samo nieprawdziwe jak to, że wszystkie iglaki są wytrzymałe na mróz.
Aby dobrze dobrać stanowisko dla rośliny, warto wiedzieć kim byli jej rodzice i jakie warunki należy jej stworzyć.
Wtedy- my będziemy cieszyli się ich bujnym wzrostem i kwitnieniem, a rośliny - zdrowiem.
Są odmiany ciemnego i wilgotnego podszytu, wymagające żyznej gleby( mały system korzeniowy) i odmiany skalne, które najlepiej czują się na skalniakach, murkach, etc. i nie znoszą wilgoci i przenawożenia ( system korzeniowy sięga i 1.5 metra w głąb skał).
Najczęsciej spotykane w handlu hybrydy wielkokwiatowe, pochodzą od różanecznika fioletowego, występującego w ciepłych ale wilgotnych dorzeczach Catawby.
Przyjęcie, że wszystkie rh, mogą rosnąc w słońcu i w wilgoci, jest tak samo nieprawdziwe jak to, że wszystkie iglaki są wytrzymałe na mróz.
Aby dobrze dobrać stanowisko dla rośliny, warto wiedzieć kim byli jej rodzice i jakie warunki należy jej stworzyć.
Wtedy- my będziemy cieszyli się ich bujnym wzrostem i kwitnieniem, a rośliny - zdrowiem.
A ja przeciwnie, jestem za tym, aby każdy kto coś wie lub gdzieś zasłyszał, by tym się podzielił, gdyż każda informacja może okazać się bardzo cenną, lub naprowadzić znawców tematu [lub zainteresowane osoby] na właściwy trop. Pamiętajmy, że jest to forum dyskusyjne, a nie podręcznik uprawy danych roślin, gdzie wszystko jest już zapisane i nic już dopisać się nie da.Maveric pisze:Mam na koniec jedną prośbę jeśli ktoś nie zna odpowiedzi na problem który kogoś nurtuje to niech lepiej nic nie pisze a nie mąci w głowie dziwnymi hipotezami które gdzieś tam usłyszał.
Przyczyna nie kwitnięcia może być jeszcze jedna, w niektórych szkółkach być może opryskuje się rośliny związkami zwiększającymi ilość wiązania pąków kwiatowych [tak by były bardziej atrakcyjne w chwili sprzedaży]. Więc w takim przypadku, po nadmiernym kwitnieniu, nie byłoby nic dziwnego w tym, że roślina dała sobie rok odpoczynku w kwitnieniu. Szkółkarze pewnie się nie przyznają, ale kto wie, może takie substancje przy produkcji niektórych roślin stosują.
Pozdrawiam
Roman
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11668
- Od: 25 wrz 2007, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam ten wątek. Z pewnością na forum jest wielu specjalistów w tej dziedzinie, ja mogę jedynie podzielić się swoimi doświadczeniami z wieloletniej uprawy. Większość moich rododendronów rośnie w świetlistym cieniu, chociaż niektóre słońca mają sporo. Z moich obserwacji wynika, że wystarczą trzy godziny słońca dziennie do zawiązania paków kwiatowych. Obłamywanie przekwitniętych kwiatostanów z pewnością nie jest warunkiem sine qua non kolejnych obfitych kwitnień- przecież w naturze nikt tego nie robi, a jednak kwitną Jednak zaniechanie tego zabiegu po prostu szpeci ten piękny krzew.
Należy pamiętać o podłożu, które musi być kwaśne. W moim ogrodzie jest takie, ale sadząc każdy nowy egzemplarz mieszam około 100l kwaśnego torfu z piaskiem i niewielką ilością obornika. Rosnące krzewy wczesną wiosną nawożę obornikiem, w sezonie dwukrotnie nawozem do kwasolubnych i jesienią kompostem, o ile mam wystarczajacą ilość.
Z reguły bardzo bujnie kwitną co drugi rok, wtedy bardzo przyrastają. Cieszę się z tego, bo mam dużo miejsca i zależy mi na dorodnych krzewach.
Oto kilka z moich trzydziestu odmian:
Madame Masson
Bernstein
Rh catawbiense Grandiflorum
Rh yakushimanum Piercy Wiseman
Mars
Old Port
RH catawbiense Beursault
Rh ponticum Variegata
Należy pamiętać o podłożu, które musi być kwaśne. W moim ogrodzie jest takie, ale sadząc każdy nowy egzemplarz mieszam około 100l kwaśnego torfu z piaskiem i niewielką ilością obornika. Rosnące krzewy wczesną wiosną nawożę obornikiem, w sezonie dwukrotnie nawozem do kwasolubnych i jesienią kompostem, o ile mam wystarczajacą ilość.
Z reguły bardzo bujnie kwitną co drugi rok, wtedy bardzo przyrastają. Cieszę się z tego, bo mam dużo miejsca i zależy mi na dorodnych krzewach.
Oto kilka z moich trzydziestu odmian:
Madame Masson
Bernstein
Rh catawbiense Grandiflorum
Rh yakushimanum Piercy Wiseman
Mars
Old Port
RH catawbiense Beursault
Rh ponticum Variegata
Pięknie mu się zagęściła czuprynka Haniu .
Idea wyłamywania oczywiście słuszna. Ale ja mam np. koleżkę Rasputina, którego jak wieść gminna niesie trzeba w młodym wieku silnie ciąć. Kupiłam w ubiegłym roku, małą sadzonkę, bez pąków, nie cięłam, bo w sumie niewiele tej roślinki było. Ładnie się rozrosła, zawiązała aż jeden pąk kwiatowy, teraz wygląda tak:
No i teraz moje pytanie. Ciąć czy nie ciąć, może wystarczy tylko wyłamywanie? Jeśli ciąć to jak?
Pozdrowienia,
Idea wyłamywania oczywiście słuszna. Ale ja mam np. koleżkę Rasputina, którego jak wieść gminna niesie trzeba w młodym wieku silnie ciąć. Kupiłam w ubiegłym roku, małą sadzonkę, bez pąków, nie cięłam, bo w sumie niewiele tej roślinki było. Ładnie się rozrosła, zawiązała aż jeden pąk kwiatowy, teraz wygląda tak:
No i teraz moje pytanie. Ciąć czy nie ciąć, może wystarczy tylko wyłamywanie? Jeśli ciąć to jak?
Pozdrowienia,
Mysza
'Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi.' Albert Einstein
'Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi.' Albert Einstein
- zygmor
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 513
- Od: 27 wrz 2005, o 21:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: z kniei
- Kontakt:
Wywołany zostałem do tablicy.
Nie zgadzam się z opinią że różaneczników nie można przycinać. Oczywiście przycinając trzeba się liczyć z tym iż kwitnienie w następnym roku może być ograniczone. Ale często krzewy po kilkunastu latach uprawy w cieniu nie wyglądają ładnie i mają sporo wolnej przestrzeni i długie gałązki bez liści, po prostu przypomina drapak. Często krzewy po obfitych opadach śniegu, lub po awaryjnych sytuacjach zostaną mocno uszkodzone wtedy zaleca się mocne przycięcie wszystkich pędów mniej więcej 30cm nad ziemią. Nawet spory krzew po trzech czterech latach odbuduje się i wróci do właściwej formy.
Krzewy, które rosną w cieniu tworzą sporo długich pędów, które powodują, że krzew nie wygląda najlepiej, a zależało by nam na poprawieniu jego zwartości, można zaraz po kwitnieniu podciąć pędy, a od następnego roku stosować opisanę wcześniej obrywanie pąków w celu zagęszczenia krzewu.
Nie zgadzam się z opinią że różaneczników nie można przycinać. Oczywiście przycinając trzeba się liczyć z tym iż kwitnienie w następnym roku może być ograniczone. Ale często krzewy po kilkunastu latach uprawy w cieniu nie wyglądają ładnie i mają sporo wolnej przestrzeni i długie gałązki bez liści, po prostu przypomina drapak. Często krzewy po obfitych opadach śniegu, lub po awaryjnych sytuacjach zostaną mocno uszkodzone wtedy zaleca się mocne przycięcie wszystkich pędów mniej więcej 30cm nad ziemią. Nawet spory krzew po trzech czterech latach odbuduje się i wróci do właściwej formy.
Krzewy, które rosną w cieniu tworzą sporo długich pędów, które powodują, że krzew nie wygląda najlepiej, a zależało by nam na poprawieniu jego zwartości, można zaraz po kwitnieniu podciąć pędy, a od następnego roku stosować opisanę wcześniej obrywanie pąków w celu zagęszczenia krzewu.
Pozdrawiam, zygmor
--------------------------------
--------------------------------
- zygmor
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 513
- Od: 27 wrz 2005, o 21:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: z kniei
- Kontakt:
myszek,
Zrobisz co uważasz, ale warto zadziałać dopiero po kwitnieniu, daj mu szansę zakwitnąć, kolor jego nazwał bym standardowym...
Zastosuj i cięcie na jednej gałązce i wyłamywanie pąków na innej i już do jesieni będziesz wiedziała, którą metodę w przyszłym roku zastosować.
Zrobisz co uważasz, ale warto zadziałać dopiero po kwitnieniu, daj mu szansę zakwitnąć, kolor jego nazwał bym standardowym...
Zastosuj i cięcie na jednej gałązce i wyłamywanie pąków na innej i już do jesieni będziesz wiedziała, którą metodę w przyszłym roku zastosować.
Pozdrawiam, zygmor
--------------------------------
--------------------------------