Anturium choroby liści
Witam,
Anturium hoduję od 5 lat. W tej chwili kolos mierzy z donicą prawie metr wysokości i trudno go unieść.
Rośnie w podłożu złożonym z kompostu, torfu wysokiego, keramzytu i kory sosnowej, na dnie donicy drenaż - 5 cm keramzytu. Podlewam wyłącznie deszczówką (można też przegotowaną wodą), raz na tydzień w zimę, 2 razy na tydzień latem. Od marca do października zasilam co 2 tyg. płynnym nawozem do rododendronów. Roślina ma kwiaty praktycznie przez cały rok, są one bardzo trwałe, jeden wytrzymał nawet 6 miesięcy. Kwiaty przestaje wypuszczać w listopadzie, nowe pojawiają się w marcu-kwietniu. Pożółkłe, czasami wręcz zbrązowiałe brzegi liści to efekt działania suchego powietrza w okresie grzewczym.
Proszę pamiętać, że ta roślina wręcz nie znosi wapnia! Podlewanie kranówką, a nawet tzw. wodą odstaną prędzej czy później doprowadzi do problemów z rośliną.
Poza tym anturium nie toleruje ostrego słońca, chociaż ceni sobie światło rozproszone. Trochę słońca z rana na pewno mu jednak nie zaszkodzi a wręcz przeciwnie - pozytywnie wpłynie na intensywność kwitnienia i wybarwienie kwiatów.
pozdrawiam
Anturium hoduję od 5 lat. W tej chwili kolos mierzy z donicą prawie metr wysokości i trudno go unieść.
Rośnie w podłożu złożonym z kompostu, torfu wysokiego, keramzytu i kory sosnowej, na dnie donicy drenaż - 5 cm keramzytu. Podlewam wyłącznie deszczówką (można też przegotowaną wodą), raz na tydzień w zimę, 2 razy na tydzień latem. Od marca do października zasilam co 2 tyg. płynnym nawozem do rododendronów. Roślina ma kwiaty praktycznie przez cały rok, są one bardzo trwałe, jeden wytrzymał nawet 6 miesięcy. Kwiaty przestaje wypuszczać w listopadzie, nowe pojawiają się w marcu-kwietniu. Pożółkłe, czasami wręcz zbrązowiałe brzegi liści to efekt działania suchego powietrza w okresie grzewczym.
Proszę pamiętać, że ta roślina wręcz nie znosi wapnia! Podlewanie kranówką, a nawet tzw. wodą odstaną prędzej czy później doprowadzi do problemów z rośliną.
Poza tym anturium nie toleruje ostrego słońca, chociaż ceni sobie światło rozproszone. Trochę słońca z rana na pewno mu jednak nie zaszkodzi a wręcz przeciwnie - pozytywnie wpłynie na intensywność kwitnienia i wybarwienie kwiatów.
pozdrawiam
Rośnie w złej ziemi. Pewnie jest zasolona, nieprzewiewna i mokra. Jeśli chcesz poprawić stan rośliny wyjmij ją z doniczki i obejrzyj korzenie. Anturium ma podobne korzenie do storczykowych, sprawdź czy są zdrowe, czy nie gniją. Jeśli tak, nie wahaj się wypłukać korzeni pod kranem. Następnie obsusz je troche (np. połóż roślinę na ręcznikach papierowych). Potem wytnij wszystkie zgnite aż do zdrowej tkanki. Przesadź w mieszaninę kory sosnowej i torfu - może być pół na pół. Podlej (tylko bez przesady) przegotowaną letnią wodą i zostaw roślinę w spokoju, w półcieniu przynajmniej na tydzień. Chore liście wytnij w pierony. W początkowym okresie rekonwalescencji możesz spryskiwać roślinę przegotowaną wodą - dobrze jej to zrobi. Jak zacznie wypuszczać młode liście możesz zacząć normalnie podlewać (np. raz, 2x na tydzień) i ostrożnie nawozić. Nawóz rozcieńczaj 3-4 razy bardziej niż podano na etykiecie. Powodzenia!
pozdrawiam, arkandor
pozdrawiam, arkandor
arkandor jestem pod wrażeniem twojego anturium jest po prostu niesamowite
pozdr Dorota
Moje storczyki
Moje storczyki
Jest ładne, to fakt. Nie oddzielam od niego roślin potomnych, całe anturium składa się na dzień dzisiejszy z rośliny - matki i chyba 6 odrostów. Dzięki temu wypuszcza więcej kwiatów, ponieważ pojedyncza roślina może mieć maksymalnie 3 kwiaty jednocześnie. Roślina - matka to ok. 40 cm łysego "pnia" i kępa liści na czubku. Pojedynczo robi marne wrażenie. Często słyszę opinie, że anturium jest trudne w hodowli. To nieprawda, przy odrobinie uwagi i wyczucia jest kompletnie niekłopotliwe i bardzo dekoracyjne, bo kwiaty długo pozostają na roślinie.
Odpowiednie oświetlenie + przewiewne podłoże + miękka woda = zdrowe anturium.
Ja swojego już nie spryskuję wodą, bo jest za duże i trzeba osłaniać kwiaty, bo nie lubią być spryskiwane. Czasem przetrę liście z kurzu. Roślina ma najgorzej zimą, kiedy wilgotność powietrza w domu utrzymuje się czasami na poziomie 20%. Ale jakoś wytrzymuje...
Pozdrawiam, arkandor.
Odpowiednie oświetlenie + przewiewne podłoże + miękka woda = zdrowe anturium.
Ja swojego już nie spryskuję wodą, bo jest za duże i trzeba osłaniać kwiaty, bo nie lubią być spryskiwane. Czasem przetrę liście z kurzu. Roślina ma najgorzej zimą, kiedy wilgotność powietrza w domu utrzymuje się czasami na poziomie 20%. Ale jakoś wytrzymuje...
Pozdrawiam, arkandor.
arkandor dziękuję za rady - zrobiłam tak jak mi napisałeś:
Wyjęłam roślinę z doniczki i otrzepałam z ziemi, ale to co odpadło stanowi jedynie 20% tego ile korzenie anturium zatrzymały - jestem w szoku jaką bryłę korzeni utworzyła ta roślina! (szkoda, że nie mam dziś aparatu )
Włożyłam ją pod wodę z myślą, że choć trochę wypłukam, ale nic z tego, muszę to chyba zostawić jak jest.
Czy może jest to wina za małej doniczki?
Teraz suszę roślinę na papierowych ręcznikach, bo po tej kąpieli pod kranem jeszcze jest pełna wody.
Aa i obcięłam liście, które nosiły znamiona schorzenia - chyba połowę
P.s. zapomniałam wczoraj dodać - twoje anturium jest przepiękne!
Wyjęłam roślinę z doniczki i otrzepałam z ziemi, ale to co odpadło stanowi jedynie 20% tego ile korzenie anturium zatrzymały - jestem w szoku jaką bryłę korzeni utworzyła ta roślina! (szkoda, że nie mam dziś aparatu )
Włożyłam ją pod wodę z myślą, że choć trochę wypłukam, ale nic z tego, muszę to chyba zostawić jak jest.
Czy może jest to wina za małej doniczki?
Teraz suszę roślinę na papierowych ręcznikach, bo po tej kąpieli pod kranem jeszcze jest pełna wody.
Aa i obcięłam liście, które nosiły znamiona schorzenia - chyba połowę
P.s. zapomniałam wczoraj dodać - twoje anturium jest przepiękne!
Beata, skoro całe podłoże jest przerośnięte korzeniami, które są zdrowe to przesadź roślinę do większej doniczki. Weź taką, żeby po nasypaniu kilku cm drenażu oraz ok 3-5 cm świeżego podłoża wstawić bryłę korzeniową i mieć jakieś 3 cm luzu między ścianką i korzeniami. Wtedy obsyp roślinę wokoło świeżym podłożem i nasyp też trochę na wierzch. Wcześniej możesz trochę starego podłoża zdjąć z wierzchu (chyba że już to zrobiłaś) tak aby odsłonić korzenie. Jak nasypiesz ziemi na wierzch i ugnieciesz (tylko z wyczuciem ) podlej roślinę i jeżeli podłoże osiądzie możesz trochę dosypać. Ja dodatkowo przy przesadzaniu muszę wbić kijek w ziemię i podwiązać roślinę, bo inaczej by się zgięła. Potem możesz jej spryskać liście przegotowaną, letnia wodą i postawić w rozproszonym świetle.
Powodzenia, arkandor
Powodzenia, arkandor
Bona, ostatnio przesadzałem roślinę w lutym 2006 roku, a następne przesadzanie planuję dopiero wtedy, jak zauważę, że roślina gorzej rośnie, słabiej kwitnie, albo żółkną jej liście. W międzyczasie może zbiorę jej w przyszłym roku na wiosnę wierzchnią warstwę podłoża i nasypę świeżego. W tej chwili rośnie w doniczce o średnicy 31 cm. Luty jest dobrym momentem na przesadzanie anturium bo wiosna tuż tuż, więc szok związany z przesadzeniem jest mniejszy, a roślina jeszcze nie wypuszcza nowych kwiatów.
pozdrawiam, arkandor
pozdrawiam, arkandor
arkandor mojej roślinie musi być jednak za ciasno.
Po wyjęciu z doniczki korzenie tworzyły zwartą, ZDROWĄ całość i zatrzymywały 80% ziemi.
Jednak z braku innych doniczek włożyłam ją jeszcze do starej.
Wymieniłam podłoże na mieszankę podłoża dla storczyków i świeżej ziemi.
Bryłę korzeniową opłukałam obficie pod kranem, więc po przesadzeniu jej nie podlewałam.
Na razie zostawię roślinę w tej doniczce, przesadzę na jesieni. Myślę, ze takie przesadzanie co kilka dni na dobre by jej nie wyszło.
Dziekuje za wszystkie cenne rady.
Mam nadzieję, że jeszcze mi zakwitnie.
Pozdrawiam,
Beata
Po wyjęciu z doniczki korzenie tworzyły zwartą, ZDROWĄ całość i zatrzymywały 80% ziemi.
Jednak z braku innych doniczek włożyłam ją jeszcze do starej.
Wymieniłam podłoże na mieszankę podłoża dla storczyków i świeżej ziemi.
Bryłę korzeniową opłukałam obficie pod kranem, więc po przesadzeniu jej nie podlewałam.
Na razie zostawię roślinę w tej doniczce, przesadzę na jesieni. Myślę, ze takie przesadzanie co kilka dni na dobre by jej nie wyszło.
Dziekuje za wszystkie cenne rady.
Mam nadzieję, że jeszcze mi zakwitnie.
Pozdrawiam,
Beata