Od kilku dni jestem posiadaczką sześciu kaktusów, na wątku identyfikacyjnym dowiedziałam się, że to właśnie echinopsis. Od kwietnia zeszłego roku stały w pomieszczeniu, do którego nikt nie zaglądał, nie były zatem w żaden sposób pielęgnowane. Stały na północmyn parapecie nad grzejnikiem. Gdy je zabierałam, ziemi w doniczkach nie było praktycznie wcale, a przy granicy, gdzie była wczesniej ziemia, wszystkie kaktusy miały takie jakby naleciałości żółto-brązowe od twardej wody. Korzeni mają po kilka lichych albo i wcale. Największy okaz ma 35 cm wysokości i z jednej strony ma żółte wybarwienia o dośc sporej powierzchni (poniżej zdjęcie). Czym to może być spowodowane?
Z racji, że to moje pierwsze kaktusy chciałabym zapytać czy mój plan na ich pielęgnację jest poprawny.
1. Całkowicie otrzepałam je z ziemi, częśći podziemne wyglądają ok, oczywiście poza brakiem korzeni.
2. Przesadziłam je już do świeżej ziemi (mieszanka do kaktusów, sporo perlitu i na dno kilka cm keramazytu), terakotowej doniczki i postawiłam na południowym parapecie - i raczej planuję go tu pozostawić. Niestety nie mam też możliwości zimowania kaktusów w kolejnych sezonach w niskiej temperaturze.
3. Za tydzień zacząć spryskiwanie przefiltrowaną wodą.
4. Po dwóch tygodniach pierwsze podlewanie na podstawkę. I tu moje pytanie. Czy mogę wykonać je filtrowaną wodą z Mospilanem? Czy mogę wykonać też oprysk tym środkiem? Chciałabym mieć pewność, że nie przyniosłam do domu żadnych niechcianych lokatorów. A z racji, że przesuszone są na wiór, to chyba użycie profilaktycznie Topsinu nie ma sensu?
I jeszcze kwestia tego, czy częstotliwość podlewania powinna się jakoś różnić z racji, że będą się one dopiero ukorzeniać?
Będę wdzięczna za rozwianie moich wątpliwości.
Pozdrawiam Serdecznie
Największy okaz:
Pozostałe:
