Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Może z czasem nabiorą jeszcze kolory? a swoją drogą obfite wschody
ze wszystkich uśmiechów - ten zrodzony z serca jest najpiękniejszy.....
Pozdrawiam Ciepluteńko.. z uśmiechem:))
Pozdrawiam Ciepluteńko.. z uśmiechem:))
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 785
- Od: 20 sie 2008, o 20:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Z mojego doświadczenia wiem, że hosty kochają dokarmianie. Dobrym i systematycznym nawożeniem. Siewki za każdym razem podlewam mieszanką z nawozem płynnym.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7672
- Od: 21 kwie 2009, o 21:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Andrzeju a ten bluszcz tak sobie między tymi hostami tańcuje....pewno odgapię i też wcisnę w nowe hostowisko.
Jestem własnie w trakcie wsadzania i przesadzania, mam przerywnik na kawusie.
Nigdy nie pomyślałam aby nasiona zebrać i wysiać...w tym roku dokonam wyczynu.
Jestem własnie w trakcie wsadzania i przesadzania, mam przerywnik na kawusie.
Nigdy nie pomyślałam aby nasiona zebrać i wysiać...w tym roku dokonam wyczynu.
- paco
- Przyjaciel Forum
- Posty: 2235
- Od: 17 gru 2006, o 20:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Świebodzice
- Kontakt:
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Krysiu nie popełnij takiego błędu jak ja(później możesz tego nie opanować) - ten bluszcz to wypadek przy pracy Basi
chciała dobrze a wyszło ja zwykle.
W ciągu dwóch lat zarósł hosty tak, że było więcej korzeni bluszczu niż host i musiałem wykopywać hosty, aby się go pozbyć.
Teraz pozostały tylko resztki, które zwisają z palisady, a te pędy które idą w kierunku host systematycznie są wyrywane.
Teraz wygląda to tak, ale zastanawiam się nad pozbyciem się bluszczu w 100% z tego miejsca
Co ciekawsze Basia zaczyna przychylać się do mojej decyzji
chciała dobrze a wyszło ja zwykle.
W ciągu dwóch lat zarósł hosty tak, że było więcej korzeni bluszczu niż host i musiałem wykopywać hosty, aby się go pozbyć.
Teraz pozostały tylko resztki, które zwisają z palisady, a te pędy które idą w kierunku host systematycznie są wyrywane.
Teraz wygląda to tak, ale zastanawiam się nad pozbyciem się bluszczu w 100% z tego miejsca
Co ciekawsze Basia zaczyna przychylać się do mojej decyzji
Pozdrawiam, Andrzej
Nasz ogród,
Nasz ogród,
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7672
- Od: 21 kwie 2009, o 21:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Andrzeju dzięki za ostrzeżenie, hosty posadziłam, działałam do późnego wieczora.
Bluszcz został na swoim miejscu.
Jutro dopieszczę rondo z posadzonymi hostami i pokażę, wiem że trochę za ciasno ale rondo będzie wydłużone więc będzie z czego dosadzać.
Poczekam aż Jeżówki przekwitną i bliżej jesieni dokonam reszty.
Bluszcz został na swoim miejscu.
Jutro dopieszczę rondo z posadzonymi hostami i pokażę, wiem że trochę za ciasno ale rondo będzie wydłużone więc będzie z czego dosadzać.
Poczekam aż Jeżówki przekwitną i bliżej jesieni dokonam reszty.
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Dobry wieczór
Przeczytałam wątek od deski do deski i przynajmniej wiem, że na razie nie mam się co brać za sianie w domu, jeśli już to do gruntu. Początkujący ze mnie ogrodnik, w domu sunia urzędująca na parapetach okien, więc nie bardzo mam gdzie hodować z nasionek i chyba za mało cierpliwości, przynajmniej na razie.
O funkiach alias hostach wiem tyle, co nic, ale uwielbiam je od pierwszego spotkania. Nie znam się na odmianach kompletnie, ale po dzisiejszej lekturze może się to zmieni... Dostałam od mamy kawałki zielonej, zwykłej, o podłużnych lancetowatych liściach, a drugiej o takich sercowatych, dużych z białymi brzegami
Nie mam pojęcia, co to za odmiany, ale w gliniastej ziemi pod blokiem sobie jakoś dają radę nawet prawie bez podlewania, tyle co z deszczu.
Ale w sumie nie o tym chciałam...
Po 3 latach w końcu mi się udało zdążyć przed osobą, która... jakby to powiedzieć... przywłaszczała sobie nasionka jednej z host ;) I zebrałam już prawie otwarte koszyczki hosty, którą bardzo chciałabym zawieźć na działkę. Nie znam odmiany i nie mam zdjęć niestety, jest bardzo ciemno niebieskozielona, z karbowanymi mięsistymi liśćmi (trochę jak włoska kapusta), zawijającymi się w górę na brzegach, bez przebarwień, ma białe kwiaty na dość krótkiej, grubej łodydze (często nie wychodzą nawet spod liści). Wiem już, że z nasion może mi wyjść cokolwiek...
Ale chodzi mi o to, że na działce bywam tylko w weekendy, piątek-niedziela. 100 km od domu. I ziemia to głównie piach, na górce, więc gromadzenia wilgoci zero...
Czy jest sens wysiać tam nasiona?
I jeśli w ogóle to kiedy? Maj?
Mam nadstawkę na paletę, taką drewnianą na zawiasach, mogę wsypać dobrą ziemię i przykryć folią, ale niepodlewanie przez 4-5 dni...? Może jakieś butelki odwrócone z dziurką w nakrętce?
Jak myślicie?
I druga rzecz, mam tych nasionek sporo, jak je przechować przez zimę? Torebka foliowa czy raczej papierowa koperta? Bo może się jednak zdecyduję u mamy postawić szklarenkę... Z chlebaka, świetny patent ;)
Przeczytałam wątek od deski do deski i przynajmniej wiem, że na razie nie mam się co brać za sianie w domu, jeśli już to do gruntu. Początkujący ze mnie ogrodnik, w domu sunia urzędująca na parapetach okien, więc nie bardzo mam gdzie hodować z nasionek i chyba za mało cierpliwości, przynajmniej na razie.
O funkiach alias hostach wiem tyle, co nic, ale uwielbiam je od pierwszego spotkania. Nie znam się na odmianach kompletnie, ale po dzisiejszej lekturze może się to zmieni... Dostałam od mamy kawałki zielonej, zwykłej, o podłużnych lancetowatych liściach, a drugiej o takich sercowatych, dużych z białymi brzegami
Nie mam pojęcia, co to za odmiany, ale w gliniastej ziemi pod blokiem sobie jakoś dają radę nawet prawie bez podlewania, tyle co z deszczu.
Ale w sumie nie o tym chciałam...
Po 3 latach w końcu mi się udało zdążyć przed osobą, która... jakby to powiedzieć... przywłaszczała sobie nasionka jednej z host ;) I zebrałam już prawie otwarte koszyczki hosty, którą bardzo chciałabym zawieźć na działkę. Nie znam odmiany i nie mam zdjęć niestety, jest bardzo ciemno niebieskozielona, z karbowanymi mięsistymi liśćmi (trochę jak włoska kapusta), zawijającymi się w górę na brzegach, bez przebarwień, ma białe kwiaty na dość krótkiej, grubej łodydze (często nie wychodzą nawet spod liści). Wiem już, że z nasion może mi wyjść cokolwiek...
Ale chodzi mi o to, że na działce bywam tylko w weekendy, piątek-niedziela. 100 km od domu. I ziemia to głównie piach, na górce, więc gromadzenia wilgoci zero...
Czy jest sens wysiać tam nasiona?
I jeśli w ogóle to kiedy? Maj?
Mam nadstawkę na paletę, taką drewnianą na zawiasach, mogę wsypać dobrą ziemię i przykryć folią, ale niepodlewanie przez 4-5 dni...? Może jakieś butelki odwrócone z dziurką w nakrętce?
Jak myślicie?
I druga rzecz, mam tych nasionek sporo, jak je przechować przez zimę? Torebka foliowa czy raczej papierowa koperta? Bo może się jednak zdecyduję u mamy postawić szklarenkę... Z chlebaka, świetny patent ;)
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2363
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Będą rosły nieprzerwanie do listopada, czy na przedwiośniu je przechłodzisz? Zawsze to jednak byłyby dwa lata w jednym sezonie.
- beatazg
- 1000p
- Posty: 1072
- Od: 11 paź 2012, o 17:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bieszczady- Solina
- Kontakt:
Re: Hosty - doświadczenia z wysiewem.
Ponieważ mam dużo pracy wiosną i w lecie to siewki pójdą do gruntu już wiosną po przymrozkach . Te lepsze jeżeli będą , czyli paskowańce , posadzę w miejsce , które będę częściej doglądać .
Beata
Beata
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3066
- Od: 3 gru 2017, o 14:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Leszna,wielkopolskie