Mam pytanie do forumowych pszczelarzy. Czy ktoś z Was stosuje powszechne w handlu kombinezony, w zestawie z kapeluszami z siatką, w cenie oscylującej w granicach 150 - 200zł? Zastanawia mnie na ile chronią one przed użądleniami. Sprzedawcy oczywiście zachwalają te stroje i twierdzą, że dają one 100% ochronę przed żądłem, ale chciałbym jednak poznać opinię kogoś, kto używa tego typu kombinezonu. Są również dostępne kombinezony podwójne, w cenie około 300zł. Może warto zainwestować w taki, kiedy zależy nam na uniknięciu użądleń?
Może to kogoś zainteresuje. Chciałam się podzielić swoim wspomnieniem sprzed kilku lat. Otóż stałam niedaleko ula i zobaczyłam niesamowite zjawisko. Pszczoły najpewniej szykowały się by zbiec, jednak zanim to nastąpiło tuż przy ulu utworzyły wąski jakby okręg 1 - 1.3 m średnicy. Był on wypełniony rojem pszczół, jedna przy drugiej, krążyły w jednym kierunku. Dla mnie to był cud natury. Przypominały galaktykę. Jednak nie czekałam co nastąpi dalej, byłam trochę przestraszona.
Jeśli chodzi o kombinezony. grubych z metalową siatką na masce używam jedynie w OSP.
W przypadku pszczół, korzystam ze zwykłego kapelusza z czarną siatką, i fartucha lekarskiego. Gdy są nerwowe, wówczas zakładam rękawice gumowe z długimi mankietami.
Miałem kiedyś problem z nadmiernie agresywnymi pszczołami. Wymieniłem matki na te z gatunków spokojniejszych. Dziś bywa, że zaglądając do nich, zakładam wyłącznie kapelusz, by w razie "W" chronić jednak węzły chłonne i oczy.
Ja stosuję dla komfortu kombinezon jednoczęściowy. Jest nieco gruby ale bardzo dobrze chroni. Podczas pracy zawsze się trafi kilka upierdliwych pszczół gotowych się wcisnąć wszędzie. Szczególnie podczas złej pogody, przy bez matku nawet łagodne rasy się denerwują. Nie licząc pszczół skrzyżowanych z dzikimi sąsiadami (u nas zawsze 1-2 ule są niesamowicie złe).
Co tam słychać u waszych pszczół? Minęło trochę czasu a tu cisza ... Ja muszę się pochwalić że w lipcu zakupiłem 3 rodziny w ulu warszawskim poszerzanym. Odymiłem już je, zakarmiłem i wstępnie przygotowałem do zimowli.
W tym roku i ją zacząłem eksperyment z pszczołami. Sąsiad ograniczał liczbę uli, więc mnie się dostały dwa, wyczyściłem wg jego porad, trochę poprawiłem, podmalowałem i czekałem, bo wg jego słów miały same przylecieć. Faktycznie, jeden ul obsadzony, drugi pusty. Niestety, przez tych idiotów lejących bez przerwy chemię (rolnicy, okoliczni działkowicze) chyba mi pszczoły padły bo już w połowie września były osowiałe, a gdy zajrzałem do środka leżały pokotem wokół plastra. Co ciekawe, nie założyły go na ramkach tylko na spodzie pokrywy.
Wytrucia opyskami raczej wyglądają inaczej, zatrute pszczoly nie są wpuszczane do ula. Martwe lezą przed wylotkiem, uprzednio pełzają. A dokarmiłeś je? Albo dałeś do ula pełne ramki z miodem? Zwykle pszczoły z roju to głównie młode pszczoły, które jeszcze nie idą na zbiór,a we wrześniu nie ma co zbierać. Mogły paść z głodu.
Ale one zadomowiły się jakoś na początku maja, a wtedy pożytku wydaje się być od groma, skoro plaster utworzyły? Chyba, że się mylę. Tak to już jest z początkującymi. Wytrucie bardzo możliwe, bo sąsiad się skarży, że od kilku lat ma problemy z pszczołami, padają mu masowo, a to doświadczony, chyba, gościu, bo na innej jego pasiece, w innej miejscowości, wszystko w porządku. A o dokarmianiu wrześniu nie pomyślałem/nie wiedziałem, że trzeba tak wcześnie to robić. Po prawdzie, dodam, to za płotem rośnie jakiś 1000m2 nawłoci, myślałem, że dla jednego ula to wystarczy. Chyba muszę kupić jakąs książkę, sąsiad miał mi pomóc, podszkolić, ale też ma swoje na głowie, więc nie mam żalu do człowieka.
Właśnie nie. Jeden plaster i to nie na ramce, ale u spodu pokrywy. Mało tych pszczół, tak na oko patrząc i porównując, to może im starczyło? CO to węzy? Nieee no, muszę kupić książkę chyba, bo nie rozumiem co się do mnie rozmawia