Pat0ll a wiesz, że wczoraj zastanawiałam się jak tam Twoje roślinki? Prześlicznie ci rosną, absolutnie szczerze zazdroszczę ci takich olbrzymów. Patrzeć na nie to sama przyjemność.
Swoje maluchy staram się hamować przy pomocy temperatury - stoją sobie przy otwartym oknie, osłonięte jedynie moskitierą (czymś muszą, kot ważniejszy), z dodatkowym doświetleniem nad głowami (podobno całościowo to jakieś 4000 lumenów będzie)... Niestety, mieszkając w pochmurnym kraju lepiej się nie śpieszyć
Tezewiusz witam na wątku

. Też mieszkam w Anglii i mam podobne problemy - zamiłowanie do sukulentów gryzie mi się z aurą za oknem

. Twoje roślinki są rozpaczliwie powyciągane... do tego stopnia, że myślałam, że to ukorzenione gałązki! Brakuje im charakterystycznych "brzuszków", odległości między liśćmi są olbrzymie. Napisz o nich coś więcej, w jakich warunkach je trzymasz - jakie mają światło, jaka ziemia, jak często podlewasz...
W tej chwili, jeżeli tylko masz możliwość, postawiłabym te maluchy w ogrodzie/otwartym oknie (najlepiej południowym!). Oczywiście trzeba pamiętać o przyzwyczajeniu roślinek do mocniejszego światła! Jeżeli taka opcja nie wchodzi w grę to koniecznie trzeba zamontować jakieś dodatkowe oświetlenie nad roślinkami. Nie doradzę jakie, bo się na tym nie znam - osobiście wybrałam supermocne żarówki dające podobno potężną ilość lumenów. Efekt widać - moje maluchy mają jakieś 3-4 miesiące, nie są powyciągane, mają prześliczne, grube brzuszki, mogę je zostawić na 2 tygodnie bez podlewania i spokojnie dadzą radę.
Tylko z drugiej strony mam wrażenie, że w ogóle nie rosną i cały czas stoją w miejscu przez to trzymanie "jak najchłodniej"

. Prawda to raczej nie jest, ale wrażenie we mnie pozostaje... mocno pozostaje!
Zwróć też uwagę na ziemię. Osobiście szczerze polecam ziemię Focus-on-plant (
https://www.focus-on-plants.com/product/cactus2-/ ). Ponieważ do maluchów preferuję ziemie treściwsze to już jej nie rozluźniałam - sama z siebie jest wystarczająco sypka.