Krety i walka z nimi !

[Robert ZMC]

hmm metoda brutal force rzadko kiedy jest w ostatecznym rozliczeniu najlepsza . Ekspansja za wszelką cenę to nie jest najlepsze rozwiązanie patrząc globalnie na nasze oddziaływanie na środowisko .Dlatego z zasady odrzucam wszelkie gazowanie , spalinowanie jako nie naturalne i nie zgodne z moją naturą współistnienia z innymi stworzeniami w tym zakątku Wszechświata ;)
Może to brzmi śmiesznie z poziomu postrzegania agresywnie dbałego o swój Trawnik Człowieka ale nie mniej jakoś tak bym chciał by tak właśnie ludzie postępowali ze swoim srodowiskiem

[majs]

Czyli nie tylko ja wpadłem na pomysł z gazem i spalinami, choć jeszcze go nie zastosowałem
Co do życia z kretem w symbiozie. to i owszem jak sobie pójdzie na łąkę kawałek kawałek dalej.Dwa wywiozłem do lasu, i już jestem zmęczony proszeniem zwierzaków zęby sobie poszły gdzie indziej. A mój przedmówca chyba nie miał jeszcze poważniejszych problemów z kretami. Wstając rano i widząc kilka kolejnych kopców na trawniku i skalniakach, po jakim czasie odchodzi ochota na polubowne załatwienie sprawy, zwłaszcza jak się ma całą krecia rodzinę, dwa złapałem a owoce nocnego fedrunku i tak muszę sprzątać z trawnika prawie codziennie.

[Rossynant]

nie zgodne z moją naturą współistnienia z innymi stworzeniami w tym zakątku Wszechświata ;) Może to brzmi śmiesznie z poziomu postrzegania agresywnie dbałego o swój Trawnik Człowieka ale nie mniej jakoś tak bym chciał by tak właśnie ludzie postępowali ze swoim srodowiskiem

Swoim środowiskiem?! A kto śmie mówić że środowisko do człowieka należy?
Niemniej jak już ktoś te parę metrów trawki ma swoje to jakoś musi bronić

Mój kret ma się doskonale, nawet potrafi wyjść i dać się pogłaskać Tylko mój ogródek to dzicz spontaniczna, żadnej golonej na łyso trawki.
A od warzywnika, rozsadnika - wara! Niechby spróbował...

[MirekL]

Znaczy.... jakoś go przekonałeś, że nie wolno? Łagodna perswazja? Czy tłumaczyłeś podczas głaskania?

[Rossynant]

Ano, dałem do zrozumienia. Niedwuznacznie. Nawiozłem warzywnik metodą wlewną jw.

Natura z natury nie jest miłą, wiecie. Prawo buszu. To tylko miastowym się marzy jakieś "współistnienie z innymi stworzeniami" . Inne stworzenia nie zajmują się pokojowym współistnieniem.

Ale nie zapominajmy że krety są pożyteczne. Nie ma kreta, są pedraki. Albo i turkuć...
Nie ma lekko.

[Nadia777]

Na pędraki mam niezawodny sposób - kiedy przekopuję ogródek...wołam kury Czasem dżdżowniczkę dziobną, ale zwykle te są szybsze, no a pędraki niemrawo gryzmolą się w ziemi, więc mam potem fajne duże jajka

[miki___]

Ja też nie mogę porozumieć z kretami w parze z nornikami. W użyciu były już świece i czosnki, i piskacze, i karbid, i butelki na prętach i wszystko to działa na parę dni Buszują po wszystkich rabatach i skalniaku Ale z trawnikiem mam spokój- nic go nie rusza- zdradzę sekret- pod trawnikiem mam warstwę jakieś 30 - 40 cm betonowe gruzy. I tak moi przyjaciele zwykle nocą robią sobie rundkę w koło trawnika

[Nadia777]

Właśnie zakończyłam wlewanie gnojówki pokrzywowej do krecich korytarzy Przepis na "zupkę" mam dzięki uprzejmości użytkownika forum:) Zostało mi jeszcze trochę gnojówki z kurzych kup, więc zmieszałam to razem i wyszła mi straszliwie śmierdząca ciecz, którą zresztą polałam sobie kończyny i dzieci uciekły No to teraz czekam...:):):)

[Robert ZMC]

Oj za ten zapach zupki to się nie raz nasłuchałem od żony bo ona z gatunku delikatnych nosków a ja zupkę i na krety i na nawóz dla warzyw no i czasem jako oprysk więc nieraz w powietrzu unosiła się delikatna naturalna woń .
Trzymam kciuki Nadia777

[Krycha]

Ja mam dość duży ogród warzywny, a krety z czasem polubiłam. U mnie ziemia ciężka więc korytarze w ziemi zapewniają korzonkom tlen. Jednego z czasem się nauczyłam: nie psuć i nie zadeptywać nor i kretowisk bez potrzeby. A więc oni mają pod ziemią swoje drogi, ja na powierzchni. Jeśli im się zostawi stare korytarze raczej bez potrzeby nowych nie robią. A jeśli niektóre chcą się wyżyć w ryciu ziemi, zostawiam im poletka, które przykrywam starymi wykładzinami. Po jakimś czasie po odkryciu mogę stwierdzić jaką pracę wykonały dla mnie. Dywanik przenoszę na inne miejsce, a ziemię z pod dywanika przerabiam grapami, nie muszę już kopać szpadlem i ryć, one naprawdę dużo mi pomagają. A na trawnikach, no cóż czyż takie kopce nie wyglądają ciekawie? Zresztą coś za coś.
Jedynie w foliaku nie zdzierżę kretów, ale tam to krecich nor wkładam łodygi i liście takiej czerwonej roślinki, nie wiem jak się ona nazywa, ja wierzę że skutkuje, a jak wiadomo wiara czyni cuda.

[majs]

Krycha
Może i ciekawie wyglądają takie kopce na trawniku, tylko czemu akurat u mnie? Maja dziady 100 metrów do rezerwatu przyrody tam mogą robić co chcą, ale nie trawnik im lepiej pasuje. Jóź nie wspomnę o wymianie noży w kosiarce. Zrobiłem błąd i nie położyłem siatki pod trawnik. Widok przekopanych skalniaków i przerytego trawnika naprawdę nie należy do przyjemności. Odstraszanie zapachowe może i zdaje egzamin na małych powierzchniach. Ja mam ziemie lekką wiec kopią ile dusza zapragnie. A na 2kmkw trawnika te wszystkie nalewki i roślinki zapachowe pomagają tyle co nic.

[Nadia777]

Słuchajta Barry White`a! Krety w odwrocie Co dzień sprawdzam kopcowisko - przybywają maksymalnie dwa dziennie i "przemieszczają się" w kierunku końca działki...ku sąsiadom Co dzień także robię dolewkę, smród unosi się pod niebiosa, a z nim moja pieśń zwycięstwa
Serdeczne dzięki za ekstra przepis na zupę!!! To działa
Faktycznie mój kretyński kawałek nie jest duży, ale tam jest dobra ziemia i mam zamiar do cholery coś posadzić - bez konieczności użycia kilofa, jak na pozostałych hektarach Lubię zwierzęta, ale jako homo faber jakoś mam jednoznaczne odczucia wobec jednostek ryjących pode mną...

P.S Oglądam właśnie "Boską!" w tvp1, są chwile, kiedy mam ochotę na chwilę wrócić do wielkomiejskiego zgiełku i to zobaczyć na własne oczy Ale na chwilę, by potem oglądać tyłki kretów

[majs]

Nadia777
On wróci na stare śmiecie, a zapach przestanie mu przeszkadzać, te potwory potrafią się przyzwyczaić się do wszystkiego. Od sąsiada to tylko kilka minut na piechotę.